| Forum strony Fly4free.pl https://www.fly4free.pl/forum/ | |
| Na krańcu (antycznego) świata na-krancu-antycznego-swiata,1506,113666 | Strona 1 z 1 |
| Autor: | Antares [ 25 Cze 2017 12:53 ] | ||
| Temat postu: | Na krańcu (antycznego) świata | ||
Długo się przymierzałam do napisania pierwszej relacji, ale zawsze było mi jakoś... głupio - przeczytałam tutaj wiele relacji osób o wiele bardziej doświadczonych ode mnie i z o wiele ciekawszych miejsc. Więc czym jeszcze mogłabym Was zainteresować? I co wybrać, skoro jestem daleko w tyle za większością z Was? Ale jak mawiają - kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Do Portugalii trafiłam pierwszy raz w kwietniu 2016 roku i była to również pierwsza podróż multi-city: wylot do Lizbony, powrót z Porto. A po drodze kilka ciekawych miejsc - Sintra, Cabo da Roca, Obidos, Alcobaca, Batalha, Fatima. Przyzwyczajona do tego, że we Wrocławiu i w Warszawie jest transfer i nie trzeba ponownie przechodzić przez kontrolę bezpieczeństwa, natknęłam się na pierwsze schody... Na przesiadce w Londynie-Stansted najpierw się okazało, że wysiadłam dokładnie z drugiej strony lotniska, więc pędziłam po strzałkach na transfer... aż wyszłam do głównej hali, gdzie musiałam znowu przechodzić przez security. A tam pani mi mówi, że moja kosmetyczka z płynami nie spełnia warunków. Tłumaczyłam, że jakoś nikt mi wcześniej nie zwrócił na to uwagi, a trochę z nią latałam i jestem w szoku, po czym puściła mnie dalej. Z wrażenia zapomniałam zdjąć zegarka, bramki zapiszczały, musiałam zdjąć buty i wejść do tej szafy z rentgenem. Na lotnisku w Lizbonie zaczekałam na koleżankę, która leciała z Krakowa i razem pojechałyśmy na kwaterę. Liliana okazała się wspaniałym hostem i wiedziałyśmy już, że pobyt tu będzie udany. Rzuciłyśmy torby i poszłyśmy odkrywać miasto. Podjechałyśmy do centrum coś zjeść i przywitać się z oceanem. Zaryzykowałam kalmary, ale podali je w całości i chyba tego więcej nie powtórzę. Jednak wolę te pierścionki w panierce. Załącznik: Lis001.jpg [ 277.63 KiB | Obejrzany 3276 razy ] Załącznik: Lis002.jpg [ 260.55 KiB | Obejrzany 3276 razy ] Załącznik: Lis003.jpg [ 245.59 KiB | Obejrzany 3276 razy ] Załącznik: Lis004.jpg [ 287.23 KiB | Obejrzany 3276 razy ] Załącznik: Lis005.jpg [ 421.71 KiB | Obejrzany 3276 razy ] Następnego dnia przy śniadaniu usiadłyśmy do przewodnika, notatek, mapek i postanowiłyśmy ułożyć jakąś sensowną trasę zwiedzania Lizbony. Najciekawsze miejsca oraz dwa muzea, które chciałam zwiedzić, znajdowały się w Belem, więc od razu pojechałyśmy w tamtą stronę. Belem okazało się uroczym miejscem, z klimatem, przestronne, a do tego pogoda idealna na zwiedzanie - ciepło, słonecznie, trochę chmurek i lekki wietrzyk. Załącznik: Lizbona01.jpg [ 330.49 KiB | Obejrzany 3223 razy ] Szeroki deptak zaczynał się na zachodzie za Torre de Belem, a na wschód prowadził prawie do samego mostu 25. kwietnia. Torre de Belem jakoś zawsze kojarzy mi się z Jaskółczym Gniazdem na Krymie, gdzie jednak nie udało mi się pojechać, bo pierwszy się tam wybrał car Putin... Miałam więc choć coś, co przypominało tamtą budowlę - a wcale nie gorszą od niej. Przy wieży jest malutka plaża, na której było mnóstwo muszli omółków, które chrzęściły pod nogami, pozostawiając we mnie wątpliwości, czy aby na pewno wszystkie są puste... Załącznik: Torre de Belem1.jpg [ 359.42 KiB | Obejrzany 3222 razy ] Ruszyłyśmy spacerem na wschód. Kolejny przystanek pod Pomnikiem Odkrywców - wygląda trochę jak komunistyczny monument, ale jasny kolor i ładnie dopracowane figury nie straszą tamtą epoką. Gdzieś przy pomniku stał jakiś grajek i dorabiał sobie na turystach. Nawet nie hałasował, wręcz wpasował się w nastrój i naprawdę aż się chciało usiąść na chwilę i odpuścić całe to zwiedzanie. Załącznik: Lis14.jpg [ 295.75 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Ale nie dałam za wygraną - poszłam najpierw do Muzeum karet i powozów, gdzie posiedziałam dobrą godzinę. Może nie jest to wielkie muzeum, ale karety zrobiły wrażenie. Ludziom się kiedyś więcej chciało - jedne rzeźbione, inne malowane, każda inna; jedne na uroczystości królewskie "z pompą", inne dla księżniczek "na co dzień"; inne dla dzieci, inne na polowania... Ozdoby takiej karety nigdy nie były przypadkowe, wszystko miało swoje znaczenie, każdy symbol był nawiązaniem np. do panującego władcy, czy okoliczności, do których powóz miał zostać wykorzystany. Załącznik: Lis17.jpg [ 248.06 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Załącznik: Lis18.jpg [ 277.56 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Załącznik: Lis19.jpg [ 357.23 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Zwiedziłam też Muzeum Morskie – jest tam mnóstwo modeli najprzeróżniejszych łódek, żaglówek, szkunerów, jachtów, łodzi rybackich, statków wycieczkowych, przez łódkę do jazdy po lodzie (!), łodzie przemysłowe, aż po bardziej współczesne łodzie militarne. Nie mogłam się napatrzeć na niektóre żaglowce i ich olinowanie – niesamowite, jak się trzeba znać na tych wszystkich sznureczkach, kołowrotkach, którędy która lina idzie i jak działa... A na dziobach łodzi piękne galiony... Tak, ludziom się kiedyś więcej chciało. Załącznik: Lizbona02.jpg [ 276.88 KiB | Obejrzany 3223 razy ] Załącznik: Lis15.jpg [ 243.38 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Załącznik: Lis16.jpg [ 338.84 KiB | Obejrzany 3224 razy ] Załącznik: Lizbona03.jpg [ 329.79 KiB | Obejrzany 3223 razy ] Załącznik: Lizbona04.jpg [ 278.14 KiB | Obejrzany 3223 razy ] Wieczorem podjechałyśmy na lotnisko odebrać samochód – będzie potrzebny na kolejne dni.
| |||
| Autor: | Antares [ 26 Cze 2017 18:02 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Następnego dnia zaplanowałyśmy wyjazd w stronę Sintry, potem Cabo da Roca i kolacja w Cascais. Wyjazd prawie punktualnie, wycieczka mocno zdyscyplinowana. Załącznik: Sintra11.jpg [ 476.68 KiB | Obejrzany 3179 razy ] A tak jest na przeciwko Palacio Nacional: Załącznik: Sintra03.jpg [ 382.08 KiB | Obejrzany 3179 razy ] A to kawałek dalej, w drodze do następnego: Załącznik: Sintra01.jpg [ 633.6 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Miało być szybko, a zleciała godzina. Wracamy do auta i jedziemy na tą górę-górę do kolejnego zamku. Dużo znaków na skrzyżowaniach, bo dużo atrakcji skupionych w jednym miejscu. Coraz wyżej i wyżej, coraz ciaśniej, coraz więcej aut, coraz to ostrzejsze zakręty... Jeszcze kilka serpentynek i jest kolejny zamek! Kolorowy jak z bajki, coś pomiędzy Lego i Disney'em, sam kicz w najczystszej postaci. Pałac Pena. Kiedyś czytałam artykuł (bodajże z Forbes'a), że to najbardziej kiczowaty zamek Europy, czy coś w tym stylu. Jak go zobaczyłam wtedy na zdjęciach, to się obśmiałam... nie sądziłam, że kiedyś będę chciała go zobaczyć na własne oczy. Załącznik: Sintra12.jpg [ 334.31 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Sintra13.jpg [ 270.16 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Sintra14.jpg [ 123.83 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Sintra15.jpg [ 240.25 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Sintra02.jpg [ 356.98 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Z tarasów widać było pięknie ruiny Zamku Maurów. Załącznik: Sintra16.jpg [ 495.93 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Z uwagi na ograniczenia czasowe, park już sobie darowałyśmy - był zbyt duży (sądząc z mapki, którą dostałyśmy na wejściu). Teraz czas na najważniejszy z zamków - ten, który sprawił, że w ogóle zainteresowałam się Sintrą… Quinta da Regaleira - najpiękniejszy zamek, jaki widziałam w Sintrze i jeden z najurokliwszych w ogóle. Styl manueliński zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Ludziom się kiedyś więcej chciało... Załącznik: Quinta01.jpg [ 388.01 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Quinta 07.jpg [ 324.81 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Kupując bilet do zamku, można się zapisać od grupy z przewodnikiem w jęz. angielskim, który oprowadzi po zamku i ogromnym ogrodzie oraz opowie o wszystkich symbolach i ścieżce wtajemniczenia, jaką przechodził kandydat na masona. Ale nie wybrałyśmy tej opcji - przy wejściu tradycyjnie dostałyśmy mapkę i ruszyłyśmy swoim tempem. Plan zakładał przejście trasy zgodnie z opisem, wszystkie punkty po kolei. Dobry plan, to połowa sukcesu. Ale (znowu) nie tym razem. Zamek tak przykuwa uwagę, że nie sposób oderwać od niego oczu. Idąc w górę (ogród oczywiście jest na wzniesieniu), co kilkanaście metrów odwracałyśmy się w poszukiwaniu nowego ujęcia budynku. Jednocześnie rozpraszały nas co raz to nowe rośliny i zakręty na ścieżce. Przemieszczając się z punktu do punktu, nie od razu zauważyłyśmy, że to miejsce pochłania nas coraz bardziej. Wspinaczka i ogrom różnorodności w końcu nas jednak zmęczyły, chociaż byłyśmy ledwie w połowie wzniesienia. Załącznik: Quinta04.jpg [ 378.39 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Quinta 08.jpg [ 263.03 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Quinta09.jpg [ 555.95 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Quinta68.jpg [ 565.63 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Wtedy zorientowałyśmy się, że kręcimy się od prawie 2h! Ponieważ to nie był ostatni punkt dnia, zdecydowałyśmy, że pójdziemy skrótem do Studni Inicjacji, a potem na szybką kawę i ruszamy dalej. Studnia inicjacji ma 27m głębokości i jest ostatnim elementem ścieżki wtajemniczenia - kto wyszedł z jej dna na powierzchnię, stawał się pełnoprawnym masonem. Jest to symbol nowych narodzin. Znalazłyśmy tajne przejście za jedną z fontann, prowadzące przez ciemną grotę w skale, głębiej oświetloną przez kilka ledowych lampek (ale klimat!). Korytarz doprowadził nas mniej więcej do połowy głębokości studni - był jednym z 2 lub 3 tajnych przejść, które do niej prowadzą. Zeszłyśmy więc na samo dno, żeby mieć lepszy obraz jej rozmiarów. W całej studni zewsząd kapała woda. Im niżej, tym bardziej mokro. Robiąc zdjęcie w górę, nie dało się uniknąć kropel na obiektywie. Załącznik: Quinta06.jpg [ 290.21 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Siedząc przy kawie uznałyśmy, że na zwiedzenie całego zamku i ogrodu (a naprawdę warto!), potrzeba co najmniej 3h. Będę polecać to miejsce zawsze i każdemu! Nie sądziłam, że po tym, co właśnie oglądałam, coś jeszcze będzie w stanie mnie w tym dniu zachwycić. A jednak... Ostatni zamek na trasie okazał się być koronkową robótką, szydełkowaniem niemalże! Wikipedia opisuje Monserrate jako "egzotyczną pałacową willę" epoki romantyzmu. Gdzieś czytałam, że to był pałac letni i bardzo mi to określenie pasuje. Aby dotrzeć do pałacu, trzeba przejść kawałek ścieżkami ogrodu, który już od wejścia zapowiada ciekawe okazy. Jest to swego rodzaju ogród botaniczny, na terenie którego znajdują się okazy z każdego kontynentu. Docieramy do pałacu szeroką ścieżką, przechodząc przez niewielki mostek, po którym z jednej strony plączą się fioletowe wisterie. Pachną obłędnie. Tuż za nimi naszym oczom ukazuje się pałac. Chwila ciszy... westchnienie... Nie mamy żadnych wątpliwości, że trzeba było tu przyjść. Dokoła mało ludzi, jest pora obiadowa, więc wszyscy chyba gdzieś się porozsiadali, tylko nam szkoda czasu. Załącznik: Monserrate101.jpg [ 437.29 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate102.jpg [ 382.58 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Wchodzimy do środka i kolejne zachwycające detale odbierają mi mowę. Moje słownictwo ogranicza się do "wow", "piękne", a czasem "wow, piękne". Gałki oczne zaczynają pracować niezależnie, jak u kameleona. Przechodząc długim korytarzem, prawe oko zagląda do jednej komnaty, a lewe do tej na przeciwko. Dobrze, że na końcu korytarza jest jedna sala i wzrok znowu może się skupić w jednym punkcie. A konkretnie na suficie. Ściany w korytarzach też są rzeźbione, nigdzie nie widać gładkiego tynku. Ludziom się kiedyś więcej chciało... Załącznik: Monserrate2.jpg [ 489.87 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate3.jpg [ 369.28 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Na piętrze kilka pustych malutkich komnat. Ale po co komu duże w letnim pałacu, jeśli na zewnątrz jest tak wspaniały ogród! Sama pewnie nie miałabym ochoty siedzieć w środku, choć musiało być tam pięknie. W ogrodzie m.in. kolekcja różnych palm, dąb korkowy, kamelie z południowo-wschodniej Azji, azalie rozmiarów wielkich drzew! Dalej inne drzewa: z Australii, Fidżi, Ameryki Pn., Nowej Zelandii. Jest też ogród meksykański z ogromnymi agawami i aloesami, które w pierwszej chwili mogłam porównać tylko do dinozaurów wśród roślin (z powodu rozmiarów); jest i ogród różany, ale trochę za wcześnie na róże, więc to chyba jedyne miejsce, gdzie mniej pachnie kwiatami. Załącznik: Monserrate1.jpg [ 311.36 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate103.jpg [ 342.89 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate107.jpg [ 505.22 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate108.jpg [ 464.43 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Po drodze mijałam też roślinki, które u nas rosną na skalniakach przydomowych i ich rozmiary nie przekraczają wielkości dłoni. Tam wyglądały jak dorodne główki kapusty! Kilka wodospadów, ogromna łąka, specyficzny mikroklimat - i to wszystko na terenie jednej posiadłości. Kolory i zapachy oszałamiają, wciągają dalej, pochłaniają w całości. I bynajmniej nie protestowałam, ale pozwalałam się owładnąć tej sile. "Mogę tu zamieszkać?!" - że tak zacytuję klasyka. Załącznik: Monserrate105.jpg [ 474.87 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: Monserrate106.jpg [ 425.55 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Tyle wrażeń, że zapomniałyśmy o jedzeniu i bożym świecie, a tu się późno robi. Musimy jeszcze zdążyć na przylądek przed zachodem słońca! Zaczęło się trochę chmurzyć. Już przy Monserrate popadał deszcz, ale po paru minutach przestało - zresztą, kto by się tym martwił. Chmury nie były czarne, ani ciemne, po prostu niebo przestało być niebieskie. Cabo da Roca - najdalej wysunięty punkt Europy, 144m wysokości n.p.m. Prawie do końca XVI wieku był to koniec świata dla starożytnych - dalej już tylko nieprzebyte morze... Aż tu się znalazło paru takich śmiałków: Vasco da Gama, Magellan, czy Kolumb i postanowili wywrócić wszystko do góry nogami. Więc oglądałam - bezkres oceanu, łączący się mgliście na horyzoncie z niebem. Pogoda sprzyjała temu, żeby granica między nimi była jak najmniej wyraźna. Na pomniku cytat jakiegoś portugalskiego klasyka: „Aqui, onde a terra se acaba e o mar começa", czyli „Gdzie ląd się kończy, a morze zaczyna”, stosowny do okoliczności. Załącznik: CdR51.jpg [ 129.15 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Trochę pada. Idziemy na południe od pomnika, gdzie w skałach widać jakby jaskinie. Dokoła soczysta zieleń. Kiedy odwróciłam się na chwilę plecami do oceanu, okolica skojarzyła mi się trochę z Edynburgiem i Górą Artura. Tylko roślinność inna, ładniejsza. Chwila na zdjęcia i podziwianie fal, rozbijających się o skały. Ocean był bardzo spokojny. Załącznik: CdR01.jpg [ 305.18 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Załącznik: CdR02.jpg [ 155.11 KiB | Obejrzany 3179 razy ] W tył zwrot i idziemy na północ. Jeszcze kilka zdjęć dwóch skał - jedna jakby niebieska, druga czerwona. Dwa olbrzymy, leżące pyskiem w wodzie. Jakby spały i czekały, kiedy ktoś podejdzie zbyt blisko. Załącznik: CdR04.jpg [ 240.9 KiB | Obejrzany 3179 razy ] Zaczyna padać na dobre. Zwijamy się do auta i szybka decyzja: w planie był jeszcze przystanek i spacer (lub nawet kolacja z racji późnej godziny) w Cascais, ale chyba nie mamy już sił. Może gdyby nie deszcz... ale po całym dniu takich wrażeń naprawdę nic już nie było w stanie przebić naszego zachwytu. Zmęczenie wzięło górę, a wygodne fotele w aucie sprawiły, że jednak wróciłyśmy prosto do Lizbony. Po powrocie do domu przeczytałam, że 2-3 lata wcześniej jakieś polskie małżeństwo (starsi państwo) spadli z tego klifu na oczach własnych dzieci. Dopiero wtedy zastanowiłam się nad tym, jak tam jest niebezpiecznie. Przy złej pogodzie odradzam przechodzenie za barierki, jak również wszystkim, którzy mają lęk wysokości. Jest naprawdę stromo i może być ślisko; rośliny są błyszczące, mają gładkie liście, zwłaszcza po deszczu te ścieżki muszą być zdradliwe. | |
| Autor: | ewaolivka [ 26 Cze 2017 19:10 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Piękne! Piękne! Zdjęcia super Ps. to małżeństwo polskie to raczej nie starsze Tragedia okropna. | |
| Autor: | asiala [ 26 Cze 2017 19:32 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Piękne zdjęcia ? | |
| Autor: | Antares [ 26 Cze 2017 21:18 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
ewaolivka napisał(a): Ps. to małżeństwo polskie to raczej nie starsze Wydawało mi się, że chodziło o parę w wieku ~60-tki, dlatego napisałam, że starsze. W przedziale 30/40 to akurat ja jestem. | |
| Autor: | Antares [ 27 Cze 2017 17:26 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Czas opuścić Lizbonę. Droga do Porto przewidywała kilka krótkich przystanków: Óbidos, bo jestem uzależniona od czekolady; Alcobaca, bo jest tam ogromny klasztor Cystersów; Batalha, bo kolejny piękny kościół i klasztor; no i Fatima, bo chyba oczywiste. W Óbidos królują trzy kolory: biały, żółty i niebieski. No i oczywiście mnóstwo kwiatów. Średniowieczne mury, ciasne uliczki - tu jest klimat! Załącznik: Obidos1.jpg [ 302.57 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos0001.jpg [ 280.81 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos5.jpg [ 226.31 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos6.jpg [ 277.96 KiB | Obejrzany 3050 razy ] W miasteczku akurat dobiegał końca coroczny festiwal czekolady. Impreza ma miejsce na terenie niepozornego zamku, ale jak tylko weszłam dalej… jakbym umarła i trafiła do raju! Tyle czekolady w przeróżnej postaci! Załącznik: Obidos00.jpg [ 230.38 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos2.jpg [ 307.3 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos3.jpg [ 325.51 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Obidos4.jpg [ 349.85 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Alcobaca nas pozytywnie zaskoczyła. Trafiłyśmy na jakieś targowisko, ale zaraz obok znalazła się wąska uliczka, która prowadziła do historycznej części miasteczka, cechującą się niskimi kamieniczkami. Oczywiście niektóre z nich były wyłożone płytkami azulejos. Atmosfera wiekowego miasta wychodziła niemal z każdego zakątka. Prawie wszystkie domki były ładnie odrestaurowane, a obok stały całkiem nowe samochody, absolutnie nie pasujące do otoczenia. Trochę jakby odbyły podróż w czasie i trafiły do przeszłości. Klasztor stał ukryty w głębi - gdybym się dobrze rozejrzała ponad dachami w/w niskich kamieniczek, z pewnością bym zobaczyła jego fragment. Ale rozglądałam się tylko na wysokości wzroku, w poszukiwaniu jakichś strzałek i kierunkowskazów - zapomniałam, że to malutkie miasteczko, a nie Stolyca... Budynek klasztoru okazał się tak ogromny, że nie mieścił mi się w kadrze. Jak bym nie stanęła, to coś musiałam obciąć (cholera, no!). Słońce – dla odmiany po ostatnich dniach – zaczynało nam właśnie dopiekać, więc weszłyśmy do środka. Nawa główna kościoła jest ogólnodostępna, ale na zwiedzanie klasztoru trzeba kupić wejściówkę. Robimy kilka zdjęć i w wracamy do auta, bo mamy spory kawałek do zrobienia, a samochód trzeba oddać wieczorem. Załącznik: Alcobaca01.jpg [ 399.58 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Alcobaca02.jpg [ 253.7 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Miasteczko Batalha jest jeszcze mniejsze i jeszcze ładniejsze. Klasztor Matki Boskiej Zwycięskiej zasłużenie nosi miano najpiękniejszego klasztoru w Portugalii i jest wpisany na listę UNESCO. Patrząc na niego jednoznacznie stwierdzam wyższość gotyku manuelińskiego, nad innymi stylami gotyckimi. Od tej pory będzie to mój ulubiony styl. Tu również weszłyśmy tylko do kościoła i nawy głównej. Za ołtarzem na ścianach grało światło, przebijające się przez witrażowe okna. W nawach bocznych dwa grobowce – fundatora, króla Jana I i królowej Filipy Lancaster. Załącznik: Batalha00.jpg [ 244.68 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Batalha01.jpg [ 328.24 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Załącznik: Batalha02.jpg [ 285.43 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Na koniec Fatima. Olbrzymi plac przed bazyliką pomieści milion ludzi, tj. dwa razy więcej od placu św. Piotra w Rzymie. Po lewej stronie od deptaka jest stara bazylika, po prawej wybudowany niedawno kościół Trójcy Przenajświętszej. Miałyśmy ok. 40 minut na ten przystanek, a wejście od frontu było zastawione, akurat trwał remont na placu. Po jednej stronie, od deptaka do bazyliki jest specjalnie przygotowana "trasa" dla pielgrzymów do przejścia na kolanach; specjalnie wygładzone płyty, jak w prezbiterium na Jasnej Górze, tylko o wieeeleeee dłuższa. Załącznik: Fatima.jpg [ 181.42 KiB | Obejrzany 3050 razy ] W bazylice obok ołtarza znajdują się groby świętych: Łucji, Franciszka i Hiacynty, a nad ołtarzem wisi ciekawy obraz, przedstawiający scenę z objawień. Ludzi nie było specjalnie dużo, mało kto przychodził się pomodlić, większość robiła szybko zdjęcia i wychodziła. Załącznik: Fatima1.jpg [ 205.22 KiB | Obejrzany 3050 razy ] Przed wyjazdem jeszcze szybki lunch i najdłuższy odcinek do Porto, już bez przystanków. Samochód oddany na czas, z parkingu szybki transfer na lotnisko i metrem do centrum na nocleg. Przed nami ostatnie dwa dni pobytu. | |
| Autor: | Woy [ 27 Cze 2017 20:32 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Świetny opis i zdjęcia Sintry, szczególnie Quinta da Regaleira (mój ulubiony, ale widziałem tylko trzy). Z kolei z trzech położonych blisko siebie słynnych klasztorów nie zobaczyliście moim zdaniem najciekawszego - Konwentu w Tomar. Dla mnie to numer jeden jeśli chodzi o architekturę sakralną w Portugalii. Antares napisał(a): Cabo da Roca - najdalej wysunięty punkt Europy, 144m wysokości n.p.m. Prawie do końca XVI wieku był to koniec świata dla starożytnych - dalej już tylko nieprzebyte morze... A tu już trochę nieściśle (zresztą tytuł mi trochę zgrzytał:)) - i nawet nie chodzi o pomyłkę w wieku. Starożytni znali i Maderę, i zachodnie wybrzeże Afryki (wystarczy spojrzeć na mapę Ptolemeusza), które są dalej na zachód niż Cabo da Roca. | |
| Autor: | Antares [ 28 Cze 2017 18:09 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Na końcówkę pobytu pogoda się poprawiła, słońce grzało od rana, chociaż chłodny wietrzyk momentami był zbyt chłodny i trzeba było jednak coś jeszcze zarzucić na krótki rękawek. Ale to tylko do południa i wieczorem. Plan na Porto był dość luźny, po tak intensywnej pierwszej części wycieczki. Miałyśmy pierwszego dnia zwiedzić miasto, bez szczegółowej rozpiski, które miejsca chcemy zobaczyć (OK, może 3 takie miejsca były). Załącznik: OPO01.jpg [ 215.43 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO02.jpg [ 304.73 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Mijamy m.in. Palacio de Bolsa - w środku jedną z atrakcji jest Sala Arabska, wyłożona 18kg złota. Długa kolejka po bilety, ale stoimy. Pani nas informuje, że wejście tylko z przewodnikiem, a następna runda o 17:30. Jest dopiero 12 na zegarze, rezygnujemy, i tak nie było to na liście "must see". Załącznik: OPO03.jpg [ 375.97 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Idziemy cały czas w dół, w stronę nabrzeża, więc idzie się lekko. Dość szybko docieramy do Ribeiry - dzielnicy nabrzeżnej, gdzie na niemal każdym wolnym metrze są rozstawiane stoliki i parasole. Gwar i tłum widać i słychać z daleka. W zasadzie to się zbliża pora lunchu... zapachy dochodzące z niektórych miejsc przypominają mi o jedzeniu, ale nie mamy czasu (tak, tak, nikt nas nie goni…). Załącznik: OPO04.jpg [ 264.67 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO05.jpg [ 322.18 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO21.jpg [ 334.06 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO22.jpg [ 315.23 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Idziemy w stronę mostu Ponte de Luis I. Most zaprojektowany i zbudowany przez Gustava Eiffla przed powstaniem paryskiej Wieży, ma dwa poziomy: górą leci metro i jest chodnik dla pieszych. Dołem poprowadzono ruch kołowy i też są wąskie chodniki dla pieszych. Decydujemy się, że idziemy górą, żeby mieć lepsze widoki. A więc zeszłyśmy od katedry w dół tylko po to, żeby teraz się wspinać... O ironio. Załącznik: OPO07.jpg [ 192.87 KiB | Obejrzany 2960 razy ] A taki widok jest z tarasu przed kościołem: Załącznik: OPO08.jpg [ 232.99 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Skręcamy na wschód i wracamy przez Ponte de Infante znowu w dół pod Ponte de Luis I, żeby... za chwilę stwierdzić, że wracamy od centrum, czyli pod górę... Załącznik: OPO19.jpg [ 276.58 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Wnętrze dworca kolejowego również wyłożone jest płytkami azulejos. Załącznik: OPO15.jpg [ 308.96 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO41.jpg [ 356.57 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Znacie zapewne księgarnię Lello & Irmão – to kolejny punkt wycieczki, z którego też zrezygnowałyśmy. Wiedziałam przed wyjazdem, że wejście nie będzie łatwe. Ostatniego dnia, choć do księgarni dotarłyśmy naprawdę wcześnie, to kolejka po bilet/voucher liczyła ze 40 osób i nie przesuwała się w rozsądnym tempie. Właściciele księgarni mnie rozczarowali, przyznaję, i nie uważam, że takie podejście można tłumaczyć: „skoro to prywatny biznes, to mogli sobie wprowadzić wejściówki”. Bo jeśli ktoś by zastosował taką zasadę do sklepu z obuwiem lub ciuchami, to nie sądzę, że tyle osób by temu przyklasnęło, co działaniom księgarni. Nie pamiętam już dzisiaj ceny wejściówki, ale – moim zdaniem – była nieadekwatna do samej „atrakcji”. Obejrzałyśmy więc kolejne dzieła ceramiczne na pobliskim kościele i skierowałyśmy się ponownie w stronę rzeki. Załącznik: OPO10.jpg [ 249.65 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO11.jpg [ 394.86 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Zatem została nam jeszcze jedna atrakcja – wycieczka statkiem po rzece Douro, pod 6 mostami. Miałyśmy popłynąć m.in. w stronę winnic. Gdyby starczyło czasu, rozważałyśmy wypad za miasto do Bragi, ale ja się uparłam na statek i winnice. Kiedy w końcu doczłapałyśmy na nabrzeże okazało się, że z powodu (o ile dobrze zrozumiałam bardzo łamaną angielszczyznę, ale szczegóły i tak są bez znaczenia) zbyt silnego prądu lub zbyt wysokiego poziomu rzeki, cała żegluga została zakazana! I to do następnego piątku! Załącznik: OPO12.jpg [ 289.25 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO16.jpg [ 261.87 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO13.jpg [ 259.18 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Wróciłyśmy tym samym tramwajem i potoczyłyśmy się (tym razem dolnym poziomem mostu Eiffla) na południowe nabrzeże. A tam było wszystko to, czego mi brakowało w krajobrazie do tej pory, a z czego nie zdawałam sobie sprawy, dopóki tego nie zobaczyłam. Stoiska z pamiątkami! Pierdółki wszelkiej maści, od malowanych kogucików, przez chusty, korkowe ozdoby, po słodycze. Na całej długości, aż do stanowiska kolejki linowej. Ale kolejka, to nie statek… Załącznik: OPO14.jpg [ 219.45 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO17.jpg [ 280.38 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Załącznik: OPO32.jpg [ 333.65 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Koleżanka próbowała ratować mój humor i pociągnęła mnie w stronę winnic. Podobno w Porto jest ponad 50 winnic, z czego około 30 udostępnionych do zwiedzania. Ale nie pola, tylko piwnice! Do jednej udało się nam trafić. Piwnica-muzeum z rodowodem ponad 100-letnim. Można zwiedzić z przewodnikiem, można zapłacić za degustację, można też coś zjeść i popić winem. W środku wszystko w drewnie i pachnie – drewnem i winem. Załącznik: OPO18.jpg [ 301.81 KiB | Obejrzany 2960 razy ] Podoba mi się, ale musimy się zwijać. Zleciało nam pół dnia na wałęsaniu się bez większego celu. Trzeba wrócić do hotelu i ogarnąć bagaże. Potem wcześniejsza kolacja i spać, bo ostatnia noc będzie bardzo krótka (pobudka o 4:00, żeby złapać nocny bus na lotnisko). A na lotnisku kolejka do kontroli bezpieczeństwa pod same drzwi! Zwątpiłam w pierwszej chwili, że nie zdążymy. Ale wszystko poszło tak sprawnie, że ani się nie obejrzałam, a już czekałam przy schodach do samolotu. I wiecie co? Niczego nie wyjmowaliśmy z walizek – wszystkie hurtem leciały na taśmę. Bez pokazywania elektroniki, czy kosmetyków! Można? Można. Tak, mogłyśmy się lepiej przygotować do wyjazdu, więcej poczytać, dopracować trasę, itd. Ale za to miałybyśmy mniej przygód i mniej powodów do śmiechu dzisiaj. KONIEC | |
| Autor: | firley7 [ 28 Cze 2017 19:43 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
Interesująca relacja i piękne zdjęcia pięknych obiektów zachęcają do odwiedzenia tych rejonów. Portugalia to mój kolejny "must see" | |
| Autor: | Antares [ 07 Lip 2017 21:11 ] |
| Temat postu: | Re: Na krańcu (antycznego) świata |
P.S. Ponieważ kilka osób pytało mnie o informacje praktyczne, poniżej przydatne linki: - muzeum powozów – http://www.museudoscoches.gov.pt/en/visite/ - muzeum morskie – http://ccm.marinha.pt/pt/museu - muzeum płytek ceramicznych – http://www.museudoazulejo.gov.pt/en-GB/default.aspx - Sintra – https://www.parquesdesintra.pt/en/comme ... -office-2/ - festiwal czekolady – http://www.centerofportugal.com/events/ ... -festival/ - komunikacja miejska w Porto - http://www.stcp.pt/en/travel/timetables/ Całkowity koszt wyjazdu na osobę wyniósł ok. 1650zł, za tydzień. | |
| Strona 1 z 1 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
| Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ | |