Pamiętasz zakaz laptopowy? Teraz USA chce ich zakazać w bagażu nadawanym. I to na całym świecie!
Laptopy i duża elektronika to w tym roku bardzo ważny temat w branży lotniczej – w marcu tego roku władze USA wprowadziły zakaz wnoszenia takich sprzętów na pokład w bagażu podręcznym. Zakaz (ostatecznie zniesiony w lipcu) dotyczył 50 rejsowych lotów do USA z Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu. Wśród „poszkodowanych” linii lotniczych znalazły się takie tuzy jak Emirates, Etihad i Qatar Airways. Władze USA tłumaczyły tę decyzję brakiem odpowiednich procedur bezpieczeństwa na lotniskach i groźbą zamachu terrorystycznego, wywołanego np. możliwością zamontowania w laptopie ładunku wybuchowego.
Teraz możemy mieć kolejny zakaz, i to o globalnym zasięgu. I znów będą stali za nim Amerykanie, a konkretnie Federal Aviation Administration, czyli odpowiednik naszego Urzędu Lotnictwa Cywilnego. Tym razem zakaz ma jednak dotyczyć wkładania laptopów i dużej elektroniki do bagażu nadawanego. I ma nie dotyczyć tylko tras do USA, ale wszystkich lotów międzynarodowych.
Według FAA umieszczanie elektroniki na tyle samolotu bardzo wzmaga ryzyko wzniecenia pożaru. FAA przeprowadziło dziesięć testów, z których wynika, że zagrożeniem są nagrzane baterie jonowe, które w pobliżu takich przedmiotów dezodorant, spray do włosów czy nawet szampon mogą doprowadzić do eksplozji i wybuchu pożaru.
Według FAA ryzyko wybuchu pożaru w kabinie jest znacznie mniejsze, a nawet jeśli wystąpi, to zagrożenie może być od razu wyeliminowane. Tymczasem w testowej sytuacji, gdy aerozol znalazł się w pobliżu rozgrzanego laptopa, pożar miał miejsce niemal od razu, a eksplozja nastąpiła po 40 sekundach. A taka eksplozja według FAA może zakłócić działanie systemu przeciwpożarowego w samolocie. To zaś oznacza, że ogień może pozostać niezauważony do momentu, gdy zagrozi zdrowiu i życiu pasażerów.
Czy zakaz wejdzie w życie? W przyszłym tygodniu propozycję FAA będzie rozpatrywała ICAO, czyli Organizacja Międzynarodowa Lotnictwa Cywilnego, która zajmuje się opracowywaniem i wdrażaniem międzynarodowych przepisów lotniczych.
Jak to wpłynie na nas? Zmiany w tanich liniach pod znakiem zapytania
Wprowadzenie zakazu nadawania laptopów może wpłynąć na dwóch największych tanich przewoźników w Polsce, którzy na dniach wprowadzają poważne zmiany w polityce bagażowej. Przypomnijmy więc w telegraficznym skrócie: Ryanair rezygnuje z opcji, by pasażerowie mogli bezpłatnie zabrać ze sobą na pokład bagaż podręczny. Będzie to od tej pory przywilej, za który trzeba będzie dodatkowo płacić. Kto nie zapłaci, będzie miał odebrany bagaż podręczny przy bramce – zostanie on umieszczony w luku bagażowym.
Podobnie od końca października będzie wyglądała polityka Wizz Aira – oprócz pasażerów, którzy wykupili usługę priorytetową, bagaż podręczny będzie mogło zabrać ze sobą do kabiny tylko 90 pasażerów. Bagaże podręczne reszty lądują w luku, a kto chce tego uniknąć… zgadliście, trzeba bulić.
Wprowadzenie zakazu zabierania elektroniki do bagażu nadawanego mocno komplikuje tę politykę bagażową. Bo tanie linie, chcąc w pełni ją egzekwować, będą musiały przy bramce sprawdzać, czy w bagażu podręcznym nie ma laptopów lub innych sprzętów. Z kolei pasażerowie będą musieli biegać do samolotów z laptopami pod pachą. Nie jest to zbyt komfortowa perspektywa, prawda?