W Berlinie klapa goni klapę. Nowe lotnisko dopiero w 2019 roku
– Otwarcie lotniska w 2017 roku jest niemożliwe. Optymistycznie może uda się zakończyć prace w III kwartale 2018 roku, ale najbardziej realistyczny scenariusz to jesień 2019 roku – powiedział w rozmowie z „Tagesspiegel” Dieter Faulenbach Da Costa, inżynier i główny architekt lotniska Berlin Brandenburg, które od kilku lat jest symbolem największej klapy inwestycyjnej w historii Niemiec.
Budowa portu rozpoczęła się w 2006 r. i pierwotnie miała się zakończyć w 2012 roku. Jednak od tego czasu, nieustannie trwają tam dodatkowe prace: głównym powodem są błędy konstrukcyjne związane z urządzeniami oddymiającymi i przeciwpożarowymi. Z tego względu lotniska nie chce dopuścić do użytku straż pożarna, a koszty rosną w lawinowym tempie: na początku budowa miała kosztować 1,7 mld euro, obecnie dobija już do 6 mld euro.
To fatalna wiadomość nie tylko dlatego, że oznacza kolejne 2 lata opóźnień w stosunku do ostatniej podawanej przez władze lotniska daty zakończenia budowy. Niedawno pisaliśmy na Fly4Free, że według władz lotniska ostateczny termin otwarcia BER to jesień 2017 roku.
Głównym problemem związanym z kolejnym opóźnieniem jest to, że wraz z oddaniem do użytku BER zamknięte miały być dwa przestarzałe berlińskie lotniska, czyli Tegel i Schonefeld (na którym lądują głównie tanie linie). Tyle tylko, że oba porty już teraz pękają w szwach (Tegel w 2015 r. obsłużył 21 mln pasażerów, Schonefeld ponad 7 mln ludzi) i obsługują więcej pasażerów niż pierwotnie miał to robić nowy port. A co to oznacza?
– Przeniesienie tych wszystkich pasażerów na nowe lotnisko spowoduje gwałtowne pogorszenie jakości usług. Podróżni będą czekali w kolejkach znacznie dłużej niż do tej pory – mówi Faulenbach.
A lotnisko jest kluczowe dla dalszego rozwoju Berlina, bo jak czytamy w niemieckich gazetach, miasto jest bardzo słabo skomunikowane kolejowo z resztą Niemiec. Z wyjątkiem trasy do Hamburga (podróż pociągiem zajmuje 1 godz. 43 minut), Berlin nie ma zbyt wielu połączeń o dużej prędkości, a czas przejazdu do innych dużych miast jest zdecydowanie zbyt długi – pociąg do Frankfurtu i Kolonii jedzie ponad 4,5 godziny, a do Monachium ponad 6 godzin.