Dziękuję za wszystkie opinie, w Zakopcu byłam dłużej niż zamierzałam, ale trafiły mi się tylko dwa dni z dobrą pogodą (bez deszczu). Przedstawię kilka własnych mądrości ex post, może przyda się jakiemuś laikowi
. Pierwszego dnia weszłam na Zawrat i Kasprowy. Chciałam iść od razu na Czerwone Wierchy, ale poszłam niebieskim w złą stronę, i nie chciało mi się tego korygować. Tym bardziej, że pamiętałam, iż Zawrat był mi polecany. Niestety sforsowałam się trochę schodząc dość stromym zielonym szlakiem z Kasprowego. Bolały kolana, łydka spuchła - od buta. Opuchlizna trzymała kilka dni, na początek pewne należało wybrać jednak krótszą 'przystosowawczą' trasę. Tymczasem boleśnie wbiłam sobie do głowy, że wbrew pozorom schodzenie jest chyba trudniejsze, ale może to kwestia także obuwia, a nie tylko techniki chodzenia.
Czerwone Wierchy to faktycznie łatwy i przyjemny szlak, z pięknymi widokami - w wielu miejscach na górę właściwie wbiegałam. Niestety musiałam zejść szybciutko Kościeliską bo późno weszłam na szlak (dobra pogoda była wbrew prognozom), ale i tak - co widziałam to moje (jednak jaskini nie udało się zobaczyć...).
Czasówki podawane na mapach szlaków bardzo wiele wybaczają. Robiłam po drodze sporo zdjęć, a i tak się w tym mieściłam, jeszcze z rezerwą. A same mapy - pewnie warto mieć szczegółową, chociaż ja na trasie ani razu nie wyjęłam jej z plecaka, bo np. nie chciało mi się dodawać z niej orientacyjnych czasów przejść. W kasach TPN polecam pytać o dostępność niewielkich mapek sponsorowanych przez PZU, które nie są dokładne, ale bardzo czytelnie przedstawiają schemat szlaków oraz odcinki czasowe, w formie bardziej zagregowanej (zsumowanej). Dla mnie korzystanie z takiego schematu było wygodniejsze, także dlatego, że nie powiewał na wietrze, nie wymagał zatrzymywania by zerknąć, mieścił się w kieszeni polara. Niestety dopiero za trzecim podejściem do kas Pani zaoferowała mi niniejszy schemacik, niechętnie go widać rozdają.
. Ale nawet nie żałuję ;]. 
Chętnie nie łączące się z koniecznością chodzeniem po górach, bo kiepsko u mnie z kondycją. Mam już sprawdzone - spacer po Pęksowym Brzysku, taras widokowy Cafe Tygodnika Podhalańskiego i Adamo. 
poradził bym Ci wyskok do sklepu w Łysej Polanie już po słowackiej stronie i zakup 1 litra Rumu Tuziemskiego w rozsądnej cenie. Świat robi się przyjemniejszy i Zakopane już nie takie komercyjne... 