Wez od kogos kto ma dobre opinie: Blue, albo firma Daniela z forum, albo inne sprawdzone zrodlo, gdzie szansa wydumanych klopotow jest ograniczona na podstawie relacji ludzi.
Ja tylko raz na Islandii "zaoszczedzilem" i wzialem pare groszy taniej z duzej firmy - nie posluchalem rad by brac tylko sprawdzonych i niby taki doswiadczony jestem, a dałem się wrobić jak jeleń. Oszczędziłem kilkadziesiąt EUR na najmie, a po 3 tygodniach od powrotu (!) grabieżcy przyslali mi zdjecia jakobym zrobil jakies rysy na masce (tuż przed oknem;!!!) których wcześniej nie było i pobrali z karty 800 EUR na wydumaną fikcyjną naprawę. Z Sixtem na Islandii nie miałem kontaktu, za to w Norwegii (w Bodø) właśnie ta firma naciągnęła mnie modelowo (te dwa zdarzenia + jedno w Portugalii to moje jedyne negatywne przygody z najmem w całym życiu - a wynajmowałem auta w rożnych krajach zdecydowanie ponad 100 razy). Tak więc omijam bezduszne korporacje gdy tylko mogę - i choć naprawdę nie mam nic do zarzucenia konkretnie islandzkiemu SIXTowi (możliwe, ze akurat tam są normalni i w porządku ludzie), radzę: koniec języka (+google) za przewodnika (vide początek maila) i nie patrz na oszczędność za wszelką cenę, bo mocno się zdziwisz, gdy trafisz gdzieś na cyniczną obsługę. Poza tym w Blue, albo u wspomnianego Daniela, albo w niektórych innych podawanych na forum źródłach - umawiasz się na konkretne auto, nie na klasę czy rodzaj. A to ma akurat na Islandii znaczenie, czy dostaniesz Dustera czy "coś podobnego". Uszkodzić auto na Islandii "w rozumieniu kontynentalnych wypożyczalni" jest bardzo łatwo. Przy złej pogodzie albo preferencji szutrówek nawet łatwiej uszkodzić niż nie uszkodzić. Zależy czy wynajmujący Ci auto myśli po islandzku czy np. po niemiecku, brytyjsku lub francusku
Tu korporacje potrafią dać popis bezduszności mnożonej przez bezmyślność.