Ryanair planuje duży rozwój w 3 krajach i powrót na kilka lotnisk, które porzucił
To pośredni efekt… uznania przez Ryanaira związków zawodowych i złagodzenia stanowiska wobec poprawy warunków zatrudnienia swoich pracowników w poszczególnych krajach. Efekt? Ryanair chce wracać na lotniska, które wcześniej porzucał lub rozwijać się w miejscach, które omijał szerokim łukiem właśnie z powodu trudnych relacji ze związkami. Świetnym przykładem jest lotnisko w Kopenhadze, na którym przewoźnik przymierzał się do otwarcia dużej bazy operacyjnej, jednak w 2015 roku zamknął ją z wielkim hukiem i w atmosferze skandalu.
Był to efekt sporu Ryanaira ze związkami zawodowymi w sprawie formy zatrudnienia, na jakiej pracowali duńscy pracownicy linii. Ryanair zatrudniał ich bowiem na podstawie irlandzkich przepisów, a nie znacznie bardziej korzystnego dla pracowników duńskiego prawa. Związkowcy domagali się zmiany i zagrozili strajkiem. Wsparł ich duński sąd pracy, który pod koniec czerwca ogłosił, że lotniskowe związki zawodowe mogą rozpocząć strajk, aby zmusić irlandzkiego przewoźnika do podpisania nowych umów z pracownikami. Ryanair zareagował błyskawicznie i zamknął swoje bazy w Kopenhadze oraz Billund, przy okazji likwidując kilkanaście połączeń. Ale konflikt w tej sprawie trwał od miesięcy. Jego apogeum była decyzja burmistrza Kopenhagi, Franka Jensena, który stanął po stronie związkowców i publicznie zakazał swoim urzędnikom korzystania z usług Ryanaira, gdy wybierają się w podróże służbowe.

Fot. Ryanair
Na odpowiedź przewoźnika nie trzeba było długo czekać – mistrzowie Photoshopa zareagowali na to publikacją kilku przerobionych zdjęć włodarza Kopenhagi, nadając mu pseudonim „High Fares Frank”. Linia oskarżyła też burmistrza, że faworyzuje w ten sposób linie SAS, w którym udziały ma duński rząd.
Sprawa miała zresztą swoją kontynuację – w 2016 roku lokalne media wściekły się na premiera Danii Larsa Lokke Rasmusena, gdy wykryły, że… poleciał on Ryanairem na weekend do Malagi.
Już wkrótce lotnisko w stolicy Danii ponownie może stać się bazą Ryanaira.
– Lotnisko w Kopenhadze jest jednym z największych portów w Europie, w których nie mamy swojej bazy i chcemy to szybko zmienić – mówi Eddie Wilson, dyrektor Ryanaira ds. personalnych w rozmowie z „DR Nyheder”.
Wilson spotkał się w Kopenhadze z władzami związku zawodowego FPU, zrzeszającego pracowników branży lotniczej. Od powodzenia tych negocjacji będzie zależało, jak szybko Ryanair mocniej pojawi się w Kopenhadze.
Wielki powrót do Oslo Rygge?
Równie zaskakująca jest informacja o tym, że Ryanair może wrócić na lotnisko Oslo Rygge. To świetnie znane Polakom lotnisko, gdzie Ryanair zrezygnował z bazy w październiku 2016 roku i doprowadził do zamknięcia tego portu – część swoich połączeń przeniósł na lotnisko Oslo Torp, a aż 16 z nich skasował. Wśród nich znalazły się aż 4 trasy z Polski: z Wrocławia, Szczecina, Rzeszowa i Poznania. Ryanair zdecydował się zamknąć bazę z powodu wprowadzenia przez Norwegię nowego podatku pasażerskiego, który irlandzka linia określiła jako „tyranię”. Teraz… Ryanair chce wrócić.
– W przeszłości zamykaliśmy nasze bazy w Marsylii czy Oslo Rygge z powodu konfliktów ze związkami zawodowymi. Ale teraz, gdy zgodziliśmy się już na prowadzenie rozmów ze związkami, to powadzimy rozmowy z tymi lotniskami na temat ponownego założenia tam baz operacyjnych – norweski serwis Nettavisen cytuje Michaela O’Leary’ego.

Fot. Ryanair
Tu jednak szanse na powrót Ryanaira są mniejsze niż w przypadku Kopenhagi, bo deklaracja O’Leary’ego najbardziej zaskoczyła… władze lotniska.
– To dla nas kompletna nowość. Jesteśmy w kontakcie z Ryanairem, ale nie było mowy o ponownym otwarciu bazy. Ale myślę, że coś jest na rzeczy. Tak, oczywiście bylibyśmy zainteresowani ponownym otwarciem bazy przez Ryanaira, ale nikt się tego nie spodziewał – komentuje Espen Ettre, członek rady nadzorczej lotniska Rygge.
Mocne wejście do Francji
To ostatni z grupy krajów, w którym Ryanair chciałby mocniej zaistnieć, a jednocześnie taki z największym potencjałem. Bo choć irlandzki przewoźnik jest obecny na grubo ponad 30 francuskich lotniskach, to nie ma w tym kraju ani jednej bazy operacyjnej. Powód? Oczywiście silne związki zawodowe, z którymi teraz Ryanair chciałby się porozumieć.
Michael O’Leary już w grudniu zdążył rzucić liczbą z kosmosu i stwierdził, że w ciągu kilku najbliższych lat, Ryanair mógłby zbazować we Francji nawet 50 samolotów.
Nieco bardziej realistyczną wizję przedstawił dyrektor handlowy przewoźnika, David O’Brien, który zadeklarował, że do przyszłego roku Ryanair mógłby otworzyć we Francji 4 bazy operacyjne.
– Uważam, że w ciągu najbliższych 3-4 lat możemy podwoić liczbę pasażerów lecących z Francji i do Francji z 10 do 20 milionów pasażerów. W tym okresie moglibyśmy tu zbazować 30 samolotów – stwierdził O’Brien.
Wśród faworytów wyścigu o to, gdzie Ryanair mógłby zbazować swoje samoloty, znajdują się: Paryż Beauvais, Nantes, Tuluza, Lyon i Marsylia.
Sharm El Sheikh od 1341 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Katowice)
Hurghada od 2073 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa - Chopin)
Hurghada od 2178 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Rzeszów)