Schabowy pod palmami. Sprawdzamy, czy „polskie strefy” w zagranicznych kurortach okazały się hitem
Swojska muzyka, "Killer" i inne rodzime komedie oraz specjały polskiej kuchni w otoczeniu greckich i chorwackich plaż. A do tego wycieczki fakultatywne do Aten i... do Lidla – jak działają istniejące od tego sezonu "polskie wioski" i czy okazały się turystycznym hitem? Przekonajmy się.
PoprzednieObraz 2 z 11Następne
Atmosfera jak na wczasach pracowniczych
„Mamy swoich opiekunów. Dbają, byśmy zwiedzając świat, przypadkiem się o ten świat nie otarli i nie poczuli zbyt nieswojo. Z lotniska odbiera nas rezydentka Agnieszka i prowadzi pod drzwi ośrodków Katerina, Alexis, Calypso i Oasis. O to, żebyśmy mieli do czego wywijać w polskiej strefie, zadba didżej Mateusz, a opornych rozkręci wodzirej Bartek. Nad wszystkim czuwa rezydent Robert. Jesteśmy z Raciborza, Radomia, Warszawy, spod Płocka, z Gliwic i Bytomia. Głównie po czterdziestce (…).
Grecka Polska, czyli nasza strefa, znajduje się przy plaży obok hotelu Aqua Rosa, ma kilkadziesiąt metrów kwadratowych i jest w kolorach tęczy. Od 18 do 23 czekają tu na nas polskie filmy i quizy („Kochamy polskie seriale”). Można się integrować, grać w warcaby, pić alkohol tańczyć” - czytamy w reportażu ze strefy opublikowanym przez „Gazetę Wyborczą”.
Opisuje ona Kokino Nero – niewielką miejscowość na Riwierze Olimpijskiej, do której od kilkunastu lat przyjeżdżają głównie Polacy. To właśnie ona stała się poligonem doświadczalnym dla polskich stref.
Z kolei w „Polityce” czytamy, że ”atmosfera w strefie przypomina trochę wczasy pracownicze. Ludzie, mijając się, mówią sobie dzień dobry, cześć – cześć. Idą na plażę, później coś zjedzą – w menu m.in. schabowy. Potem potańczą, wezmą udział w konkursie wiedzy o ojczyźnie(...)”
Fot. BlueOrange Studio / Shutterstock
„Mamy swoich opiekunów. Dbają, byśmy zwiedzając świat, przypadkiem się o ten świat nie otarli i nie poczuli zbyt nieswojo. Z lotniska odbiera nas rezydentka Agnieszka i prowadzi pod drzwi ośrodków Katerina, Alexis, Calypso i Oasis. O to, żebyśmy mieli do czego wywijać w polskiej strefie, zadba didżej Mateusz, a opornych rozkręci wodzirej Bartek. Nad wszystkim czuwa rezydent Robert. Jesteśmy z Raciborza, Radomia, Warszawy, spod Płocka, z Gliwic i Bytomia. Głównie po czterdziestce (…).
Grecka Polska, czyli nasza strefa, znajduje się przy plaży obok hotelu Aqua Rosa, ma kilkadziesiąt metrów kwadratowych i jest w kolorach tęczy. Od 18 do 23 czekają tu na nas polskie filmy i quizy („Kochamy polskie seriale”). Można się integrować, grać w warcaby, pić alkohol tańczyć” - czytamy w reportażu ze strefy opublikowanym przez „Gazetę Wyborczą”.
Opisuje ona Kokino Nero – niewielką miejscowość na Riwierze Olimpijskiej, do której od kilkunastu lat przyjeżdżają głównie Polacy. To właśnie ona stała się poligonem doświadczalnym dla polskich stref.
Z kolei w „Polityce” czytamy, że ”atmosfera w strefie przypomina trochę wczasy pracownicze. Ludzie, mijając się, mówią sobie dzień dobry, cześć – cześć. Idą na plażę, później coś zjedzą – w menu m.in. schabowy. Potem potańczą, wezmą udział w konkursie wiedzy o ojczyźnie(...)”
Fot. BlueOrange Studio / Shutterstock
PoprzednieObraz 2 z 11Następne