Dziś leciałem Wizz'em KTW-LCA. Trzy dni przed lotem dostałem info od przewoźnika, że WSZYSCY pasażerowie lotu będą skierowani na test. Tak też się stało. Po przylocie pod samolot podstawiony autobus, który zawozi pasażerów do takiego osobnego pokoiku, tam wężykowanie i 6 stanowisk do okazania dokumentów tożsamości. Żadne certyfikaty ich nie interesowały. Dla każdego generowali taki p
aragonik i na zewnątrz. Tam 8 stanowisk z krzesełkami, gdzie pchali te patychki do gardła i do nosa. Następnie znów do autobusu, oczekiwanie aż w miarę się zapełni i co najlepsze - dosłownie około 100 metrowa "trasa" pod drzwi właściwego wejścia do terminala, żeby wygenerować sobie samemu następny paragonik w automatach do weryfikacji tożsamości, z nim do strażnika granicznego i dopiero potem po ewentualny odbiór bagaży, lub bezpośrednio do wyjścia. Klimat jak na lotnisku w Miami w latach 80 dla przylatujących z Medellin