Wyzwiska, szantaże i straszenie sądem. Tak Ryanair negocjuje z lotniskami w Europie
Na myśl o rozmowach z irlandzką linią o nowych połączeniach niejednemu szefowi lotniska włosy stają dęba na głowie. Ryanair negocjuje niezwykle twardo, uciekając się do wszelkich sposobów, by postawić na swoim, o czym przekonało się wiele lotnisk w Polsce, ale też w innych krajach Europy. Poniżej prezentujemy najbardziej kontrowersyjne przykłady relacji lotnisk z największym europejskim low-costem. Niektóre są tak absurdalne, że trudno w to uwierzyć.
PoprzednieObraz 10 z 13Następne
Małe lotniska mogą się nie podnieść
Często odejście Ryanaira oznaczało cios dla mniejszych lotnisk. Tak było w 2009 r., gdy przewoźnik zlikwidował wszystkie loty z brytyjskiego Blackpool z powodu wprowadzenia przez władze portu dodatkowej opłaty dla pasażerów w wysokości 10 funtów od osoby. - To czarny dzień dla lotniska w Blackpool – mówił Michael Crawley, wiceprezes linii, a szefowie lotniska przekonywali, że z łatwością znajdą zastępstwo dla Ryanaira. Nie udało się – liczba pasażerów w ciągu roku spadła z 439 do 276 tys. pasażerów, a lotnisko popadło w kłopoty finansowe. Ostatecznie port został zamknięty 15 października 2014 r. z długiem w wysokości 34 mln funtów. Na szczęście znalazł się nowy inwestor, który kupił lotnisko i wznowił na nim operacje, jednak na znacznie mniejszą skalę. Podobna była sytuacja z lotniskiem Newquay w Kornwalii – Ryanair opuścił je w 2011 roku po wprowadzeniu tzw. „development fee” w wysokości 5 funtów od pasażera. We wrześniu zarząd lotniska postanowił znieść kontrowersyjną opłatę. Efekt? Dzień później Ryanair ogłosił powrót do Kornwalii z lotami do Frankfurtu i Alicante od marca 2016 r.
Fot. Ryanair.com
Często odejście Ryanaira oznaczało cios dla mniejszych lotnisk. Tak było w 2009 r., gdy przewoźnik zlikwidował wszystkie loty z brytyjskiego Blackpool z powodu wprowadzenia przez władze portu dodatkowej opłaty dla pasażerów w wysokości 10 funtów od osoby. - To czarny dzień dla lotniska w Blackpool – mówił Michael Crawley, wiceprezes linii, a szefowie lotniska przekonywali, że z łatwością znajdą zastępstwo dla Ryanaira. Nie udało się – liczba pasażerów w ciągu roku spadła z 439 do 276 tys. pasażerów, a lotnisko popadło w kłopoty finansowe. Ostatecznie port został zamknięty 15 października 2014 r. z długiem w wysokości 34 mln funtów. Na szczęście znalazł się nowy inwestor, który kupił lotnisko i wznowił na nim operacje, jednak na znacznie mniejszą skalę. Podobna była sytuacja z lotniskiem Newquay w Kornwalii – Ryanair opuścił je w 2011 roku po wprowadzeniu tzw. „development fee” w wysokości 5 funtów od pasażera. We wrześniu zarząd lotniska postanowił znieść kontrowersyjną opłatę. Efekt? Dzień później Ryanair ogłosił powrót do Kornwalii z lotami do Frankfurtu i Alicante od marca 2016 r.
Fot. Ryanair.com
PoprzednieObraz 10 z 13Następne






