W bliżej nieokreślonym momencie zarysowaliśmy zderzak naszego Aveo i oddaliśmy auto z ok. 1.5cm rysą (nasza wina, co do tego nie ma wątpliwości).
Mieliśmy dodatkowe ubezpieczenie od piasku i pyłu, a jako, że rysa mogła równie dobrze powstać od zawiania pyłem, poprosiliśmy, aby kwota naprawy została pokryta właśnie z tego ubezpieczenia. Przedstawiciele firmy odpowiedzieli, że na pewno nie był to piach. Zażądaliśmy, aby w takim razie zostało to udowodnione, bez rezultatu.
Przy obiorze auta pobrano depozyt w wysokości 300 EUR, za zderzak zażądano kolejnych 280 i obiecano, że blokada 300 EUR zostanie zwolniona w przeciągu kilku dni. Kiedy zapytaliśmy, dlaczego w takim razie nie mogą tych 280 EUR pobrać z depozytu, otrzymana odpowiedź brzmiała mniej więcej jak "bo nie".
Całe szczęście 300 EUR rzeczywiście zostało zwrócone, a nasza karta przeżyła chwilową blokadę na łącznie blisko 600 EUR, ale gdyby miała mniejszy limit, to nie byłoby wesoło.
Mimo tego, uszkodzenie, które powstało nie wymagało malowania zderzaka, więc uznaliśmy, że skoro zgodnie z cennikiem 280 EUR to koszt malowania całości, to w przypadku naszego uszkodzenia kwota powinna być niższa, na co przedstawiciel Sixt przyznał nam rację. Sam zaproponował, że auto obejrzy rzeczoznawca, który oceni rzeczywistą wartość naprawy, a jeśli będzie ona niższa, otrzymamy zwrot.
Od tamtej pory Sixt milczał. Kiedy zadzwoniliśmy do nich, żeby dowiedzieć się jaki jest status sprawy, inny pracownik powiedział, że przy takich niewielkich uszkodzeniach NIGDY nie wysyłają auta do ekspertyzy i że nasze Aveo również nie zostanie jej poddane.
Sprawa została eskalowana do Head of Customer Service w Sixt, obecnie (rzekomo!) auto pojechało do wyceny, jednak nadal czekamy na oficjalną odpowiedź. Oczywiście 280 EUR już dawno z karty zniknęło, a niesmak pozostał.
Podsumuję to tak - jeśli chodzi o cenę i jakość aut, to Sixt rządzi (nasze Aveo miało niecałe 2000 przebiegu, kiedy je odbieraliśmy, podejrzewamy więc, że byliśmy 2-3 grupą, która nim jeździła), ale obsługa klienta pozostawia wiele do życzenia. Gdyby nie dalsze kroki podjete przez nas, podejrzewam, że nikt z przedstawicieli, mimo obietnicy, nie wróciłby do nas z wynikami ekspertyzy. Cały czas jeszcze liczę na to, że mimo wszystko ktoś się odezwie i otrzymamy oficjalne wyliczenie kosztów i obędzie się bez ciągania się wzajemnie po sądach...
Gdybym teraz miała wybierać, zdecydowanie wolałabym dopłacić do innej wypożyczalni i móc spać spokojnie. Ewentualnie wziąć pełne ubezpieczenie, chociaż po moich doświadczeniach bardzo niechętnie zapłaciłabym Sixtowi każdego dodatkowego euraska. |
). Właściwa nazwa to Keflavik Airport gdzie o dziwo ceny są zupełnie inne. I tak oto zarezerwowałem za pośrednictwem strony tani-wynajem.pl (która korzysta z silnika car trawlera) samochód z Budgeta za 1200 zł za cały tydzień. Nowego Forda Focusa Kombi 