Kolejne urocze miejsca w Europie mają dość tłumów turystów. Szykują mocne ograniczenia liczby podróżnych
Choć pandemia koronawirusa teoretycznie sprawiła, że zmniejszyła się liczba turystów odwiedzających poszczególne atrakcje, to jest tylko częściowa prawda. Dobrym przykładem jest Francja, gdzie zagranicznych podróżnych zastąpili turyśc krajowi, którzy całymi tabunami odwiedzali parki narodowe i urokliwe francuskie miasteczka.
Kreta Zachodnia od 1680 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Modlin)
Słoneczny Brzeg od 1734 PLN na 8 dni (lotnisko wylotu: Warszawa – Chopin)
Majorka od 1861 PLN na 7 dni (lotnisko wylotu: Wrocław)
– Podczas ostatnich dwóch lat mieliśmy tu dziesiątki tysięcy turystów, zwłaszcza z Paryża. A miejscowi mocno narzekali na tłumy podróżnych – komentuje Ben Collier, marketing manager Organizacji Turystycznej Normandii. Mówi choćby o malowniczo położonej nadmorskiej miejscowości Eretat.
A turyści jak to turyści – śmiecą, bałaganią i niszczą. Tak jest choćby w Parku Narodowym Calanques, gdzie z powodu nadmiaru turystów zniszczono część unikalnej fauny i flory. A takich miejsc było więcej. Z tego powodu lokalne władze wprowadzają ograniczenia i restrykcje w liczbie turystów.
Tak jest choćby na Korsyce, gdzie od lipca wprowadzono dzienne limity gości w takich miejscach jak wyspy Lavezzi, dolina Restonica czy Bavella, a wszyscy turyści muszą się rejestrować z wyprzedzeniem.
Podobnie jest we wspomnianym wcześniej parku Calanques, gdzie w najbardziej popularnej części Sugiton, wprowadzono dzienny limit wynoszący maksymalnie 500 gości (zazwyczaj średnia wynosiła ok. 3000 turystów dziennie). Władze parku ogłosiły też, że wprowadzą specjalnie przeszkolonych pracowników, którzy będą starali się przekierowywać turystów na nieco mniej uczęszczane szlaki.
I choć przedstawiciele branży turystycznej twierdzą, że w tym roku tzw. overtourism (czyli nadmiar turystów) nie będzie bardzo dużym problemem, to starają się dmuchać na zimne i opracować stałe reguły postępowania. A także zachęcić turystów do odwiedzania pięknych miejsc także poza szczytem sezonu, aby nieco rozładować ruch.
– Chodzi nam też o to, aby zachęcić krajowych turystów do odwiedzania tych miejsc przez cały rok, a nie tylko w szczycie sezonu – mówi Collier.