Autor: | cart [ 11 Paź 2021 13:48 ] |
Temat postu: | Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Trudny jest ten rok dla mnie podróżniczo. Po powrocie z Islandii 1 stycznia miałem aż pół roku przerwy, więc jak tylko trafiało mi się tygodniowe okienko pod koniec września to szukałem czegoś specjalnego. Miałem w garści bilety do Belgradu, ale po lekturze forum i zachęcie @BooBooZB, zdecydowałem, że ostatni tydzień września spędzę na Wyspach Owczych. Termin w teorii słaby, bo już po sezonie, ale po sprawdzeniu pogody z zeszłego roku, okazało się, że powinno być dość stabilnie. Ceny również zelżały, także dolotów, które kupiłem w KLM za 1000 zł. Wyszukiwarka pokazywała różne opcje, a ja jako, że w Danii byłem wcześniej tylko 2x w Kopenhadze, to postanowiłem zrobić sobie przystawkę i deser do Wysp Owczych. Kupiłem bilety z 7h stopem w Billund, a na powrocie z 23h stopem w Kopenhadze i postanowiłem zobaczyć wszystkie miejsca z listy Unesco w Danii. Na Wyspy Owcze trzeba się trochę przygotować. Zarezerwowałem nocleg w Burgustova guesthouse w Vestmanna (1000 zł za 5 noclegów), pokój single budget ze wspólną łazienką. Kasę pobrali tydzień przed przyjazdem. Za samochodem też dość długo się rozglądałem i wybrałem w końcu Unicar za ok. 1400 zł za 5 dni za VW Up. Nie da się wziąć pełnego ubezpieczenia, więc kupiłem zewnętrzne. Zabookowałem też rejs po klifach Vestmanna i stwierdziłem, że na miejscu zdecyduję się czy brać trekking do Dranganir czy nie. Ułożyłem mniej więcej plan i czas było ruszać. Zalecenia covidowe były następujące: Dania - szczepienie, Wyspy Owcze - test 2 dni przed odlotem i 2 dni po przylocie (darmowy, ale trzeba się umówić). Na Wyspach Owczych te testy to na szczęście tylko zalecenie, więc olałem kwestię. Trochę się bałem, że jakiś test wyjdzie pozytywnie i mój plan pójdzie w..., a z zalecenia a nie konieczności zawsze się można wykpić. Przystawka: Mój lot do Billund był przez Amsterdam. Nie dało się odprawić online. Odlot o 6, na Okęciu byłem 4:30 i zastałem mega długą kolejkę, bo na tych samych stanowiskach odprawia się też AF o 6:35. Otrzymałem karty pokładowe o 5:30 i biegiem przez bramki dotarłem do boardującego samolotu. Samolot wypełniony w 100%. W serwisie napoje i ciastko. Szybka przesiadka do BLL, lot opóźniony o 15 minut i przywitała mnie słoneczna Dania. Biegnę do SIXT wziąć mój samochód na 7h. Zarezerwowałem najmniejszego bzyka, dostałem Fiata Tipo kombi diesel. Trochę droga impreza, bo wynajem kosztował 400 zł, ale stwierdziłem, że to jedyna możliwość by na szybko zobaczyć co chciałem i nie wracać tutaj więcej w przyszłości. Do Jelling Mounds jest kilkanaście kilometrów. Miejsce jest to słynne z kamieni runicznych z X wieku, gdzie po raz pierwszy została wspomniana Dania. Jest tu także zabytkowy kościół, cmentarz, dwa wzgórza i jakieś wymyślne dodatki dla uatrakcyjnienia miejsca. 15 minut wystarczy by wszystko obskoczyć. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() A oto większy kamień z 965 roku. Jako, że kiedyś jakiś autystyczny chłopec pomalował go sprayem, teraz jest w gablotce. ![]() ![]() W niecałą godzinkę dotarłem do Christiansfeld, mieściny związanej z Kościołem Braci Morawskich. Zachował się tutaj autentyczny układ uliczek z przepięknymi ceglanymi domami. Z butów nie wyrywa, ale dość ładnie to wygląda i warto tu wpaść. ![]() Mając tak krótki czas w tej części Danii, zabrałem ze sobą trochę żarcia z Polski na dzisiaj by nie tracić czasu na lokalne jedzenie. Chciałem tylko napić się espresso w tej knajpie, ale 18 zł trochę mnie ostudziło. Choć powinienem się zacząć przyzwyczajać do drożyzny w Danii. ![]() ![]() A to sam kościół: ![]() ![]() ![]() ![]() Jest też stara apteka, która teraz bardziej służy jako kawiarnia. ![]() Czas miałem jeszcze dobry, więc postanowiłem pojechać nad Morze Wattowe. Morze też jest wpisane na listę Unesco z powodu przeogromnych obszarów zalewowych tworzących ogromne tereny podmokłe zależne od pływów. Jadę na wyspę Rømø, gdzie prowadzi długa grobla. Staję na niej kilka razy i mogę zejść na dół i porobić kilka zdjęć. ![]() ![]() Radzę nie wchodzić w bagna, można się szybko zatopić ![]() ![]() ![]() ![]() Wjeżdżam na wyspę. Asfalt się kończy ale jakiś samochód jedzie na plażę. Jadę za nim. Nagle zza wydm odsłania się przeogromna plaża, gdzie mnóstwo ludzi jeździ samochodami. Piasek jest tak ubity. Jadę i ja. Jest niedziela, więc jest sporo osób. Są też latawce. ![]() Pojeździłem trochę po plaży i podjechałem jeszcze pod groblę na wyspę Mandø. Tutaj już nie dało się dalej podjechać samochodem. Atrakcją jest lokalny traktor-bus, który wozi ludzi na wyspę. Wszystko przez tę drogę!? Są drzewa po obu stronach by się nie zgubić. ![]() 3 Unesco zaliczone. Czas mnie gonił na lotnisko, a po drodze zobaczyłem jeszcze piękną wieżę kościoła w Ribe. Postanowiłem zajechać i jak przejechałem przez centrum to nastąpił szok. Przepiękne miasteczko! ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Miałem czas tylko na 10 minut obskoczyć dookoła. Pędzę na lotnisko i docieram na godzinę przed odlotem. Tankuję za przejechane 90 zł, oddaję samochód, którym się nikt nie interesuje i idę w kolejkę security... |
Autor: | cart [ 12 Paź 2021 10:48 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Danie główne: Na loty KLM WAW-AMS-BLL nie mogłem się odprawić online, ale na lot Atlantic Airways BLL-FAE mogłem. I wybrałem sobie miejsce 1A ![]() Samolot był delikatnie spóźniony, ale liczyłem jeszcze, że wylądujemy w miarę szybko bym zobaczył wodospad Mulafossur. Cały czas myślałem nad tym testem 2 dni po przylocie, ale mocno kaszląca pasażerka obok mnie uświadomiła mnie, że mogę to badziewie covidowe przenosić, a sam nie chorować, więc postanowiłem zrezygnować. Lądowanie w FAE ma swoje emocje. Pogoda była pochmurna, ale przebijało się słońce. Pilot określił, że czeka nas "rough landing" i zabrał się do dzieła. Dwa razy samolot tak gwałtownie się obniżył, że cały samolot piszczał, potem ostry zakręt i byliśmy na ziemi. Rozległy się brawa, chyba ze strachu. Wychodzę pierwszy z samolotu. W terminalu nie ma totalnie żadnej kontroli, co mnie bardzo cieszy. Rezerwując samochód dostałem instrukcję jak go odebrać. Trzeba było znaleźć po numerze rejestracyjnym na parkingu, był otwarty, kluczyki były w schowku. Miałem 20 minut i ruszyłem pędem nad wodospad. A po drodze..., zobaczyłem Dragarnir! ![]() Szybko przejeżdżam przez tunel, słońce już za horyzontem, ale jeszcze jest jasno. Przy szlaku jestem sam. 300 metrów i widzę Mulafossur - co za rozpoczęcie podróży! ![]() Po drugiej stronie widać zasłonięte Mykines. ![]() Mykines jest zamknięte dla turystów z końcem sierpnia i maskonurów już dawno tam nie ma. W tym roku był jeszcze remont szlaku do latarni, więc zaakceptowałem fakt, że tam nie pojadę, mimo, że to jedna z większych atrakcji. Schodzę trochę niżej dla lepszego widoku Mulafossur: ![]() Jadę na nocleg do Vestmanna. Przejeżdżam przez tunel podwodny na wyspę Streymoy. Płaci się 100 DKK za return trip. Moja wypożyczalnia ma zniżkę 20% i powiedzieli, że wyślą mi linka do płatności po powrocie. W Vestmanna jestem w nocy. Mój pokój jest bardzo skromny i mały. Widzę jednego gościa. Nastawiam grzejnik, szybki prysznic i sprawdzam pogodę na jutro. Pokazuje, że będzie padać cały dzień, więc trochę nie wiem co robić następnego dnia. Jak się obudziłem po 6 rano to od razu sprawdziłem prognozę pogody i miało nie padać do 14. Pozytywna zmiana ![]() Po drodze staję przy wodospadzie Fossá, który trochę ciężko tutaj obfotografować. Jutro będzie lepsza perspektywa z innej wyspy. ![]() Świta. Są też owce. Żyją sobie pół-wolno przez prawie cały rok. Dwa razy je zaganiają i strzygą. Mają też czasami jakieś schrony na mega złą pogodę. ![]() ![]() Za zakrętem nagle pojawia się Olbrzym i Wiedźma. Biedni nie dotarli do brzegu i zastygli... To jedno z kultowych widoków, które będzie mi jeszcze towarzyszyć. ![]() W Tjørnuvík planowałem trekking. Najpierw myślałem, że przejdę do Saksun, ale okazało się to jednak trochę za daleko. Postanowiłem wejść jak najwyżej się da, ciągle widząc Olbrzyma i Wiedźmę. Po drodze jest sporo wodospadów i dolina robi fantastyczne wrażenie. ![]() Zaczynam od czarnej plaży. ![]() Teleobiektywu nie miałem, więc tyle można zobaczyć z 105 mm ![]() ![]() Idę w górę. ![]() ![]() Zaglądam do wodospadu i gubię szlak, ale maps.me przychodzi mi z pomocą. ![]() Najlepsze widoki oczywiście są na górze. Zeszło mi godzinkę pod górę. Jem muffinka za 20 zł i podziwiam okolicę ![]() ![]() ![]() Schodzę w 15 minut. Dojechała wycieczka Niemców w autobusie na niemieckich rejestracjach. Zostawiam ich z tyłu i jadę do Saksun. Dojechawszy tam, cieszę się, że nie poszedłem górą, bo musiałbym przekroczyć rzekę i na pewno bym nie zdążył z powrotem. Na parkingu jestem sam. W Saksun niedawno postawili bramki, płaci się kartą 75 DKK za wejście. Rozważałem przeskoczenie przez bramkę, ale kwota nie jest aż tak zawrotna, więc nie robiłem przypału ![]() Kanion jest super! ![]() ![]() W 2 strony idzie się jakąś godzinkę. ![]() ![]() Dawno chyba nikogo tu nie było, bo nie ma żadnych śladów. ![]() ![]() Ten obszar zależny jest od pływów, akurat teraz było trochę odpływu, więc mogłem sobie podziwiać. Następnie idę wzdłuż skał do samej czarnej plaży. Jest coraz więcej wody. ![]() Aż w końcu dołem nie mogę przejść. Do plaży jeszcze 300 metrów, a ja po śliskich skałach iść nie zamierzam (trochę próbowałem i się jednak przestraszyłem). Wspinając się jednak zobaczyłem wyżej ścieżkę... Eh, a miałem już zawrócić. ![]() ![]() Wracam do Vestmanna. Supermarket jest otwarty, więc kupuję jakieś sosy do makaronu i jadę do mojego guesthouse zrobić sobie jedzenie. Przed 14 melduję się w punkcie obsługi turystycznej na rejs statkiem po klifach. Teraz już naprawdę pokazuje, że za chwilę będzie deszcz, ale statek ma popłynąć. Jest około 15 osób i wszyscy wchodzą na górę. Płyniemy najpierw fjordem, gdzie morze jest spokojne, a potem wypływamy na otwarte morze, gdzie rzuca już nieźle. Przewodnik powiedział, że ostatnie dni rejsy były odwołane z powodu pogody więc mamy szczęście. A ja ciągle nie widzę tego zapowiadanego deszczu... ![]() W lecie można zobaczyć maskonury, a nawet delfiny (jeśli ich nie wybili) lub wieloryby. A my widzimy kaczki i owce ![]() ![]() A oto klify: ![]() ![]() ![]() Elephant Rock: ![]() Ta piana to algi. Dobry znak, że morze żyje. ![]() ![]() A to najwyższy klif - 600 metrów. ![]() Wybrzeże ogólnie bardzo ładne, jest sporo okien skalnych i oderwanych skał, ale buja jak cholera i ciężko zrobić nieporuszone zdjęcie. ![]() ![]() Kapitan wpływa nawet pomiędzy skały, jest dość ciasno. ![]() Oczywiście popłynął dziurą ![]() ![]() ![]() ![]() Rejs trwał 2h i kosztował 325 DKK. Dobrze, że nie dłużej, bo już mi się zaczynało przypominać rzyganie z rejsu na Antarktydę ![]() Po rejsie o 16 dalej nie padało, choć prognoza pokazywała, że już już. Pojechałem więc do Kirkjubøur, gdzie znajdują się ruiny kościoła - jednego z najstarszych zabytków na Wyspach Owczych. ![]() ![]() Jest też nowy kościół. ![]() Śmigam do stolicy, bo pomyślałem, że coś zjem i kupię sobie piwko na wieczór. Mają tu swoje Nyhavn ![]() ![]() Ceny w restauracjach jednak mnie trochę ostudziły. A głupi burger czy pizza za 80 zł to trochę przegięcie, tym bardziej że nie wyglądało to smacznie, a ja muszę uważać na fast foody. Szukam więc sklepu alkoholowego, ale okazuje się, że wszystkie są zamykane o 17, a w Bonusie czy innym markecie piwa nie ma. Było już po 18, więc obszedłem się smakiem. Wieczór spędziłem przy szklance soku jabłkowego ![]() Dopiero wieczorem zaczęło padać, padało całą noc i jak wieczorem sprawdzałem prognozę to kolejny dzień znowu miało cały czas padać. Zobaczymy jak się prognozy sprawdzą... |
Autor: | Sudoku [ 12 Paź 2021 11:29 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Wyspy Owcze chodzą za mną od dawna. Te zdjęcia motywują do podjęcia decyzji o pojechaniu tam w końcu, żeby się za mną tak nie wlokły. |
Autor: | BooBooZB [ 12 Paź 2021 16:57 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Cytuj: Miałem w garści bilety do Belgradu, ale po lekturze forum i zachęcie @BooBooZB, zdecydowałem, że ostatni tydzień września spędzę na Wyspach Owczych. I to rozumiem! Kapitalne zdjęcia, co tylko potwierdzają prawidłową decyzję. Czekamy na ciąg dalszy. ![]() |
Autor: | jaco027 [ 12 Paź 2021 17:02 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Relacja i foty swietne. I ++ za ten BLL - ze srodkowej Jutlandi wycisnales 120% normy i to w pare godzin ![]() |
Autor: | j_a [ 12 Paź 2021 19:31 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Super widoki. Też miałem pomysł na Faroe I., ale po zobaczeniu tej ich corocznej rzezi delfinów na razie mi przeszło ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 12 Paź 2021 19:40 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
@j_a każdy ma własne zdanie, ale nie polecam patrzeć na grind zero-jedynkowo. To poniżej nie jest copy-pastą, tylko moimi słowami: 1)grindwale nie są stricte delfinami, a z rodziny delfinowatych, 2)wszyscy wiemy, gdzie na mapie są Wyspy Owcze. Ci ludzie jedzą to, co mają, jeśli chodzi o świeżą żywność. Mięso grindwali jest rozprowadzane do lokalnej ludności, a nie na eksport. 3)Grindwale zabijane są wyłącznie przez wykwalifikowanych ku temu ludzi specjalistycznym sprzętem. 4)Rocznie zabijany jest mniej niż promil populacji. 5)Grindwale wiodą szczęśliwe życie, a w niewoli są przez ostatnie 5-10 minut życia. A jak z naszymi krówkami i kurczaczkami? 6)Tak, cała zatoka jest we krwi. Nie budzi to dobrych skojarzeń. 7)Nie jest to żaden rytualny mord delfinów i namaszczenie młodych Farerczyków. Poluje się wówczas, gdy są blisko archipelagu. Proszę sobie wyrobić własne zdanie i nie łykać wyłącznie clickbajtowych nagłówków. A najlepiej samemu polecieć na Wyspy Owcze. p.s. @cart Sory za wbicie w relację. Jak coś - można usunąć. |
Autor: | j_a [ 12 Paź 2021 19:55 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Sorry, nie chcę wywoływać shitstormu. Może kiedyś się wybiorę, nie jestem jakimś nawiedzonym ekologiem, jem mięsko, świniobicie widziałem, w dzieciństwie bywałem na polowaniach, cała kultura polowań nie jest mi obca. Choć dziś tego nie popieram, sam miałem kiedyś okazję zacząć polować ale tego nie zrobiłem. Ostatnie doniesienia były jednak bardzo niefajne. Nie wiem, może wszystkie media kłamią, ale nie wygląda to na polowanie dla mięsa na grindwale https://edition.cnn.com/2021/09/15/euro ... index.html https://next.gazeta.pl/next/7,172392,27 ... no-az.html |
Autor: | cart [ 12 Paź 2021 20:04 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Co by nie mówić to w tym roku to przegięli. Na pewno zaszlachtowali dużo więcej niż było im potrzeba. Oczywiście podjechałem do tej zatoki 3 tygodnie po masakrze i nie było ani śladu niczego. |
Autor: | klapio [ 13 Paź 2021 00:01 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Bez urazy @BooBooZB bo jestem wielkim fanem Twoich relacji z północy ale w mojej opinii rzezi grindwali obronić się nie da. Wystarczającym komentarzem dla mnie jest informacja, że część ciał trafia do utylizacji. @cart jak zawszę super relacja, dokładne opisy i ekstra zdjęcia. Ciekaw jestem całościowego podsumowania co do kosztów bo to chyba jeden z droższych kierunków w Europie ![]() |
Autor: | BooBooZB [ 13 Paź 2021 07:27 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Ja się tylko wypowiedziałem, by inni mieli jakkolwiek pogląd na sytuację z drugiej strony. Ten artykuł z gazeta.pl totalnie ukierunkowany słowami "rzeź" i "szlachtowanie", by tylko zwrócić uwagę tych bardziej wrażliwych. Jeśli w tym roku, w grindzie brał udział ktoś nieuprawniony, jest to oczywiście godne potępienia plus liczba grindwali na plaży rzeczywiście duża. Ale bywały lata, że złapano raptem kilkanaście sztuk w całym roku. Tak naprawdę na cały proceder będzie z roku na rok skierowanych jeszcze więcej oczu całego świata, bo odbywa się na otwartej przestrzeni. Wszyscy to mogą zobaczyć. I tyle. Zalecam przejrzeć się temu, co dzieje się w hodowlach na naszym rodzimym podwórku, pod zamkniętym dachem. Kto mnie zna, wie jaki mam stosunek do zwierzaków wszelkiej maści. Pośród grindwali pływałem w zeszłym roku na Islandii kajakiem i to jedno z najbardziej niezwykłych, namacalnych doświadczeń w moim życiu. Ale nie jestem hipokrytą. Rocznie na świecie zabijanych jest 70 miliardów zwierząt. W Polsce 840 milionów samych zwierząt lądowych. Ode mnie EOT. Jeszcze raz sory @cart za ingerencję w relację ![]() |
Autor: | j_a [ 13 Paź 2021 09:18 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
To nie były grindwale tylko ogromne stado delfinów białobokich. Ponad 1400 sztuk, nie zmieni tego faktu to, że ktoś napisał emocjonalny artykuł. Nie ma co relatywizować wrzucając jakiś cyfry. Coś było jednak nie tak w tej całej sytuacji. Mój entuzjazm do odwiedzenia tego zakątka świata po prostu trochę opadł, tylko tyle. Mam nadzieję, że chociaż wyciągną wnioski na przyszłość. EOT. Oczywiście z niecierpliwością czekam na dalsze zdjęcia i wrażenia. |
Autor: | cart [ 13 Paź 2021 11:30 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Tak jak pisałem, na mój trzeci dzień zapowiadano deszcz. Rano jak się obudziłem to szybkie sprawdzenie pogody pokazało przebłyski słońca i zero deszczu. Takie zmiany to ja lubię. Ruszam po świcie, dziś będzie piękny dzień. Zapowiada to rzut oka na Vestmanna. [img][img]https://piotrwasil.com/wp-content/uploads/2025/08/045-1.jpg[/img][/img] Te kręgi to oczywiście hodowle ryb, głównie łososi (export do USA i Rosji). Połowa przychodów wysp jest z rybołówstwa. Jadę w stronę Eiði, ale po drodze zatrzymuję się na widoczki, bo jak wiadomo gdy jest trochę słońca porannego to kolorki są super. ![]() ![]() To są widoczki w stronę małych wysp Koltur i Hestur ![]() A to widok w stronę Eysturoy, na którą zaraz wjadę mostem. ![]() Wodospad Fossa, widziany poprzedniego dnia, z wyspy Eysturoy prezentuje się bardziej okazale. Pogoda troszkę się psuje, ale to nie szkodzi. ![]() Kolejny punkt widokowy, po drugiej stronie wody jest droga, którą wczoraj jechałem do Tjørnuvík. ![]() Moim celem jest małe miasteczko Eiði. Jadę na sam koniec i robię króciutki trekking. Na dole klifu pode mną jest Wiedźma i Olbrzym, ale ich nie widzę. Nie prowadzi tu żaden szlak. Jadę na drugą stronę wioski i idę na plażę. Tu też jest wodospad w stylu Mulafossur, ale nawet nie ma nazwy i nikt o nim nie mówi. ![]() Tak wygląda to z daleka. Po prawej jest najwyższy szczyt Wysp Owczych, czyli Slættaratindur, który jest moim następnym celem. ![]() Jadąc do niego, można się odwócić i znowu obejrzeć Wiedźmę i Olbrzyma ![]() ![]() Podjeżdżam pod parking na Slættaratindur. Stoi jeden samochód. Przez siatkę przechodzi się drabinką. Szlak biegnie pionowo do góry. ![]() Kondycja zerowa, więc co chwilę zatrzymuję się złapać powietrza. Albo nie, co chwila zatrzymuje się robić zdjęcia ![]() ![]() Jest i słoneczko, jest i przelotny deszczyk. Wiadomo co to zwiastuje ![]() ![]() Już prawie na górze... Na dole jest mój parking, a po prawej widać wodospad Fossa. ![]() Spojrzenie w stronę Kalsoy... ![]() Dochodzę w 55 minut na szczyt. Druga część na szczęście się wypłaszczyła i nabrałem tempa. Wędrować po płaskim lub trochę pod górę mogę długo, ale pionowo w górę to nie za bardzo. Odwracam się do tyłu: ![]() A potem obchodzę szczyt z drugiej strony. Co widać? A no to: ![]() Tu miał być kultowy widok na zatoki, czekałem długo, ale niestety chmury się nie odsłoniły. Trudno, wezmę i ten widok: ![]() Czas na szybki posiłek w tych okolicznościach i można schodzić. ![]() Schodząc spotykam owieczki. Zejście idzie mi oczywiście bardzo szybko. Spotykam też rodzinkę z na oko rocznym dzieckiem w nosidełku i idą na górę. Można? Można. ![]() Ruszam w stronę Gjógv. ![]() Po drodze wiedziałem, że jest jeszcze jeden szlak, ale nie za bardzo oznaczony. Nawet maps.me nie bardzo go miało, natomiast na przełęczy zauważyłem znak i drabinkę. Po mega błocie i bagnach przedzierałem się i ujrzałem to: ![]() ![]() Widok zapiera dech. Warto byłoby z tego może jakąś panoramkę zrobić. Uwielbiam otwarte przestrzenie i ta przestrzeń tu jest po prostu fantastyczna. Mimo, że wiatr łeb urywa ![]() W Gjógv niestety przede mną dotarł autobus z Niemcami. Dla przeczekania tłumu idę do tutejszego hotelu i mogę się napić kawy za 18 zł. A co tam ![]() Gjógv słynie z wąwozu, którym miejscowi spuszczali łódki. Nie wiem czy jeszcze to jest czynne, bo nie widziałem żadnej łódki, ale wyciągarka była. ![]() Spaceruję po okolicach. Widoczek na Kalsoy. ![]() ![]() ![]() Prawda, że ze słońcem dużo ładniej...? ![]() Nad wąwozem biegnie szlak w górę. Znowu wiatr łeb urywa, ale idę. ![]() Z góry zawsze lepiej widać. Ktoś mnie ostrzega, żeby nie iść bo tak wieje. Kiwam z politowaniem i sobie myślę, że co ja nie wejdę!? ![]() Na końcu nagroda - klify. ![]() Na powrocie tak się napatrzyłem na Kalsoy, że coraz bardziej byłem przekonany by tam jechać nastepnego dnia. W planie miałem trekking na Dragarnir. Stwierdziłem, że decyzję podejmę wieczorem na trzeźwo przy piwku ![]() ![]() ![]() ![]() Jadę szukać piwka, bo już po 15. Ruszyłem najpierw w stronę zatoki Skálabotnur, gdzie odbyła się 3 tygodnie temu rzeź delfinów. Śladu nie było. Cisza i spokój jakby nigdy się nic nie wydarzyło. Obok na stacji mogę zjeść w końcu jakiś posiłek - burger za 60 zł był bardzo smaczny. Jadę dalej do Leirvik. ![]() ![]() ![]() ![]() W Leirvik jest sklep alkoholowy. I nawet otwarty. I nawet mieli North Atlantic IPA! Pytam się ile kosztuje, a pani mówi, że 45 zł. Chyba mi szczęka spadła do podłogi, bo pani zaraz powiedziała, że za 6 sztuk ![]() Pogoda na następny dzień zapowiadała się słoneczna. Oby tym razem prognoza się sprawdziła. Po spożyciu 3 butelek stwierdziłem jednak, że płacenie 580 DKK za trekking na Dragarnir + kolejną stówkę za tunele jest bez sensu i pojadę na Kalsoy. Nie chciało mi się też iść 5-6h trekkingu. W środy poza sezonem prom odpływa także o 10 rano (w pozostałe dni o 8), więc mogłem sobie wyjechać na spokojnie po świcie zamiast się zrywać o 6. |
Autor: | abelincoln [ 13 Paź 2021 13:09 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
75 koron za krafta to nie jest niespotykana cena w supermarkecie w Danii - za sztukę. Więc sześciopak za tyle, to nic tylko zazdrościć. Nawet jeśli to tylko 0,33 ![]() |
Autor: | cart [ 13 Paź 2021 13:44 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
A piwko naprawdę bardzo dobre. |
Autor: | cart [ 14 Paź 2021 11:12 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Czas na Kalsoy. Od rana piękna pogoda i słoneczko. Temperatura przez mój pobyt oscylowała w okolicach 10-12 stopni, więc idealnie na trekkingi. Do Klaksvik dojeżdżam po ponad godzinie jazdy i jestem pierwszy w kolejce do promu, staję już o 8:30 na 1.5h przed. Wolałem nie ryzykować braku miejsca. Czas szybko zlatuje na kawie z pobliskiej stacji i oglądaniu portu. Wjeżdżając na prom, płacę 180 DKK (huh, sporo), mając nadzieję, że to cena w 2 strony. Kilka samochodów niestety nie znalazło miejsca na promie... Prom płynie tylko 15 minut. Wyjeżdżam pierwszy i pruję od razu na koniec, żeby mieć latarnię i szlak dla siebie. Szlak jest dość błotnisty i zaliczam poślizg 2 razy. Na początku Kalsoy nie zrobiła na mnie jakiegoś wielkiego wrażenia, ale tam ten czubek tej wyspy to jest prawdziwy kosmos. Szczególnie w pięknej pogodzie. ![]() Słowa są zbędne, lepiej pooglądać zdjęcia ![]() ![]() ![]() Można znowu dostrzec Olbrzyma i Wiedźmę: ![]() ![]() ![]() A tutaj latarnia: ![]() Chodzę sobie po kilku szlakach tutaj, do różnych punktów widokowych. ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() ![]() Na skraju po prawej widać Gjogv, gdzie byłem wczoraj. ![]() Wracam powoli. Najpierw zaglądam do Mikladalur obejrzeć syrenkę. Stoi sobie w pięknych okolicznościach przyrody ![]() ![]() ![]() ![]() Z powrotem do promu są jeszcze jakieś wymarłe miejscowości, więcej jak zwykle widać owiec niż ludzi. ![]() Dojeżdżam do promu, czeka już kilka samochodów, ale jest jeszcze prawie 2h. Jest tu krótki szlak do pobliskiej latarni, a ja knuję jak tu jeszcze wejść na widoczny pośrodku tego zdjęcia Klakkur. ![]() Warto jednak czasami się odwrócić by złapać takie momenty... ![]() O 16 byłem w Klaksvik i od razu pojechałem jak najdalej się da pod Klakkur. Idę na kolejny trek. Widoczki znowu piękne, po prawej stronie zostawiam Klaksvik. ![]() Jestem w połowie drogi. Tutaj widać dokładnie wulkaniczne pochodzenie wysp. ![]() Jak tu nie odpocząć w takich okolicznościach przyrody? ![]() ![]() ![]() Widok na Kalsoy: ![]() ![]() No i widok z góry. Coś wspaniałego!! Moje 18mm niestety za wąskie by wszystko objąć. Przed nami Kunoy, po lewej Kalsoy, po prawej Borðoy ![]() Owcy też się spodobało ![]() ![]() Jestem zmęczony. Wracam powoli, bo jeszcze czeka mnie długa jazda do noclegowni. ![]() Co za dzień!!! |
Autor: | ewaolivka [ 14 Paź 2021 11:40 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Twoje podróże i zdjęcia z nich, ZDJECIA !, są rewelacyjne. I inspirują ![]() |
Autor: | pabien [ 14 Paź 2021 15:36 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
Ja też bardzo lubię relacje @cart - oglądam zdjęcia, sam robię znacznie gorsze, więc mogę uznać dane miejsce za niewarte odwidzenia i wyruszyć tam, gdzie @cart nie dotrze np. do Zawichostu, gdzie nie ma żadnego mostu, albo do Kraśnika, gdzie podstępni Niemcy jednak oferują 5G |
Autor: | cart [ 14 Paź 2021 15:50 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
hehe. @pabien ja pochodzę z Lublina i do Kraśnika to ja rowerem jeździłem za młodu. A i w Zawichoście byłem ![]() |
Autor: | jaco027 [ 14 Paź 2021 18:35 ] |
Temat postu: | Re: Wyspy Owcze - z przystawką i deserem |
@cart Swietne foty! Nie wiem jak maps.me ma sie do Alltrails, ale ten ostatni bardzo lubie bo: ma fajna baze i mozna swoje dokonania zarchiwizowac ![]() https://www.alltrails.com/explore?b_tl_ ... 2281713852 https://www.alltrails.com/explore?b_tl_ ... 52&cc=true |
Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |