W przypadku Tajlandii ryzyko malarii jest dość niskie. Laos - ryzyko jest nieco większe, ale pamiętaj, że malaron to nie tabletki z witaminami - ma mnóstwo skutków ubocznych itp. więc wpierw skonsultuj się z lekarzem. Pamiętaj też, że malaronu nie można brać zbyt długo. Ja nie używałem. Można też pomyśleć o doksycyklinie, ale też po konsultacjach z lekarzem, używana ona jest w celach prewencyjnych jak również w samym leczeniu malarii, tak czy siak proponuje zabrać jedno opakowanie ze sobą na wszelki wypadek - ja tak robię, ale twarde tabletki, nie rozpuszczalne ampułki - popłyną w tropiku.
Zalecałbym preparat z DEET oraz spanie pod moskitierą, zarówno na Loas, Wietnam (w dużych miastach może nie koniecznie, zwłaszcza w "szczelnych" pokojach z klimą) jak i Bali. Moskitiery na miejscu nie zawsze są czyste, więc można kupić swoją małą, składaną i leciutką na allegro.
Będę nico brutalny teraz, ale szukając noclegu (ja nie bookuje noclegów z wyprzedzeniem, ale szukam na miejscu) warto zajrzeć pod prześcieradło na łóżku. Małe plamy z krwi mogą oznaczać, że w materacu są pluskwy albo inne paskudztwa - gryzą w nocy, co jest dość irytujące
Co do sytuacji w Tajlandii - ogólnie nasze lato to nie jest najwyższy sezon, no może na Koh Samui jest. W obecnej sytuacji tym bardziej można się targować i zbijać ceny.
Żaden off się nie prześliźnie