Autor: | BooBooZB [ 19 Sie 2018 19:40 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Cytuj: Szczerze mówiąc podziwiam Cię, czytałem kilka Twoich relacji. Nie dość, że mistrzostwo świata to jeszcze z relacji wynika, że normalny i skromny z Ciebie facet ![]() Wzajemnie pozdrawiam! Niezmiernie miło mi się czyta takiego posta ![]() |
Autor: | BrunoJ [ 19 Sie 2018 21:08 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Super relacja! Jako emerytowany kajakarz wczuwam się mocno ![]() Aż pozazdrościłem i też sobie popływałem ostatnio, ale w skali którą podałeś (1-6) to u mnie skala trudności była 0, mimo że otwarte morze (Adriatyk), w wannie są większe fale.... Ok, jednego dnia zrobiło się 2-3, chociaż bardziej niż 'lekki, a niespodziewany wiaterek' przyczynił sie do tego sam sprzet - zawodowy kajak plażowy marki Big Mama's Kayak ![]() No i pogodę też trafieś unikalną jak na Norwegię, szczęście sprzyja odważnym ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 20 Sie 2018 12:04 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
U mnie kilka razy na Grenlandii (link do relacji) jak większe fale przelały się "przez pokład", to było niedaleko opcji yellow submarine ![]() A co do pogody, to sami Norwegowie / Finowie przecierali oczy ze zdumienia i mówili, że aż takich upałów (w sensie 33-38 C) nie uświadczyli na północy NIGDY w swoim życiu. Na wodzie ta temperatura nie jest aż tak odczuwalna, oczywiście nakrycie wody niezbędne plus regularne praktykowanie namoczenia czapki i aplikacji wody na rozgrzany łeb ![]() @BrunoJ piona - pozdrawiam ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 20 Sie 2018 20:11 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 10. Alta canyon c.d. => Altaelva ![]() Za plecami powoli zostawiam Alta - canyon. Zbocza wraz z każdym kilometrem rzeki są coraz niższe. Z rana kilka kolejnych uskoków PR-2, mijam też kilka łodzi z ludźmi wybierającymi się na połów łososia.Była akurat sobota. W niższych partiach rzeki rozmieszczone zostały drewniane altanki z miejscem na ognisko, fajna sprawa.Mi akurat nie dane było skorzystać, ale miałem naprawdę przyzwoitą miejscówkę na camping na plaży. ![]() ![]() O 12 dopływam do Sorrisniva. Tu robię pit - stop i krótki spacer po okolicy.W tej miejscowości spływ kończą wycieczki organizowane przez Glod Explorer, skąd canoe wraz z uczestnikami zabierane są z powrotem do Alty. W Sorrisniva znajduje się słynny, 5 - gwiazdkowy igloo hotel. Funkcjonuje od połowy grudnia do początku kwietnia. Obiekt jest wyposażony w rzeźbione lodowe łóżka, przykrywane skórami reniferów. Najtańszy nocleg ok. 5000 NOK za dwuosobowy pokój. W pakiecie śpiwory z komfortem do -25, poranna sauna, bufet śniadaniowy i wi-fi. ![]() ![]() W zimie organizowane są tu wycieczki na skuterach śnieżnych, z reniferami w zaprzęgu, wędkowanie pod lotem, wyprawy psimi zaprzęgami, SPA & Welness oraz oczywiście zbiorowe polowanie na zorzę polarną. Można także wykupić wycieczkę łodzią w górę rzeki. Hotel ma także (ponoć, ale jestem w stanie w to uwierzyć) bardzo dobrze zaopatrzony drink - bar. Jest tu lodowa kaplica, a celebryci nierzadko biorą śluby. ![]() Na powyższym zdjęciu pośród tych łodzi stylizowanych na wikingowe, zakamuflował się mój żółty szerszeń. Czy ktoś dostrzeże tę niezłomną jednostkę pływającą? ![]() ![]() Do ujścia rzeki do Altafjordu zostało mi około 20 kilometrów rzeki o spokojnym nurcie. Na chwile mogę odlecieć, a właściwie odpłynąć ![]() Gdy widzę,że zbliżam się nieuchronnie do płycizny, stosuję taktykę, której dałem nazwę "daj się ponieść fantazji", kładę się wówczas w pozycji horyzontalnej w kajaku, podnosząc zarazem jak najwyżej jego poziom zanurzenia (środek ciężkości rozkłada się równomiernie), a prąd znosi mnie na głębsze wody. Niemalże jak Fridtjof Nansen, wg którego jego statek Fram uwięziony w lodach, wraz z dryfującym pakiem lodowym miał niegdyś przepłynąć przez biegun północny (ostatecznie nie miało to miejsca). Teoria była opierana na drewnie dryfowym, które przepływało tysiące kilometrów z Syberii do Grenlandii. No może porównanie "trochę" nietrafione ![]() Cytuj: Wśród nocy i lodów (1897, wydanie polskie 1898) Fram w Arktyce (1897, wydanie polskie SEL 2011) Podróż do Bieguna Północnego (1896, wydanie polskie 1898) Eskimowie, ich kraj, życie i obyczaje (1891, wydanie polskie 1907) Po kolejnych 3 godzinach dopływam przed ujście rzeki do Altafjordu. Lokalizuję fajne miejsce na nocleg pod mostem. Do lotniska mam rzut beretem, idę na spacer podładować baterię w telefonach, aparacie oraz MP3, a także zorientować się w lotach na kolejny dzień. W Coop markecie kupuję grilla i robię turbo - obiad pod mostem ![]() ![]() ![]() Jestem szczęśliwy z faktu dostania się i spłynięcia wzdłuż kanionu Alta. Nie omieszkuję tego uczcić piwkiem Isbojrn. Na zmęczeniu po dwóch już lekka faza. ![]() Wieczorem jadę autobusem do centrum, licząc, że w sobotę coś się będzie dziać wśród lokalnej społeczności. A, że nie dzieje się totalnie nic, to dość szybko wracam i spędzam we własnym, 1 - osobowym gronie wieczór pod mostem. Mapka: ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 21 Sie 2018 14:00 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień. 11 W nocy większy przypływ niż zakładałem porywa mi jogurt i sok, które miały być docelowo na śniadanie. Skandal ![]() ![]() Z czystym sumieniem mogę napisać, że polecam bilet Explore Norway, który zakupiłem przed wyjazdem (1550 NOK). Szczególnie przy wyprawie tego typu i elastyczności planu. A same Linie Wideroe to największa regionalna linia lotnicza w Norwegii. Cytuj: Według stanu na 24 stycznia 2011, flota Towarzystwa Lotniczego Widerøe (Widerøes Flyveselskap) składa się z 42 samolotów : 20 samolotów Bombardier Dash 8Q-100 z 39 miejscami 3 samoloty Bombardier Dash 8Q-200 z 39 miejscami 8 samolotów Bombardier Dash 8Q-300 z 50 miejscami 11 samolotów Bombardier Dash 8Q-400 z 78 miejscami Loty są w większości krótkie, nie ma serwisu pokładowego poza czekoladką dla każdego z pasażerów. Na szczęście przyzwoicie, jeśli chodzi o miejsce na nogi. Jakby nie patrzeć Finnmark "przeleciałem" wzdłuż i w szerz. ![]() ![]() O 18.00 ląduje w Soerkjosen. ![]() Nie mam żadnego noclegu i idę przed siebie trochę na żywioł. Miasteczko jest bardzo małe i generalnie mało znane na tle całej Norwegii. Dotacje rządowe nie docierają tu i centrum turystycznym regionu pozostaje Tromso. ![]() Nocuje w lesie z miejscem na ognisko. Dość nietypowo może wyglądać kajak po środku lasu ![]() ![]() Gdy kładę się spać, nieoczekiwanie pojawia się dwóch miejscowych Norwegów. Przysiadają się do ogniska, po krótkiej rozmowie jeden przynosi 3 piwa i przez kilka godzin gadamy o wszystkim i o niczym. Region jak się od nich dowiaduje jest kapitalny do kilkugodzinnych oraz kilkudniowych (w zależności od preferencji i możliwości) wycieczek pieszych. Soerkjosen i jego bliski brat - miasteczko Storslett są też świetne na oglądanie zorzy, niebo jest tu mniej "zanieczyszczone" światłem (w Tromso i Alcie mimo wszystko o to ciężko). Moim planem była jednak rzeka Reisa. ![]() Rano miałem w planie wrócić na lotnisko i skontaktować się z firmą Saraelv, z która już wcześniej byłem w kontakcie mailowym. |
Autor: | BooBooZB [ 23 Sie 2018 17:47 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dni 12.-13. Rano wracam na lotnisko, by sprawdzić pocztę. Zero odzewu ze strony firmy "ogarniającej" rzekę Reisę - Saraelv. Co ciekawe, telefonów także nie odbierali. Zostawiam większość bagażu na lotnisku i idę do miejscowego spożywczaka. Po drodze pytam dwóch miejscowych, którzy wyglądali mi na "kumatych" o stan rzeki. Nie zostawiali złudzeń - poziom b.niski, najniższy od lat. Na początek planowanego spływu miałem zostać przetransportowany łodzią. Była to jedna z rzeczy, która średnio mi się widziała - płynąłbym w górę łodzią motorową, a następnie w dół kajakiem. Niejako wiedziałbym co mnie czeka, a fajnie mieć jakiś pierwiastek niepewności. Miałem pewne złe przeczucia co do tej rzeki, bije się przez dłuższą chwilę z myślami, ale ostatecznie odpuszczam temat. Nic na siłę. Bukuję wieczorny lot do Tromso i nazajutrz do Vardo przez Kirkenes. W planie wypranie rzeczy w hostelu (jest taka możliwość za free),a wcześniej spacer na lekko na okoliczne wzgórze Truisku. ![]() ![]() ![]() ![]() Szlak na Truisku to 1,7 km dość stromego podejścia z widokiem wynagradzającym krótką, acz wymagającego wędrówkę. Na szlaku sporo miejscowych, od najmłodszych do tych "w kwiecie wieku". ![]() Wieczorem wracam do Tromso. ![]() 1-dniowa wycieczka do Vardo wyszła spontanicznie. O Vardo wiedziałem bardzo niewiele, coś o tamtejszej twierdzy i palonych na stosie czarownicach. Bez dwóch zdań mogę przyznać,że mieścina tego dnia skradła me serce. ![]() ![]() Vardo jest najdalej wysuniętym na wschód miastem w Norwegii. Jako jedyne też leży już w strefie arktycznej, dla porównania - na tej samej szerokości co Point Barrow na Alasce. Cytuj: Najstarsze ślady osadnictwa na obszarze Vardø datowane są na 7000–6000 lat p.n.e. Na początku XIV w. zbudowano pierwszy kościół, a król Norwegii Haakon V Magnusson rozpoczął na wyspie Vardøya około 1307 roku budowę pierwszego, niezachowanego zamku Vardøhus (współczesną zachowaną twierdze wzniesiono w latach 1734–1738). Osada, dzięki swojemu strategicznemu położeniu, odgrywała znaczną rolę jako najbardziej wysunięty na wschód punkt Królestwa Norwegii (1523–1814 Królestwo Danii i Norwegii). Podstawą gospodarki było rybołówstwo i handel. ![]() Lotnisko z miasteczkiem łączy podwodny tunel. Zakaz ruch pieszego. Szybko udaje mi się złapać stopa. W pierwszej kolejności kieruję swe kroki ku twierdzy Vardo. To tu podczas wojny najdłużej powiewała norweska flaga, nim ostatecznie twierdzę przejęli naziści. Eksponaty prezentują codzienne życie w twierdzy na przestrzeni lat. Wstęp 30 NOK. Sporo opisów, oczywiście w kilku językach. ![]() Vardo przede wszystkim słynie z czarownic. W XVII wieku spalono tu co najmniej 91 osób (w tym 77 kobiet), wszystkie na stosie. Biorąc pod uwagę gęstość zaludnienia na północy Norwegii , to śmiało można rzec, że życie straciła spora część tamtejszej społeczności. W 2011 roku w Vardo postawiono obelisk, by uczcić ich pamięć - Steilneset Memorial. Cytuj: Pomnik został zbudowany we współpracy dwóch artystów: szwajcarskiego architekta Petera Zumthora i francusko-amerykańskiej artystki Louise Bourgeois. Pomnik składa się z dwóch części: rzeźby Bourgeois oraz tzw. „Memory hall” autorstwa Zumthora. ![]() Choć zazwyczaj jestem sceptyczny wobec tego typu architektonicznych wizji, to miejsce naprawdę robi wrażenie. W środku płonie ogień w czarnej części po lewej stronie, z kolei w tym długim korytarzu pali się 91 świateł ku czci każdej osoby, ze szczegółowym opisem każdego przypadku. Tu przechodzą mi ciary. Steilneset Memorial jest przesiąknięte emocjami. Jak powszechnie wiadomo, sąd w tamtych czasach, także w Norwegii, skazywał za rzekome "czary" wiele niewinnych osób. Zeznania pokazują, że ludzie wierzyli, że magia była czymś co się otrzymywało poprzez jedzenie: mógł to być zanieczyszczony magią chleb, mleko lub piwo. W całej Europie spłonęło wówczas ok. 40.000 osób. ![]() ![]() foto: Wikipedia Cytuj: Procesy odbywały się seriami: część z nich miała miejsce w okolicach 1620 roku, a część na początku 1660 roku. Za każdym razem około 20-30 osób było skazywanych na smierć. ![]() Przez "Memory Hall" przechodzę sam. Turystów w mieście praktycznie brak. Po wyjściu kieruje się do Pomor Museum. W XVIII–XIX w. dużą rolę odgrywał handel z rosyjskimi Pomorcami. ![]() ![]() W środku sporo artefaktów i historia relacji norwesko - rosyjskich na wielu płaszczyznach w tamtych czasach. Oczywiście z handlem na czele. Jako,że nie miałem o nich wcześniej pojęcia, z zaciekawieniem spędzam tu prawie godzinę. Spacerując po Vardo, napotykam też sporo murali. Poniższy spodobał mi się szczególnie: ![]() ![]() Kilkunastu artystów przybyło niegdyś do Vardo i namalowało ponad 40 murali, głównie na opuszczonych budynkach. W samym mieście wiele budynków na sprzedaż, coraz mniej osób chce mieszkać na dalekiej północy Norwegii. 23.listopada zapada tu noc polarna. Słońce wschodzi ponownie po niespełna 2 miesiącach - 21.stycznia. U Chińczyka (a właściwie Taja ![]() Niezamieszkana wyspa Hornøya (w tle), jest najdalej wysuniętym na wschód punktem Norwegii, a zarazem rezerwatem - zamieszkują ją tysiące ptaków. Na brzegu po stronie miasta postawiony został swoisty schron - obserwatorium. Na wyspie regularnie kursują promy z przewodnikiem, a możliwy jest nawet nocleg w latarni morskiej. ![]() ![]() ![]() Wieczorny lot z 3 technicznymi stopami - w Batsfjord, Berlevag i Hammerfeście, by z powrotem być w Tromso. Niezmiennie obłędne widoki za oknem, które mi się nie nudzą. W Tromso ucieka mi ostatni autobus i do hostelu idę piechotą. O 2 "w nocy" jestem na miejscu. ![]() |
Autor: | vivere [ 24 Sie 2018 10:56 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
BooBooZB napisał(a): U mnie kilka razy na Grenlandii (link do relacji) @BooBooZB Link nie dziala... |
Autor: | BooBooZB [ 24 Sie 2018 13:03 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Poprawione (w poście relacji, cytowanego przez Ciebie nie mogę zmienić).Tak czy owak - dzięki za uwagę. |
Autor: | BooBooZB [ 25 Sie 2018 13:13 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 14. Z rana idę do Tromso Outdoor Activities (500 metrów od hostelu), gdzie 2 tygodnie wcześniej zostawiłem do przechowania swój rower. Istnieje szansa, że gdybym zostawił go przypiętym albo nawet nieprzypiętym gdzieś w mieście, to pozostałby nienaruszony. Z rowerem była jednak przyczepka, sakwy, druga część zapasów, które potencjalnie mogły kogoś podkusić. Za przechowanie roweru płaciłem 50NOK/dzień.Cenę przy samym odbiorze jeszcze mi obniżono. Mój pierwotny plan zakładał jazdę mając kajak na przyczepce,ale po przejechaniu pewnego dystansu, naprawdę z bólem serca, musiałem z tej opcji zrezygnować. Kajak po uzgodnieniu z właścicielem w hostelu, zostawiam u niego na przechowanie. W jakiś jesienno - zimowy przedłużony weekend muszę się wrócić do Tromso po mojego dzielnego, mocno już sfatygowanego przyjaciela. ![]() Trasa Tromso - Svolvaer to perełka, jeśli chodzi o trasy rowerowe w regionie. Przede mną ponad 300 km jazdy wzdłuż wybrzeża, przez kameralne wioski rybackie i piaszczyste plaże. Wczesnym popołudniem po 2 tygodniach w kajaku i na własnych nogach, wsiadam na rower.W planie 30 - 70km dziennie, sporo podjazdów i zjazdów. ![]() Normalnie wycieczka taka, w pakiecie z wypożyczeniem roweru, przewozem bagażu, noclegami i posiłkami kosztuje 12950 koron.Rozłożona na 9 dni. Po minięciu lotniska opuszczam wyspę Tromsoya, przejeżdżając mostem na Kvaloyę, zaczyna dość mocno padać i chowam się na stacji benzynowej. Pada dość intensywnie przez 1,5 godziny, rozważam nawet nocleg gdzieś na obrzeżach Tromso. Deszcz jednak ustaje, a ja ruszam dalej w drogę. ![]() Jadę wzdłuż Kvaløysletta, na wstępie rozruchowo, głównie jazda po płaskim terenie. Potem dość długi podjazd po minięciu Kaldfjordu. Nadchodzi kolejna ulewa, nie ma specjalnie gdzie się schować, pozostaje się przebrać i jechać jeszcze kawałek przed siebie. Ostatecznie śpię przy jedynym domku w okolicy (zamknięty). ![]() Przez zawirowania w związku z zostawieniem kajaka, przepakowanie, dwie ulewy, przyjeżdżam tylko 25 km. Na plus, że mam dostawę jedzenia, którego miałem już lekkie braki przez ostatnie dni. Przy rowerze czekała też na mnie nowa książka.Ta pierwsza (Wyspa - usprawiedliwienie bezsensownych podróży) została na półce hostelu w Tromso. Mam nadzieję,że umili niejednej osobie wieczór, a może i całą podróż. ![]() ![]() Nadchodzi też swego rodzaju dzień kryzysowy. Na ma jednak co załamywać rąk, taki zawsze się trafi podczas tego typu samotnej podróży. Leje przez cały wieczór. Jak to jednak głosi hymn pewnej drużyny z Anfield Road (pozdro @Bartek Krzemiński), po burzy słońce wychodzi zza chmur i tak też było tym razem. ![]() ![]() Mapka: ![]() |
Autor: | ponchek [ 27 Sie 2018 09:26 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Czekam na dalszą część. Świetnie się czyta, z całą pewnością inspiracja do podróży na północ Norwegii. |
Autor: | BooBooZB [ 27 Sie 2018 19:06 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 15. Jako,że nie mam już ze sobą kajaka, który świetnie w nocy pełnił funkcję materaca, uruchamiam opcję rezerwową light - spanie na folii bąbelkowej. Nie jest źle, do czasu gdy większość bąbli nie popęka ![]() Pogoda już znacznie lepsza, choć deszcz łapie mnie jeszcze na pół godziny w miejscowości Sjotun. W sam raz na przerwę, rozprostowanie pleców i drugie śniadanie. Dalej kilka podjazdów, jak i zjazdów w stronę Sommarøy. Podczas ostatniego etapu mojej podróży, czyli trasy Tromso - Svolvaer, na śniadanie już regularnie wjeżdżał liofilizat. W pasie i na twarzy coraz mniej. Około południa dojeżdżam do Brensholmen, skąd mam przeprawę na spektakularną wyspę Senja. ![]() ![]() Prom z Brensholmen to Bothamn kursuje w sezonie (26.4. - 02.9.) 6 razy dziennie. Miałem niespełna 2 godziny czekania, które wykorzystuje głównie na wylegiwanie się w słońcu nieopodal wioski Sommarøy (w dosłownym tłumaczeniu letnia wyspa) - słynącej z rybołóstwa i turystyki. Wcześniej wyczytałem, że warto wspiąć się na szczyt Hillesøytoppen, skąd rozpościera się piękny widok na Senję. ![]() Prom z rowerem kosztuje mnie 120 NOK. Na pokładzie wykorzystuję możliwość podładowania telefonów. Sam rejs trwa niespełna godzinę. Poza mną w miarę równolegle od Tromso jedzie jeden podróżnik z Austrii. W sumie się dziwiłem, bo w ciągu roku wcale dużo na rowerze nie jeżdżę, a do tego ciągnąłem za sobą 6 - kilogramową przyczepkę, która bynajmniej nie ułatwiała mi jazdy. Mój rower to też żadne cudo - Unibike, używka kupiona na olxie za 400zł. Kolega z Austrii dysponował typową kolarzówką na cienkich kołach. Zresztą - nie to przecież chodzi, kto jedzie szybciej. Senja od początku zachwyca. ![]() ![]() Poza Svalbardem, to największa norweska wyspa. Jej zachodni brzeg oblewany jest przez Ocean Arktyczny. Tego dnia dojeżdżam do największego miasteczka wyspy - Senjahoppen. Wokół mnie malownicza okolica, dzika i zróżnicowana przyroda. Na Senję warto się wybrać też z tego względu, iż jest znacznie mniej zatłoczona niż Lofoty w sezonie. ![]() ![]() W Senjahoppen ciężko znaleźć mi miejsce na zrobicie tarpa. Cały okoliczny teren leży jest u podnóża wzgórza, gdzie teren jest bardziej podmokły. Nie mam już siły jechać dalej, czekałby mnie podjazd przez kolejny tunel. Nie decyduje się też na jazdę do Mefjordvær. Swoją drogą przejazdy przez tunele są tu stworzone z myślą o cyklistach. Przed tunelem można ubrać (wziąć ze skrzynki) odblaskową kamizelkę i zostawić ją w skrzynce po drugiej stronie tunelu. Ja oprócz tego odpadam lampki. Najdłuższy tunel na mojej trasie miał prawie 4 km. Może i komuś podpadnę, a wiem też, że w historii f4free zdarzały się różne przypadki. Tak czy owak - nie mogąc znaleźć lepszego miejsca, tej nocy śpię w pomieszczeniu na narzędzia na cmentarzu. ![]() ![]() Mapka: (nie wiedzieć czemu google nie strawił tym razem roweru jako środka transportu). ![]() |
Autor: | OradeaOrbea [ 28 Sie 2018 09:07 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
BooBooZB napisał(a): Jadę wzdłuż Kvaløysletta, na wstępie rozruchowo, głównie jazda po płaskim terenie. Potem dość długi podjazd po minięciu Kaldfjordu. ...ale tego, że nie „zajrzałeś rowerem” do Ersfjordbotn, będąc od niego o 3 długości kajaka, to Ci jeszcze długo nie wybaczę ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 28 Sie 2018 10:34 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Tak się składa, że jeszcze się muszę się po kajak wrócić ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 30 Sie 2018 19:41 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 16. Z samego rana opuszczam cmentarz, chyba wszyscy jeszcze śpią. ![]() ![]() ![]() ![]() Kolejno zjazd w dół do Ersjordsstrandy, a następnie wzdłuż Ersfjorden i Steinsfjordu. W Senjahoppen porzucam przyczepkę. Jej pierwotne przeznaczenie (kajak) nie znalazło zastosowania, a dodało mi tylko dodatkowych kilogramów. Pod koniec wyprawy, mój ucięty do granic ekwipunek bez problemu mieszczę w sakwach i na bagażniku. Bez przyczepki jedzie mi się nieco lżej, choć na podjazdach niejednokrotnie wypruwam sobie flaki. Otaczające mnie jednak okoliczności nie należą do najbrzydszych. ![]() ![]() ![]() ![]() Przede mną stromy podjazd do tunelu Skalands, następnie długa (4 km) i dość stroma droga w dół. Wiatr we włosach i nie tylko ![]() ![]() ![]() Cytuj: Ciekawostką jest fakt, że górującego nad parkiem trolla w 1997 wpisano do Księgi Rekordów Guinessa w kategorii „Największy Troll”. Ogromny posąg mierzy 17,69 m i waży 125 ton. W parku znajduje się również Signaturtråkket, czyli promenada z podpisami sławnych osób, które odwiedziły to miejsce. ![]() Śmiało można się poczuć jak w baśniowej krainie. Dla podróżujących z dzieciakami obowiązkowy punkt programu nawet na kilka godzin. Dla większych dzieci też się znajdą atrakcje ![]() ![]() Cytuj: Dzieci mogą wejść do brzucha giganta – na dwóch kondygnacjach czekają na nie atrakcje nawiązujące do ludowych podań z wyspy Senja. Jest i nieco mniejsza, 14-metrowa żona trolla. Może to nieco zaskakujące, ale w jej trzewiach działa trollowy parlament. Są też muzykujące trolle. W Hulderheimen, tutejszym centrum kultury, w sezonie opowiadane są pełne dziwnych postaci legendy przypominające wydarzenia, których areną była Senja. Wstęp: bilet rodzinny (2+2 os. dorosłe) – 340 NOK. Dla jednej osoby - 120 NOK, ale aż takiego parcia na trole nie mam, a jeszcze trochę kilometrów do przejechania. Około godziny 13 dojeżdżam do Gryllefjord, skąd mam prom do Andenes. 2 godziny czekania, które poświęcam na zakup dóbr luksusowych - lody i piwo ![]() ![]() Plus podróżowania rowerem jest taki, że masz absolutną pewność znalezienia się na promie. Samochody osobowe, kampery, autokary ustawiają się w kolejce znacznie wcześniej. Rejs z Gryllefjord do Andenes trwa 1 godzinę i 40 minut. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Lekko daje mi o sobie znać lewe kolano, które niegdyś srogo oberwało podczas grenlandzkiego Arctic Circle Trail. Decyduje się na nocleg na kempingu w Andenes. Miła jest też wizja prysznica, mimo porannej kąpieli w morzu. Plus wypranie kilku rzeczy najbardziej tego wymagających ![]() ![]() Wieczorem chill out na plaży, książka i gapienie się w siną dal. Słońce jest nisko, lecz nie chowa się za horyzontem. Jeszcze kilka dni magii białych nocy. Nie będę oszukiwać - jestem mocno zmęczony, ale ten wysiłek daje mi energię, by żyć normalnie przez kolejne miesiące.Tak ma właśnie być. ![]() ![]() |
Autor: | vivere [ 30 Sie 2018 22:18 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Turystyka cmentarna rulezz ![]() Czytam i zazdraszczam... |
Autor: | Pacyfa [ 30 Sie 2018 22:33 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
BooBooZB napisał(a): (...) Jestem mocno zmęczony, ale ten wysiłek daje mi energię, by żyć normalnie przez kolejne miesiące (...) @BooBooZB Jak dla mnie to już jest relacja roku. Brawo ! |
Autor: | BooBooZB [ 31 Sie 2018 17:40 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 17. Około 3. w "nocy" wiatr zrywa mi płachtę biwakową. Udaje mi się ją złapać i jeszcze w amoku sennym zbieram wszystkie swoje rzeczy, które były pod tarpem. Sam chowam się w budynku recepcji, ale spania już za wiele nie ma. Płachta biwakowa to dobre rozwiązanie w podróży "na lekko", ale nie ma co mieć większych złudzeń, jeśli chodzi o schronienie przed solidną ulewą lub huraganowym wiatrem. Od takich warunków było jednak w Andenes na szczęście daleko. Płachta daje zazwyczaj dużo miejsca (mieścił się mój kajak), nie utrzymuje jednak „poduszki ciepła” w środku i wymaga uważnego rozstawiania i pilnowania kierunku wiatru. ![]() Opuszczam camping w Andenes i kieruje się na południe wyspy Andøya. Jak zwykle dopiero po około 10 kilometrach łapię właściwe tempo. Mam duże wsparcie ze strony DJ-a, tak bowiem nazywam niezmaterializowaną osobę, która losowo puszcza piosenki w moim odtwarzaczu MP3. Akurat tego dnia to wsparcie było potrzebne. ![]() ![]() Jazda głównie po płaskim terenie i dopiero po 50 km - w Risøyhamn, robię pierwszą dłuższą przerwę. Znajduję taras zamkniętego pensjonatu, na dość otwartej przestrzeni, przez co komary nie zjadają mnie tak mocno. Nawigacja na trasie Tromso - Svolvaer nie jest trudna, oznaczenia są naprawdę dobre, pro forma korzystam z aplikacji MAPS.ME, ale już bardziej by zlokalizować swoje położenie. ![]() ![]() Nie było lekko, ale tego dnia przejeżdżam ponad 100 km, najwięcej podczas całej wyprawy. Docieram do Sortland. Ponownie upał ponad 30 stopni. Kto by pomyślał, że na północy będę się chować na stacji benzynowej, gdzie jest klimatyzacja ![]() Śpię w domku na kempingu w Sortland, choć mój tarp podarł się tylko lekko. Nie mam jednak nic przeciwko, by jednej nocy nie spać na dość już sfatygowanej folii bąbelkowej. ![]() Zasypiam na kilka godzin popołudniu, po czym tradycyjnie robię podsumowanie swoich zapasów. Powoli też kończę drugą książkę - A.Jarniewskiego "Nie mieszkam w igloo". Naprawdę świetna. Po tych przejechanych 100 km wiem, że nic już nie zatrzyma mnie przed dotarciem do Stokmarknes, a następnie do Svolvaer. Mapka: ![]() |
Autor: | miriam [ 31 Sie 2018 23:24 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Piszesz i ilustrujesz to wszystko tak,że ma się wrażenie "bycia" obok ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 01 Wrz 2018 17:37 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Powoli zbliżam się do końca. Szacun dla wszystkich, którzy dzielnie ze mną płyną, idą i jadą przez wszystkie dni. ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 02 Wrz 2018 18:51 ] |
Temat postu: | Re: Ze wschodu na zachód północnej Norwegii |
Dzień 18. Ostatni dzień jazdy rowerem. W planie przyjemne 30 km i trasa z Sortland do Stokmarknes. Stamtąd rejs Hurtigruten do Svolvaer i m.in. wpłynięcie tym ogromnym statkiem do majestatycznego Trollfjordu. 30 kilometrów mija szybko, łatwo i przyjemnie. Przed wjazdem przez most do Stokmarknes mijam pięknie położone lotnisko Skagen. Lofoty i Nordland przy zakupie biletów Wideroe "Explore Norway" - należą już do strefy Norwegii środkowej. ![]() ![]() Mam prawie 3 godziny do rejsu o godzinie 15.15. Bilety do kupienia już na statku. Jest niedziela, prawie wszystkie sklepy w Stokmarknes zamknięte. Miasteczko słynie głównie z muzeum Hurtigruten, do którego jednak nie zaglądam. Relaksuje się nieopodal portu, rezerwuję nocleg w hostelu w Bodo, pociąg do Trondheim i lot powrotny do Gdańska. Cytuj: Statki Hurtigruten nie są „wycieczkowcami”, tylko normalnym środkiem transportu. Wystarczy spojrzeć na mapę kraju, żeby uświadomić sobie, jak duże znaczenie dla Norwegów miały podróże morskie. Przed dłuższy czas była to jedyna możliwość pokonywania tak długich odległości.Tradycja przetrwała do dziś, łącząc przyjemność z użytecznością. „Tradycyjna”, wręcz kultową trasa statku jest 12-dniowy rejs Bergen-Kirkenes-Bergen. Można oczywiście płynąć w krócej, wsiąść i wysiąść w dowolnym porcie. Trasa jest przemyślana w ten sposób, że w drodze powrotnej są inne postoje, więc można zwiedzić różne miejsca. W większych portach postoje trwają kilka godzin, co umożliwia wyjście na ląd i zwiedzanie. Nie są jednak na tyle długie, żeby się wynudzić. Podróż statkiem Hurtigruten jest doskonałą możliwością zwiedzania i podziwiania natury. Statki płyną bardzo blisko wybrzeża i zawijają do fiordów, więc zobaczymy norweską naturę w całej okazałości. Jestem w Norwegii bodajże po raz 14 -sty, to już najwyższy czas, by przepłynąć się Hurtigruten i akurat na zwieńczenie swojej przygody. Norweskie lato niezmiennie upalne. Boarding następuje w kolejności: piesi, samochody,a na końcu rowery. Statek ma 10 poziomów. O potędze tej linii może świadczyć ,że przewozi ona 1,4% wszystkich pasażerów korzystających z promów całego świata. ![]() ![]() Linia obsługuje 34 porty w Norwegii, a oprócz historycznej trasy przybrzeżnej (mniejsze jednostki przepływają także m.in. przez Geirangerfjord), organizuje również rejsy wokół Grenlandii, Ameryki Południowej i Antarktydy. Od roku 2019 absolutna perełka - Przejście Północno - Zachodnie. ![]() ![]() ![]() Rejs do Svolvaer trwa 3,15 h, do Bodo kolejne 6h. Przede mną ponad 9 godzin na promie, planowe dopłynięcie do Bodo o 2 w nocy. Z uwagi na fantastyczną pogodę, sporo osób wyleguje się na górnym pokładzie. Tu do dyspozycji są nawet 2 wanny jacuzzi plus oczywiście drink-bar, jadłodalnia i niezliczona ilość leżaków. Po około dwóch godzinach wpływamy do Trollfjordu, gdzie statek robi obrót o 360 stopni. Z górnego pokładu widzę 1 kajak, aż się łezka w oku zakręciła. ![]() ![]() Powyższe zdjęcie nie jest moje // CruiseMapper ![]() Gdy na brzegu masowo pokazują się stojaki do suszenia ryb (głównie dorszy) to znak, że jesteś na Lofotach. ![]() ![]() Cytuj: Najlepszym okresem na rozpoczęcie suszenia ryby jest koniec zimy kiedy temperatura wzrasta do około zera i wieje leki wiatr. Takie warunki są idealnymi i dają wysoką jakość produktu. Rybę suszy się od 6 tygodni do 3 miesięcy w zależności od wilgotności powietrza. Po suszeniu dorsz ma tylko około 14 procent wilgotności co pozwala na jego dłuższe przechowywanie. Ryba, poddana takiej obróbce, nie traci nic na swej wartości. Do portu w Svolvaer - stolicy Lofotów, Hurtigruten dopływa o godzinie 18, pokład opuszcza większość podróżujących. Na Lofotach byłem już przed kilkoma laty samochodem i mój plan na tę podróż zakładał przede wszystkim opłynięcie kilku plaż na północnym zachodzie archipelagu, o ile kajak nadal byłby ze mną. Plan, jak wiecie, nieco się zmienił. Nie chciałem powielać tej samej trasy, a w szczególności w szczycie sezonu. Pustoszeje górny pokład i nie ma problemu by skorzystać z jacuzzi. ![]() ![]() ![]() ![]() Do Bodo dopływam planowo - o 2 w nocy. Mam zarezerwowany nocleg w hostelu, 500 metrów od terminala promowego. Nie pomyślałem, że aż się z tego faktu ucieszę, ale...na chwilę zachodzi słońce. ![]() Mapki: ![]() ![]() |
Strona 2 z 3 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |