Fly4free.pl

Hej! Na początku lipca planujemy przetransportować naszego busa do NY i w 3 miesiące objechać Stany dookoła. Zaczynamy planować już trasę i wstępnie wygląda ona tak: z Nowego Jorku południowymi stanami do Meksyku i Kalifornii a następnie północnymi stanami do Chicago, zahaczyć o Kanadę i powrót do Nowego Jorku.

Zaznaczyliśmy też punkty które chcemy odwiedzić. Jest tego sporo ale może przeoczyliśmy jakieś 'must see'?

Macie jakieś porady? Nocować będziemy na dziko / na kempingach. Będziemy też niezależni pod względem wody, prądu.

https://drive.google.com/open?id=1Yx4Ou ... sp=sharing

Świetny temat, zazdroszczę!
Mam nadzieję, że będzie tutaj relacja bo plan wygląda bardzo ciekawie... Powodzenia!

Na północ od Yelowstone jest przepiękny Glacier National Park https://www.google.pl/search?q=glacier+park&client=firefox-b&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwirtI_WotrRAhUsDJoKHQkLCx0Q_AUICSgC&biw=1214&bih=564#tbm=isch&q=glacier+national+park.
Park pełen niedźwiedzi baribal, grizzly, kozic górskich, jeleni i wielu innych zwierząt. W parku tym widziałem walkę baribala z grizzly – wstrząsające doznanie. Poza tym lodowce, bardzo malownicze jeziora położone wśród górskich szczytów, a w szczególności w okolicach Many Glacier Hotel http://www.glaciernationalparklodges.com/lodging/many-glacier-hotel/ W pobliżu są też miejsca campingowe, zatem bez problemu możecie się rozbić i uzupełnić zapasy.

W otulinach w Parku, w wiosce Babb spotkacie Indian z plemienia Blackfeet http://blackfeetnation.com/ Są bardzo otwarci, lubią porozmawiać, pojeździć po okolicach – fajni ludzie. Natomiast na południe od parku możecie spotkać Indian z plemienia Flathead

Na koniec dodam jeszcze, że z Glacier National Park, po stronie Kanadyjskiej graniczy magiczny Waterton Lakes National Parks
https://www.google.pl/search?q=waterton+lakes+national+parks&client=firefox-b&biw=1214&bih=564&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiSqNOgpdrRAhVKCywKHXTACggQ_AUIBygC
Oba parki tworzą Międzynarodowy Park Pokoju Waterton-Glacier, który wpisany jest na listę UNESCO.

Sam stan Montana to również ciekawe miejsce, stan większy niż Polska, w którym żyje ok. 800 tys. osób. Ogromne przestrzenie, czasami jedzie się godzinę i nie widać żadnej cywilizacji, tylko wielkie farmy.

Ciekawie ułożona trasa, trudno jest się jest do czegoś przyczepić. Jeśli mielibyście czas, to po Yellowstone podciągnąłbym jeszcze 450 mil na północ do Glacier NP.

Jeśli interesują Was parki rozrywki, to tutaj też jest niemały potencjał.

_________________

Zdecydowanie polecam odwiedzenie Krainy Amiszow w Pennsylvanii i nocleg na tradycyjnej farmie Niesamowity klimat. Czasami mozna sie poczuc jak w innej epoce W okolicy jest wiele ciekawych miejsc - np. Green Dragon market (targ na ktorym Amisze sprzedaja swoje tradycyjne wyroby) lub zespol klasztorny w miejscowosci Ephrata. Dwie godziny jazdy stamtad znajduje sie opuszczone miasteczko Centralia, czyli "prawdziwe" Silent Hill (artykul o tym miejscu jest na Joemonster).

Koncowka wrzesnia to moze byc dobra pora na spektakularne przejazdzki po Nowej Anglii. Tamtejszej zlotej jesieni nie da sie porownac z niczym innym (choc obawiam sie ze to moze byc za wczesnie. Odpowiedniejsza pora bylaby druga polowa pazdziernika)

_________________

Relacja z Malawi

Dzięki wielkie za propozycje. Ta kraina Amiszów brzmi fajnie

Długo myśleliśmy o Glacier NP, ale do niego musielibyśmy ostro zboczyć z drogi. (~1500km). Dwa lata temu objechaliśmy całą Skandynawię dookoła i myślę, że właśnie ten park bardzo przypomina północną Norwegię i Finlandię, dlatego raczej go odpuścimy. Trzy miesiące to wbrew pozorom nie będzie dużo czasu na tak długą trasę autem którym będziemy jechać (VW T2 z 75r.)

Będziemy publikować dzienniki z wyprawy na naszym facebooku CLICK! oraz wrzucać cotygodniowe filmy )

@‌Istquai‌ a nie macie może dwóch wolnych miejsc ?:D do końca lipca jesteśmy w Calgary po czym nie wiemy co dalej, szukamy jakiejś iskry bo pomysłów za dużo :/

_________________

Mamy jedno wolne miejsce. Dwóch osób niestety nie wciśniemy bo tylko 5 miejsc siedzących.

A tak z ciekawości - czy korzystacie z doświadczeń 'Busem przez Świat' czy wasza forma podróżowania jest inna? Czy takie ekipy jeżdżące VW T2 po świecie, pomagają sobie wzajemnie czy raczej stanowią dla siebie konkurencje?

_________________

pomagają oczywiście. jest sporo ekip podróżujących w taki sposób po świecie. to nie tylko busem przez świat. wszyscy chętnie wymieniają się doświadczeniami.

-- 25 Sty 2017 14:09 --

pomagają oczywiście. jest sporo ekip podróżujących w taki sposób po świecie. to nie tylko busem przez świat. wszyscy chętnie wymieniają się doświadczeniami.

Widzę tak na szybko, że brakuje:

- Detroit, MI
- Charleston, SC
- Savannach, GA
- St. Augustine, FL
- Pensacola, FL (dla militarystów)
- jakaś plantacja w okolicach New Orleans, np. Oak Alley Plantation
- jeszcze coś kolonialnego, jeśli ekipę to kręci (np. Natchez, MS)
- Very Large Array, NM
- Santa Fe, NM
- Taos Pueblo, NM
- Durango, CO
- Silverton, CO
- Great Sand Dunes, CO
- Titan Missile Museum: ~Tucson, AZ
- National Automobile Museum: Reno, NV

Poza tym, jakieś typowo amerykańskie eventy wypadałoby zaliczyć, jak rodeo czy mecz NFL/NBA/MLB, ewentualnie pójść do jakiegoś klubu jazzowego i standupowego w NY, do blueasowego w Chicago, albo zahaczyć o jakiś festiwal. Ewentualnie: pojść na koncert w jakiejś ikonicznej miejscówce typu Hollywood Bowl (CA) czy Red Rocks Amphitheatre (CO).

Jest oczywiście cała masa innych brakujących lokacji, bo omijacie praktycznie cały NorthWest (Painted Hills, Crater Lake, Mt. Helens, Portland, Seattle, Steptoe Butte, ech... - pokusiłbym się wtedy nawet na detour do Banff-Jasper) oraz NorthEast (gdybyście mogli tam być jesienią, to bym kombinował, żeby jednak VT + NH + ME nawiedzić) oraz trochę miejscówek poza utartymi szlakami, które są ciekawe dla freaków architektury (Fallingwater, PA; St. Louis Gateway Arch), zamachów (Dallas, TX), militariów (Dayton, OH), akwarystyki (Atlanta, GA) albo kosmosu (Huntsville, AL). No ale tak można godzinami... i wyjdzie plan zwiedzania na roczną objazdówkę.

Hej, dzięki za ten post.
podłączę się pod temat.
Jestem właśnie w trakcie ustalania trasy na północ Ameryki i powyższa lista jest pomocna. Mam pytanie: czy pomiędzy badlands a chicago jest coś wartego do zboczenia z trasy? Myślałam na razie tylko o odwiedzeniu wybrzeża Michigan/Milwaukee, ale zastanawiam się, czy jest jeszcze coś w tej "niedużej" odległości

_________________
moje relacje:

Malta
Stany - Zachodnie Wybrzeże
Słowenia

zapytaj mnie o: Słowenię, Kambodżę, Paryż, Budapeszt, Porto, Pragę, Berlin, Tallinn, Warszawę, Stany, Maltę

Z tego co piszesz, chciałabyś przejechać trasę Badlands - Chicago raczej z odbiciem na północ, w stronę Lake Superior/Michigan. W sumie trudno tam o jakieś bardzo unikalne rzeczy do obejrzenia. Niemniej jednak, to pewnie i tak lepszy plan niż jechać przez Iowa, bo tam to już zupełnie ziemia Kononowiczów ("nie ma niczego"). No dobra, lekko przesadzam - mają tam choćby oryginalny domek z obrazu "American Gothic" Granta Wooda ("Desperate Housewives", anyone?) oraz most obrotowy ("Government Bridge") zaprojektowany przez naszego rodaka, Ralpha Modejskiego aka Modrzejewskiego. Niemniej jednak, nie bez powodu ten rejon podpada pod kategorię "flyover states".

W Minnesocie masz North Shore Drive, przy której jest parę ciekawostek (np. Gooseberry Falls, Sawbill Trail czy fajna trasa rowerowa Gitchi-Gami), jednak największy sens miałoby przejechanie tam jesienią, bo jesienne kolory na pograniczu USA/Kanada to coś nieporównywalnego z tym, co jest w Polsce - co w sumie nie dziwi, skoro np. u nas powszechnie występują dwa gatunki dębu, a u nich kilkadziesiąt.

Jeśli jesień nie wchodzi w grę, to może jednak lepszą opcją byłoby odbicie na południe, w stronę Mississippi / La Crosse - jest całkiem malowniczo, można sobie popływać zabytkowymi paddlewheelerami, szczególnie dla fanów prozy Marka Twaina może to być ciekawe.

W każdym razie, zacząłbym od pogrzebania na http://www.roadtrippers.com oraz http://www.roadsideamerica.com, bo tam można sobie nieco przefiltrować wg własnych preferencji. To nie Hawaje czy Southwest, gdzie można co chwila zaliczać opad szczęki od nadmiaru wrażeń wizualnych.

Jeszcze apropos tej trasy oraz wczorajszego Dnia Świstaka: film "Groundhog Day" był kręcony w Woodstock, IL - pozostało po nim parę lokacji i pamiątek, w tym przytwierdzona do ziemi tabliczka "Bill Murray Stepped Here", pewnie lepsze to niż "Four Corners"