Kolejne tysiące lotów odwołanych! Schiphol przedłuża limity o pół roku, linie są wściekłe i chcą się wynosić
Pierwotnie wydawało się, że po trudnym sezonie letnim. zimą na Schiphol wróci stabilność. Lotnisko, które wiosną i latem kazało przewoźnikom odwoływać rejsy z powodu braku rąk do pracy, miało do jesieni poradzić sobie z brakami kadrowymi. Teraz stało się jednak jasne, że sytuacja jest dramatyczna – pierwotnie cięcia w przepustowości portu zostały wprowadzone do 16 listopada, ale w czwartek lotnisko w Amsterdamie przedłużyło je na kolejne miesiące – aż do marca 2023 roku.
W tym okresie linie będą musiały zmniejszyć liczbę przewożonych pasażerów o 22 procent, bo taki jest wymóg lotniska. To oznacza zaś kolejne odwoływane loty, liczone zapewne w tysiącach.
Przewoźnicy są oczywiście wściekli, bo będzie to dla nich oznaczało tysiące odwołanych lotów. Linia KLM szacuje swoje straty z tego tytułu na ok. 70 mln USD, a sytuację na Schiphol nazwała „beznadziejną”.
-Cierpliwość KLM jest na wyczerpaniu. Raz za razem linie lotnicze i pasażerowie są poszkodowani. To psuje reputację KLM i stoi w silnym kontraście ze znaczącą podwyżką kosztów z korzystania z Schiphol, które wzrosną w najbliższych latach o 37 procent – czytamy w komunikacie Air France-KLM.
Jednocześnie pojawiły się informacje, że KLM próbuje sztucznie zmniejszyć ruch, wprowadzając dopłatę do cen biletów na niektórych trasach w wysokości 250 EUR.
Inne linie po prostu przenoszą się na inne lotniska. Zrobiła tak na przykład linia TUI, która poinformowała, że w październiku przeniesie wszystkie swoje loty na 5 trasach (m.in. na Kretę, Majorkę, Teneryfę, Kos i do Gambii) z Amsterdamu na lotnisko w Brukseli. W komunikacie TUI czytamy, że linia jest niezwykle „rozczarowana postępowaniem lotniska w Amsterdamie”.. Trudno przy tym powiedzieć, czy te połączenia nie zostaną w stolicy Belgii na całą jesień i zimę.
Nie ma jeszcze komentarzy, może coś napiszesz?