Koronawirus podzielił Chorwację na pół. Najmniej turystów w… Dubrowniku! „Płacą za stare grzechy”
[TEKST Z SIERPNIA 2020 ROKU] Obecnie w Chorwacji przebywa ok. 74 tysięcy Polaków, głównie w północnej części adriatyckiego kraju. To zresztą główny problem tego kraju – o ile liczba turystów na północy est względnie bliska wyników sprzed roku, tak w Dubrowniku i na szeroko pojętym południu turystów zdecydowanie brakuje.
***
Jak zawsze pod koniec roku prezentujemy najciekawsze teksty z ostatniego roku, które ukazały się na naszych łamach. Zapraszamy do lektury i życzymy Wam Zdrowych, Pogodnych i Wesołych Świąt Bożego Narodzenia!
***
Chorwacka organizacja turystyczna HTZ podała właśnie dane z systemu eVisitor na temat liczby turystów w lipcu. Wynika z nich, że ulubiony wakacyjny kraj Polaków zanotował w tym miesiącu 2,44 mln wizyt turystów, którzy wykupili 18,6 mln noclegów. Z powodu pandemii koronawirusa dane te są oczywiście znacznie słabsze niż rok temu – stanowią odpowiednio 53 i 61 procent wyników z lipca ubiegłego roku.
Ale Chorwaci i tak mają powody do umiarkowanego zadowolenia, bo obcokrajowcy chętnie odwiedzają ten kraj – w lipcu do Chorwacji przyjechało w sumie 2,13 mln zagranicznych turystów (325 tysięcy to turyści krajowi). Zwłaszcza z krajów, których obywatele od lat chętnie tu wracają – najwięcej noclegów wykupili bowiem Niemcy (4,43 mln noclegów; 87 procent tego, co w zeszłym roku), tuż za nimi są Słoweńcy (3,44 mln, 88 procent), Chorwaci (2,9 mln, 81 procent) i… Polacy (1,60 mln noclegów, 79 procent w stosunku do danych z lipca ubiegłego roku).
– Patrząc na okoliczności, to świetne wyniki i dobra zapowiedź sierpnia. Będziemy kontynuowali kampanie promocyjne w Niemczech, Austrii, Wielkiej Brytanii czy Włoszech, które są dla nas bardzo ważne. Zależy nam na tym, aby Chorwacja wciąż była odbierana jako bezpieczne miejsce na urlop – mówi Kristjan Stanicic, dyrektor HTZ.
Z oficjalnych danych wynika, że na przełomie lipca i sierpnia w Chorwacji urlop spędzało 780 tysięcy zagranicznych turystów, z czego aż 200 tysięcy Niemców. Na kolejnych miejscach znaleźli się Słoweńcy (135 tys. Ludzi), Polacy (74 tysiące turystów) i Czesi (46 tysięcy).
Ale… nie wszystko jest w Chorwacji aż tak kolorowe. Jeśli bowiem spojrzymy na oficjalne statystyki najbardziej popularnych regionów, to zobaczymy, że turyści wybierają głównie północ Chorwacji, m.in. Vir czy Rovinj.

Dubrownik - kiedyś hit, dzisiaj prawie pusty
Jednym z najbardziej jaskrawych przykładów jest Dubrownik – perła Adriatyku, słynąca choćby z tego, że kręcono tu “Grę o tron”. Jeszcze niedawno władze miasta musiały ograniczać liczbę turystów zwiedzających stare miasto za historycznymi murami tego miasta, teraz zaś w Dubrowniku pustki.
– Liczyliśmy na to, że osiągniemy 20-25 procent przychodów, jakie notowaliśmy w zeszłym roku. Wciąż nam się nie udało, ale z nadzieją patrzymy na sierpień – mówi w rozmowie z agencją Reuters współwłaścicielka restauracji w centrum Dubrownika.
Ana Hrnic, dyrektor lokalnej organizacji turystycznej, przyznaje, że sytuacja nie jest dobra: liczba turystów w ciągu pierwszych 7 miesięcy tego roku to zaledwie 13 procent odwiedzających Dubrownik w analogicznym okresie w 2019 roku. Lipiec jest nieco lepszy, ale też bez rewelacji – do Dubrownika przybyło niecałe 30 procent turystów w stosunku do liczby sprzed roku.
– Jak do tej pory najwięcej turystów przyjeżdża do nas z Niemiec i z samej Chorwacji, ale w ciągu kilku tygodni spodziewamy się zwiększonej liczby turystów z Wielkiej Brytanii. Około 60 procent hoteli w Dubrowniku jest obecnie otwartych i mamy nadzieję, że ta liczba zwiększy się w sierpniu – mówi Hrnic.
Skąd tak duże spadki? Dubrownik w dużej mierze jest “uzależniony” od turystów przybywających tutaj na dużych statkach wycieczkowych lub przylatujących samolotem. W tym sezonie nie ma zaś co liczyć na tych turystów, choć np. lotnisko w Dubrowniku robi, co może. Agencja Reuters informuje, że port zaoferował liniom lotniczym zniżki za opłaty lotniskowe i dodatkową dopłatę w wysokości 2 EUR od każdego pasażera. Skorzystali z tego niektórzy przewoźnicy, np. LOT, który oprócz Warszawy i Krakowa, w tym sezonie letnim lata do Dubrownika także z Poznania, Krakowa i Gdańska.
Ale niektóre chorwackie media wskazują na to, że Dubrownik… płaci w tym roku za swoje wieloletnie grzechy. Chodzi tu przede wszystkim o niski poziom usług i przede wszystkim drożyznę – zarówno w restauracjach, hotelach, ale też na parkingach, które mają być według autorów tekstu droższe niż w Wenecji. Z czego to wynika? Autorzy tekstu z serwisu „Dubrovnik Times” stawiają tezę, że wielu restauratorów jest przekonanych, że skoro turyści i tak nie wrócą do Dubrownika, to należy na nich maksymalnie dużo zarobić. W efekcie zaś, choć prawie każdy turysta odwiedzający Chorwację chce obejrzeć Dubrownik, to tak na dobrą sprawę, jest to turysta bardzo nielojalny, który z całą pewnością do tego miasta nie wróci. O drożyźnie w Chorwacji pisaliśmy zresztą na naszych łamach już w zeszłym roku.
Nie da się ukryć, że dla Chorwacji turystyka ma kluczowe znaczenie, bo to aż 20 procent PKB tego kraju. W zeszłym roku turyści zostawili w Chorwacji ponad 12 mld EUR.