Linie mówią, że przywykliśmy do aktów terroru. Ale czy zaakceptujemy nowe ograniczenia?
– Byłoby fatalnie, gdyby ludzie zaczęli traktować zamachy terrorystyczne w Europie jako coś normalnego, ale faktem jest, że pierwszy raz nie miały one wpływu na liczbę rezerwacji. Wcześniejsze zamachy zawsze mocno wpływały na nasze wskaźniki, jednak tym razem nie odnotowaliśmy żadnych spadków – mówił Willie Walsh, prezes IAG (w jej skład wchodzą m.in. British Airways i Iberia) w czasie konferencji IATA w meksykańskim Cancun.
Dodał też, że znacznie lepiej od oczekiwań sprzedają się bilety na loty z i do Azji. W tym kontekście to szczególnie zaskakujące, bo po zamachach w Europie to właśnie Azjaci masowo rezygnowali z podróży na nasz kontynent.
W tym samym duchu wypowiada się Carsten Spohr, prezes Lufthansy.
– Jako obywatel jestem mocno przejęty tymi zamachami, ale z perspektywy rozwoju naszego biznesu sytuacja poprawia się z tygodnia na tydzień – powiedział Spohr.
Wygląda, więc na to, że jako pasażerowie linii lotniczych „uodporniliśmy” się na zamachy terrorystyczne. 2 tygodnie temu w wyniku ataku bombowego podczas koncertu w Manchesterze zginęły 22 osoby. A w sobotę kolejnych 7 osób zginęło w zamachu w Londynie.
To ważna informacja dla linii lotniczych, dla których poprzedni rok był trudny, zwłaszcza z powodu ataków: w listopadzie 2015 roku w Paryżu, cztery miesiące później w Brukseli i prawie rok temu w Nicei.
To może faktycznie oznaczać, że zagrożenie terrorystyczne nie jest już dla pasażerów powodem do paniki i nerwowych ruchów. Pozostaje jednak pytanie, czy to dobrze, czy źle? Z pewnością przez takie nastawienie łatwiej będzie wprowadzać kolejne kontrole i środki bezpieczeństwa na lotniskach, które czekają nas już wkrótce.
Wraca bowiem sprawa rozszerzenia zakazu wnoszenia laptopów na pokład samolotów z Europy do USA. W środę John Kelly, szef amerykańskiej Homeland Security zapowiedział bowiem, że USA może wkrótce rozszerzyć zakaz wnoszenia dużej elektroniki na 71 lotnisk w Europie, na Bliskim Wschodzie i Afryce (obecnie dotyczy on 10 lotnisk). Powód? Według USA to zagrożenie możliwością ukrycia bomby w przenośnym komputerze, którą można zdetonować.
Ale jest też druga strona medalu – Kelly powiedział, że zakaz nie zostanie wprowadzony, jeśli lotniska w Europie, z których mają miejsce loty do USA, wprowadzą dodatkowe kontrole i zabezpieczenia, minimalizujące zagrożenie. Szczegóły dotyczące wymagań rządu USA mają zostać przedstawione w przyszłym tygodniu podczas konferencji na Malcie. Jednak już teraz można z całą pewnością założyć, że podróże samolotem, zwłaszcza na długich trasach, będą się wiązały z większą liczbą kontroli i komplikacji. Czy pasażerowie to zaakceptują? W świetle zagrożenia terrorystycznego wydaje się, że mogą nie mieć innego wyjścia.