Cześć!
Tak, udało mi się dotrzeć na tą wyspę. Aczkolwiek moje wspomnienia nie należą do najlepszych. Był to jeden z moich gorszych wyjazdów. Jakiś czas po pierwszym wyjściu z Airbnb zostałem zaatakowany , pobity i okradziony ( zwinęli mi tylko/aż telefon ). Czyli Kuba nie jest taka piękna jak się ją często przestawia w intrenecie. Częściowo to moja wina - nie powinienem sam łazić po nocy. Ten napad "zniszczył" mi urlop. Do tej pory mam małą traumę. W ogóle Kuba, a głównie Hawana przypomina mi pod pewnym względem państwa arabskie północnej Afryki - wszechobecna nachalność. Na każdym kroku chcą cię wykorzystać, wyciągnąć kasę. Hawana to całkiem inny świat w porównaniu z resztą Kuby. To właśnie w stolicy ludzie są najbardziej nachalni, natomiast poza Hawaną jest o wiele spokojniej.
Rzeczywiście są problemy z zaopatrzeniem sklepów. Nie może sobie tak pójść do sklepu i kupić kilka produktów. Naprawdę jest ciężko - szczególnie dla Kubańczyków. Często stoją oni w kolejkach po reglamentowane towary, jak Polacy w latach 80-tych. Można kupić wodę, piwo, tez gdzieś znalazłem małe jogurty - ale generalnie jest ciężko.
Stołowałem się głównie w restauracjach. Czasami to był mój jedyny posiłek w ciągu dnia ( nie znaczy to ze jest aż tak źle - to mój wybór ) - ale mój żołądek jest elastyczny. Jednak restauracje mają zazwyczaj ten oficjalny przelicznik waluty ( niekorzystny dla nas ).
Najczęściej pożądaną waluta jest euro. Należy wziąć całą kasę potrzebną na wyjazd ze sobą. Nie ma prawie możliwości wyjmowania waluty z bankomatu lub płacenia kartą ( tylko 2 razy płaciłem - za wycieczki ). Posiłek z drinkiem w restauracji kosztował około 10 - 20 euro. Natomiast mało na Kubie jest lokali ze śniadaniami. Kurs waluty według oficjalnego kursu to 120 peso za 1 euro. Natomiast na ulicy 160 peso za 1 euro. Poza Hawaną jest korzystniejszy kurs. Często w intrenecie piszą aby nie wymienić waluty na ulicy. Wymieniałem i nikt mnie nie oszukał - zazwyczaj po 50 euro. W ogóle nie należy wierzyć w te mądrości z internetu.
Kartę sim załatwił mi host. Internet jest bardzo wolny - najszybszy jest ranem. Wifi jest rzadko dostępne - należy kupić specjalne karty z kodem np. na godzinę - ale są w miarę tanie. Wiele stronek jest poblokowanych ze względu na sankcje np. booking.com. Warto mieć VPN - miałem płatny, ale skradziono mi telefon. Na drugim zapasowym telefonie - używałem bezpłatnego vpn - była to aplikacja proton lub turbo - symbolem jest zając ( spełniał zadanie ). Część Airbnb i przejazdów autobusami Viazul jeszcze zarezerwowałem w Europie, część już na Kubie. Przez vpn płaciłem revolutem.
Do przejazdów pomiędzy miastami używałem autobusów Viazul - polaczeń jest mało, ale są tanie. Np. z Hawany do najładniejszego miasta na Kubie - do Trinidadu jest tylko jeden autobus na dwa dni. Z taxi colectivo nie korzystałem. Po mieście ciężko się poruszać. Goglemaps nie pokazuje linii autobusowych i nie używałem ich. Kilka razy użyłem taksówki ( zależy od odległości 10 euro ), kilka razy bicycle-taxi ( 5 euro ). Kilka razy użyłem promu - bardzo tanio - jak za darmo. Poza tym spacerowanie po Hawanie może być niebezpieczne - jest dużo dziur w drogach - należy patrzeć pod nogi.
Znajomość angielskiego ogólnie słaba. Na policji - nikt nie znal angielskiego. Host był moim tłumaczem. Najlepiej znają angielski Ci którzy chcąc kasę wyciągnąć od turystów. Poza tym pracownicy restauracji, biur podroży.
W Hawanie rekomenduje zamieszkać w Havana Vieja ( Old Havana ) - jest to odnowione stare miasto, gdzie blisko jest do restauracji i atrakcji. Jest tam bezpiecznie. Nie polecam wynajmować Airbnb w Havana Centro - to tam mnie napadli. Jest to obszar kubańskiej stolicy z obskurnymi budynkami, które na gwałtu potrzebują remontu. Ma ten dystrykt swoją specyficzną atmosferę - nieprzyjemny zapach, sprzedawcy uliczni itd.... Nawet słyszałem pianie koguta rankiem. Ogólnie zakwaterowanie na Kubie nie jest drogie, szczególnie poza stolicą.
Turystów jest masa. Widziałem kilka wycieczek Polaków. Zapewne byli to turyści którzy zostają w Varadero. Wielu także spotkałem podróżujących indywidualnie.
Plusem Kuby są tanie drinki np. po 200 peso czyli niewiele więcej niż 1 euro.
Spotkałem w Hawanie polska instagramerkę która spędza na Kubie dużo czasu i stwierdziła, żeby lepiej nie czerpać informacji z vlogów Casha lub bezplanu - oni tam krótko zabawili.
Jadąc na Kubę należy zachować czujność. Na każdym kroku chcą turystę wykorzystać. Obecnie państwo to znajduje się w wielkim kryzysie. Ceny są tam różne np. kiedy już wracałem na lotnisku za dwie wody i ciastka zapłaciłem 10 euro.
Jeśli ktoś ma pytania to chętnie odpowiem. Być może napisze relację w przyszłości z mojego nieudanego wyjazdu. Może komuś pomogę w ten sposób. |
). Natomiast na Viniales przeznaczyłbym nieco więcej czasu niż 1-dniowy wypad ze stolicy. To fajne i ładne miejsce na przynajmniej 2 dni. Jeden dzień spędziliśmy w siodle zwiedzając plantacje. Całkiem fajna przygoda, zwłaszcza, że był to nasza pierwsza przygoda z konną jazdą. Mieliśmy trochę obaw, ale kubański przewodnik wyjaśnił żartobliwie, że konie są semi-automatico. I faktycznie szkapy były dość marne, nieduże i nad wyraz spokojnej, co przy naszym braku umiejętności było raczej korzystne... W drugi dzień buszowaliśmy po okolicach na rowerach.
Jak masz coś sprawdzonego to podeślij, chętnie zobaczę.