Te 2 linie z Europy najmocniej kasują pasażerów na dodatkowych usługach. Ryanair i Wizz mogą się od nich uczyć
Jeszcze kilka lat temu przychody pozalotnicze, czyli wszystkie usługi oferowane pasażerom z wyłączeniem samej sprzedaży biletu, były interesującą ciekawostką, a linia demarkacyjna była jasno określona: tradycyjni przewoźnicy sprzedają nam „normalne” bilety, a linie niskokosztowe oferują samo (losowe wybrane) miejsce w samolocie, a za wszystko inne musimy sobie dodatkowo zapłacić. Dziś ta granica dość mocno się zatarła i gdy słyszymy, że linie Air France i KLM chcą zrezygnować z posiłków wliczonych w cenę biletu, to co najwyżej wzruszamy ramionami. Branża lotnicza coraz mocniej zmierza bowiem w stronę szukania dodatkowych źródeł przychodu – zarówno w formie odejmowania usług „tradycyjnie” wliczonych w cenę podróży lotniczej jak i poprzez wchodzenie w zupełnie nowe segmenty rynku. Odzwierciedlenie znajdujemy w liczbach, a najlepszym potwierdzeniem tej tezy jest opublikowana kilka dni temu najnowsza edycja CarTrawler Yearbook of Ancillary Revenue, poświęconego w całości kwestii przychodów pozalotniczych. Przebadano w nim szczegółowo wyniki finansowe 68 największych linii lotniczych z całego świata. Jakie wnioski z niego płyną?
- Słoneczny Brzeg od 2059 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Kraków)
- Hurghada od 2046 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Gdańsk)
- Side od 2184 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Pierwszy wniosek płynący z raportu jest prosty: przychody pozalotnicze są coraz bardziej istotną częścią biznesu lotniczego. Wystarczy spojrzeć na zestawienie 10 największych linii lotniczych (zdjęcie powyżej), by znaleźć potwierdzenie. Przewoźnicy ci w 2023 roku zarobili w sumie ponad 54,1 mld dolarów z działalności pozalotniczej. To aż o 15,7 mld dolarów więcej niż w 2019 roku.
Jeszcze ciekawszy jest ranking linii lotniczych zestawiony pod kątem procentowego udziału dodatkowych usług w całości ich przychodów. Mamy tu do czynienia z nowym rekordem. Dla linii Spirit Airlines dodatkowe usługi stanowiły aż 56,4 procent całości przychodów, z kolei dla linii Frontier – aż 56,2 procenta. Jak na ich tle prezentują się przewoźnicy z Europy? Najwyżej sklasyfikowany jest Wizz Air, dla którego przychody z opłat za bagaż, wyboru fotela w samolocie i innych dodatkowych usług wyniosły w 2023 roku 44,7 procenta wszystkich przychodów (to spadek o 3,3 procenta w skali roku). Na drugim miejscu znalazł się zaś easyJet z przychodami pozalotniczymi na poziomie 36,1 procenta całości przychodów.
Kto zgarnia najwięcej z Europy? Wcale nie Ryanair
Przywykliśmy już do narzekania na Ryanaira i Wizz Aira, gdy podczas rezerwacji podróży łapiemy się za głowę patrząc, ile trzeba im zapłacić za możliwość polecenia z większą walizką. Prawda jest jednak taka, że w Europie sa przewoźnicy, którzy na dodatkowych usługach zarabiają znacznie więcej.
Pod kątem przychodów pozalotniczych bezkonkurencyjna jest linia Jet2.com. Brytyjski przewoźnik, który jest obecny z kilkoma trasami na lotnisku w Krakowie, w przeliczeniu na jednego pasażera zarabia 95,83 dolara (ponad 371 zł) na dodatkowych usługach za 2023 roku. Jak to możliwe? Jet2.com to trzecia największa linia w Wielkiej Brytanii i część grupy Jet2Holidays, czyli największego touroperatora w tym kraju. Jednocześnie przewoźnik ten oferuje bardzo rozbudowaną ofertę pakietów wyjazdowych, czyli łączonej oferty lotu z rezerwacją hotelu czy wynajęciem auta. Układ ten działa idealnie – jak czytamy w raporcie CarTrawler, aż 64,9 procenta pasażerów to właśnie klienci „pakietowi”, czyli dokupujący dodatkowe usługi związane z pobytem na miejscu. A widząc te wyniki absolutnie nie dziwi, że nawet Ryanair zaczął przebąkiwać o powrocie do sprzedaży zorganizowanych wyjazdów i pakietów łączących bilet i noclegi.
W czołówce rankingu znalazła się też islandzka linia Play, która w 2023 roku zanotowała przychody pozalotnicze w przeliczeniu na pasażera na poziomie 54,31 dolara. Co ciekawe, to aż 30,7 procenta więcej niż rok wcześniej. W tym przypadku przyczyna takiego wyniku jest nieco inna niż przy Jet2. Przewoźnik z Islandii to klasyczny low-cost, który swój model biznesowy opiera na dowożeniu pasażerów na lotnisko w Keflavik i stamtąd przewożenia ich dalej np. do USA. Przewoźnik oferuje przy tym atrakcyjne ceny biletów, jednak – jak to w tanich liniach – na pokład możemy zabrać ze sobą tylko mały plecaczek. A lecąc w podróż do USA potrzebujemy więcej bagażu, podczas długiego lotu z pewnością będziemy głodni i zamówimy posiłek, więc… chęć na korzystanie z dodatkowych usług zdecydowanie rośnie.
***
Jakie dodatkowe usługi wybieracie najczęściej? Piszcie w komentarzach.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?