Świetne wieści dla pasażerów z zachodniej Polski, gorsze dla lotnisk. Ryanair otworzy multum nowych tras, ale…
Ryanair, który w tej chwili jest obecny w Berlinie tylko na lotnisku Schonefeld, jest bardzo zainteresowany rozpoczęciem operacji z drugiego stołecznego portu, czyli położonego bliżej centrum lotniska Tegel. Problem w tym, że Tegel ma zostać zamknięty (podobnie jak Schonefeld) w momencie, gdy w końcu otwarte zostanie opóźnione już o ponad 5 lat, centralne lotnisko Berlin-Brandenburg. Ryanair złapał wiatr w żagle i przyłączył się do postulatów wielu berlińczyków, którzy chcieliby pozostawienia drugiego lotniska.
– Berlin ma wystarczająco duży potencjał, by mieć dwa lotniska. A my wiemy, jak zapełnić je pasażerami. Jeśli Tegel pozostanie otwarty, to w ciągu trzech lat moglibyśmy zbazować w Berlinie nawet 20 samolotów – powiedział David O’Brien, dyrektor handlowy Ryanaira.
Gdyby to się spełniło, byłaby to z miejsca jedna z największych baz Ryanaira w Europie. Tym bardziej, że Ryanair już teraz ma w Berlinie 9 zbazowanych samolotów i od przyszłej zimy będzie miał stąd aż 47 tras. W sumie w ciągu 12 miesięcy w sezonie 2017/2018 linia chce przewieźć 5,4 mln pasażerów z i do Berlina, a O’Brien deklaruje, że dzięki nowym trasom i samolotom tę liczbę szybko można podwoić.
Trzeba przyznać, że pomysł Ryanaira nie jest pozbawiony sensu, bo pechowe lotnisko Berlin-Brandenburg już teraz… jest zdecydowanie za małe. W zeszłym roku lotniska Schonefeld i Tegel obsłużyły w sumie prawie 34 mln pasażerów, podczas gdy maksymalna przepustowość nowego lotniska to tylko 27 mln ludzi rocznie.
Choć oczywiście wejście na Tegel pozostaje w interesie Ryanaira – irlandzka linia miałaby dzięki temu dostęp do lotniska położonego znacznie bliżej centrum miasta niż nowy port, znajdujący się przy stołecznej obwodnicy.
Tak duże plany Ryanaira z zaciekawieniem powinni obserwować pasażerowie z zachodniej Polski, bo według różnych statystyk, nawet 1,5 mln Polaków korzysta rocznie z berlińskich portów. Jednocześnie tak duża ekspansja Ryanaira może oznaczać, że takim lotniskom jak Szczecin czy Poznań może być trudniej o zbazowanie samolotu irlandzkiej linii.
Trzeba jednak pamiętać, że jest to typowa PR-owa zagrywka irlandzkiej linii, bo dopytywany przez dziennikarzy O’Brien przyznał, że rozmowy z zarządem berlińskich lotnisk nie są jeszcze bardzo zaawansowane.