Fly4free.pl

tu sie nie ma co wstrzymywac, gwiazda wiedziala czy bierze, bo trzeba bylo zlozyc wniosek.

niektorzy brali podwojnie, jak Bednarek czy Bayer Full, na siebie i na szwagra czy zone - menedzera.


https://www.plotek.pl/plotek/7,154063,2 ... BoxOpImg10


Uważam, że osoby z pierwszych stron gazet, osoby z lukratywnymi kontraktami reklamowymi i pokaźnymi dochodami z tantiem, nie powinny wyciągać dłoni po żadne pieniądze publiczne - nieważne czy "leżą na stole" i "czekają, żeby je wziąć", czy nie. O dotacyjnym skandalu dowiedziałem się wczoraj, ze zdziwieniem i rozgoryczeniem obserwując listę znanych nazwisk obok bajońskich sum zapomogi.

Natomiast dzisiaj zobaczyłem, że kilka portali próbuje mnie podpiąć pod ten festiwal chciwości, jednocześnie zarzucając mi hipokryzję. Mylnie sugeruje się, że trafić miały do mnie pieniądze, o które ubiegał się mój manager Jan Porębski. Tymczasem prowadzi on własną firmę eventową, współpracującą z wieloma artystami i artystkami i, jak wiele osób z branży, ubiegał się o dofinansowanie swojej działalności celem opłacenia pracowników: kierowców, dźwiękowców, dostawców sprzętu, ludzi z produkcji; czyli pracowników branży, których pandemia pozbawiła środków do życia. Ani złotówka z zapomogi nie miała trafić do mnie.

W skrócie, dokładnie tak.
Niestety, większość programów "dotacji" kultury, czy zresztą każdej innej branży może mieć więcej wad niż zalet.
Realia są takie, że cała branża muzyczno-eventowa padła i niektórzy nie mają co jeść. Co gorsza, nie mają nawet wizji na odbicie się od dna.
Podłączę tu komentarz Taco Hemingway'a, który chyba w miarę dobrze opisuje sytuację.

Kolejna "fantastyczna" inicjatywa naszego zaj...nierządu , żeby jeszcze bardziej skłócić Polaków.

Wciągnęli nosem.

_________________
https://youtube.com/@CamiloPardo

Perfect identycznie. O kasę starał się menadżer, a nie oni.

Najlepsze co lubię to ta...ignorancja myślowa ludzi i ich wielka naiwność , że tzw ,,ludzie kultury" to isze istotki i oni w ogole nie myśla o finansowej rzeczywistości tylko o graniu , spiewaniu czy inszych interpretacjach sztuki
Od zarania dziejów ludzie sztuki , dziennikarze i politycy to największe ....(sami se dodajcie końcówkę )
A tak tylko BTW...ciekawi mnie czy Ci wszyscy teraz wzburzeni gdyby mieli okazję wyciągnąć kasę nawet od znienawidzonej władzy to by tego nie zrobili.
Pominę pracowników najemnych bo to oni robią zazwyczaj hałas ale chodzi mi o zdanie prowadzących Firmy czy tez innyc JDG

A od kiedy to są pieniądze władzy ?

Od kiedy? Od momentu, w którym na pytanie skąd władza weźmie na 500+, prawie 1/4 Polaków odpowiedziała, że po prostu waaadza ma swoje pieniądze i weźmie z tej puli. Ciekaw jestem czy ta 1/4 kojarzy po co płaci podatki.

Władza tylko dysponuje pieniądzmi z naszych podatków. Istotna różnica. Dlatego oburzenie ludzi i wywieranie wpływu na władzę jest istotne i co jak widać przyniosło skutek.

Mówisz, że Suweren nie ma racji, gdy twierdzi, że waaadza ma swoje pieniądze? Oj, nieładnie tak kalać swoje gniazdo....

Nie wiem gdzie jest prawda, ale wrzucę tekst (nie mój) wnikający być może trochę głębiej w istotę tej "pomocy". A może będący tylko manipulacją szczęśliwego beneficjenta...? Nie wiem. Niemniej:

"To tekst, który rozjaśnia dzbany by Ewa Chęć-Gładyszewska
:
Jako niedoszły beneficjent dotacji z Funduszu Wsparcia Kultury dodam kilka słów od siebie. Może dzięki temu ktoś nabierze nieco więcej świadomości…
Po pierwsze. Dotacja z Funduszu Wsparcia Kultury jest skierowana do organizacji pozarządowych oraz przedsiębiorców, których działalność jest związana z organizacją wydarzeń artystycznych oraz wsparciem technicznym tychże wydarzeń. Kluczowe dla dalszego wywodu jest zrozumienie tego zdania. To jest dotacja skierowana do firm. Nie obejmuje zatem osób fizycznych czyli m.in. aktorów, muzyków czy techników pracujących na umowy cywilno-prawne. Co więcej, to jest dotacja skierowana do firm, które spełniają bardzo konkretne kryteria tj. organizują wydarzenia (koncerty, spektakle itp.) lub wspierają organizację tych wydarzeń jak np. firmy nagłośnieniowe, oświetleniowe czy transportowe jak moja. W związku z tak prowadzoną działalnością firmy te ponoszą potężne koszty: zatrudniają ludzi, co wiąże się z wypłatą wynagrodzeń, ZUS-em i podatkami; wynajmują i opłacają biura, hale, sceny; podnajmują i opłacają podwykonawców do realizacji konkretnych celów; mają leasingi na sprzęt czy samochody. To są koszty stałe, niezależne od tego czy ktoś w danym okresie pracuje czy nie, czy generuje zysk czy stratę. Te koszty muszą być zapłacone i już. I teraz te wszystkie firmy od połowy marca, czyli od 8 miesięcy, nie pracują…
Wylała się fala niewyobrażalnego hejtu m.in. na Kamila Bednarka, którzy otrzymał dotację z Funduszu. A czy ktoś zastanowił się dlaczego na tej liście beneficjentów nie ma np. Katarzyny Nosowskiej? Albo Kuby Badacha? Nie ma ich bo oni nie mają swoich firm i nie realizują swoich własnych koncertów! A Bednarek ma i realizuje. Dlatego otrzymał dotację. Nie jako wokalista ale jako firma, która organizuje wydarzenia czyli spełnia kryteria opracowane przez Fundusz.
Czy uważam, że to niesprawiedliwe, że sami artyści nie dostali dotąd dotacji ze strony Ministerstwa Kultury? Tak. Czy powinni je dostać? Oczywiście, że tak. Ale ta konkretna dotacja nie jest do nich skierowana. Czy wobec tego ja, jako beneficjent, mam się czuć winna? No nie. Ta dotacja jest wynikiem ogromnej pracy przedsiębiorców m.in. zrzeszonych w IGMAP (Izba Gospodarcza Menadżerów Artystów Polskich) czy PITE (Polska Izba Techniki Estradowej), którzy zabiegali o pieniądze na ratowanie firm branży artystycznej przez ostatnie kilka miesięcy. Chylę przed nimi czoła. Kryteria ustaliło Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego i nie będę przepraszać, że je spełniam. Czy Związek Artystów Polskich wykonał podobne działania na rzecz artystów? Nie wiem, bo tego nie śledzę, ale nie sądzę. Dlatego wciąż nie ma dotacji dla tych, którzy dzisiaj czują się pokrzywdzeni.
Po drugie. Dotacja z Funduszu Wsparcia Kultury wynosi 50% utraconych przychodów w porównaniu z 2019 rokiem minus już otrzymane wsparcie. To też jest kluczowe zdanie do zrozumienia tego jak to działa. Opisuję na przykładzie mojej firmy. Lista beneficjentów jest jawna więc nie widzę problemu w upublicznianiu tych danych. W ramach tej dotacji miałam otrzymać 200 tyś. Może pomyślicie – od cholery kasy. Dla mnie znaczy to tyle, że w ubiegłym roku, w analogicznym czasie tych 8 miesięcy, przez moje konto przeszło o 500 tyś więcej niż w tym. Prosta matematyka: 500 tyś x 50% = 250 tyś – 50 tyś (zwolnienia z ZUS, pożyczka 5000, subwencja itp.) = 200 tyś. Czyli w tym roku mam na koncie o 500 tyś mniej niż w zeszłym. Brzmi dobrze? To jedziemy dalej. Koszty stałe, czyli te, które muszę opłacić żeby się paliło i waliło, wynoszą u mnie ok. 25 tyś miesięcznie: ZUS, koszty pracownicze, wynajem parkingu, leasingi, ubezpieczenia i serwisy busów, których jest lub raczej było 9. Jeśli pracuję choć trochę koszty rosną (dochodzi np. paliwa). Czyli od marca do dzisiaj koszty mojej firmy to 225 tyś. A od marca do dzisiaj moja branża nie pracuje! Nadal brzmi dobrze? Czy w obliczu tych faktów i perspektywy braku pracy przez kolejne kilka miesięcy kwota 200 tyś nadal wydaje Wam się taka wysoka? Już nie wygląda to tak różowo. Zwłaszcza, że właśnie zostałam tych 200 tyś pozbawiona…
Nawiązując na chwilę do Kamila Bednarka. Czy ktoś się zastanowił jakie przychody musiał mieć Kamil w zeszłym roku i jaki odnotował spadek skoro otrzymał dotację w wysokości 500 tyś? Policzcie sobie, nawet nie mając wszystkich danych. Bo może się okazać, że w zeszłym roku taki Kamil zapłacił więcej podatku niż niejeden hejter zarabił w ciągu kilku lat. Więc kto tu z kogo żyje?
Może ktoś zapyta jak to się stało, że nie mając tych pieniędzy z dotacji, jeszcze nie zbankrutowałam. Niewiele brakowało, a teraz znowu niewiele brakuje…jestem przedsiębiorcą czyli osobą przedsiębiorczą! Kombinuję! Napisałam kilkanaście podań i wykonałam setki telefonów do różnych instytucji z prośbą o wsparcie, szukając nowych źródeł dochodu częściowo się przebranżowiłam, sprzedałam też część floty żeby ratować co się da, zapożyczyłam się, mam długi i windykacje na głowie. To wszystko, o czym piszę wyżej, wiąże się z ogromnym stresem. Przypłaciłam to zdrowiem fizycznym i psychicznym, a jakże. Nie liczę już nieprzespanych nocy, kolek na tle nerwowym i wylanych łez. Przydałby mi się psycholog ale nie stać mnie teraz na terapię. Poza firmą jest jeszcze życie, mam małe dzieci…sorry za prywatę, ale w obliczu wstrzymania tej dotacji, to nie są kwestie bez znaczenia.
Po trzecie. Pieniądze z Funduszu Wsparcia Kultury trzeba rozliczyć zgodnie z podaną listą tzw. kosztów kwalifikowanych czyli szczegółowymi wytycznymi Funduszu. Czyli rzeczone 200 tyś mogłabym przeznaczyć na bardzo konkretne cele, które były lub będą realizowane od marca do grudnia tego roku. No i oczywiście musiałabym przedstawić Funduszowi dowody na to, że środki zostały rozdysponowane zgodnie z tą listą. Nie mogę sobie tych pieniędzy wziąć i pojechać na Bali. Nie mogę za nie żyć, zapłacić kredytu za mieszkanie, kupić jedzenia czy wymarzonych prezentów gwiazdkowych dla moich dzieci. Na to muszę sobie zarobić.
Mogłabym jednak z tej dotacji rozliczyć koszty, które już wcześniej zapłaciłam, a które mieszczą się w wytycznych Funduszu jak np. składki do ZUS. I wtedy kasa zostałaby u mnie na koncie. Czyli jednak mogę na Bali ? Niestety, też średnio. Bo branża stoi od 8 miesięcy i perspektywy na powrót do pracy w ciągu najbliższych 6 są marne. A moje koszty wciąż są stałe. Minimum 25 tyś w firmę, miesiąc w miesiąc. I za chwilę znowu nie miałabym pieniędzy żeby je zakryć.
I na koniec wisienka na torcie. Muzycy czy technicy, którzy nie mają własnej działalności i pracują na umowy o dzieło (większość) oraz muzycy i technicy, którzy mają swoją działalność, ale nie organizują wydarzeń artystycznych czyli nie ponoszą kosztów związanych z organizacją imprez, nie zatrudniają ludzi, nie podnajmują wykonawców, nie płacą od tego ZUS-u, podatków i innych kosztów pracowniczych…kto Was rozlicza z Waszej pracy? Komu podpisujecie rachunki i wystawiacie faktury? Managementom i szeroko pojętym ośrodkom kultury, które za chwilę, w związku z wstrzymaniem dotacji, po prostu upadną. I wtedy nie będzie miał kto zapłacić za Waszą pracę, a Wasza działalność na polu artystycznym przestanie mieć rację bytu. Dlatego ta dotacja została skierowana w pierwszej kolejności do konkretnej grupy przedsiębiorców. I tyle."

Dostali tyle, ile wpisali we wniosku... być może zrobili to wg zasady - wpiszę na pałę jakąś kwotę, zobaczę ile mi dadzą Fakt, mają rozmach.

_________________

@Akna rzuć okiem na post powyżej - tak jest informacja skąd brana była kwota. Dla ułatwienia dodam, że nie "na pałę".

Autorka tekstu prowadzi biznes i dostała wsparcie dla biznesu. A podobno miało być wsparcie dla kultury. Problem polega na tym, że pieniądze przyznano równo zacnym teatrom i firmie "Dach-Complex i usługi artystyczne", która te "usługi artystyczne" dopisała do CEIDG parę tygodni przed wystąpieniem o wsparcie. Owo wsparcie zostało głupio zaadresowane wedle kryteriów, które trafnie określił Zdrojewski jako "prostackie". Algorytm, którym zasłaniał się Gliński to przykrywka nieudolności i niegospodarności.

https://www.tokfm.pl/Tokfm/7,103087,265 ... =BoxOpImg9

- Efekt musiał być taki. Najsprawniejsze są te firmy, które nie prowadzą działalności de facto artystycznej, tylko zajmują się marketingiem, mają rozbudowaną księgowość, mają podmioty, które potrafią przygotowywać wnioski do rozmaitych instytucji
- skomentował to były minister kultury. Jego zdaniem w kryteriach FWK zabrakło warunku, że firma ubiegająca się o dofinansowanie musi się przynajmniej w większości zajmować działalnością artystyczną.

Całą listę Zdrojewski nazwał "krzywym zwierciadłem polskiej kultury". Dominują na niej pośrednicy, podmioty prowadzące działalność raczej rozrywkową niż kulturalną, firmy zajmujące się obsługą wesel.

- Natomiast ci artyści, którzy faktycznie zostali pozbawieni możliwości wykonywania swojego zawodu, zostali kompletnie pominięci. Bo oni się po prostu w tych kryteriach nie mieścili - podsumował w Poranku Radia TOK FM były minister.

W tym artykule TokFM jest dużo słuszności.
Znam branżę, przeczytałem całą listę beneficjentów i rzeczywiście słusznym jest stwierdzenie, że jest to raczej wsparcie biznesu rozrywkowego niż kultury.

Ale:
1. To jest moje zdanie. Większość społeczeństwa, na czele z obecnie panującą władzą uznaje, że kulturą przez duże K, jest twórczość pana Martyniuka. Dla mnie i moich znajomych, jest to tzw. kulturwa.
2. Nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Na liście jest ponad 2000 podmiotów. Z pewnością znajdą sie tam i takie, które w mojej opinii zajmują się wydarzeniami artystycznymi z najwyższej półki. Znajdziemy tam również artystów, którzy byli na tyle przedsiębiorczy, że dla swojej działalności założyli firmy i nie "jadą" (jak większość) na umowach o dzieło. Ponadto jest cała masa dużych instytucji jak teatry, opery czy filharmonie, które finansowane są przez samorządy.

Zgadza się również to, że w dużej części jest to pomoc dla firm. Głównie eventowych i zajmujących się techniką. Pięknie podsumowała to pani beneficjentka we wpisie @QbaqBA. Mieli w ministerstwie swoich lobbystów i "se załatwili". Czy to dobrze czy źle to inna sprawa. Trudno mieć do nich pretensje. Skoro ministerstwo daje, to niby dlaczego mają nie brać? Nie bądźmy hipokrytami - chyba nie do nich należy kierować pretensje.

Szkoda, że wskutek tak idiotycznych działań, po tyłku dostaje cała branża, która na prawdę bardzo mocno dotknięta jest rządowymi zakazami. Przypomnę, że "kultura" to nie tylko muzycy i aktorzy z pierwszych stron gazet, którzy kasują za występy dziesiątki tysięcy PLN-ów. Tym mniejszego kalibru, rząd porponuje wzorem pana ministra Patkowskiego przebranżowienie. Np. muzykom proponuje zmianę zawodu, poprzez rządowy program przebranżowienia w postaci uczestnictwa w kursie pisania nut w programie komputerowym. SIC!
https://l.facebook.com/l.php?u=https%3A ... r8HTXg&s=1
Tak, to nie żart, tak właśnie rząd kpi sobie z ludzi, którym od marca zakazał de facto niemal całkowicie działalności. Środki publiczne wydaje na tak idiotyczne pomysły oraz wspieranie "gwiazd" disco-polo. Ale czy na dzień dzisiejszy jest to jeszcze w stanie kogokolwiek zdziwić?

_________________

Jesli ktoś wziął kredyt hipoteczny na ćwierć wieku mając chwilowo dobrze płatną i potrzebną społecznie profesję (a jest ich sporo), a do tego nadzieję że "jakoś to będzie, tyle lat już jest spokojnie" to w tym miejscu gratuluję optymizmu i życzę dobrych promocji na kartony.
@benedetti moim zdaniem nikt sobie z nikogo nie kpi. Na każdego niedojdę który przyciśnięty długami odda za grosze to, co jeszcze ma, czeka kolejka gości z kasą. Kryzys finansowy to nie jest i nie będzie wina banków, a głupich i naiwnych ludzi, którzy dali się zapędzić w obietnice lepszego jutra zakładając sobie pętle na szyję i pokazując wszystkim wokół że jest super bo "ja mam stabilne życie a mój bank mi ufa, no i ta inflacja"....
Kryzys to czas, gdy ktoś przy stole z kartami mówi "sprawdzam" i bardzo szybko zostają zweryfikowane jednostki żyjące ponad stan oraz te, przeceniające swoje możliwości. Dla ludzi z kapitałem i bez żadnego długu nadeszły wspaniałe czasy i jestem przekonany, że ten stan rzeczy potrwa minimum dekadę. Oby tylko deflacja pokazała swoją siłę

_________________
https://youtube.com/@CamiloPardo

@nick
Z niektórymi Twoimi stwierdzeniami się nawet zgadzam, ale choć nie jestem specem od ekonomii to trudno mi uwierzyć w to, że przy takim dodruku i długu będziemy mieli deflację w dłuższym terminie. Tyle tylko, że wracając do tematu, to chyba nie za bardzo ma związek z tym co napisałem.
Mowa o tym, że rząd kpi ze społeczeństwa przewalając kasę na poronione, nikomu niepomagające pomysły. Tzn. nie nikomu. Pomagają one tylko osobom, którym płacą za ich wymyślanie i wdrażanie w życie, tj. zwykle znajomym królika.

_________________

deflacja tego co posiadasz i inflacja tego co potrzebujesz

W trakcie wywiadu lider Bayer Full stwierdził również, że przebywający w szpitalach potrzebują takiej muzyki, jaką tworzy jego zespół. - Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom - dodał.

Na koniec artysta disco polo odniósł się do decyzji Kazika Staszewskiego, lidera zespołu Kult, który zapowiedział, że nie będzie chciał pieniędzy od rządu, a jeśli już ktoś będzie chciał go wesprzeć, to poprzez kupno płyty. - Głupszej wypowiedzi nie słyszałem. A kto by chciał ich płytę kupić? Kto pamięta taki zespół jak Kult? - zakończył.

Idę Pidzama Porno odpalić...

Nigdy w życiu nie pokocham dziewczyny Która słucha disco polo