Śmiejecie się z Radomia? Zobaczcie, jak kilka lat temu wyglądały lotniska w waszej okolicy
Dziś miłośnik taniego latania może przebierać w ofertach tanich lotów po całej Europie i nie tylko, a często nie pamięta lub nie zdaje sobie sprawy, że jeszcze kilkanaście lat temu latanie samolotem znajdowało się dla wielu ludzi w strefie marzeń. Powodów było wiele: od niewielkiej listy przewoźników, przez mało atrakcyjne połączenia, skończywszy w końcu na cenach, które czyniły z podróży samolotem luksus dostępny wyłącznie dla najbogatszych.
Dziś chcę was zabrać do tamtych czasów i pokazać, jak wyglądało latanie w Polsce i nasze lotniska przed wejściem do UE. Bo 2004 rok to symboliczna data dla naszego rynku lotniczego, gdy pojawiły się na nim tanie linie…i nic już nie było takie samo.
Ale zanim przejdziemy do prawdziwego mięska, najpierw garść statystyk…
W żadnym innym kraju w Europie rynek lotniczy nie rośnie tak szybko jak w Polsce i jest to tendencja, która nie zmienia się od lat. Z danych Urzędu Lotnictwa Cywilnego wynika, że w 2003 r. z polskich lotnisk skorzystało 8,835 mln pasażerów. A w rzeczywistości znacznie mniej, bo według metodologii ULC liczy się podwójnie osoby korzystające z lotów krajowych, dodając pasażera z takiej trasy do lotniska, z którego się wylatuje i docelowego.
No ale dobrze – trzymając się tej metody liczenia odpowiedzmy sobie na pytanie – to dużo czy mało?
Dla porównania – w tym roku od stycznia do końca wakacji przez lotnisko Chopina przewinęło się już 8,35 mln ludzi.
W sumie w ubiegłym roku przez polskie lotniska przewinęło się ponad 30 mln pasażerów. W najnowszym raporcie TOR czytamy, że w ciągu dekady liczba pasażerów w Polsce wzrosła aż o 329,3 procent! (chodzi o liczbę pasażerów obsługiwanych rocznie przez lotniska w Polsce) A potencjał wzrostu jest niewyczerpany, bo statystyczny Polak lata przeciętnie 0,8 raza w ciągu roku, podczas gdy w Europie Zachodniej ten wskaźnik wynosi powyżej 3 lotów rocznie.
Fot. Shutterstock