Nowa daleka trasa LOT do USA od marca! Znamy też szczegóły strategii – będzie taniej
Bilety na tej trasie znajdą się w systemie rezerwacyjnym LOT dopiero za kilka tygodni, trasa wystartuje pod koniec marca.
– Cieszymy się z powrotu do Newark, bo to ważne połączenie dla Polonii. Newark to też ważny węzeł przesiadkowy na dalsze połączenia w obrębie Stanów Zjednoczonych, a więc nasza oferta stanie się dzięki temu jeszcze bogatsza – mówi Rafał Milczarski, prezes LOT.
Jak udało nam się dowiedzieć, w przyszłym roku LOT może ogłosić jeszcze 1-2 dalekie trasy. Prawdopodobnie wystartują one jednak dopiero jesienią 2017 r. lub (co bardziej prawdopodobne) na początku 2018 roku.
Wszystko to jest związane z odbiorem 2 ostatnich Boeingów 787 Dreamliner. LOT może je najwcześniej otrzymać latem/wczesną jesienią – od tego terminu zależy też ogłoszenie nowych dalekich tras.
W czwartek na Forum Ekonomicznym narodowy przewoźnik przedstawił też założenia swojej strategii – o części pisaliśmy wczoraj na Fly4Free.pl.
Dziś poznaliśmy więcej szczegółów. Oto najważniejsze punkty.
LOT chce Centralnego Portu Lotniczego
Zapowiedzi LOT o obsłużeniu 10 mln pasażerów w 2020 roku brzmią trochę jak science-fiction, ale jeśli się spełnią, lotnisko Chopina faktycznie zacznie się zapychać. Narodowy przewoźnik zdaje sobie z tego sprawę i opowiada się za budową centralnego portu.
– W miarę otwierania kolejnych połączeń długodystansowych, przybywać będzie krótkich tras, zwłaszcza z regionu Europy Środkowo-Wschodniej. Zakładamy, że odsetek pasażerów transferowych, czyli tych, którzy korzystają z przesiadek w Warszawie wyniesie w 2020 roku około 50 proc. Port, który jest naszym hubem musi nadążać za naszym rozwojem. To duże wyzwanie dla lotniska Chopina, które w okolicach 2020 roku będzie się zbliżać do granic swojej przepustowości. LOT będzie w najbliższych latach kontynuował rozwój hubu na lotnisku Chopina w Warszawie, ale docelowo konieczne będzie przeniesienie oferty na inne, centralnie zlokalizowane lotnisko w Polsce – mówi prezes LOT.
To jasne postawienie sprawy: CPL jest nam potrzebny. Jak pisaliśmy już na Fly4Free.pl, decyzja w sprawie budowy nowego lotniska jeszcze nie zapadła, ale rząd skłania się raczej w stronę wielkiej rozbudowy lotniska w Modlinie. Decyzja rządu w sprawie budowy zupełnie nowego lotniska będzie też swoistym wotum zaufania dla LOT i jego planów rozwoju.
Przypomnijmy, że za budową CPL przemawia przede wszystkim lokalizacja. Najczęściej mówi się bowiem, że nowy port miałby powstać między Warszawą a Łodzią, tuż przy autostradzie A2 i blisko trasy A1. Za rozbudową Modlina przemawiają znacznie niższe koszty: wraz z budową nowych dróg i przebudową całego układu komunikacyjnego szacuje się je na ok. 8 mld PLN, budowa CPL od zera to koszty sięgające grubo ponad 20-25 mld PLN.
Będzie taniej?
Rozpoczęta kilka dni temu wielka promocja LOT, który sprzedaje aż milion biletów w promocyjnych cenach (m.in. loty do Azji po 1700 PLN) to nie będzie pojedynczy przypadek – narodowy przewoźnik planuje konsekwentnie obniżać ceny.
– To oznacza koniec z wizerunkiem LOT jako drogiej linii lotniczej. Podróżowanie z nami ma być tanie i jednocześnie zapewniać to, czego nie oferują pasażerom linie niskokosztowe, czyli np. możliwość bezpłatnego przewiezienia bagażu czy bezpłatny poczęstunek na pokładzie – mówi Milczarski.
Nowa flota z leasingu
Jak pisaliśmy już wcześniej, LOT chce rozwijać swoją flotę – przewoźnik szacuje, że w 2020 roku będzie użytkował w sumie ok. 70 maszyn, w tym 16 Dreamlinerów i 15 nowych samolotów wąskokadłubowych powyżej 150 foteli. LOT będzie je nabywał w formule leasingu operacyjnego, który w dużo mniejszym stopniu obciąży finanse spółki. Jak mówi Milczarski, w przyszłym roku firma otrzyma kilka pierwszych samolotów (środowy „Puls Biznesu” pisał o 6 Boeingach 737-800).
Czy nowa strategia ma sens?
Stworzony w LOT dokument nie zaskakuje – jest niejako kontynuacją strategii stworzonej przez Sebastiana Mikosza, której celem było stworzenie z Warszawy dużego regionalnego hubu dla Europy Środkowej. Kluczowe w tej strategii wydaje się szybkie rozbudowanie floty na loty krótkiego i średniego zasięgu, bo w tej chwili jest to zdecydowanie największy problem LOT. Jeśli bowiem mamy mieć hub – to musimy do niego jakoś dowozić pasażerów, a w tej chwili nie zawsze jest to możliwe.
Niektóre zapowiedzi wydają się nazbyt optymistyczne – biorąc pod uwagę czas realizacji zamówień w fabryce Boeinga i koszty produkcji, 8 nowych Dreamlinerów za 4 lata brzmi niezbyt realnie.
Strategia rozwoju w oparciu o loty do USA i Azji też wydaje się sensowna. LOT ma tę przewagę nad operującym po sąsiedzku Finnairem (który już teraz ma sporą azjatycką siatkę, zwłaszcza do Chin), że do Warszawy można łatwiej dolecieć (nie tylko LOTem, także tanimi liniami), co zwiększa dogodne możliwości przesiadkowe i może skusić pasażerów.
Ale urzeczywistnienie tej strategii będzie w dużej mierze zależało od negocjacji z Rosją w sprawie przelotów nad Syberią. Źródła w LOT sugerują, że ma w nich pomóc Air China lub inna spółka reprezentowana przez chiński rząd. Czy tak będzie rzeczywiście? Pozostaje nam poczekać.
Największy znak zapytania to pięknie brzmiący slogan o tym, że LOT przestanie się kojarzyć z drogimi biletami. Brzmi dobrze, ale jak to osiągnąć? Ceny w tej aktualnej promocji, gdzie przewoźnik wystawił aż milion biletów, są bardzo atrakcyjne (zwłaszcza na dalekich kierunkach), ale pozostaje pytanie, jak pogodzić to z rentownością całej spółki. Tu LOT ma spore problemy – w zeszłym roku zanotował aż 327,1 mln PLN straty netto.
W tym roku ma być lepiej – w I półroczu LOT zarobił ok. 20-30 mln PLN na działalności podstawowej, a na koniec roku może zarobić nawet 125 mln PLN. To jednak nijak ma się do wyniku netto, a kondycja finansowa firmy wciąż jest dość chwiejna.