Autor: | myca007 [ 18 Paź 2014 23:43 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Potwierdzam, dojscie pod krzyz na Piani di Erna powinno sie udac. Bylem w lipcu zachecony relacja Macieja, jeszcze raz dzieki! ![]() |
Autor: | masajaja [ 19 Paź 2014 01:05 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Maćku, dziękuję i przepraszam... ![]() Jeśli na trasie nie ma trudniejszych odcinków niż na wklejonym zdjęciu to będzie dobrze. W takich warunkach dajemy radę ![]() ![]() |
Autor: | maczala1 [ 19 Paź 2014 12:54 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
masajaja napisał(a): Jeśli na trasie nie ma trudniejszych odcinków niż na wklejonym zdjęciu to będzie dobrze. W takich warunkach dajemy radę ![]() Na samej górze już niedaleko zamku Vezio są strome schody i kawałek nierównej drogi i tam pewnie trzeba będzie wózek przenieść ale myślę, że nie więcej niż z 50 metrów. Jak będzie dobra pogoda to zdecydowanie polecam kolejkę linową na Piani di Erna i krótki spacer do punktu widokowgo przy krzyżu (o ile dobrze pamiętam to drogowskaz oznaczony jako "Panoramio", a na mapce trasy jako "La Croce"). Przy nisko zawieszonych chmurach można sobie raczej odpuścić, bo bilety na kolejkę nie są tanie, a widoków nie będzie. Jak byście byli w Como to warto wjechać na wzgórze Brunate kolejką torową, która niestety była w remoncie podczas naszej wycieczki - rozkład i cennik w poniższym linku. http://funicolarecomo.it/ Powodzenia. |
Autor: | Aga_podrozniczka [ 20 Lis 2014 11:17 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Maczala1, super relacja ![]() ![]() |
Autor: | myca007 [ 20 Lis 2014 11:31 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Warto, Como robi magiczne wrażenie. Dla fanow motoryzacji - jeżeli ktoś się waha czy tam jechać, zachęcam do obejrzenia TopGear S21E02. |
Autor: | maczala1 [ 20 Lis 2014 12:42 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Aga_podrozniczka napisał(a): Maczala1, super relacja ![]() ![]() Fajnie Aga, że chociaż w tym jednym przypadaku Ty skorzystasz trochę z moich opisów, bo z reguły to jest na odwrót ![]() |
Autor: | Aga_podrozniczka [ 20 Lis 2014 12:43 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Skorzystalam z relacji z Oslo, chociaz nie pamietalam wszystkiego, bo jakbym pamietala, to bym pewnie nie stala w kolejce do lodki. Tym razem bardziej sie przyloze no i lece sama, wiec nikt nie bedzie mnie rozpraszal ![]() |
Autor: | Anonymous [ 07 Lut 2015 19:54 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Dokąd lepiej pojechać do miejscowości Como czy do Lecco i Varenny? Będę miał tylko jedną dobę na jezioro Como. |
Autor: | namteH [ 07 Lut 2015 21:29 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
doba to na samo como za dużo |
Autor: | Exanimus [ 07 Lut 2015 22:25 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
Fajna relacja, super fotki. W czerwcu zeszłego roku spędziliśmy przedłożony weekend nad Lago Maggiore. Wasza relacja pokazuje, że Włochy mają więcej do zaoferowania niż tylko Rzym i Pisa. |
Autor: | maczala1 [ 18 Sie 2015 13:59 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w północnych Włoszech - jezioro Como, finał LE T |
No i stało się, dokładnie po roku powróciliśmy w magiczne rejony jeziora Como, a wszystko za sprawą malutkiego kościółka na skale, do którego mimo szczerych chęci nie udało nam się dotrzeć rok temu ![]() ![]() ![]() Główny powód całego zamieszania - kościółek San Martino w Griante na zachodnim brzegu jeziora Como (zdjęcia z roku 2014). Ale może po kolei. Najpierw przeszliśmy przez próbę wytrzymałości psychicznej, a wszystko dzięki naszym ukochanym liniom lotniczym Wizzair, które beztrosko odwołały piątkowy wieczorny lot do Bergamo. Ponieważ powrót był zaplanowany już na poniedziałek, stawiało to całą wyprawę pod znakiem zapytania. Szczęście w nieszczęściu, że ostatecznie lot został przełożony na sobotni poranek, więc w sumie nie straciliśmy dużo czasu. Było jeszcze całkiem ciekawie w sobotę, kiedy przez chwilkę wydawało się, że i tego dnia jednak zabraknie dla nas samolotu. Można powiedzieć , że w hali odlotów powietrze było tak gęste, że można było je kroić nożem, a atmosfera linczu wisiała w powietrzu. Ostatecznie jednak przejęliśmy samolot od innej grupy nieszczęśników i po szaleńczym biegu przez cały terminal (w związku ze zmianą bramki w ostatniej chwili) można było wreszcie zająć upragniony fotel. Wizzair oczywiście potem przepraszał nas bardzo mocno za wszelkie niedogodności, jednak mroczne widmo tajemnicy handlowej nie pozwalało mu niestety ujawnić powodów tego całego zdarzenia. No cóż, tajemnica handlowa to rzecz poważna i nietaktem z mojej strony byłoby dalsze naleganie na wyjaśnienia w tej sprawie. Pozostaje jedynie nadzieja, że ULC nie będzie już tak bardzo tajemniczy ![]() ![]() W czasie lotu przez chmury przebłyskiwały ośnieżone szczyty alpejskie. Noclegownię mieliśmy w Lecco w tym samym miejscu co rok temu, w małym przytulnym mieszkanku Valeria, na poddaszu starego klasztoru, zaadaptowanego na budynek mieszkalny: https://www.airbnb.pl/rooms/1320281 ![]() ![]() Ten włoski dziedziniec cieszył nas nieustannie swym wyglądem. Żeby czasami nie powtórzyła się historia z zeszłego roku, kiedy pomimo całego tygodnia czasu nie dotarliśmy do kościółka San Martino, zaplanowaliśmy wycieczkę w to miejsce już pierwszego dnia, od razu po przylocie. Plan był prosty jak drut, pociąg do Varenny , a potem podróż promami „po sercu” jeziora Como na trasie Varenna-Bellagio-Cadenabbia. Tutaj mała porada praktyczna, jak ktoś chce podróżować promami w podobny sposób, dostępny jest bilet całodzienny za 15 €, który umożliwia nielimitowane podróże, pomiędzy miasteczkami leżącymi w środkowej części jeziora (o ile dobrze pamiętam Menaggio też się załapuje). Pozwoli to zaoszczędzić trochę pieniędzy i sporo czasu, bo stoimy w kolejce po bilet tylko raz, a promy są niestety dosyć obleganym środkiem komunikacyjnym. ![]() ![]() Widoczki z nabrzeża w Varennie. ![]() Przystań w Varennie. ![]() Z promu doskonale widać całą Varennę … ![]() ![]() … oraz zamek Vezio, który odwiedziliśmy rok temu. ![]() Widać też odległy północny brzeg jeziora z wysokimi Alpami . ![]() ![]() Bellagio usytuowane jest u podnóża wzgórza na samym końcu cypla, pomiędzy dwiema częściami jeziora. ![]() Panorama Bellagio z jeziora. ![]() ![]() Przystań w Bellagio. Ponieważ tym razem Bellagio nie było głównym celem naszej wycieczki, po krótkim spacerku popłynęliśmy promem na zachodni brzeg jeziora. Formalnie przypłynęliśmy do Cadenabbii ale stąd do Griante już tylko rzut beretem ![]() ![]() ![]() Jesteśmy na przystani w Cadenabbii … ![]() … a po chwili już w Griante ![]() „Griante to niewielka miejscowość na lewym brzegu jeziora Como, pomiędzy Lenno i Menaggio. Jest ona nieco przytłoczona sławą dwóch okolicznych atrakcji gdzie ciągną rzesze turystów: willi "Carlotta” w pobliskiej Cadenabbi i willi „Balbianello” w nieco dalej leżącym Lenno. Jednak Griante, podobnie jak większość miejscowości w tym regionie ma swą niepowtarzalną atmosferę, która sprawia, że każda z nich jest w pewnym sensie wyjątkowa. To bardzo spokojne miasteczko, i z dala od zgiełku można tu do woli smakować uroki Italii. Jego wdzięk docenił między innymi Konrad Adenauer, który przez ponad dwadzieścia lat spędzał tu letnie wakacje w leżącej nieco na uboczu willi "La Collina". Kanclerz był chyba niezłym piechurem, gdyż miał zwyczaj przechadzać się codziennie wzdłuż zbocza góry, drogą wiodącą od willi do centrum miasteczka. Dziś na trasie tych spacerów można zobaczyć tabliczki z napisem "Przechadzka Konrada Adenauera" a w willi mieści się centrum kongresowe i hotel o wysokim standardzie, którymi zarządza fundacja jego imienia. Ponad Griante wznosi się górski masyw noszący nazwę Monti di Nava. Jego malowniczą sylwetkę można podziwiać w całej okazałości z leżącego na przeciwległym brzegu miasteczka Bellagio, lub podczas rejsu statkiem.” ![]() ![]() Idąc cały czas pod górę ulicą Via Roma - chyba jest taka w każdym włoskim miasteczku ![]() ![]() … i dochodzimy do Vecchia Torre, ostatniego miejsca gdzie możemy jeszcze coś kupić … ![]() … wybieramy lody dla ochłody - w miarę dobre ale szału nie ma, to jeszcze nie są te słynne włoskie specjały ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Idąc dalej przytulną, wąską Via Tomaso Grossi … ![]() … dochodzimy do malutkiego kościółka – Oratorio di San Rocco … ![]() … kościółek jest otwarty, uwielbiam takie klimatyczne miejsca – cisza, spokój, w okolicy nikogo nie widać ![]() ![]() ![]() Dalej zmierzamy do naszego celu … ![]() ![]() ![]() … kościółka San Martino. „Na zboczu góry, po jej lewej stronie, widać skalną półkę a na niej niewielki kościółek. Jest to kościół Św. Marcina (San Martino) - miejsce kultu religijnego i zarazem uznany punkt widokowy. Różnica poziomów pomiędzy miasteczkiem a miejscem gdzie go wzniesiono wynosi ok 250 m. Przechadzka z Griante do miejsca gdzie znajduje się świątynia to bardzo przyjemny spacer, który zajmuje nieco ponad godzinę.” „Dla osób wierzących droga do kościoła ma również wymiar duchowy, gdyż wzdłuż ścieżki wznoszą się małe kapliczki przedstawiające epizody z życia Jezusa, inspirowane tajemnicami różańca. Mniej więcej w połowie szlaku, znajduje się nieco większa kaplica poświęcona pamięci żołnierzy Wojsk Alpejskich, w szczególności tych, którzy polegli na wojennych frontach. Tradycje alpejskie stanowią bardzo istotny element tutejszej kultury i nadal są pieczołowicie kultywowane.” ![]() Po drodze mijamy kilka kapliczek … ![]() ![]() … odpoczywamy w ciszy na samotnej ławeczce … ![]() ![]() … przechodzimy wąską ścieżką pod ogromną skałą Sasso San Martino … ![]() ![]() … podziwiamy widoki jeziora Como … ![]() ![]() … i w końcu dochodzimy do naszego celu ![]() „Jest to niewielka świątynia, która powstała tu w XVI. Zbudowano ją, aby dać w niej schronienie drewnianej rzeźbie przedstawiającej Madonnę. Figura ta, od kilku wieków jest otoczona wielką czcią. Miejscowa legenda głosi, że w cudowny sposób została przeniesiona do górskiej groty, gdzie odnalazła ją okoliczna ludność. Prawdopodobnie w rzeczywistości została tam ukryta przez mieszkańców pobliskiego Menaggio, którzy chcieli ją uchronić przed zbeszczeszczeniem przez szwajcarskich kalwinów w okresie wojen religijnych. Stare dokumenty mówią, że kościół powstał na miejscu dawnego oratorium, będącego częścią średniowiecznych umocnień Griante. Obecna świątynia mieści się na niewielkim płaskowyżu, pod imponującą skalną ścianą, zwaną Sasso San Martino (Skała Świętego Marcina).” ![]() Za kościółkiem jest barierka, przy której można bezpiecznie podziwiać panoramę jeziora. „Tuż za kościołem, na skraju urwiska, znajduje się niewielki kamienny krzyż. W tym miejscu ponad sto lat temu, wydarzył się tragiczny wypadek. Tu właśnie 29.O9.1909 spadł z urwiska i stracił życie, młody polski chłopiec, Julian Chłapowski. W boczną ścianę kościoła wmurowano tablicę poświęconą temu tragicznemu wydarzeniu, wraz z prośbą o modlitwę w intencji zmarłego.” ![]() ![]() Krzyż i tablica upamiętniająca wyżej opisany tragiczny wypadek naszego rodaka. ![]() Próbowałem jeszcze zrobić włam do kościoła, żeby zobaczyć figurę Madonny, a tak naprawdę to było tam małe otwarte okienko, przez które można było zobaczyć wnętrze ![]() Sam kościółek był niestety zamknięty ale teren wokół niego jest bardzo fajny. Jest kilka ławeczek do odpoczynku w zacienionych miejscach i oczywiście można podziwiać panoramę jeziora. Miejsce jest mało uczęszczane, przez cały czas spotkaliśmy jedynie kilku miejscowych, a to na pewno duży plus w odniesieniu do miejscami zawalonego turystami brzegu jeziora. Po dłużej chwili kontemplacji w tym uroczym miejscu zeszliśmy ulicami Via Vignolo i Via Indipendenza nad samo jezioro, trafiając prosto na plażę miejską w Griante. ![]() Pomoczyć nogi w zimnych wodach jeziora po całym dniu wędrowania, to czysta przyjemność. ![]() Można też trochę posiedzieć na brzegu jeziora, jak tylko nie zapomni się zabrać ze sobą krzesła ogrodowego ![]() ![]() W drodze na przystań w Candenabii mijamy fajnie usytuowany basen … ![]() … i zacienione miejsce, gdzie nad samym brzegiem jeziora można odpocząć od słońca. Potem czekał nas jeszcze powrót do Bellagio i Varenny, a ponieważ już główny cel naszej wyprawy został „zaliczony”, mogliśmy jeszcze przez chwilę pobyć w tych dwóch miasteczkach. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Wieczorne leniuchowanie na bulwarze w Bellagio … ![]() ![]() ![]() … i wieczorne leniuchowanie na bulwarze w Varennie. Podsumowując, to był bardzo udany majowy dzień, chociaż początkowe perturbacje z samolotem nie nastrajały optymistycznie. Samą trasę do kościoła San Martino bardzo polecam, bo jak pisałem jest mało uczęszczana, dość łatwa, a daje przy tym sporo frajdy. Wycieczka stanowiła swego rodzaju spełnienie … no może nie jakiegoś wielkiego marzenia, ale spełnienie brakującego elementu z poprzedniej podróży, który cały czas pozostawał gdzieś tam z tyłu głowy ![]() p.s. W miejscach, w których zamieszczam cytaty, są to fragmenty z bloga, prowadzonego przez moją inspiratorkę jeżeli chodzi o rejon północnych Włoch - Panią @sukienkawkropki ![]() Jak kogoś temat zainteresował, to zachęcam do poczytania w oryginale, bo jest tam sporo informacji historycznych, naprawdę warto: http://sukienkawkropki.blogspot.com/201 ... sc-na.html |
Autor: | taider [ 18 Sie 2015 16:34 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w płn. Włoszech - jezioro Como, finał LE Turyn - |
Ten kościół jest pechowy bo my też mieliśmy w planach tam dotrzeć i się nie udało, tez trzeba będzie powrócić ![]() |
Autor: | maczala1 [ 20 Sie 2015 12:09 ] |
Temat postu: | Re: Tydzień w płn. Włoszech - jezioro Como, finał LE Turyn - |
@taider Jak widać do San Martino można się dostać dopiero za drugim razem, taka tradycja ![]() |
Autor: | SkiPawel [ 24 Sie 2015 02:01 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
Super relacje! Dzięki wielkie za tak rzeczowe przedstawienie całej trasy (zresztą jak każda Wasza wyprawa ![]() |
Autor: | maczala1 [ 24 Sie 2015 14:48 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
Ponieważ ktoś to jednak czyta, to niestety piszę dalej ![]() Na drugi dzień naszego majowego weekendu nad jeziorem Como zaplanowaliśmy inną miejscowość na zachodnim brzegu, a mianowicie miasteczko Argegno, które słynie z jednej z najbardziej stromych w Europie kolejek górskich. Kolejki górskie to atrakcje, które bardzo lubimy i jak jest coś takiego w okolicy, to staramy się tam oczywiście dotrzeć ![]() Ponieważ poprzedniego dnia dużo pływaliśmy promami, postanowiliśmy tym razem dostać się do Argegno za pomocą autobusów od strony południowej poprzez Como. Dojazd do Como autobusem C40 z placu przed stacją kolejową w Lecco. Jest niedziela, więc bilety na autobus kupujemy w dużym kiosku przy placu (bar gdzie też można kupować bilety jest w niedzielę zamknięty). W Como spędzamy tylko pół godzinki i wsiadamy do autobusu C10/C20, którym jedziemy zachodnim brzegiem jeziora w kierunku Argegno. Trasa jak to zwykle bywa nad alpejskimi jeziorami jest kręta i bardzo malownicza. Mała ciekawostka - w połowie drogi przejeżdżamy przez miejscowość Laglio, gdzie znajduje się Villa Oleandra, którą zakupił … George Clooney … brzydal ![]() ![]() ![]() Posiadłość Georga można sobie obejrzeć na poniższym filmiku: http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/ ... -jego-zony https://www.google.com/maps/place/Villa ... f?hl=pl-PL Po przyjeździe do Argegno od razu wiemy, że to był dobry wybór. Miasteczko jest położone bardzo malowniczo, na opadającym do jeziora zboczu dużej góry. Nad samym jeziorem pełno turystów ale wystarczy wejść dosłownie kawałek do góry stromymi uliczkami i prawdziwe pustki. ![]() Nabrzeże w Argegno tuż obok przystani promowej. ![]() Mała marina w Argegno. Ponieważ akurat przyszedł czas „na małe co nieco” szukamy miejscówki na dobra pizzę. Okazuje się, że w restauracji „La Piazzetta” na głównym placyku przy jeziorze, która generalnie jest uważana za drogą, akurat pizza jest w miarę przystępnych cenach od 7 €. Postanawiamy więc zaszaleć i siadamy przy małym stoliku w sąsiedztwie Szwajcarów i Niemców, którzy akurat wysiedli ze swoich wypasionych samochodów. Do pizzy pasowało by jakieś włoskie winko ale niestety lektura „menu” w tym zakresie nie jest już tak budująca i zadawalamy się standardową colą. Co prawda i tak cola + coperto zawyżyły nasz rachunek ale pizza z pieca opalanego drewnem była naprawdę wyśmienita, jedna z dwóch najlepszych jakie jadłem kiedykolwiek ![]() https://www.google.pl/maps/place/Ristor ... 3e16621640 http://pl.tripadvisor.com/Restaurant_Re ... bardy.html ![]() ![]() ![]() „La Piazzetta”- ristorante raczej z górnej półki ![]() Posileni mogliśmy ruszyć w końcu w poszukiwaniu kolejki górskiej Argegno-Pigra, do której jak się okazało bardzo łatwo trafić. Trzeba po prostu iść główną drogą w kierunku północnym. Bezpośrednio przed budynkiem stacji kolejki jest przystanek autobusowy „na żądanie”. Jak komuś zabraknie czasu, to można podjechać autobusem od razu pod samą kolejkę ale warto jednak wysiąść na placu głównym i przejść ten jeden przystanek na piechotkę. ![]() ![]() Budynek dolnej stacji kolejki górskiej. Kolejka górska Argegno-Pigra jest jedną z najbardziej stromych w Europie. Różnica poziomów nie jest może bardzo imponująca (200-850 m n.p.m.) ale nachylenie wynosi od 70% do 95%, co już robi wrażenie, a czuć to szczególnie przy mijaniu pylonów. Jeżdżą tam małe pomarańczowe wagoniki na 12 osób. Warto sprawdzić godziny otwarcia, bo kolejka dosyć wcześnie kończy kursowanie: http://www.comune.pigra.co.it/opencms/v ... nivia.html ![]() Widok z dołu na trasę kolejki. ![]() Właśnie podjechał nasz pomarańczowy wagonik. ![]() ![]() ![]() W czasie jazdy kolejką najlepiej przykleić się do tylnej szyby ![]() ![]() ![]() ![]() Dopiero z góry można objąć wzrokiem całe Argegno. ![]() Tuż obok górnej stacji kolejki jest niewielki pagórek … ![]() … z którego można podziwiać rozległą panoramę tej części jeziora Como. ![]() Na placyku przed stacją kolejki stoi sobie taki oto zwierzak. Kolejka dowozi nas do niewielkiej osady o nazwie Pigra, gdzie można wędrować po okolicznych górskich ścieżkach. Można na przykład zejść do samego Argegno ale to trasa na ok. 2h. Z powodu upału, który pomimo wysokości zrobił się trochę uciążliwy, decydujemy się tylko na króciutką wędrówkę do punktu widokowego Belvedere. ![]() Krótka trasa do punktu widokowego Belvedere. ![]() ![]() ![]() Trasa na szczęście prowadzi przez las, który skutecznie chroni przed słońcem. ![]() ![]() Pod koniec spaceru widoczki są naprawdę fajne … ![]() … ale trochę psują je słupy energetyczne. ![]() Sam Belvedere nie jest może zbytnio okazały - spodziewaliśmy się jakiegoś "Belwederu", a stał tam tylko samotny krzyż ![]() ![]() Z Belvedere można zobaczyć za to półwysep, na którego końcu jest usytuowana słynna Villa Balbianello (to ta występująca m.in. w filmie o Bondzie). Potem zjechaliśmy z powrotem do Argegno i w momencie przejścia przez most drogowy na rzece, postanowiliśmy zboczyć z głównej drogi w kierunku mniejszego mostu, odległego o jakieś 50m. Jak się okazało to to był dobry pomysł ![]() ![]() ![]() Z dużego mostu drogowego zobaczyliśmy mniejszy mostek … ![]() ![]() … który okazał się bardzo ciekawym miejscem. ![]() ![]() Przez chwilę podziwialiśmy kolorowe włoskie balkony ... ![]() ... a potem mostek doprowadził nas … ![]() ![]() … wprost na strome uliczki, prawie całkowicie pozbawione turystów ![]() Po dotarciu z powrotem na główny plac Argegno postanowiliśmy jeszcze skosztować włoskich lodów. Znaleźliśmy tradycyjną rodzinną lodziarnię „Gelato Di Zoe” i to było to – prawdziwe włoskie specjały ![]() http://www.tripadvisor.com/Restaurant_R ... bardy.html ![]() W „Gelato Di Zoe”, podobno najlepszej lodziarni w całej okolicy … ![]() … wybór smaków mają bardzo duży … ![]() ![]() … ale my oczywiście skupiliśmy się jak zwykle na różnych odmianach truskawkowych ![]() Powrót z Argegno odbył się z małymi przygodami, bo autobus spóźnił się jakieś 30 minut, co na włoskiej prowincji nie jest przecież czymś niezwykłym ![]() p.s. Potem postaram się jeszcze dodać filmik z przejazdu tą stromą kolejką górską ![]() |
Autor: | wulkan [ 24 Sie 2015 15:14 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
Fajna relacja, na pewno skorzystam z Waszych doświadczeń w przyszłości - te okolice są na mojej liście życzeń dość wysoko. Natomiast już nie długo bo w połowie września będę miał 5 godzin wolnych w Bergamo ( przesiadka w drodze na Sardynię). Czy warto pojechać w tym czasie pociągiem do pierwszej miejscowości/stacji nad jez.Como a może nawet trochę dalej? |
Autor: | maczala1 [ 24 Sie 2015 15:27 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
@wulkan To zależy, jeżeli nie byłeś jeszcze w Bergamo to pojedź do górnego miasta, a jezioro zostaw sobie na dłuższą wyprawę. Na upartego można jechać nad jezioro ale pamiętaj, że z Bergamo pociąg jedzie do Lecco jakieś 40 min, a dalej do Varenny kolejne 40 min (niektóre szybkie kursy 20 min), więc pozostanie mało czasu na miejscu. Jeszcze do Lecco można się skusić ale dalej to już chyba nie ma sensu. |
Autor: | maczala1 [ 27 Sie 2015 17:11 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
Parę krótkich filmików dla poczucia klimatu ![]() podróż promem - szlak do San Martino - kolejka górska w Argegno - uliczki w Argegno - |
Autor: | kleyo [ 27 Sie 2015 17:38 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
Dobra, namówiliście mnie, muszę tam wrócić tylko pytanie czy za rok czy za dwa. Jednak tym razem celuję w lato to może uda się mi uniknąć deszczu ![]() Podobają mi się Wasze nowatorskie pomysły, bo kościółek też widziałem i pewnie jak wiele innych osób, pomyślałem że musi być stamtąd fajny widok. Jednak to było raczej takie retoryczne, bez myślenia że faktycznie można i warto tam wleźć, a Wy pokazujecie, że chcieć to móc ![]() |
Autor: | maczala1 [ 30 Sie 2015 14:36 ] |
Temat postu: | Re: Północne Włochy - jezioro Como, finał LE Turyn - POWRÓT |
@kleyo Mieliście faktycznie pecha z tym ciągłym deszczem pod koniec kwietnia. My byliśmy ok. 3 tygodnie później i jak dla mnie było nawet za dużo słońca i za ciepło. Przygotowani byliśmy wg prognozy na temperatury 20-25, a faktycznie było 25-32 (przeważnie ok. 30). Przesuwając wyjazd na lato masz trochę większą szansę uniknięcia deszczu ale pamiętaj, że może być przegięcie w drugą stronę ![]() |
Strona 3 z 4 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |