Fly4free.pl

Największa linia lotnicza świata zapowiada tanie bilety z Europy do USA. Szykuje się cenowa wojna

Foto: Vytautas Kielaitis / Shutterstock
WOW Air i Norwegian tak bardzo przeorały rynek podróży transatlantyckich, że American Airlines planuje od przyszłego roku upodobnić do nich swoją ofertę.

American Airlines to największa linia lotnicza na świecie pod względem liczby pasażerów, przychodów czy wielkości floty. Największa, czyli mająca wielkie tradycje, także dotyczące lotów transatlantyckich – jak na tradycyjnego przewoźnika przystało, za cenę biletu w klasie ekonomicznej każdy pasażer może nadać bagaż, wybrać miejsce, dobrze zjeść i napić się, także alkoholu – wszystko jest wliczone w cenę biletu.

To się jednak może zmienić, bo American coraz mocniej dostaje w kość od tanich linii takich jak Norwegian i WOW Air. Ta ostatnia linia rozpycha się na tym rynku szczególnie dynamicznie – ostatnio ogłosiła uruchomienie 4 nowych tras z USA do Reykjaviku. A w poniedziałek islandzka tania linia ogłosiła kolejną fantastyczną promocję cenową, oferując bilety w cenie od 69 USD w jedną stronę z USA do kilku największych miast w Europie (z przesiadką na Islandii). Nowa promocja jest oczywiście obwarowana wieloma haczykami – liczba biletów w promocyjnych cenach jest mocno ograniczona. A przede wszystkim jest to taryfa typu basic, czyli za sam przelot, a za wszelkie dodatkowe usługi (np. za bagaż podręczny większy od dużego plecaka czy za jedzenie) trzeba już płacić. I to słono. Pasażerowie jednak nic sobie z tego nie robią, bo działa na nich magia cyferek w sloganach reklamowych. Bo oprócz takich promocji przewoźnicy regularnie oferują przeloty za 99 USD w jedną stronę z wielu lotnisk w Europie do USA.

A tradycyjni przewoźnicy jak American dostają po tyłku – w drugim kwartale przychody linii z biletów na trasach transatlantyckich zmalały o 9,1 proc.

– W tym samym okresie nasi konkurenci, a wieęc przede wszystkim tanie linie, zwiększyły liczbę foteli na trasach z Europy do USA o 7-9 procent. To bardzo dużo dodatkowych miejsc, które w większości będą wypełniane tanimi biletami – mówi Don Casey, wiceprezes American Airlines.

Dlatego amerykański przewoźnik chce w 2018 roku wprowadzić taryfy typu basic na dalekich trasach z Europy do USA, by kusić cenami najmniej wymagających pasażerów. Nie jest jeszcze znany zakres usług, które będą bezpłatne ani tych, za które trzeba będzie płacić. Przypomnijmy jednak, że American oferuje już „gołe” taryfy na trasach krajowych i są one dla pasażerów szalenie restrykcyjne – pasażer w takiej taryfie nie może wybrać sobie miejsca, wchodzi do samolotu na samym końcu, gdy wszyscy już wsiądą i nie ma nawet prawa korzystania ze schowka na bagaż, a swój mały plecak (za duże podręczne trzeba dopłacać) musi trzymać pod fotelem.

– Strategia sprzedawania podstawowych taryf, dzięki czemu tworzy się okazję do sprzedawania dodatkowych usług może się sprawdzić nie tylko na trasach krajowych. Oczekujemy, że w przyszłym roku w jakiejś formie ten produkt zadebiutuje na dalekich trasach – mówi Casey.

I dodaje, że tradycyjne linie wciąż trzymają się mocno na trasach Europa-USA, głównie ze względu na duże zapotrzebowanie na loty w klasach biznes czy premium, które odpowiadają za ok. 45 proc. przychodów na tych trasach międzykontynentalnych.

Jeśli te plany się ziszczą, są to kiepskie informacje m.in. dla LOT, bo od maja 2018 r. linie American będą latały sezonowo do Filadelfii z Pragi i Budapesztu. A przypomnijmy, że właśnie wtedy LOT uruchomi kursy ze stolicy Węgier do Nowego Jorku i Chicago.

Na zagrożenie ze strony tanich linii tradycyjni przewoźnicy z Europy reagują nieco inaczej,np. wworząc własne tanie linie wyspecjalizowane dalekich lotach. Tak było z IAG, który stworzył linie Level latające z Barcelony do Ameryki Północnej i Południowej. Ale też z Air France, która niedawno ogłosiła plany stworzenia taniej linii Joon – dedykowanej dla millenialsów.

– Niektóre z ich produktów znalazłyby u nas zastosowanie. Level wprowadził opłaty za bagaż więc jeśli uruchomimy proste taryfy, to być może też zdecydujemy się na takie rozwiązanie – mówi Casey.

Komentarze

na konto Fly4free.pl, aby dodać komentarz.
Avatar użytkownika
Słowem komentarza. To nie jest do końca tak, że tradycyjne linie tracą. One już tak nie rosną. Low costy stymulują podróże tych osób, których nie było stać na tradycyjnego przewoźnika, a to, że różnice nie są za duże to już wynik pazerności tych ostatnich. Skoro IAG może sprzedawać bilety z Berlina do NYC za 1200 zł i nie jest to EF tzn, że się da, a taki lot jest tańszy niż Norwegian, nie mówiąc o dziadostwie Wowair. Z drugiej strony dzięki tanim przewoźnikom część osób skuszona ceną po trudach takiej podróży poleci normalną linią i kto na tym zyska ? Sam zacząłem latanie od Ryanaira, Wizza i wybieram ich tylko jako ostateczną alternatywę gdy nie ma LOTu, albo innego przewoźnika. Dlaczego ? Wygodniejsze samoloty, kwestia statusu, mil itp. p.s. Level osiągnął sukces przy cenach 200 eu za Dominikanę. Ciekawe jak wysoka jest sprzedaż przy cenach jak obecnie po 450-500 eu za bagaż podręczny i nic poza tym :)
hubson, 29 sierpnia 2017, 15:17 | odpowiedz
Avatar użytkownika
@Hubson: Akurat LOT-u w ostatnim czasie unikałbym jak ognia! Grube opóźnienia (przewidziane) i tułaczka po hotelach to ostatnio norma.
Hearsay, 29 sierpnia 2017, 16:59 | odpowiedz

porównaj loty, hotele, lot+hotel
Nowa oferta: . Czytaj teraz »