Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 40 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 23 Lut 2017 14:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
Tymi słowami rodzice zawsze mi odpowiadali, gdy pytałem ich co mogę robić, gdy mi się nudzi. Gdzie jest w góle to Honolulu...będąc małym brzdącem ledwo ogarniałem mapę. Daleko, bardzo daleko, chyba trzeba okrążyć świat żeby tam dolecieć. Marzenie z dzieciństwa? A gdyby je tak przekształcić w cel do osiągnięcia przed 30stką? Ostatni rok na zrobienie tego. Czas start! Zainspirowany relacjami @tom971 i własną potrzebą nakarmienia podróżniczego raka, kupuję w marcu 2016 pierwszy bilet Manila-Dubaj ze słynnej promocji Cebu. Koszt 70 zł. Dobry start, a kilka dni później, Wizzair ogłasza otwarcie kierunku DXB-KTW. Biorę. Powrót jest. Mijają miesiące, dokupuję kolejne odcinki po filipinach, dolot z Australii. Tutaj stop. Jak połączyć Polskę z Australią? Są mile w star alliance, Lot ma doskonały dolot do Toronto. Biorę i doklejam lot na Hawaje oraz do Melbourne. Finalnie trasa na Zachód czeka.

Image

Dzień 1 - 23.02
Wybija ten dzień, wstaję rano, sprawdzam czy wszystko mam. Plecak podręczny czeka. Ruszamy, czas to zrobić! Wsiadam w 105 i jadę na dworzec. Krótkie pożegnanie z globusem, z którego tak nie dawno jechaliśmy do Lwowa.

Image

Do pociągu 3 minuty, biegiem wpadam na zamknięcie drzwi. Mamy opóźnienie 5 minut. A można bylo spokojnie przejść...

Image

Podstawia się Finnair i lufa.

Image

Punkt 12.10 opuszczam Balice, czas na pierwszy z 12 lotów. Siedzenie 2C, prawie business class w małym Bombardierze Q400. Na pokładzie mnóstwo Ukraińców i starszych osób odmawiających różniec...

Szybki serwis

Image

Dla koneserów (bo tu ich sporo) zdjęcie kolan.

Image

Lądujemy przed czasem. Sprawdzam tablicę, nic się nie zmieniło. Wylot do Toronto o 16.50. Mija mnie jakaś postać, którą znam, zaraz zaraz to przecież Borys Szyc. Ha, nie jest aż taki wysoki! Wokół kilka gwiazdek, pakują się na lot do Wrocławia.

787 stoi pod rękawem, ludzie dookoła robią mu zdjęcia i dyskutują czy to dreamliner czy nie. Eee jakiś mały, za mały. A może to on?

Ja w spokoju czekam otwierając Kapuścińskiego w ręku...

Image
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
43 ludzi lubi ten post.
 
      
Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu
Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN Odkryj Portugalię: Porto i Azory w jednej podróży z Wrocławia za 825 PLN
#2 PostWysłany: 23 Lut 2017 17:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Sty 2012
Posty: 4146
Loty: 1
Kilometry: 282
platynowy
seba napisał(a):
.. kupuję ....pierwszy bilet Manila-Dubaj ze słynnej promocji Cebu... Dobry start..

No pewnie ze dobre otwarcie, od razu long haul, a nie jakieś WAW-LCA.. :)
Prenumeruje !

I czekam na cd.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
oskiboski lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 23 Lut 2017 17:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Wrz 2014
Posty: 754
Loty: 205
Kilometry: 638 916
srebrny
seba napisał(a):
nakarmienia podróżniczego raka,


Jeszcze pół roku i też dam mu zjeść do syta :lol:

Pisz Seba, pisz , bo coś mi ostatnio motywacja organizacyjna siada.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
oskiboski lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 25 Lut 2017 04:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
Boarding podzielony na 3 strefy przebiega bardzo sprawnie. Żegnam się przez telefon i pakuję na miejsce 9A. Okazuje się to na tyle szczęśliwe, że 9B jest wolne. Pierwsze wrażenie z samolotu bardzo pozytywne. W toaletach są nawet gerbery. Szok. Pierwszy serwis opóźnia się o dobrą godziną, bo solidnie nami miota nad Bałtykiem. Przychodzi papu, które jest naprawdę smaczne w przeciwieństwie do kolejnego.

Image

Przesypiam większość lotu, obudzony pseudo śniadaniem. Niestety jest ono tak suche że ledwo da się to zjeść.

Image

Podchodzimy do lądowania w tle mnóstwo światełek miasta.

Image

Pierwsza kontrola przy rękawie, druga klasyczna. Pan pyta mnie gdzie lecę dalej, mówię mu że hawaje, australia, bo to część RTW. Patrzy na mnie dziwnie, ale dopytuje tylko czym się zajmuję w Polsce. Nie dostaję pięczątki do paszportu tylko na arrival. Czas łapać autobus 192 (koszt 3,5 CAD) z dworca na dole.

Image

Przesiadka na zieloną linię metra i wysiadam na ulicy Church. Patrzę numer 576, a mój hostel ma...76. Czeka mnie 40 minutowy spacer. Padam ze zmęczenia, ale coś mnie tknęło żeby sprawdzić na kiedy kupiłem megabusa. Okazało się że nie na 25, a 24. Czyli jutro. Zasypiam.

24.02 - kanadyjski zakrzówek

Wstaję rano i odwiedzam katedrę st Jamesa obok. Co mnie szokuje to flaga środowisk homoseksualnych w środku. W Polsce jest to nie do pomyślenia.

Image
Image

Idę na Dworzec autobusowy (Bay 610), skąd jadę do Niagara Falls. Wysiadam i kawałek dalej słychać już szum wody. Wypogadza się, słońce wychodzi zza chmur. Magia, bo prognoza pogody zapowiadała burze i silne opady. Idę tak szybko jak to możliwe żeby zrobić dobre zdjęcia.

Image

Po 25 minutach jestem przy moście łączącym Kanadę i USA.

Image

Szum wody jest już niesamowicie słyszalny. Idę dalej, a tam pierwszy wodospad.

Image
Image

Zaraz obok deptaka znajduje się kasyno.

Image

Idę dalej do głównego wodospadu, w centrum którego woda spiętrza się niesamowcie. Ilość pary wodnej jest ogromna, leci wszystko na nas. Jest pięknie, w końcu udał się zdobyć to miejsce! Stoję jak wryty, nie chcę się stąd ruszać. Mam jeszcze blisko 2h do autobusu powrotnego, ale czas upływa nieziemsko szybko.

Image
Image

Czas się zbierać. Szybka wysylka kilku zdjęć to najbliższych i lecę na autobus. Po drodze mijam dziesiątki wielkich, ogromnych, monumentalnych ciężarówek, które mnie tak zachwyciły w USA. Nie mogę oderwać od nicj oczu.

Image

Dojeżdżam do Toronto, szybkie jedzenie i mały nocny spacer po centrum. Zaczynam od tutejszego "times square" które odkryłem eprzypadkowo. Jest to plac Dundas.

Image
Image

Następnie kilka kroków w kierunku starego ratusza, obok którego jest wielki napis Toronto wraz z lodowiskiem.

Image
Image

Ostatni cel to spacer w kierunku wybrzeża.

Image
Image

Gdzieś tu powinien być szczyt wieży...

Image

Około 21 docieram do domu, piszę kilka słów dla Was i czas na spanie. Jutro plan to spacer po centrum Toronto.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
27 ludzi lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 25 Lut 2017 07:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
Cudownie! Mam lekturę na kolejne dni :) Powodzenia i miłej podróży!
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 25 Lut 2017 09:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
To ja mine sie z autorem relacji gdzies w powietrzu, on bedzie lecial do HNL, ja do LIH :-) A Ty @‌przemos74‌ to odpoczywaj na tym Mauritiusie, a nie forum czytasz ;-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 25 Lut 2017 10:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 21 Wrz 2011
Posty: 203
niebieski
Pamiętam pamiętam też to słyszałem.
Zapowiada się kolejna super relacja z podróży RTW.
Może się uda spotkać w Sydney
Pozdr
_________________
Joker1977
Τζόκερ1977
Джокер1977
Góra
 Profil Relacje PM off
seba lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 25 Lut 2017 15:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
@Aga_podrozniczka jaka robisz trase? Have five!



Wysłane z android
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 25 Lut 2017 20:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Ja lece tylko na Kauai, bez zadnych kombinacji. Z tego co widze w Twoich lotach, bede pare godzin za Toba :-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
grzegorz84 lubi ten post.
 
      
#10 PostWysłany: 26 Lut 2017 16:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
25.02 - Toronto i mecz
Jest 8 rano, budzę się i sprawdzam pogodę. Za oknem leje, ale koło 10 ma się przejaśnić. Robię rekonesans co się dzieje w naszym kraju raju. 9.45 przejaśnia się, zapinam szybko bluzę, wsiadam do windy. Bzzzyt zamykamy drzwi. W środku widzę reklama wycieczek na Niagarę, koszt 60$. Szok. Megabusem zrobiłem to za całe 2$, a w prezencie usłyszałem od kierowcy że to ja jestem tym jednodolarowym szczęśliwcem. Uroczo.
Wróćmy do dnia, ruszam w miasto. Wieje, bardzo wieje, ale może przegoni te chmury. Cel numer jeden to pobliska destylarnia whisky, która okazuje się zamknięta. Z zewnątrz budynek wygląda jak z amerykańskich filmów.

Image

Stąd idę prostą drogą wzdłuż parku, aż do St Lawrence Market. Otwieram drzwi, bucha gorącem. Mnóstwo ludzi, zapachów i oparów. To pierwsze tak zatłoczone miejsce w Toronto. Dziesiątki straganów z mięsem, owocami morza i warzywami. Co mnie zaskakuje, wśród nich nie ma nic innego niż w Polsce...pietruszka, marchewka, pieczarki.

Image

Image

Image

Czas opuścić ten tłum i iść w kierunku Hockey Hall of fame.

Image

Po drodze mijam mikro namiastkę budynko Flatron znanego z Nowego Jorku.

Image

Image

W tle wyłania się charakterystyczna wieża telewizyjna. Dziś ją w końcu widać! Jest ogromna, jedna z najwyższych na świecie. Podchodzę do niej bliżej i bliżej, idąc nad samo wybrzeże.

Image

Image

Zrywa się ogromny wiatr, który przepędza na chwile chmury. Wychodzi słońce po raz pierwszy tego dnia. Czas wybrać obiad, guglując słynne naleśniki z syropem klonowym natrafiam na knajpę Aunties and uncles. Cel obrany, idę. Trochę daleko, ale mijam po drodze chinatown, co owocuje w zakup suwenirków. Po 40 mintuach docieram do miejsca które sprawia nienajlepsze wrażenie, ale sporo ludzi wchodzi. Otwieram drzwi, jet 15.10. Pani uprzejmie informuje że miejsce jest czynne do...15. damn. Wracam do strony: http://www.blogto.com/toronto/the_best_ ... n_toronto/ gdzie znajduje niedaleko położony lokal Old School. 10 minut spaceru, dalej wieje i jest zimno.

Image

Wchodzę do środka, fajnie urządzony lokal, jak się później okazuje z pysznym jedzeniem. Zamawiam klasykę, pankake do którego podają syrop klonowy. Na plus, darmowa butelka wody. Czekam 15 minut i wreszcie są, klasyczne kojarzone przeze mnie z filmów naleśniory. Pycha, choć słodkie okrutnie.

Image

Odpoczywam, cel wrócić do hostelu, odpocząć i obejrzeć mecz hokeja.

Image

Po drodze docieram na campus Uniwersytetu. Pośròd budynkòw wyglądających jak Howard jest perełka. Pokeball.

.Image

Image

Na koniec Queens Square.

Image

Image

Image

Tak dziś jest hokejowe szaleństwo, bowiem gra Toronto z Montrelem. Dwie najbardziej utytułowane drużyny NHL. Bilety od 200$ mnie skutecznie odstraszają, choć cena tuż przed meczem to już 450$. Na mieście widać wiele ludzi w barwach Leafsów. 18.15, opuszczam hostel i idę do RealSport pubu, gdzie są tłumy fanów obu drużyn. O zgrozo, nikt się nie bije, wszyscy razem przeżywają. Co za miejsce, czuć ducha walki, sportu, zwłaszcza, że budynek obok jest halą Air Canada Centre, gdzie ma miejsce całe zamieszanie.

Image

Image

Image

Co mnie szokuje to sielanka dookoła. Każdy kibicuje, ale na spokojnie, bez klasycznych "fuck" dookoła. Inaczej niż u nas. Mecz kończy się wynikiem 2:2, ale zaraz zaraz, jest jeszcze 5 minutowa dogrywka. Podnosi się wrzawa, jakby ludzie zoorientowali się że są na meczu. Ze mnie spływa zmęczenie, ale oglądam do końca. Bramkę zdobywa...Montreal;( Czas wracać do hostelu. Ostatnie spojrzenie na wieżę. Baj Toronto.

Image

Po drodze nachodzą mnie refleksje, jakie to Toronto jest. Z jednej strony nowoczesne, bezpieczne, pełne szklanych domów, wyluzowanych nieśpieszących się ludzi, wszechobecnego zapachu weedu i barów z kolorową tęczą. Z drugiej nie ma w nim takiego efektu łał, nie ma czegoś co by mnie ekstremalnie zaskoczyło. Czy nudne? Nie, ale nie zapadające strasznie w pamięć, za wyjątkiem pobliskiej Niagary. Ta jest oszałamiająca.

26.02 - gdzie jest ciepełko
2.30, pobudka i spacer na przystanek linii 300. Przystanek to szumnie nazwana plakietka z logo autobusu, łatwo przegapić. Zero informacji jakie jeżdżą tędy linie. Czekam na 300. Okazuje się że 300 ma dwie odmiany A i B. Ta pierwsza jedzie na lotnisko, druga w inną stronę. Koszt 3,5$. 50 minut i jestem na lotnisku. Szybkie śniadanie (500cal piechotą nie chodzi) i checkin. Dostaje economy plus, czemu? Nie mam pojęcia. Boarding, wypychanie i czas na lot do Chicago. Po 20 minutach mikroserwis.

Image

Siadamy na płycie lotniska 10 minut przed czasem. Co za ruch. Większy niż na parkingu pod lidlem w świąteczny czas. Czekam na mojego Unitedka...

Image

Image
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 26 Lut 2017 17:03 

Rejestracja: 25 Lut 2012
Posty: 247
Loty: 23
Kilometry: 72 725
niebieski
seba napisał(a):
Wstaję rano i odwiedzam katedrę st Jamesa obok. Co mnie szokuje to flaga środowisk homoseksualnych w środku. W Polsce jest to nie do pomyślenia.


Mało kto wie, ale w Biblii tęcza jest symbolem przymierza pomiędzy Bogiem i człowiekiem, jest obietnicą złożoną przez Boga Jahwe Noemu, że Ziemi nie nawiedzi już więcej wielka powódź (Stary Testament, Rdz 9,13).
Góra
 Profil Relacje PM off
oskiboski lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 01 Mar 2017 04:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
Na płycie korek, opóźnienie niemal 40 minut. W miedzyczasie wyłania się LOT. Lot 8,5h dwa serwisy z ... napojami i to tyle. Podchodzimy do lądowania, z góry widać Diamond Peak.

Image

Ok 15.30 dotykamy płyty lotniska w Honolulu. Słońce świeci, sielanka. Oznakowania do autobusów to jakaś porażka. Ludzie też nic nie wiedzą. W końcu po 20 minutach odnajduje przystanek. Jest on na levelu 1 na wprost od wejścia do international. Do Waikiki jeździ 19 lub 20. Wsiadam, koszt biletu 2.5$. po godzinie melduję się w hostelu (Waikiki Beachside Hostel). Genialne położenie ok 2min od plaży. Rzucam plecak i idę nad wodę. W końcu ciepło, ciepełko, słońce i palmy. Tu jest taak kolorowo, tak radośnie. Ludzie ubrani w hawajskie motywy, kwiaty w kobiecych włosach, nawet autobusy mają kolorowe tęcze.

Image

Image

Na zegarku jest 16.40, wpada mi do głowy szatański plan, wdrapania się na Diamond Peak. Google pokazuje 1.15h, idę. Idę szybko. Czuję jak stopy mnie bolą, ale chce tam wejść.

Image

Image

Niemal dobiegam do wejścia, a tam...okazuje się że ostatnie wejście jest o 16.30, a raczej było. Godzina w plecy, zawiedziony, rozczarowany schodzę na dół. Wrócę tu jutro, nie dam za wygraną. Trafiam na zachód słońca, który przeobraża to miasto w jakiś bajkowy sen.

Image

Na ulicach rozbłyskują światełka na drzewach, pochodnie wzdłuż uliczek. Jest niesamowicie klimatycznie.

Image

Image

Image

Na nadmorskim deptaku, mnóstwo fontann, rzeźb, kolorowych kwiatków i oczywiście surferów.

Image

Image

Image

Image

Image

To miejsce strasznie zaskarbia moje serducho i budzi wiele emocji. Niczym pierwsza młodzieńcza miłość. Taki wewnętrzny uśmiech. To miasto ma duszę, choć nieco przypruszoną czarną strefą, czyli licznymi bezdomnymi. Sprawdzam pogodę na jutro i czar pryska. Cały dzień ma padać. Jestem przerażony, ale muszę przecież wejść na górę Diamond Peak. Padać ma od 9/10, wejście na górę, krater, otwierają o 6. Trzeba będzie wcześnie wstać. Musi się udać!

wyścig z czasem i pogodą

Wstaję około 6, oczy na zapałki, ale plan minimum to Diamond Peak. Wychodzę jak jest jeszcze szaro, słońce powoli wstaje. Idę, pędzę co sił, żeby zdążyć wejść i coś zobaczyć. Z lewej strony nadciągają ciemne chmury, z drugiej wschód słońca.

Image

Image

Co wygra, chmury, słońce czy ja? Przyspieszam kroku, dochodzę do bramki. Kupuję za dolara bilet. W głowie pełno myśli, a na szlaku już niektórzy schodzą z góry. Może lepiej obronili się przed pogodą? Idę szybciej, jest stromiej. Przede mną całe rodziny...

Image

Na końcu jeszcze schody, więcej schodów, kto wygra, chmury czy ja? Wbiegam co sił na górę, w końcu jest, jest krater o którym marzyłem od roku żeby wejść. Stoję tam z pół godziny, nie mam sił. A to dopiero początek hardkoru na dziś. Robię sporo zdjęć, odpoczywam.

Image

Image

Image

Image

Image

Powoli schodzę na dół, już nie muszę pędzić, bo i tak za godzine będzie padać.

Image

Jestem na dole, jakby się przejaśniło. Patrzę na listę, następne mam Koko Peak, czyli "stairs do heaven". Wsiadam w autobus 23, który jedzie inaczej niż na google. Kawałek muszę podejść do podnóża torów kolejowych. Wygląda to dość przerażająco, jest ich tyyyle. Wejdę, muszę wejść.

Image

W miedzyczasie przeklinam dziewczynie pogodę, chmur jakby więcej. Jeszcze raz patrzę na schody, na buty, idę. Początkowo przystanek co 150 przęseł, boże jak to męczy. Później co 100, co 50. Organizm sam już nie wie gdzie jest, z każdym przęsłem, co raz więcej ludzi siebie wspiera, pytają się czy ktoś da radę, czy wszystko ok. Patrzę za siebie...

Image

Ostatnie metry są tak strome, że tory służą za poręcze. Jak to męczy! Przystanek co 20 schodków.

Image

Na samym szczycie mam w głowie 1200 przęseł. Masakra. Jeszcze małe podejście na paltformę i widzę to...

Image

Image

Image

Image

Warto było, tak bardzo warto było. Wysiłek ustaje, znika w niepamięć. Rozpogadza się i wychodzi słońce, nawet błękit nieba. W oddali widzę zatokę do której pójdę w nagrodę. To Hanauma Bay. Czeka mnie jeszcze długi powrót przez schody, po drodze mijam dziesiątki ludzi, którzy pytają czy ciężko, jak daleko, zawsze odpowiadam że warto, że muszą tam wejść.

Image

Schodzę na dół idąc nad zatokę. Jest bajkowa, piękna i ... można tam zejść.

Image

Koszt to 7,5$. Po wejściu mamy 15 minutowy film, ukazujący obecne w zatoce rafy, zakazy, nakazy itd. Co roku odwiedza to miejsca ponad milion ludzi. Schodzę na dół, chcę się rzucić do wody. Chowam w płatnej przechowalni wszystkie cenne rzeczy i wbiegam w wodę.

Image

Image

Błogo, patrzę jeszcze na Koko Peak i niedowierzam że to zrobiłem.

Image

Dwa wzgórza w jeden dzień. Nienormalność. Po relaksie wracam do Waikiki, skąd jadę do Aloha Tower. To był błąd, bo nie ma tu nic ciekawego, a sama wieża mnie nie urzeka.

Image

Po drodze spotykam hawajskich tancerzy...zapraszających na pokład statku;)

Image

Zaczyna padać, więc łapię autobus 13 na Waikiki i dojeżdżam do hostelu. Deszcz ustaje, siadam na plaży, koniec dnia. Co to był za dzień, co to jest za miejsce. Budzi we mnie mnóstwo emocji, tych pozytywnych, aż nie chce stąd jechać. Dziś już nie patrzę na jutrzejszą pogodę, chce spokojnie zasnąć.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
25 ludzi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 01 Mar 2017 07:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Niestety pada od poniedzialku. Na Kauai padalo troche rano i pada od jakiejs 16.00 do teraz czyli wtorku wieczorem.

Dobrze, ze udalo Ci sie troche zwiedzic w poniedzialek. Ja tez fartownie zaliczylam szlak zanim pogoda popsula sie.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 01 Mar 2017 07:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
Dziś miało lać od 10, a zaczęło koło 16/17. Hawaje i deszcz, tego bym się nie spodziewał. Ma lać przez najbliższe 2 tygodnie. Jutro lecę do Melbourne, mam nadzieję że pogoda będzie lepsza.

Wysłane z android
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
MaciekM lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 01 Mar 2017 07:46 

Rejestracja: 09 Mar 2014
Posty: 634
niebieski
Ja laduje w poniedzialek w Honolulu I oby @‌seba‌ te 2 tyg deszczu sie nie sprawdzily :D super relacja kolejne cenne info do mojego RTW. Pozdro I udanej pogody na antypodach :D
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Rockriderr lubi ten post.
 
      
#16 PostWysłany: 01 Mar 2017 07:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
@lukste9 jak cos potrzebujesz to pisz.

Wysłane z android
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
lukste9 lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 04 Mar 2017 13:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 809
niebieski
museum day
Wstaję rano i schodzę na śniadanie, gdzie radość ludzi dookoła mnie zaskakuje. Przecież jest tak ciemno, ponuro jak w listopadowy poniedziałek. Pracownik hostelu oznajmia wszystkim, że dziś jest tzw. Museum day, bo na inne zwiedzanie to szkoda czasu. Chyba że ktoś się nie zgadza to niech skacze do oceanu. W planach miałem pojechać do ogrodów Ho'omaluhia i świątyni Byodo-in Temple. Jednak oba miejsca są w górach, nad którymi wiszą złowieszcze czarne chmury. Wybieram zatokę Pearl Harbour, historyczne miejsce do którego da się dojechać autobusem 42 w ponad godzinę (blisko 17km). Ruszam, autobus co chwila się zatrzymuje (tu ciekawostka, przystanki są na żądanie, a postój na nich oznajmia się ciągnąc linkę! 21...wiek).

Image

Docieram na przystanek Arizona i udaję się nad zatokę. W oddali widać muzeum Arizona (ten biały budynek) oraz statki które można zwiedzać.

Image

Image

Image

Nie rajcuje mnie to szczególnie (jestem z nad morza) więc odwiedzam dwie hale z projekcjami filmowymi i modelami statków.

Image

Cała zatoka hmmm jak zatoka, więc nie ma co się rozczulać. Na nabrzeżach liczne zbiory torped. Tu ciekawostka, jedna z nich to tzw załogowa dla kamikadze. Co Ci ludzie mieli w głowach...

Image

Dla potomnych: wstęp do całego kompleksu muzeów (Arizona+statki to 65$). Ja odpuszczam.

Czas wracać, jadę tym samym autobusem i wysiadam w rejonie pałacu Lolani.

Image

W ponurych barwach dnia nie jest on porywczy na zdjęciach, jednak na żywo jest naprawdę ciekawy. Niedaleko znajduje się kościół Sw. Andrzeja

Image

oraz jeden, którego nazwa wyleciała mi z głowy.

Image

Hyc, kościoły mamy za sobą, zmierzam w kierunku Waikiki. Droga jakaś taka długa, z lewej strony nadciągają chmury, coś zaczyna kropić. Ale ale, chce jeszcze zobaczyć jedną plażę. Odbijam w prawo, uciekając magicznym sposobem od deszczu. Spacer nad zatoka? Zawsze! Nawet w taką pogodę.

Image

W oddali widzę sesje zdjęciowe par młodych (kto by nie chciał się tu żegnić?) i dreptam stopami dalej. Czas kupić kilka suwenirów i gdy wychodzę przeznaczenie mnie dopada. Leje przeokrutnie, tak że cudem dobiegam do domu. Chowam się i czekam aż przejdzie. Deszcz ustaje, biegnę szybko pożegnać się z oceanem. Szybkie spojrzenie, małe pożegnalne zdjęcie. Siadam w swoim ulubionym miejscu, ale sielanka nie trwa zbyt długo. Znów zaczyna kropić. Nocny spacer musi niestety obejść się smakiem, bo leje jakby ktoś odkręcił kran. To lulu.

Lot nr 100 i zmiana czasu
Wstaję punkt 4.30, ogarniam ostatnie rzeczy i idę na 19stkę, autobus na lotnisko (podobnie jak 20). Odprawa trwa 2 minuty, spacer przez kilka korytarzy, bezkolejkowe security i idę pod swoją bramkę 29. Żeby tam dojść, przechodzi się przez kilka korytarzy które...nie mają ścian bocznych, więc ten zacinający z rana deszcz leci prosto na nas. Ameryka!

Image

Boarding 787 jetStar i w drogę. Przed nami 10,5h lotu, lotu który jest moim setnym. Podniosła chwila trwa tak długo (kilka sekund) że zasypiam. Podchodzimy do lądowania, koła piszczą dotykając pasa. Austrialio witaj ponownie! Wybornie. W Melbourne wszystkie formalności to kilka sekund i czas łapac Skybusa. 36$ za bilet RT. Pogoda w końcu mnie rozpieszcza, jest ciepło i błękitne niebo nie jest mi obce. Dobiegam do hostelu (Urban Central) i czas ruszać w miasto. Jaki dziś cel? Słynny dworzec kolejowy Flinders. Bzzzyt zjeżdżam winda i czas zacząć zwiedzanie. Idę w miasto. Po drodze kilka budynków nowoczesnej architektury, a w oddali widzę wieżę dworca.

Image

Image

Tylko zaraz zaraz cały bok jest w rusztowaniach, czy zdjęcia będą wyglądały jak z budowy? Idę dalej i oddycham z ulgą, ufff najsłynniejszy bok i brama wejściowa są nietknięte przez budowlańców;)))


Image

Tuż obok znajduje się katedra Św. Piotra. Chcę wejść, ale w środku mają miejsce jakieś uroczystości, więc nie można robić zdjęć. Wrócę tu jutro i cyknę parę zdjęć. Idę kawałek w kierunku centrum telewizyjnego, w pobliżu którego jest wielka impreza.

Image

Ludzie tańczą, bawią się a całość ich wygłupów jest pokazywana na telebimie. Czad! Nie widziałem nikogo z alkoholem, można? Sielanka trwa, ja siedzę i obserwuję co się dzieje.

Image

Jest ciepło, ale mnie łapie zmęcznie. 22.30 zwijam się w burito i idę spać.

Melbourne
Spoglądam na pogodę, od 12 ma być ładnie, narazie chmury, chmury i...chmury. Skąd ja znam ten obrazek?hmmm. Koło 10.30 opuszczam pokój i idę w kierunki Royal Botanic Gardens. Przejaśnia się z każdym krokiem, jest ciepło. Termometry pokazują 22 stopnie, a koło godziny 15 ma być 30.

Image

Ogrody mnie zachwycają swoim zadbaniem ,wszystkie rośliny są podpisane, wszystko jest niesamowicie zadbane, przemyślane i oznakowane dla ludzi. W centrum znajdują się jeziorka, po których pływa...flisak. Mikrowenecja w Melbourne!

Image

Image

Image

Siadam, ten widok jest tak relaksujący że muszę tu posiedzieć. Nawet nie wiem kiedy upływa prawie pół godziny. Ruszam dalej na północ, wracając drogą wzdłuż parku, która jest odcinkiem przystosowanym dla biegaczy. Co to oznacza? Przy drodze są słupki z dystansem już pokonanym, z ziemi wyrastają punkty z wodą. Czy to nie jest miasto dla ludzi? Tak, dlatego corocznie wygrywa plebiscyty na najlepsze na świecie miasto do mieszkania. Wracam do centrum. Przechodzę mostem pod dworzec (tak ten słynny).

Image

Oraz katedrę. Dziś mogę wejść i zrobić małe zdjęcie z tajniaka.

Image

Image

Zaczyna robić się gorąco, naprawdę gorąco. Żar leje się z nieba, jest ponad 30 stopni. Idę pod budynek parlamanetu.

Image

Jednak w oddali widzę katedrę. Skręt w prawo, jedne światła, drugie, trzecie. Stoję przy wstążkach.

Image

Tu ciekawostka, jest to symbol który upamiętnia złożenie petycji kobiet, aby miały równe prawa. Petycja była tak długa że była wielką rolką i odwijała się w podobny kształt jak rzeźba. Kilka kroków dalej jest katedra. To katedra św Patryka, którą poświęcił w 1986 papież Jan Paweł II.

Image

Ruszam dalej do ogrodów i budynku wystawy królewskiej.

Image

Image

Siadam, muszę odpocząć. Jest gorąco. Trzeba wypić łyk wody, może dwa i można iść dalej w kierunku Queens Market, które mnie nieco rozczarowują. Nie ma tam nic nadwyczajnego, ot zwykły bazar. Wracam w kierunki chinatown gdzie można zjeść papu. Po drodze zahaczam o plac przy bibliotece głównej.


Image

Ile u ludzi, dzisiątki. Stoją, siedzą na trawie, ławkach, czy to jakieś kultowe miejsce? Jest darmowe wifi, podobnie jak w całym centrum, ale może to ma inny cel? Nie wiem. Jest 15.30, co robić dalej? Rzut oka na mapę, hmmm a może by tak pójść nad morze, a raczej ocean? Google podpowiada czas dojścia 1h. Ruszam. Pot leje się z czoła, jest upał, więc na plaży chowam się radośnie w cieniu. Patrzę na piasek, na wodę, na wodę na piasek. Nachodzi mnie wena i dopisuję kilka słów relacji.

Image

Czas wracać, jedyne co dziś planuję to porobić kilka nocnych zdjęć. Maszerując do centrum, zahaczam o albert park. To miejsce kultowowe dla fanów F1, czyli mnie. Co roku, kalendarz formuły jeden zaczyna się właśnie tutaj. To jeszcze 3 tygodnie!

Image

Po zmroku kręcę się po mieście by odkryć nadrzeczny deptak. Nie widziałem go wczoraj, a tu taki olśniewający widok. Napełniam butelkę wodą z publicznego źródełka i czas przejść się nad rzeką. Na szczęście deptak prowadzi mnie w kierunku hostelu. Jest piątek, sporo ludzi, mnóstwo ulicznych artystów. To miasto ma jakąś duszę, moc.

Image

Image

Image

Image

Na skrzyżowaniach dziesiątki luksusowych i sportowych aut. Porsche, Ferrari, Rollsy, Astony czy Lambo to chleb powszedni! Bajka. Docieram do hostelu późnyn wieczorem by zarezerwowac wycieczkę nad ocenam kolejnego dnia (http://greatoceanroadmelbournetours.com ... stles-tour)

12 apostołów

7.20 podjeżdża pode mnie kolorowy busik, który ma zabrać mnie i 23 inne osoby na przygodę z koalami oraz spotkanie 12 apostołów. To skały, których został całe 5. Całą wycieczkę rozpoczynamy od zatoczki

Image

Potem były kolejne, ale pominę drobne przystanki. Ważniejszy punkt to koale, żyjące w naturalnym środowisku. Ochoczo wybiegam z busa, biegnę do drzewa żeby je zobaczyć. Jednak ich ilość (3) to troszkę mało. Spoglądam nad siebie, widzę tego słodziaka, drugi obok sięga powolnie, niczym slow motion na ekranie, po liść eukaliptusa i ... zasypia.

Image

Image

Ja jeszczs zdążyłem szybko pobiec na punkt widokowy...

Image

Następny przystanek to 700letni las.

Są trzy typy lasów, a ten w stanie Victoria ma najwyższe eukalipsusy.

Image

Image

W mojej głowie już nie lasy, nie koale, tylko skały. Jedźmy już tam. Jak najszybciej. Trzask, zamykamy drzwi i jedziemy kolejne 45 minut.

Image

Image

Docieramy. No nareszcie. Pogoda, przysłowiowa lampa. Otwieram drzwi, dwa schodki, deptaczkiem 10 minut i ukazuje się coś co mnie powala. To coś co na zdjęciacy wygląda zdumiewająco, ale na żywo jest obłędne. 12 apostołów. Chyba nic nie trzeba tu komentować.

Image

Image

Image

Nad głowami latają helikoptery (150$), a my po 45 minutach się zbieramy. Chcę jeszcze, więcej. Jakoś wewnętrznie mi ich mało. Myślę że już lepiej być nie może, a jednak! Docieramy nad zatokę skał.

Image

Image

Image

Image

Image

Całość wieńcząc skałą London Bridge, której część niedawno się zawaliła.

Image

Ostatnie skały, ostanie wrażenia. Co za miejsce, rzuca na kolana swoim urokiem. Nie chcę wracać, ale jednak trzeba. Dzień się kończy, a jutro ruszma do Sydney, spotkać się z kumplem. W końcu będę miał z kim pogadać w następnych dniach;)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
23 ludzi lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 04 Mar 2017 14:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 10 Cze 2013
Posty: 2202
Loty: 807
Kilometry: 1 954 890
srebrny
12 Apostołów zawsze chciałem zrobić, ale nigdy nie miałem w Melbourne pełnego dnia, żeby wybrać się na wycieczkę.

Czekam na więcej :) Miłego pobytu w Sydney!
_________________
Relacje: weekend w Australii i na Alasce.
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 04 Mar 2017 16:41 

Rejestracja: 16 Sty 2011
Posty: 7862
HON fly4free
@‌przemos74‌: za krótko tu czy tam to nasze problemy kółkowiczów :D
Góra
 Profil Relacje PM off
przemos74 lubi ten post.
 
      
#20 PostWysłany: 04 Mar 2017 18:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Gru 2014
Posty: 350
Loty: 302
Kilometry: 525 302
niebieski
@seba Super relacja, zdraź proszę ile zapłaciełeś za tą wycieczkę do 12 apostołów? Trzymam kciuki za dalszą podróż.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
seba lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 40 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group