Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 20 Wrz 2015 19:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Relacja pisana na zywo z wyjazdu, z gory przepraszam za anglicyzmy i literowki.

Od kilu lat “polowanie na zorze “ jest stala pozycja w moim kalendarzu podrozniczym. W zwiazku z tym zaczely wyczerpywac mi sie pomysly, gdzie pojechac w Skandynawii i doszlam do wniosku, ze czas odwiedzic Alaske.

Z pomoca przyszla “promocja” British Aiways na biznes klase do USA. Przy tego typu promocjach trzeba szybko myslec, dokad chce sie poleciec, a jedyne co mi przyszlo do glowy to wlasnie Alaska. “Promocja” nie obejmowala tej trasy, wiec kupilam bilety do Seattle, a do Anchorage dokupilam zwykle w klasie ekonomicznej, po tym jak BA potwierdzilo, ze bedzie honorowac blad taryfowy.

Haczykiem “promocji” byl poczatek trasy w Oslo. Moj maz zostal juz zahartowany na trasie do Honolulu z Dublina z trzema przesiadkami, wiec Seattle z Oslo nie bylo dla niego szokujace i zglosil swoj udzial w tej wyprawie.

Trasa przelotu:
LHR-OSL 18/09/2015, 13.05
OSL-LHR 18/09/2015, 21.25
LHR-SEA 19/09/2015, 9.55
SEA-ANC 19/09/2015, 14.35

Dzien 1.

Nasza podroz zaczela sie od krotkiej wizyty w hotelu Thistle Heathrow T5, gdzie zaparkowalismy samochod i zameldowalismy sie na jedna noc. Noc w hotelu + parking, kosztowal prawie tyle samo co zostawienie samochodu na standardowych parkingach. Niestety byl bardzo duzy problem ze znalezieniem wolnego miejsca. Auta staly wszedzie, na podwojnych liniach, na trawnikach, itp. Hotel nie ma za dobrze przemyslanej polityki parkingowej.

Stamtad dostalismy sie PODem na Terminal 5, skad polecielismy do Oslo. Na lotnisku w Oslo spedzielismy okolo 5h w Lounge OSL. Nie dalo sie znalezc lepszego polaczenia bez czekania, a Oslo nie nadaje sie na operacje “back to back” czyli przylot i wylot tym samym samolotem.

OSL Lounge jest calkiem przyzwoita jak na zbiorowke dla wszystkiech lini. Bar salatkowy, swieze pieczywo, napoje zimne i gorace, alkohole. Z cieplych dan zupa dnia. Jedzenie przynoszone na biezaco, nie bylo sytuacji, ze talerze swiecily pustkami. Aczkolwiek sprzatanie nie szlo im za dobrze. Stoliki zastawione naczyniami, klejace sie stoly. Wzor dywanu na podlodze taki, ze nie wiadomo czy to komus wylala sie kawa czy to tak ma byc.

Samolot powrotny na Heathrow byl spozniony 50 minut, ale bardzo szybko go przygotowano do odlotu i po drodze nadrobil troche spoznienia. Z T5 ponownie uzylismy PODa, zeby dostac sie do hotelu. Zajmuje to okolo 5 minut. Dzieki temu dostalismy sie szybko do pokoju i moglismy wyspac sie przed kolejnym dniem podrozy.

Dzien 2.

Z hotelu wyszlismy okolo 7.15, kolejna podroz PODem na T5, nadalismy bagaz do Seattle i poszlismy przetestowac Concorde Room. Jest to salonik tylko i wylaczenie dla pasazerow pierwszej klasy i czlonkow programu BAEC, ktorzy wylatali 5000TP rocznie. Niektorzy specjalnie robia Tier Points Run, zeby dostac dostep do tego saloniku, ale za bardzo nie wiem po co. Nie zachwycil mnie niczym. Jedzenie jest tylko na zamowienie, mozna usiasc przy stolach jak w restauracji lub zamowic cos pozostajac w czesci ogolnej. Sniadanie, ktore zamowilismy niczym nie roznilo sie od tego, co jest dostepne w First Class lounge. Jajecznica byla zimna, a English Breakfast meza mozna byloby zlozyc samemu z samoobslugowej jedzenia w GF (Galleries First). Jedyna widoczna roznica jak dla mnie, to drozszy szampan i lepszy wybor alkoholi i koktajli. Oczywiscie menu Concorde Room jest bardziej rozszerzone niz to z GF, ale na sniadaniu nie ma duzego wyboru. Byc moze pozniej jest lepsze jedzenie. Menu mozna przejrzec na stronie FlyerTalk - http://www.flyertalk.com/forum/british- ... 015-a.html

Image

Wypilam troche Laurent-Perier Grand Siecle, posiedzielismy na kanapie i poszlismy do naszej bramki w satelicie B. Boarding poszedl sprawnie. Przy wejsciu do samolotu, po zorientowaniu sie, ze leciemy pierwsza klasa, stewardesa zaprowadzila nas do naszych miejsc, a za chwile wjechal kieliszek szampana na powitanie, ten sam co w lounge.

Siedzenia, a raczej Suites sa calkiem spore, jest prywatna szafa, wszystkie niezbedne gniazdka do ladowania urzadzen, pilot do TV, itd. Ekran niestety trzeba zlozyc do startu i ladowania, co uwazam za niedogodnosc, bo nie mozna ogladac trasy lotu, ani filmu. Dostalismy Amenity Kits oraz pizamy (sleeping suit, brzmi lepiej niz PJ ;-) ) Pomysl przebrania sie w pizame wydawal mi sie troche dziwny, ale potem doszlam do wniosku, ze po co gniesc wlasne ubrania, jak moge przebrac sie w cos wygodniejszego. Inni pasazerowie tez tak zrobili. W pierwszej klasie jest 14 miejsc, bylo zajetych 8, a potem pojawil sie pasazer numer 9, ktory najwyrazniej przyszedl z business lub ekonomicznej, bo nie widzialam go przy starcie.

Widok ogolny na kabine.
Image

Miejsce srodkowe.
Image

Szafa przy miejscu przy oknie.
Image

Miejsce przy oknie.
Image

Image

Gniazdka i pilot do TV na miejscu srodkowym.
Image

Pizama.
Image

Damski Amenity Kit/Wash bag.
Image

Image

Po starcie ponownie pojawily sie drinki i moj kieliszek nigdy nie byl pusty przez cale 9h lotu. Oprocz LP Grand Siecle, sprobowalam jeszcze Marion-Bosser Cru Blanc de Blancs, jednak ten pierwszy bardziej mi smakowal. Nie probowalam zadnych win, ani innych mocnych alkoholi. Maz powiedzial, ze jedno z czerwonych win bylo bardzo dobre i sprawdzi nazwe w domu.

Jedzenie ladnie podane, przystawki, danie gowne, deser. Jako glowne danie wybralam steka z Aberdeen Angus beef, ale byl on przecietny. Jak do tej pory, zadne samolotowe mieso nie przebilo steka z American Airlines. Na deser skusilam sie na lody, za to maz wybral ciastko czekoladowe i bylo ono przepyszne.

Starter.
Image

Kolejny starter.
Image

Starter meza.
Image

Danie glowne.
Image

Deser.
Image

Deser meza.
Image

Godzine przed przylotem serwowane jest Afternoon Tea: kanapki, scones i jeszcze cos lekkiego.

Kabina przed przylotem do Seattle.
Image

Image

Przelot pierwsza klasa uwazam za pozytywne doswiadczenie, aczkolwiek nie wiem czy bylabym rownie zadowolona, gdybym zaplacila za to pare tysiecy funtow. Doplata 22500 avios do business jest rozsadna cena, ale gdybym miala na to wydac 100tys avios, to chyba nie palilabym sie do tego. Spadek do klasy ekonomicznej, na pewno bedzie bolesny. Szczegolnie, ze mam bilet na ten sam lot na luty i zarezerwowane miejsce w ostatnim rzedzie… Jest jedna wada miejsc z przodu samolotu, trudno robi sie zdjecia przez okno. Glowne miejsce jest za daleko od okna i trzeba usiasc na krawedzi. Druga opcja, to siedzenie na podnozku, ale wtedy nie mozna odchylic sie do tylu, bo obudowa szafy przeszkadza.

Przesiadka w Seattle byla meczaca. Jak juz bylo napisane w innej relacji z Alaski - http://www.fly4free.pl/forum/into-the-w ... ,210,76135 , nie ma zadnych toalet miedzy wyjsciem z samolotu, a wyjsciem do hali bagazowej.

Tuz po wyjsciu z samolotu zjechalismy ruchomymi schodami do kontroli paszportowej. Tam skorzystalismy z kolejki dla USA, Kanady i Esta (kolejna wizyta). Najpierw przeszlismy przez automatyczne kioski, gdzie byl skanowany paszport, odciski palcow i robione zdjecie. Nastepnie z wydrukiem stalismy w kolejce do czlowieka. Nie wiem jaka jest funkcja kioskow, bo ponownie musielismy skanowac odciski palcow i to z obu rak i ponownie robiono zdjecie. To wszystko zajelo 15 minut. Potem trzeba bylo odebrac torby, nie czekalismy, bo juz jezdzily po pasie bagazowym. Z torbami wyruszylismy do kolejnej kolejki, zeby wyjsc z tej czesci. To zajelo kolejne 15 minut, mimo ze kolejka caly czas poruszala sie do przodu.

Po wyjsciu z przylotow byly stanowiska Delty i mozna bylo od razu nadac bagaz do kolejnej destynacji i przejsc przez kontrole do bramek S lub wyjsc z lotniska. Przy opcji wyjscia z lotniska, znowu dwie mozliwosci, mozna puscic bagaz na tasme i dojedzie on do terminalu glownego albo zabrac go ze soba do pociagu tranzytowego.

Moglismy nadac torby od razu, ale nigdzie nie bylo toalet, zeby odswiezyc sie i przebrac, a te pierwsze pol godziny na ladzie w Seattle bylo dosc nieprzyjemne. W zwiazku z tym pojechalismy z bagazami do terminalu glownego, gdzie w koncu byla jakas toaleta. Nastepnie nadalismy bagaze przy stanowisku Delty, przeszlismy kolejna kontrole bezpieczenstwa i moglismy wrocic do bramek S. To wszystko zajelo poltorej godziny od ladowania.

Kontrola bezpieczenstwa byla dziwna. Powiedzieli, zeby nic nie wyjmowac z bagazu, bo nie maja korytek i nie zdejmowac butow.

Bramka odlotowa do Anchorage byla rzut beretem od tej, do ktorej przylecielismy i moglam obserwowac "nasz" samolot BA, ktory byl przygotowywany do odlotu.

Mielismy 3h przerwy miedzy lotami, wiec dlugo nie czekalismy. Lot do Anchorage byl wyprzedany i szukali ochotnikow, ktorzy zdecyduja sie na pozniejszy lot, za odpowiednia rekompensata w formie vouchera Delty. Nie wiem czy ktos sie zglosil czy nie. W czasie boardingu okazalo sie, ze dwie osoby maja to samo miejsce i nastapila konsternacja wsrod obslugi. W koncu jakos upchneli tego pasazera, w rzedzie przy wyjsciu awaryjnym. Jedna pani z pierwszego rzedu ekonomicznego zostala “wyrzucona” ze wzgledu na niepelnosprawnego pasazera i wyslali ja na koniec. Boarding byl dlugi, ale mimo to zostalo jeszcze miejsce na bagaze na gornych polkach i samolot odbil od terminalu na czas.

Te 3h na pokladzie Delty byly bardzo dlugie i meczace. Mialam okazje zrobic platny upgrade do pierwszej klasy, ale nie chcialam tego robic wczesniej, na wypadek, gdybysmy nie zdazyli na samolot. Potem mialam to zrobic przed odlotem z Londynu, gdy bylo juz wiadomo, ze bedziemy na czas, ale zapomnialam. Niby miejsca w ekonomicznej maja 32 cale miedzy rzedami, ale bylo jakos niewygodnie, poza tym bylismy juz zmeczeni.

W Anchorage przywitala nas piekna pogoda i widoki. Na dworzu bylo okolo 15C i slonecznie. Okazalo sie, ze musze zadzwonic do hotelu po shuttle bus, bo tak sam z siebie nie jezdzi i nie ma zadnego specjalnego telefonu na lotnisku, z ktorego mozna zadzwonic. Przy bagazach byla tablica z numerami do 20 hoteli, ale nie do naszego.

Image

Image

Image

Shuttle bus przyjechal po 15 minutach i zawiozl nas do Homewood Suites. Nie pamietam juz dokladnie, dlaczego wybralam ten hotel, poza tym, ze mial darmowy shuttle bus z lotniska i do centrum oraz darmowy parking. Wlasciwie to jest to taki klaster hoteli, obok jest Hilton Garden Inn i buduja kolejny apartamentowiec tej samej sieci Home2. Kawalek dalej jest Motel6, Marriott Fairfields Inn, itp.

Zastanawialismy sie czy ruszyc sie gdzies do miasta czy po prostu pojsc spac. Stwierdzilismy, ze pojdziemy spac, a ja wstane okolo 22.00 i zobacze czy jest zorza. Budzik zawiodl albo ja go nie slyszalam, bo obudzilam sie troche pozniej, sprawdzilam kamerke internetowa z Fairbanks, zobaczylam, ze zieleni brak i poszlam spac. Okolo 2 rano obudzilismy sie i trudno bylo juz zasnac. Ponownie sprawdzilam internet na telefonie i na specjalnej grupie na Facebooku zobaczylam, ze szaleje zorza. Wyjrzalam przez okno i faktycznie szalala nad miastem.

Niestety brak samochodu uniemozliwil mi oddalenie sie od swiatel miasta i zrobilam tylko pare zdjec z pustego placu obok hotelu.

Image

Image

Dzien 3.

Od 5 rano czekalismy na sniadanie ☺ Dobry czas na napisanie kawalka relacji z podrozy. O dziwo sniadanie w Homewood Suites nie bylo takie tragiczne jak sie spodziewalam. Oczko wyzej niz darmowe sniadanie w Hampton Inn i Fairfields Inn. Wiadomo, wiekszosc produktow wysoko przetworzonych, ale nawet byly prawdziwe jajka na twardo czy serek wiejski.

Niedlugo jade odebrac samochod z wypozyczalni w miescie i zdecydujemy dokad jechac na wycieczke, pogoda dopisuje. Oczywiscie relacja kolegi Maciass jest bardzo przydatna i bedziemy powielac czesc jego tras.
_________________
Carpe Diem.


Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka 08 Sie 2016 21:21, edytowano w sumie 8 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN Grupa Lufthansa: Wakacyjne loty do Mołdawii, Maroka, Grecji i Rumunii z Krakowa i Warszawy od 438 PLN
Miesiąc na Phuket za 4040 PLN. Loty z Warszawy (z dużym bagażem) i noclegi w 4* hotelu Miesiąc na Phuket za 4040 PLN. Loty z Warszawy (z dużym bagażem) i noclegi w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 20 Wrz 2015 20:21 

Rejestracja: 02 Cze 2014
Posty: 427
niebieski
Miło się zapowiada.... Ale nurtuje mnie 1 pytanie: co robi się z tą piżamą po uzyciu? Ona jest "jednorazowa", czy linie piorą i dają następnym pasażerom ( chyba niemożliwe....). Z ciekawości pytam, bo nie sądzę bym miała mieć ten dylemat kiedykolwiek :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
marcino123 lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 20 Wrz 2015 20:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Sty 2012
Posty: 4146
Loty: 1
Kilometry: 282
platynowy
Nie wiem jak BA ale inne linie piora co najwyzej koce i poszewki poduszek w Y. Pizamek raczej nie ;)

Mamy fajny relacyjny wrzesień
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
Gaszpar lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 21 Wrz 2015 05:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
My zabralismy pizamy ze soba, z tego co widzialam, inni pasazerowie tez. Ta pizama jest jak cienki dres, wiec mozna nosic po domu albo uzywac zgodnie z przeznaczeniem :-)
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 21 Wrz 2015 17:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Dzien 3, ciag dalszy.

Hotelowy shuttle bus zawiozl nas do wypozyczalni Enterprise, gdzie mielismy zarezerwowany samochod. Para z drugiego hotelu, gdzie zatrzymuje sie bus, rowniez jechala do tej samej wypozyczalni. Podobno mozna zamowic w wypozyczalni odbior i dowoz do nich, ale zapomnialam o tej opcji.

Na miejscu dostalismy Hyundai Elantre, zamowilam klase Avensis, wiec podobna wielkosc. Pierwsze rozczarowanie, to brak podgrzewanych siedzen. Auto na Alasce bez podgrzewanych siedzen !? W Skandynawii zawsze sa podgrzewane fotele, nawet w najmniejszych autach, to bardzo istotne udogodnienie, gdy poluje sie na zorze. Drugie rozczarowanie: port USB nie laduje telefonu, duza wada, bo korzystam z nawigacji w Nokii. Poza tym auto mialo tablice rejestracyjne z Waszyngtonu, co zauwazylam na pierwszym postoju. To moze wyjasniac braki w wyposazaniu niezbednym na dalekiej polnocy.

Jazda po Anchorage jest dosc latwa, bo wszystko jest oparte na kwadratach, ulice w systemie jednokierunkowym, z kilkoma pasami. W niedziele ruch bardzo maly.

Plan dnia: wycieczka do Whittier. Droga dojazdu prawie, ze prosta, caly czas autostrada nr1 na poludnie i potem odbic na lewo. Widoki przepiekne, po prawej woda i gory, po lewej gory z zoltymi drzewami, trasa jak z pocztowki.

Zatrzymalismy sie na kilku punktach widokowych, lacznie z Beluga Point. Staralam sie uwiecznic te piekne widoki, ale slonce troche grymasilo i chowalo sie za malymi chmurkami, ktore rzucaly cien na gory. Na drodze nr1 ruch byl przecietny, wszyscy jechali z podobna predkoscia, okolo 65 mph.

Image

Image

Image

Po skrecie na Portage i Whittier widoki staly sie jeszcze ladniejsze (jak to mozliwe?). Pierwszy przystanek: Moose Flats. Parking w lesie z kilkoma trasami spacerowymi, oczka wodne ze stolami piknikowymi, widok na okoliczne gory.

Image

Image

Image

Image

Kolejny punkt: miejsce obserwacji dzikich lososi. Z parkingu jest kilka szlakow spacerowych, ze specjalnymi drewnianymi podestami. Tablice informacyjne z wyjasnieniami, wszystko starannie przygotowane dla zwiedzajacych. Lososie “wisialy” sobie w rzece, co jakis czas wyskakujac. Stolowka z gotowym posilkiem dla niedzwiedzia. Nastepnym razem jak kupie w sklepie dzikiego lososia z Alaski (Wild Alaskan Salmon), bede wiedziala skad do mnie przyjechal.

Image

Image

Tuz przy Portage droga rozdzielila sie na lokalna z parkingami i kawiarnia, a druga odnoga pojechala w strone tunelu do Whittier. 20 wrzesien to juz okres po sezonie turystycznym i kawiarnia byla zamknieta. Nie ma juz rejsow do lodowca. Na parkingu na koncu drogi byla wielka tablica, ze rejsy juz od maja.

Z parkingu wczesniej wiodl szlak spacerowy do lodowca. Po przeczytaniu, ze to tylka 1 mila po plaskim, wyciagnelam meza na spacer. On nie lubi chodzic po gorkach, wiec na wspolnych wyjazdach mam ograniczone opcje. Nie doszlismy do samego lodowca, bo juz kawalek wczesniej bylo widac, ze lod wisi dosc wysoko, a na dole jest tylko duzo kamieni. Czesto jezdze do Szwajcarii, wiec widok lodowcow nie jest mi obcy.

Na sciezce bylo duzo rodzin z dziecmi i ludzi z psami. Wszyscy korzystali z pieknej, jesiennej pogody.

Image

Image

Image

Image

Czas wyruszyc do tunelu. Od czasu relacji Maciassa cena za przejazd wzrosla do $13. Mielismy szczescie, ze zalapalismy sie na ostatnia chwile przed zmiana kierunku jazdy i nie musielismy czekac 40 minut. Kierunek ruchu jest zmieniany co pol godziny, z racji tego, ze w tunelu jest tylko jeden pas.

Tunel o dlugosci 4100m, to nic nowego dla mnie. W Szwajcarii sa dluzsze tunele, aczkolwiek tamtejsze maja zwykle dwa pasy. Przypomnial mi sie tunel z Norwegii, ktory mial automatyczne drzwi, chroniace go przed sniegiem. Pamietam jak stwierdzilismy: “no nie, tunel zamkniety”, a wystarczylo podjechac blizej i drzwi otwieraly sie i mozna bylo jechac.

Image

Image

Po przejezdzie przez tunel mozna zatrzymac sie na chwile na malym parkingu, gdzie jest wystawa o historii tego miejsca. Tak sie sklada, ze o Whittier czytalam kilka miesiecy temu w gazecie, ale nie zadalam sobie trudu zapamietac nazwy, ani sprawdzic lokalizacji. Dopiero po przeczytaniu relacji Maciassa skojarzylam, ze to jest wlasnie to miejsce, gdzie wszyscy mieszkaja w jednym bloku. Nie sadzilam, ze trafie w tak odlegle i nieco dziwne miejsce. http://www.dailymail.co.uk/travel/trave ... -roof.html

Nad woda jest duzy parking z kilkoma sklepami i knajpkami. Mozna parkowac za darmo przez 2h. O tej porze roku nie bylo problemu z wolnymi miejscami. W zatoce jest duza marina z prywatnymi lodkami, z boku terminal promowy. I to wlasciwie wszystko. Dlasza czesc cywilizacji znajduje sie w “centrum” miejscowosci – Downton, jak to ladnie brzmi ;-)

Image

Image

Taki koniec swiata, ale nie moglo zabraknac Chinczykow i azjatyckiej restauracji. Musza dobrze karmic, bo widzialam duzo ludzi wychodzacych ze srodka. Ceny nie byly jednak zbyt zachecajace.

Weszlismy na chwile do kawariarnii Lazy Otter, mielismy kupic kawe, a skonczylismy z shakami z nutelli. Byly tak geste, ze trzeba bylo uzyc lyzeczki. Mial byc napoj, wyszedl duzy kubek lodow czekoladowych. Faktycznie pamiatki i akcesoria odziezowe mieli tanie, o czym moglam przekonac sie porownujac ceny, do sklepow z Anchorage.

Historia z jedynym budynkiem mieszkalnym dla wszystkich rezydentow miasteczka bardzo mnie intrygowala, ale nie na tyle, zeby pojsc odwiedzic Downtown. Ograniczylam sie do zrobienia zdjec tunelu I budynkow.

Image

Image

Image

Jeden z ladniejszych budynkow nad woda, to hotel Inn at Whittier. Sympatyczne miejsce na odludziu.

Image

Na miejscu spedzilismy godzinke, tak by zalapac sie na kolejna zmiane kierunku ruchu w tunelu i nie utknac na dluzej.

W drodze powrotnej do Anchorage zatrzymalismy sie tylko przy Potter Marsh Bird Sanctuary. Warto podjechac na oficjalny parking i przejsc sie specjalnie zbudowanymi podestami widokowymi.

Na zakonczenie dnia pojechalismy do centrum Anchorage. Parking nie nalezy do najtanszych, najpierw wjechalam na jakis publiczny parking, gdzie do 2h liczono sobie $8, wiec stwierdzilam, ze poszukam czegos tanszego. Zatrzymalismy sie przy budynkach urzedu miejskiego, tam liczyli sobie 4 dolary do 2h godzin postoju, troche lepiej. Chociaz szkoda, ze w niedziele po poludniu nie mozna parkowac za darmo, miasto i tak jest opustoszale o tej porze. Najpierw przeszlismy sie 6th Avenue, zajrzelismy do kilku sklepow z pamiatkami, a nastepnie do centrum handlowego. Sklepy z pamiatkami Bear Gifts maja zawyzone ceny, chociaz jest tworzone wrazenie, ze wszystko jest na wyprzedazy i jest tanio. Sklep tuz obok mial nizsze ceny i ladniejsze pamiatki.

W centrum handlowym sa dwa duze domy towarowe: Nordstrom i JC Penny. Nie wchodzilismy do zadnego z nich, przeszlismy sie tylko zobaczyc jakie sa mniejsze sklepy. Bylam rozczarowana, ze nie ma zadnych sklepow outdorowych. Spacer po 5th Avenue zaowocowal znalezieniem sklepu Alaskan Outfitters, gdzie mieli bardzo duzy wybor cieplych i specjalistycznych ubran, a nawet dzial taktyczny z kamizelkami kuluodpornymi, nozami, itp. Ja bylam pod wrazeniem wyboru rekawiczek, nie pamietam, zebym widziala az tyle, w jakimkolwiek sklepie wczesniej. Niestety wybor butow byl maly, a szkoda, bo mialam nadzieje, ze moze tanio kupie buty trekkingowe.

Image

Ostatnim punktem programu na ten dzien, byl obiad. Wybralismy sie do Golden Coral Bar and Grill , ktory byl obok hotelu. Okazalo sie, ze jest to buffet, gdzie placi sie stala cene za posilek plus napoj, a nastepnie zapycha sie wszystkim co dostepne. Bardzo niebezpieczne miejsce, bo maja ogromny wybor jedzenia. Aczkolwiek jakosc jedzenia nie jest zbyt wysoka. Skusilam sie na steka i pieczen wolowa, ale obie sztuki miesa byly takie sobie. Jedzenie jest podzielone na trzy dzialy: salatki i zupy, miesa i dania gowne, desery. Patrzac na to wszystko, nie mialam watpliwosci dlaczego Amerykanie sa tacy grubi.

Kolacja – dinner, kosztowal $14.79 od osoby i napoje po $2.39. Ceny juz z podatkiem, bez zbednego zgadywania kwoty brutto, co zawsze mnie irytuje. Chyba wole isc do troche lepszej restauracji i wybrac danie z menu, ktore jest porzadnie przygotowane.

Zachod slonca z okna hotelowego.
Image

Mimo wielkiego zmeczenia, postanowilam pojechac wieczorem i zapolowac na zorze. Mialam spisane kilka punktow widokowych i wybralam parking przy Flattop Mountain. 25 minut jazdy samochodem, ostatni odcinek po kretej, ciemnej drodze. Na miejscu nie wjechalam na parking, a pojechalam kawek dalej do rozwidlenia drog i zaparkowalam na jednej z odnog.

Bardzo fajny punkt widokowy, w dole widac swiatla Anchorage. Prawie jak w Los Angeles z Mullholand Drive, tylko nie widac lini rownoleglych ulic. Niebo bylo w miare czyste, ale zorzy brak. Wysiedzialam okolo poltorej godziny, pokrecilam sie w kolko samochodu, porobilam troche zdjec nieba i tyle. Co ciekawe, droga dojazdowa na parking byla bardzo ruchliwa. Gdy przyjechalam okolo 21.30, byly tylko 2 samochody, gdy wracalam po 23.00, bylo okolo 20 aut. Najwyraznie wszyscy chcieli zobaczyc widowisko podobne do poprzedniej nocy. Z tego co czytalam i slyszalam rozmowy roznych osob, wszyscy mowili, ze poprzedniej nocy byla piekna zorza. Szkoda, ze nie mialam auta tego dnia. Coz, nie mozna miec wszystkiego (podobno).

Image

To biale to snieg, na dworzu bylo -2C.
Image

Jedyna zielen jaka zobaczylam tej nocy, waski pasek tuz nad swiatlami parkingu.
Image

Czas na sniadanie, ciag dalszy nastapi.
_________________
Carpe Diem.


Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka 30 Wrz 2015 10:03, edytowano w sumie 3 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 28 Wrz 2015 17:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Dzien 4.

Plan dnia: wycieczka do Seward.

Wyjechalismy z Anchorage ta sama droga co poprzedniego dnia i przez kolejne kilkadziesiat mil jechalismy po wlasnych sladach. Jednak tego dnia byla troche inna pogoda i odplyw, wiec widoki byly inne. Chmury, a moze mgla, wisialy nad sama woda i nad lakami.

Gory w czapkach z chmur.
Image

Image

Nie tylko ja upodobalam sobie te lokalizacje na zdjecia :-)
Image

A to widok z torow kolejowych.
Image

Na poczatku trasy widzielismy takie pojazdy na torach:
Image

Jak widac samochody tez moga jezdzic po torach kolejowych ;-)
Image

Odplyw.
Image

Po jakims czasie droga odbila od wody, a pogoda zmienila sie na sloneczna. Mielismy po drodze duzo ladnych widokow i zatrzymywalismy sie na zdjecia.

Image

Turnagain Pass, akurat slonce zaszlo, gdy zabralam sie za robienie zdjec.
Image

Image

Summit Lake.
Image

Oczko wodne, ktorego nie moge zlokalizowac na mapie.
Image

Zamiast jechac do Seward, zdecydowalismy skrecic w strone Kenai i pojechac Sterling Highway. Jezdzenie po Alasce strasznie rozciaga sie w czasie, mimo stosunkowo malych odleglosci. Dziesiatki mil z podobnymi widokami, bez zadnych osad i mozna znudzic sie dosc szybko. Pierwsze miasteczko od czasu wyjazdu z Anchorage, to Cooper Landing. Niestety na moscie byly roboty drogowe i nie pozwolono mi wejsc, zeby zrobic zdjecia, a wlasnie stamtad byl bardzo ladny widok na koncowke jeziora Kenai z ktorego wyplywa rzeka o tej samej nazwie. Rozwazalismy dalsza jazde nad jezioro Skilak, ale niebo zachmurzylo sie, a ja stwierdzilam, ze nie chce mi sie juz dalej jechac.

Kenai River w Cooper Landing.
Image

Mapa dla poszukiwaczy dzikiej natury.
Image

Cooper Landing ma kilkuset mieszkancow, powstalo jako osada poszukiwaczy zlota i mineralow. Teraz jest raczej turystyczna miejscowoscia, gdzie ludzie przyjezdzaja lowic lososie. Budynek Poczty jest jednym z najstarszych w okolicy, jest tuz za mostem przy glownej drodze.

Przed opuszczeniem miasteczka zatzymalismy sie na kawe przy budce na parkingu. Z tego co widzialam, to jest to popularny rodzaj punktow gastronomicznych. Budka byla otwarta do 1 pazdziernika, a na ladzie stal sloik na napiwki z napisem: „zbieramy na benzyne do Chicago”. Czyzby sezonowi pracownicy/studentki dorabiajacy sobie w czasie wakacji?

W drodze powrotnej zaliczylismy dwa krotkie postoje na robotach drogowych, nic wielkiego. Do Anchorage wrocilismy okolo 17.00 i udalismy na sie na obiadokolacje do TGI Fridays, ktore bylo rzut beretem od hotelu.

Chmury deszczowe wiszace nad gorami.
Image

Potters Marsh tuz przy Anchorage.
Image

"Lowcy" ptakow w akcji.
Image

Na zachod slonca wybralismy sie na parking przy Flattop Mountain. Przy swietle dziennym odkrylam, ze jest tam sciezka spacerowa i punkt widokowy, czego nie widzialam poprzedniej nocy. Ponownie musze powiedziec, ze jest to bardzo fajne miejsce z widokiem na cala okolice. Po powrocie na parking zauwazylismy, ze jest on platny. Powinno wypelnic sie jakas karteczke i wrzucic razem z platnoscia w kopercie do pudelka, ktore stalo przy tablicy informacyjnej i mapie.

Image

Zachod slonca.
Image

Dojazd na Flattop Mountain.
Image

Niestety zorza nie pojawila sie tej nocy i moglam nadrobic braki snu. Sprawdzalam kamerke internetowa i strone na Facebooku.

Ciag dalszy nastapi.
_________________
Carpe Diem.


Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka 29 Wrz 2015 20:38, edytowano w sumie 3 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 28 Wrz 2015 17:32 

Bardzo ładne zdjęcia. W jaki sposób robiliście zdjęcia gwiaździstego nieba? Przez ręczne nastawienia dłuższego czasu naświetlania?
Góra
 PM off  
      
#8 PostWysłany: 28 Wrz 2015 22:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Sty 2013
Posty: 576
Loty: 268
Kilometry: 525 273
niebieski
Piękne zdjęcia, moje przy tych wypadają bardzo blado, oto co znaczy dobry fotograf ;) Cieszę się że moja relacja w jakimś stopniu się przydała :) Super że udało wam się tak szybko upolować zorzę!
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 29 Wrz 2015 09:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Higflyer napisał(a):
Bardzo ładne zdjęcia. W jaki sposób robiliście zdjęcia gwiaździstego nieba? Przez ręczne nastawienia dłuższego czasu naświetlania?

Zdjecie domku z gwiazdami: czas 10 sekund, przeslona 5, ISO 3200. Zdjecie nieba nad parkingiem: czas 15 sekund, przeslona 5, ISO 3200. Wrzuce jeszcze pare zdjec z kolejnego polowania na zorze, niezbyt udanego, ale ladne niebo bylo.

Maciass, dzieki za dobre slowo, ale nie do konca jestem zadowolona z niektorych zdjec. Swiatlo bylo bardzo trudne chwilami, slonce nie z tej strony, niebo za jasne, gory za ciemne, itp. Mialam ze soba rozne filtry, ale zostawilam w walizce, zamiast zabrac do samochodu.

Oczywiscie dalszy ciag nastapi, a do istniejacych postow dorzuce jeszcze pare zdjec zrobionych przez meza.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 29 Wrz 2015 16:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Maj 2014
Posty: 137
Loty: 39
Kilometry: 102 845
super zdjecia; mogłabyś podać link do tej grupy na facebooku?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 29 Wrz 2015 19:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Paź 2014
Posty: 1039
srebrny
@Aga_podrozniczka nie bądź taka krytyczna wobec siebie, zdjęcia są naprawdę obłędne! :) Kurcze kolejna fajna relacja z Alaski, czas wpisać ją na listę must-see :D
_________________
Moje relacje:
Włochy - Liguria / Indonezja / Malmo+Kopenhaga / Dublin / Sri Lanka+Malediwy / Maroko / Amsterdam / Kaukaz / Wyspy Owcze
i: https://www.instagram.com/ola.javv/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 29 Wrz 2015 20:02 

Zdjęcia panoramiczne byłyby jeszcze lepsze.
Góra
 PM off  
      
#13 PostWysłany: 29 Wrz 2015 21:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Nie robie zdjec panoramicznych, poza okazyjnymi zdjeciami robionymi telefonem, ktory ladnie robi panorame.

Podam linki do wszystkich pomocnych stron w ostatnim poscie.

Dzien 5.

Plan dnia: pozwiedzac Anchorage i przeniesc sie do nowego lokum w lesie.

Poranek przywital nas bezchmurnym niebiem. Po sniadaniu spakowalismy sie, wymeldowalismy z hotelu i pojechalismy do Alaska Zoo. Jest ono nieco poza miastem, ale przy okazji wizyty na Flattop Mountain przejezdzalam kolo niego dwa razy i wiedzialam juz, gdzie jest. Od drugiego dnia wynajmu auta jezdzilismy bez nawigacji, bo Anchorage jak i Alaska nie wymaga tego. Ilosc drog jest ograniczona, a uklad ulic w miescie jest prosty.

Alaska Zoo jest male, klatki i wybiegi nie daja duzych mozliwosci fotograficznych. Niedzwiedzie polarne spaly, czarne tez, ale potem ozywily sie. Brazowe lezaly plackiem i opalaly sie na sloncu. Ukulismy nowe powiedzenie: „zimno jak w zoo na Alasce”. Niby bylo slonce, ale duza czesc terenu byla zadrzewiona, w ceniu i bylo zimniej niz spodziewalismy sie, okolo 0C. Wejscie do tej atrakcji $15 od osoby, raczej dla tych co lubia chodzic do Zoo.

Image

Image

Image

Pogoda byla tak piekna, ze porzucilam plan odwiedzenia Anchorage Museum i pojechalismy prosto do naszej nowej lokalizacji, jednego z domkow pod nazwa Hatcher Pass Bed & Breakfast. O Hatcher Pass czytalam na stronie o zorzy polarnej. Jest to miejsce polecane na zdjecia nocne, bo nie ma tam zanieczyszczenia swiatlem.

Nasza kwatera byla okolo 15 minut jazdy od miejscowosci Palmer. Zgodnie z instrukcja w mailu, zatrzymalam sie przed domem wlasciciela i tam znalazlam numer domku przypisanego do nas. Lokal byl otwarty, klucze w srodku.

Przy rezerwacji mialam do wyboru maly i duzy domek, ale wybralismy duzy, bo roznica w cenie byla niewielka, a w przestrzeni znaczna. Najpierw szukalam noclegow na Booking.com, gdzie znalazlam wlasnie te, ale potem szukalam jeszcze na Tripadvisor, gdzie bylo pare innych, ktore okazaly sie juz niedostepne na nasz termin. Dokladniejsza analiza cen wykazala, ze najtaniej bedzie zarezerwowac bezposrednio na stronie wlasciciela - http://hatcherpassbb.com/ Booking.com mialo wyzsza cene o kilkadziesiat dolarow mimo banerow, ze maja specjalna znizke dla Geniusza, itp.

Domek skladal sie z: werandy, salonu, kuchni, sypialni, lazienki i na gorze mial jeszcze sypialnie z dwoma podwojnymi lozkami, otwarta na salon na dole. Wybralismy te sypialnie na gorze, zeby miec widok przez okna pod sufitem. Sypialnia na dole wydawala sie bardzo zimna, byc moze bylo w niej dodatkowe ogrzewanie, ale nie sprawdzalismy. W domku moglo spac maks. 6 osob.

Image

Image

Image

Tuz obok domkow jest stacja benzynowa ze sklepem, gdzie kupilismy jakiegos gotowce na kolacje. Co by nie marnowac pogody, pojechalismy od razu zobaczyc Hatcher Pass. Droga przez przelecz jest zamknieta od polowy wrzesnia do maja-czerwca, ale mozna dojechac do przeleczy wlasnie od strony Palmer.

Po drodze byl punkt widokowy na rzeke. Dalej droga wila sie dolina, az doszla do dolnego duzego parkingu, skad wychodzilo kilka szlakow. Wjazd na gore nie byl wyjatkowo stromy czy krety, w miare latwa droga pod gore. Wzdluz drogi kilka parkingow z punktami widokowymi. Gorny parking nazywa sie Independence Mine State Historical Park - http://dnr.alaska.gov/parks/units/indmine.htm Ponownie jest na nim oplata wrzucana do pudelka w kopercie, ale nie zostawalismy na nim na tyle dlugo, zeby placic. Widoki na gorze jak i po drodze przepiekne.

Broszurka Hatcher Pass - http://dnr.alaska.gov/parks/brochures/h ... ochure.pdf

Punkt widokowy na dole drogi.
Image

Dolina.
Image

Dojazd do gornego parkingu.
Image

Obejrzalam sobie wszystkie parkingi pod katem robienia zdjecia zorzy, zeby wiedziec, gdzie jechac w nocy.

Po zjechaniu do naszego domku, zjedlismy amerykanskie gotowce przygotowane w kuchence mikrofalowej. Kupilismy jakies zdrowe, niskokaloryczne dania, smakowo byly ok. Ja dobilam jeszcze mrozonym Apple Pie, podgrzanym w kuchence.

Czekalam do 22.00 na zorze i w koncu zdecydowalam sie pojechac na przelecz, ludzac sie, ze cos tam zobacze.

Nie bede ukrywac, ze troche sie balam, gdy jechalam sama w nocy. Skrzynki pocztowe przy drodze mialy zamontowane odblaski, co chwilami sprawialo wrazenie, ze to czerwone oczy w lesie. Domy skonczyly sie po jakims czasie i jechalam przez doline. Na dolnym parkingu bylo tylko jedno auto, zaparkowalam na srodku, tak zeby widziec wszystko dookola siebie i nie bylo zadnych krzakow tuz obok. Nie znam innych kobiet, ktore jezdza same po nocy po pustkowiach, wiec nie moge wymienic opinii na ten temat, ale wydaje mi sie naturalne, ze ludzie boja sie, ze cos moze wyjsc z krzakow, szczegolnie na Alasce, gdzie sa rozne dzikie zwierzeta. Moze panowie nie maja takich obaw ;-)

Dojechalam do dolnego parkingu, zrobilam pare zdjec probnych w rozne strony, na niebie nic sie nie ruszalo, wiec wrocilam do domku i poszlismy spac.

Dzien 6.

Przez wczorajsze polowanie na zorze, nie chcialo mi sie zrywac wczesnie rano i nasz planowany wyjazd w strone Denali nastapil pozniej niz powinien. Znowu bylo bezchmurne niebo i dzien dobrze sie zapowiadal. Przed nami 200 mil w jedna strone, wedlug nawigacji w telefonie powinnismy byc na miejscu o 12.30.

Po przejechaniu przez cywilzacje, jechalismy jednopasmowa Parks Highway. Po bokach drzewa, na horyzoncie gory. Im dalej na ponoc tym wiecej gor. Pomiedzy mila 115, a 215 na Parks Highway, nie ma stacji benzynowej, wiec lepiej wyjechac z pelnym bakiem. Ostatnia stacja benzynowa jest przy skrecie na Talkeetna.

Po drodze sa dwa punkty widokowe na gory Denali. South Viewing Point i North Viewing Point. Na pewno polecam punkt poludniowy, jest stamtad bardzo dobra panorama na gory.

Image

Tablica informacyjna w punkcie polnocnym.
Image

Brak stacji benzynowych przez 100 mil.
Image

Parks Highway.
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Krotkie roboty drogowe.
Image

Image

Dalsza jazda na polnoc zaowocowala minimalna zmiana krajobrazu. Drzewa lisciaste zaczely powoli znikac, za to na horyzoncie pojawily sie wyzsze gory i chmury. Dojechalismy wreszcie do cywilizacji pod nazwa Cantwell. 200 mieszkancow, o calkiem przyzwoitych dochodach rocznych, wedlug Wikipedii. Nie wiem z czego zyja, bo nie ma nic w okolicy. Moze wiekszosc z nich pracuje w Parku Narodowym Denali.

W Cantwell bylo bardzo pochmurno, a nawet lekko proszyl snieg. Do bram parku dojechalismy o 14.00. Poltorej godziny pozniej niz przewidziala nawigacja. Zatrzymalismy sie pare razy na zdjecia, ale nie na tyle dlugo, zeby stracic poltorej godziny po drodze.

Image

Sezon w Parku Denali skonczyl sie 16 wrzesnia. Od 17 do 21 wrzesnia osoby, ktore wygraly wstep w loterii drogowej, mogly wjechac do 85 mili drogi w parku. http://www.nps.gov/dena/planyourvisit/road-lottery.htm

My pojawilismy sie w Parku 22 wrzesnia. Visitor’s Center bylo juz zamkniete i przekierowano nas do zimowej siedziby w Science Center. Wada tego rozwiazania jest to, ze nie ma ta za bardzo zadnych pamiatek, tylko kasa, toalety i mala ekspozycja o dinozaurach.

Wjazd do parku kosztowal $10 od osoby i byl wazny na 7 dni. Daleko nie zajechalismy i wiele nie zobaczylismy. Nie dalej jak 10 mil od wjazdu, droga byla oblodzona i osniezona i zdecydowalam nie kontynuowac podrozy. O ile na sniegu auto jeszcze jakos jechalo, to nie za bardzo chcialam slizgac sie po lodowisku. Pogoda byla brzydka, slaba widocznosc, wiec nie wiem czy mielibysmy jakas przyjemnosc z wizyty w parku.

Image

Image

Smart w USA! Smart w USA w gorach!?
Image

Image

Chcialam zrobic zdjecia z drogi dojazdowej, dojechac do bram i to zostalo osiagniete, ale jakiekolwiek zwiedzanie parku odpadlo. Gdy rezerwowalam noclegi na wyjazd, to wszystkie dostepne w poblizu parku byly juz zajete. Zapewne fakt, ze czesc miejsc byla juz zamknieta na zime, nie pomogl. Dlatego planowalam jednodniowa wycieczke, ale nie sadzilam, ze pogoda bedzie juz taka kiepska.

Jak tylko wyjechalismy z zasiegu wysokich gor, wrocilo bezchmurne niebo i mielismy powtorke z rozrywki z przydroznych krajobrazow. Ponownie zatrzymalismy sie na punktach widokowych North i South. Slonce przesunelo sie od rana i bylo inne oswietlenie gor.

Droga powrotna mniej sie dluzyla, ale ciagle bylo 200 mil do przejechania. Mialam w planie zwiedzenie Talkeetna, ale bylo juz na tyle pozno, ze odpuscilismy. Zatrzymalismy sie tylko w supermarkecie przy skrecie do miasta, by kupic cos na obiado-kolacje. Supermarket byl calkiem spory i dobrze wyposazony. Skusilismy sie na steki wolowe. Wybralam najdrozsze zakladajac, ze bedzie to najsmaczniejsza czesc krowy. New York stek kosztowal $12.99 za 1lb (funt). Cale zakupy wyniosly okolo 56 dolarow. Kupilismy jeszcze jakies duperele, sosy, itp. Jedzenie starczylo na dwie obiado-kolacje.

Niezlej wielkosci zapiekanki tam maja ;-)
Image

Czekalam do 22.00 na jakis znak, ze bedzie zorza, ale nic takiego nie nastapilo, wiec poszlismy wczesniej spac. Obudzilam sie o polnocy, sprawdzilam kamerke internetowa i z niej wynikalo, ze zorza wlasnie pojawila sie i podnosi sie. Wygladalo jakby podwojny luk budowal sie na niebie i byl coraz wyrazniejszy. Bardzo nie chcialo mi sie wstawac, ale przekonalam sie, ze w koncu po to tu przyjechalam, wiec trzeba sie ruszyc.

Ponownie wybralam sie na dolny parking w rejonach Hatcher Pass. Tym razem bylo mi razniej, bo wlaczylam radio, zeby nie nasluchiwac zadnych dzwiekow z drogi. Temperatura na zewnatrz 26F czyli -3.3C. Przywiozlam ze soba cieple buty i chcialam je zalozyc, ale okazalo sie, ze jak zbieralam graty po ciemku, to zabralam buty meza przez przypadek ;-) Coz, jesienne buty trekkingowe musialy mi wystarczyc.

Zrobilam pare probnych zdjec we wszystkie strony i zauwazylam, ze faktycznie jakas slaba zorza rusza sie za gora. W zwiakzu z tym pojechalam na gorny parking, majac nadzieje, ze tam bedzie lepszy widok. Niestety tak nie bylo, nie bylo widac absolutnie zadnej zorzy, bo byla zaslonieta przez gory.

Widok z dolnego parkingu.
Image

Kamerka internetowa pokazywala, ze zorza ciagle szaleje, wiec postanowilam jechac gdzies na plaski teren. Niestety wszedzie na nizinie sa drzewa i trudno znalezc miejsce, gdzie widac horyzont. Drugi problem, to prywatne posesje z wyraznym oznakowaniem „No trespassing”. Jak wiadomo Amerykanie maja bron w domu i nie maja problemu z jej uzyciem, wiec lepiej nie wchodzic na czyjs teren prywatny.

Przez chwile zorza byla na tyle jasna, ze widzialam ja z drogi, przy wlaczonych swiatlach w aucie. Zjechalam na pobocze i nawet znalazlam kawalek miejsca bez drzew. Tyle, ze do czasu jak rozstawilam statyw i zaczelam robic zdjecia, to zorza przygasla i ledwo bylo ja widac na zdjeciach.

Image

Postanowilam szukac innego miejsca, krecac sie po okolicznych drogach. Dojechalam do Glenn Highway, ale nie znalazlam zadnego bezdrzewnego miejsca na zdjecia. W koncu przy skrzyzowaniu Glenn Highway z droga na Hatcher Pass, znalazlam dobre miejsce na poboczu. Faktycznie cos zielonego cmilo sie nad horyzontem, ale nie zapowiadalo sie na dobre widowisko. Oczywiscie podczas robienia zdjec mialam oczy dookola glowy i nasluchiwalam czy nic nie wyskakuje z pobliskiego lasku. W czasie, gdy stalam przy drodze przejechalo tylko jedno auto w przeciwna strone. Stwierdzilam, ze nic nie bedzie z tej zorzy i czas wrocic do lozka.

Image

Image

W sumie krazylam przez 3 godziny po okolicy, a nie mialam zadnych zdjec wartych pochwalenia sie.

Ciag dalszy nastapi. Jest juz napisany, ale musze wybrac zdjecia.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 04 Paź 2015 08:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Dzien 7.

Plan dnia: wycieczka po Glenn Highway.

Wyjechalismy z domku w strone Glenn Highway i zaczelismy nasze zwiedzanie od okolo 40 mili tej drogi. Zaraz na poczatku zatrzymalismy sie na parkingu z widokiem na rzeke. Swietny punkt widokowy z panorama na poludnie. Widac gory i koryto rzeki. Niestety byl odplyw, wiec bylo widac duzo blota i krzakow. Ze tez dwa dni wczesniej nie wiedzialam o tym punkcie, moglam probowac zlapac tam zorze. Nawet przejezdzalam kolo tego parkingu w nocy, ale nie wiedzialam, ze oferuje taki widok.

Image

Image

Dalsza droga oferowala kolejne kilka parkingow z widokami na gory i rzeke. Zatrzymalismy sie jeszcze pare razy. Potem droga zwezila sie i wzniosla znacznie wyzej. Po drodze bylo pare jezior, az dojechalismy do punktu, gdy droga zamienila sie w dwupasmowke z ograniczeniem do 65 mph.

Orzel. Niestety siedzial daleko na drzewie i nawet uzycie teleobiektywu nie pomoglo. Wycielam z wiekszego zdjecia, stad slaba jakosc.
Image

Image

Image

Po drodze bylo przypomnienie, zeby jezdzic ostroznie, bo mozna skonczyc tak jak ten Jeep. Akurat on zatrzymal sie na drzewach i nie polecial w dol, ale w niektorych miejscach nie ma przy drodze drzew i mozna odbyc nieplanowany lot kilkadziesiat metrow dol. Te wstazki na samochodzie oznaczaja, ze wypadek nie jest swiezy/samochod zostal zabezpieczony. Nie znalazlam oficjalnej informacji, ale jest to moja teoria, bo wszystkie wraki jakie widzialam na Alasce byly tak oznakowane. Dziwi mnie tylko to, ze wraki pozostaja przy drodze i nikt ich nie zabiera. Od naszego domku, do tego miejsca byly lacznie trzy i raczej siedzialy na poboczach dosc dlugo.

Image

Na 101 mili drogi jest punkt widokowy na lodowiec Matanuska. Mozna tez zejsc na krotki szlak, robiacy petelke wzdluz koryta rzeki. Kawalek dalej, na 102 mili, jest zjazd do lodowca. Zjezdza sie stroma, prywatna droga, okolo dwoch mil, do punktu informacyjnego. Droga nie jest asfaltowa, wiec lamie sie warunki wynajmu, jadac off-road. Wjazd na dalszy odcinek drogi, do samego lodowca kosztuje $20 od osoby. Troche drogo, ale skoro juz tam bylismy, to szkoda byloby wracac sie i nic nie zobaczyc. Zanim kupi sie bilety, trzeba podpisac formularz zwalniajacy z odpowiedzialnosci wlasciciela terenu. Mozna rowniez wykupic wycieczke z przewodnikiem, z tego co widzialam cena byla chyba $75 od osoby.

Kolejne 2 mile jazdy nierowna droga i dojezdzamy do lodowca. Jest tam maly parking i przenosne toalety. Najpierw zeszlismy sciezka na prawo, zeby zrobic zdjecie jezyka lodowca. Mozna podejsc do samej wody, tylko trzeba uwazac, zeby nie wjesc w jakies bloto czy na tafle lodu.

Lodowiec Matanuska ma 43km dlugosci, 6.4km szerokosci i jest najwiekszym lodowcem z bezposrednim dostepem samochodem. Przez ostatnie 30 lat lodowiec pozostaje mniej wiecej tej samej wielkosci.

Jezyk lodowca widziany z parkingu ze 101 mili.
Image

Tutaj juz z bliska.
Image

Sciezka do lodowca z parkingu jest oznaczona czerwonymi slupkami. Niestety jest ona po blocie i lepiej miec odpowiednie buty. W niektorych miejscach sa ulozone deski i metalowe chodniczki. Po dojsciu do stolu piknikowego jest informacja, ze przejscie dalej tylko na wlasna odpowiedzialnosc, z przewodnikiem albo gdy ma sie doswiadczenie w chodzeniu po lodowcu. Hm… dojscie do tego miejsca bylo przeciez na wlasna odpowiedzialnosc.

Poszlam dalej, tak samo jak pare innych osob. Z tego co widzialam poszli oni na bok jezyka. Ja pokrecilam sie troche z przodu, zrobilam pare zdjec i wrocilam. Nie zalozylam porzadnych gorskich butow, a nie chcialam zjechac gdzies po lodzie i ubrudzic sie cala.

Podobno lodowiec wytwarza swoj mikroklimat i dzieki temu pogoda jest tam lepsza niz w okolicy. Ja na pewno doswiadczylam braku wiatru w dolince i jak wygrzebalam sie z powrotem na parking, to bylam ugotowana.

"Sciezka".
Image

Image

Image

Image

Image

Przejazd w strone Palmer zajal okolo godziny, bylo mniej przystankow na zdjecia, chociaz zatrzymalam sie pare razy, bo slonce przesunelo sie na bok. Po drodze byly roboty drogowe i znowu staly panie trzymajace znaki stop. Obie byly mlode i atrakcyjne. Jedna z nich wdala sie z nami w dluzsza konwersacje, bo bylismy pierwsi i nic innego nie jechalo. Przy okazji zapytalam sie jej, gdzie jest najbliszy sklep spozywczy, bo chcielismy dokupic salatke do steka.

W samym Palmer tez byly roboty drogowe na pierwszym duzym skrzyzowaniu i na kazdej drodze dojazdowej stala jedna osoba ze znakiem stop, tym razem sami panowie. Praca ludzka musi byc bardzo tania na Alasce, a moze to metoda by zatrudnic jak najwiecej ludzi. W UK sa automatyczne swiatla przy robotach drogowych i bardzo rzadko zdarza sie, zeby ktos kierowal recznie ruchem.

Sklep, ktory odwiedzilismy nazywal sie Fred Meyer. Wybor produktow byl duzy, kupilam pare sosow BBQ, zeby zabrac do domu. Na kolacje byly steki kupione poprzedniego dnia i Apple Pie dokupiony na deser. Tym razem nawet nie fatygowalam sie z polowaniem na zorze i calkiem slusznie, bo nic nie bylo w nocy.

-- 04 Paź 2015 07:42 --

Dzien 8.

Piatek, czas opuscic nasza chatke w lesie i wrocic do Anchorage, a wieczorem poleciec do Seattle. Wyjechalismy okolo 10.30, a celem mialo byc Anchorage Museum, sklep z pamiatkami i jakas knajpa na obiad. Plany odwiedzenia muzeum spalily na panewce, gdy dojezdzalismy do miasta. Zobaczylismy z drogi duze centrum handlowe, do ktorego zjechalismy. Tam poszlismy do sklepu Bass Pro Shop. Raj dla fanow outdooru, polowania, lowienia i podobnych czynnosci. Sklep sam w sobie jest niezla atrakcja, maja bardzo fajny wystroj wnetrz i duze akwarium.

Image

Image

Image

Image

Rozmiar 5XL!
Image

Cos dla Dextera.
Image

Maz znalazl tanie buty trekkingowe, ja niestety nic, bo nie bylo rozmiaru butow, ktore mi przypadly do gustu. Poza tym obkupilismy sie w koszule drwala i troche pamiatek. Nastepnie pojechalismy do centrum, gdzie zaparkowalismy na parkingu JC Penny (platny $1 za godzine, pierwsza godzina za darmo). Nie planowalismy wchodzic, ale zauwazylam z daleka fajne koszule i maz powiekszyl swoja kolekcje. W ten sposob ze zwiedzania museum wyszly nici i udalismy sie na ostatni posilek na Alasce.

Kolega podeslal mi linka do programu na Travel Channel, gdzie byla mowa o dobrym jedzeniu na Alasce. Jednym z wymienionych miejsc byl Humpy’s Alehouse, wiec weszlismy wlasnie tam. Myslalam, ze to restauracja, a to byl taki diner/fast food. Ja skusilam sie na burgera z renifera, maz na burgera z halibutem. Szczerze mowiac nie czulam, zeby ten burger smakowal jakos inaczej i spokojnie moglabym byc przekonana, ze jem inne mieso. Apple Crust, ktore zamowilismy na deser byly gigantyczne. Posilek dla dwoch osob kosztowal 50 dolarow. Do tego jeszcze obowiazkowy napiwek.

Czas udac sie na lotnisko, oddac samochod i przepakowac torby, zeby upchac nasze zakupy. Musialam jeszcze wpasc na stacje benzynowa, gdzie probowalam wycelowac w 3/4 baku. Bardzo irytuje mnie system kupowania paliwa w USA, gdzie trzeba z gory przewidziec za ile sie tankuje i za tyle zaplacic. Musialam wracac do okienka, zeby dotankowac za 5 dolarow i dobic do kreski 3/4. Niestety zagraniczne karty kredytowe nie dzialaja przy dystrybutorach, bo trzeba wpisac lokalny kod pocztowy. Znajomy powiedzial mi o tym pare lat temu i jakos tak zapamietalam, ze musze zawsze miec gotowke na benzyne, nie biorac pod uwage, ze w kasie mozna bez problemu zaplacic karta. Jak do tej pory, tylko w jednym wypozyczonym aucie w USA mialam informacje ile galonow paliwa zostalo zuzytych i moglam dokupic dokladnie tyle do pelna, a tak to zgadywanie. Na Alasce dwa razy zaplacilam za wiecej niz weszlo do baku, ale nie chcialo mi sie wracac po 1 i 2 dolary reszty do kasy.

Mimo, ze auto nabylo maly odprysk na przedniej szybie, to nikt nie zauwazyl tego przy oddawaniu i dostalismy pokwiatowanie, ze wszystko jest w porzadku i koncowy rachunek bez zadnych doplat.

Lotnisko w Anchorage uwazam za bardzo sympatyczne i przyjemne. Chyba jedyne w USA, o ktorym mam taka opinie. Mimo posiadania statusu Elite Plus w Sky Team, nie moglismy skorzystac z lounge Delty, bo nie ma wstepu w przypadku lotow krajowych.
Image

Duzo malych samolotow ...
Image

Jak i duzych.
Image

Image

Ciekawe linie lotnicze tam lataja: BP Conoco Philips, Ravnair, itp.
Image

BP Conoco Philips: All aircraft are operated solely and exclusively for the authorized passengers of ConocoPhillips and BP in accordance with their Shared Services Agreement. https://www.planespotters.net/airline/C ... ion-Alaska
Image

Lot mial byc lekko opozniony, ale samolot zostal przygotowany do odlotu w ekspresowym czasie i odbilismy od terminalu tylko 5 minut po rozkladowym odlocie. Mialam szczescie, ze nikt nie siedzial obok mnie, chociaz jak sprawdzalam wczesniej, to miejsce bylo zajete. Samolot byl prawie pelen, ale nie bylo zadnego problem z miejscem na bagaz podreczny, tak jak w BA.

W Seattle wyladowalismy okolo 22.00. Do czasu jak doszlismy do pasow z bagazem, nasze torby juz na nas czekaly. Mialam dokladne wskazowki, gdzie czekac na shuttle bus do hotelu, wiec udalismy sie przed terminal na przystanki busikow. Ruch tego typu transportu jest ogromny. Busiki hotelowe i parkingowe krazyly caly czas. Nasz przyjechal po okolo 10 minutach i zawiozl nas do Marriottu tuz obok glownego terminalu. Chcialam zarezerwowac Hiltona, ktory jest jeszcze blizej, ale byl wyprzedany na ten dzien.

W Marriotcie zameldowanie poszlo sprawnie i udalismy sie w strone pokoju. Tu niespodzianka, bo korytarz idzie dookola wewnetrznego dziedzinca i trzeba pokonac spory odcinek, zeby dojsc do niektorych pokoi. Pokoj przecietny, w sumie nie ma o czym pisac. Wszystko co potrzebne bylo, wszystko dzialalo.

Ciag dalszy nastapi.
_________________
Carpe Diem.


Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka, 04 Paź 2015 12:54, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
5 ludzi lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 04 Paź 2015 09:48 

Rejestracja: 02 Lis 2012
Posty: 413
Loty: 145
Kilometry: 309 536
niebieski
Zdjęcia meeeeega ..... relacja jak zwykle u @Aga_podrozniczka na poziomie ;)
PS Patent z tabliczką STOP jest też w Nowej Zelandii ......
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 09 Paź 2015 10:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Dzien 9, Seattle.

Dzien rozpoczelismy od hotelowego sniadania. Dali nam menu, ale skorzystalismy z bufetu. Wybor byl ograniczony, ale nie tragiczny. Na koniec dostalismy rachunek na $44. Mialam pokoj ze sniadaniem (koszt $10 ekstra), wiec tylko podpisalam dla formalnosci. Polecam te opcje w Marriottach, inaczej jest drogo.

Odkrylam tez, ze hotel ma wewnetrzne patio, na ktore wygladaja pokoje, jest tam basen i troche drzew. Nawet ladnie to wygladalo i ktos byl juz na basenie, ktory jest czysto rekreacyjny.

Przepakowalismy torby i zostawilismy w recepcji po wymeldowaniu. Troche nam sie bagaz rozrosl po wczorajszych zakupach i ciezko bylo wszystko upchnac. Do transportu publicznego bylo tylko 5 minut spacerem. Po drodze zaobserwowalismy ludzi z ogonami. Najwyrazniej w Hiltonie byl jakis zlot, ale nie wiem czego, nie moglismy domyslic sie.

Dojscie do kolejki jadacej do centrum.
Image

Central Link light rail - Sound Transit jezdzi z lotniska do centrum Seattle. Cena biletu w jedna strone $3, dzienna karta $6. Mozna kupic karte, zeby nie zawracac sobie potem kupowaniem biletow, ale oszczednosci na tym nie ma. Pociag stal juz na peronie, a po paru minutach odjechal. Byl caly zapakowany i dowiedzielismy sie, ze jest „game weekend”, finaly NFL (amerykanski footbal). Duzo ludzi mialo koszulki zespolu Chicago.

Pani z recepcji doradzila nam, zeby wjechac na gore budynku Columbia Center, bo jest to najwyzszy wiezowiec w miescie i wjazd jest za darmo. W zwiazku z tym wysiedlismy na stacji Pioneer Square, po jakis 35 minutach jazdy kolejka.

Wejscie do wind na taras widokowy bylo od strony 5th Avenue. Ochroniarz pytal sie czy jedziemy na taras, wskazal winde i nacisnal przycisk na 40 pietro. Tam przesiedlismy sie do kolejnej windy na sama gore. Windy sa bardzo szybkie i nie czuc, ze jedzie sie tak wysoko. Na gorze niespodzianka – oplata za wstep. To nas zaskoczyli, cena okolo $14 od osoby.

Nie ma zewnetrznego tarasu widokowego, wszystko jest przez szyby, ale w ciagu dnia nie bylo problemu z zadnym odbiciem swiatla. Jest ekspozycja z informacja o tym co widac w rozne strony, o historii budynku, a nawet porady jak robic zdjecia telefonem przez szyby. Malo ludzi, mozna na spokojnie podziwiac widoki, bardzo przyjemna atmosfera. Jest tez nawet jakis maly bufet, ale byl zamkniety. Bilet pozwala na ponowna wizytego tego samego dnia, wiec mozna wrocic wieczorem i zobaczyc swiatla miasta.

Widok na dzielnice biznesowa.
Image

Informacje o Columbia Center.
Image

Okolice Seattle.
Image

Informacje o dzielnicy biznesowej.
Image

No i oczywiscie Space Needle.
Image

Z Columbia Tower udalismy sie spacerem wzdluz 5th Avenue do stacji Monorail, a nastepnie w strone Space Needle, ktora byla celem spaceru. Ze stacji Westlake Mall mozna dojsc w 15 minut i przy okazji porobic troche zdjec po drodze i zobaczyc miasto.

Budynki miedzy Columbia Center a Westlake Mall.
Image

Image

A to juz za Westlake Mall, taka ciekawostka, apartamentowiec w budowie i na kazdym balkonie stoi przenosna toaleta. Nie widzialam wczesniej czegos takiego na budowie.
Image

Image

Space Needle czyli kosmiczna igla zostala zbudowana w 1962r na Swiatowe Targi, ktore odbywaly sie w Seattle. Ma 184m wysokosci i zostala tak zaprojektowana, zeby wytrzymac wiatry do 200mph i trzesienie ziemi do 9.1 w skali Richtera. Na wysokosci 150m jest restauracja, ktora obraca sie. Motyw podobny do wielu wiezy na swiecie.

Przy Space Needle i Muzeum EMP bylo sporo ludzi. Do kas kolejka, do automatow biletowych tez kolejka, ale krotsza. Bilety sa na konkretna godzine, my kupilismy na 13.30, ktora byla za pol godziny. Jest opcja kupna biletow na wieze i Chihuly Garden and Glass, lacznie za £36. Indywidualne bilety kosztuja $22 na kazda atrakcje.

Od 13.00 zaczeli wpuszczac na 13.30, ma to sens, bo stoi sie w kolejce do windy. Windy sa tylko 3 i nie naleza do najszybszych. Widok podobny do tego z wiezowca Columbia Center, ale troche przesuniety blizej wzgorza. Przy wejsciu na wieze robia zdjecia, ktore mozna potem wyslac sobie na maila z kiosku komputerowego. Na tarasie widokowym mozna zrobic sobie zdjecie z panorama miasta, metoda pobierania zdjec ta sama. Jest tez aplikacja na telefony, Space Needle, nawet na Windows maja, ale nie udalo mi sie sciagnac jak stalam w kolejce, bo slaby internet byl. Ale plus, ze zrobili, bo zwykle Windows jest pomijany. Moze dlatego, ze Bill Gates stamtad pochodzi ;-) W oszklonej czesci sa ekrany, gdzie mozna przyblic szczegoly z panoramy, dom Billa gates tez jest zaznaczony.

Wjazd na wieze.
Image

Widok z gory.
Image

Marina.
Image

Widok na wzgorza.
Image

A to muzeum EMP z gory.
Image

Po zjezdzie z wiezy postanowilismy udac sie na jakis maly lunch, zanim udamy sie na dalsze zwiedzanie. Po drugiej stronie ulicy od wiezy byl bar sportowy i mala „budka” z chinskim jedzeniem i kawami. Jedzenie nie bylo jakies wybitne, ale dalo rade. Wolelismy uniknac baru sportowego, bo ludzie ogladali jakis mecz.

Czas na wizyte w Chihuly Gardens and Glass. Przyznaje, ze nie wiedzialam nic o tym miejscu, dopoki nie sprawdzilam na szybko na Tripadvisorze przy kupnie biletow. Jest to najpopularniejsza atrakcja w Seattle i po wizycie rozumiem dlaczego. Dla osoby lubiacej robic zdjecia i bawic sie swiatlem, byla rewelacyjna. Kolorowe, szklane rzezby/instalacje byl swietne do fotografowania. Wiekszosc byla wystawiona na czarnych podestach, z odbiciem jak w lustrze.

W kilku miejscach stali fotografowie, mozna bylo zrobic sobie zdjecie z instalacjami i odebrac w kiosku, tak jak na wiezy. Sklep z pamiatkami zabijal cenami i nic tam nie kupilismy.

Image

Gmatwanina szkla z bliska.
Image

Perski sufit.
Image

Image

Image

Prawdziwa lodka standardowego rozmiaru, jakby ktos zastanawial sie jakiej jest to wszystko wielkosci.
Image

Image

Glass House.
Image

Te konstrukcje pamietam z Kew Gardens w Londynie.
Image

Image

Odbicie wiezy w kuli.
Image

Juz po wizycie w obu atrakcjach, doszlam do wniosku, ze najlepiej zaczac od Chihuly Garden and Glass, tam kupic laczony bilet bez kolejki i zwiedzic najpierw wystawe, a potem wieze. Nie marnuje sie czasu na stanie w kolejkach i oczekiwanie na wlasciwa godzine, zeby wjechac na wieze.

Nastepny punkt programu, to widok na Seattle z Kerry Park. Wedlug nawigacji jest to 0.9 mili od Igly, ale trzeba isc pod gore. Zlapalismy taksowke, z kierowca ktory niewatpliwie nie pochodzil z tych rejonow i nie wiedzial jak tam dojechac, musial skorzystac z nawigacji. Zajelo to moze 5 minut i kosztowalo kilka dolarow. Nazwa park jest troche przesadzona, skwerek bardziej pasuje. Kawalek zieleni z widokiem na wiezowce. Bylo tam troche ludzi i wiekszosc lawek byla zajeta. 10 minut, pare zdjec i udalismy sie bocznymi ulicami w strone Igly.

Image

Dzielnica na wzgorzu byla bardzo przyjemna, troche mieszkan i ulice z duzymi domami. Jedno z mieszkan bylo na sprzedaz wiec obejrzelismy sobie ulotki i cene. $500tys (£330tys) za 3 pokojowy apartament okolo 90m2, na wyzszym pietrze, z widokiem na miasto. Zdecydowanie taniej niz w Londynie.

Mapka sytuacyjna rejonow Igly.
Image

Bylo juz okolo 17.00, wiec zbieralismy sie powoli w strone lotniska. Od rana wiedzialam, ze nasz samolot bedzie opozniony, co w srodku dnia zostalo oficjalnie potwierdzone i dostalismy nowa godzine zamkniecia check-in o 19.30, a lot przesunieto o 1h15min na 20.30.

Tym razem wybralismy opcje przejazdu Monorail, bo nie chcialo nam sie juz chodzic. Taka ciekawostka za 2.25 dolara. Dojechalismy w pare minut do centrum handlowego, ktore jest poczatkowa stacja kolejki na lotnisko. Na peroni byla strzalka w lewo na stacje Link light rail albo na prawo do centrum handlowego. Poszlismy na lewo i nijak nie moglismy znalezc tego wejscia na stracje. W koncu weszlismy do centrum handlowego z glownego placu, a tam byly schody w dol na stacje. Na samem stacji tez dziwne oznakowanie. Przy schodach strzalka w dol, na dole na „peronie” strzalka na gore???

Monorail, rowniez zbudowany z okazji Wystawy Swiatowej w 1962r.
Image

Tunel komunikacyjny.
Image

Stacja pod centrum handlowym to ciekawe rozwiazanie komunikacyjne. Jest to tunel, ktorym jezdza autobusy i Link light rail. Peron, a moze przystanek, jest wspolny dla obu srodkow transportu, tyle ze autobusy maja kilka oddzielnych przystankow na dlugosci peronu, a pociag zatrzymuje sie od poczatku, do polowy.

Tym razem bylismy otoczeni przez Rosjan. Duza rodzina, a nawet kilka rodzin, wracalo z zakupow i zwiedzania i byli bardzo glosni. Niestety wysiedli dopiero stacje przed lotniskiem, gdzie jest chyba duzy parking Park and Ride, bo duzo osob opuscilo pociag.

Spacer 5 minut do hotelu, po drodze duza grupa ludzi z ogonami i przebierancow w kostiumy psow i innych zwierzakow. Dalej nie moglismy rozpracowac co to za impreza, bo nie bylo nigdzie zadnych informacji. Ale wiedzialam juz dlaczego nie moglam zarezerwowac Hiltona na ten termin.

Dzien w Seattle uwazam za udany, aczkolwiek ceny wejsc do atrakcji nie byly niskie.

Odebralismy bagaze z hotelu i podjechalismy busikiem na lotnisko. System odbierania i odwozenia przy glownym terminalu jest troche nietypowy. Trzeba wjechac na pierwsze pietro, przejsc kladka na parking i zejsc/zjechac z powrotem na wysepke, gdzie zatrzymuja sie busiki. Taksowki maja osobne stanowisko na parkingu i z tego co widzialam wiekszosc, jak nie wszystkie, sa ekologiczne.

W odlotach nie bylo duzo ludzi, przy stanowiskach BA praktycznie nikogo. Poprosilam, zeby nasze bagaze byly wyslane tylko do Heathrow, bo mamy dluga przesiadke, nie bylo z tym problemu. W ogole wszyscy byli bardzo mili, byc moze dlatego ze samolot byl opozniony i nie chcieli nikogo denerwowac.

Kontrola poszla sprawnie, bo nie bylo duzo ludzi, a i tak ominelismy kolejke przechodzac przez Fast Track, gdzie nikogo nie bylo. Szybki przejazd na terminal S i weszlismy do lounge BA. Jest ona tuz nad bramka S10, skad odlatuje samolot.

Nasz prosba o skorzystanie z prysznica troche zdziwila obsluge, tak jakby bylo to cos nieslychanego, mimo ze prysznic jest. Co prawda tylko jeden, ale zawsze cos. Sama lounge ma dwa pomieszczenia, jedno wieksze ogolne i mniejsze dla pierwszej klasy. Z tego co czytalam wczesniej, nie warto siedziec w pierwszej klasie, wiec spedzilismy czas w ogolnej czesci. Stoly kleily sie niemilosiernie, wybor jedzenia taki sobie. Alkohol trzeba zamawiac z baru albo u kelnera. Bardziej podobala mi sie ogolna lounge na lotnisku w Oslo, bo byl tam wiekszy wybor jedzenia i napojow.

Niektorzy pasazerowie najwyrazniej nie wiedzieli o opoznieniu, bo byli troche zbulwersowani, ze nie wolaja nas jeszcze do wsiadania. Boarding byl troche chaotyczny, ludzie stali juz dookola bramki i ciezko bylo przejsc. Najwyrazniej BA nie potrafi tego zrobic, tak jak amerykanskie linie.

Business Class – Club World byl rozczarowujacy po First. W jednym rzedzie jest 8 miejsc, czyli dwa razy tyle co w First i z tego co pamietam, to o ile inne klasy byly odswiezane w 2010r, to biznes jest z 2006r. Oczywiscie moglo byc gorzej, moglibysmy leciec ekonomiczna, nie ma co narzekac ;-) Co ja mowie, bedziemy leciec ekonomiczna na tych samych lotach do i z Seattle w lutym.

Ja siedzialam tylem przy oknie, maz przy przejsciu. Wybralam to miejsce celowo, zeby w razie czego moc sfotografowac zorze polarna przez okno. Okolo godziny po starcie przyszla do mnie pani z obslugi i zaczela cos mowic przez okienko miedzy siedzeniami. Jak juz zatrzymalam film, ktory ogladalam, okazalo sie, ze chciala powitac mnie na pokladzie, przedstawic sie i podac mi reke. Gdybym czegokolwiek potrzebowala, mialam poprosic. Byla to szefowa kabiny, miala kartke z lista pasazerow i podchodzila do wszystkich Gold’ow. Moj maz poczul sie zignorowany ;-)

Salatka i losos jako starter.
Image

Danie glowne, losos. Nie chcialam ryzykowac niezbyt dobrze zrobionej wolowiny w BA.
Image

Jedzenie bylo zjadliwe, ale oczywiscie nie bylo tak ladnie podane jak do Seattle. Szampana pic nie moglam, bo na Heathrow czekal na mnie samochod. W Londynie wyladowalismy z okolo godzinnym opoznieniem, w satelicie C. Przejscie przez kontrole paszportowa w glownym terminalu bylo blyskawiczne. Ostatnio wstawiono tam duzo ilosc bramek biometrycznych, do ktorych nie bylo kolejki. Niestety obsluga bagazowa nie popisala sie. Czekalismy okolo 20 minut zanim wyjechaly pierwsze walizki z Seattle, kolejne 20 minut zanim wyjechala moja torba (naklejka Priority nie ma zadnej wagi u bagazowych w UK). Torba meza nie wyjechala w ogole. W koncu po godzinie poszlam do punktu obslugi bagazu i dowiedzialam sie, ze mieli jakies male zamieszanie przy rozladowaniu samolotu i jego torba trafila na zly wozek i wyjedzie zaraz na innym pasie bagazowym. Kto byl na Heathrow T5, wiec jak dluga jest hala bagazowa i jakie dystanse trzeba tam pokonywac. Zanim poszlam do meza, ktory ciagle czekal przy pasie 3 i doszlismy do pasu 8, pojawil sie pan z obslugi i wreczyl nam osobiscie jego bagaz.

Poltorej godziny od wyjscia z samolotu do wyjscia z terminalu, moj rekord marnowania czasu. Pozostalo nam dojechanie PODem do hotelu Thistle, skasowanie biletu parkingowego przez recepcje i wreszcie dojazd do domu. Tym razem parking Thistle nie byl tak zapakowany i nawet byly wolne miejsca, byc moze faktycznie w dniu naszego wyjazdu byla wyjatkowa sytuacja.

I tak oto zakonczyla sie nasza wyprawa na Alaske. Podsumowanie juz za chwile.

Lot do Oslo nastepnego dnia opuscilismy i nikt nas za to nie scigal. Co prawda okolo dwoch tygodni pozniej zadzwonili do meza z BA zapytac sie czy byl na pokladzie, bo nie zgadzaja im sie dane i nie wiedza czy przyznac mu punkty czy nie. Karte Gold dostal po kilku dniach, co bylo wrecz szokujace, po poprzednie przyszly po kilku tygodniach.

Podsumowanie.

Wziawszy pod uwage tanie bilety i klase podrozy, to wycieczka byla bardzo udana. Owszem bylismy po sezonie na Alasce i duzo miejsc bylo zamknietych, ale kolory jesieni wynagrodzily to. Mysle, ze warto pojechac o kazdej porze roku, jak jest taka mozliwosc. My mamy bilety do Fairbanks na luty 2016 (kolejna promocja BA).

Pomijajac cene biletow lotniczych, to wydatki na miejscu zaleza tylko wylaczenie od budzetu. Na pewno bylo duzo tanich noclegow i jedzenia do wyboru.

Brak zorzy byl rozczarowujacy, ale widoki i przyszle plany podrozne rekompensuja mi to. Nie zwiedzilismy muzeum lotnictwa i muzeum Anchorage, ale wierze, ze nadrobie to w przyszlosci.

Amerykanskie linie lotnicze sa lepiej zorganizowane jesli chodzi o boarding, obsluge bagazu i punktualnosc. British Airways, ktorym najczescie latam po Europie jest w trzecim swiecie pod tym wzgledem. Easy Jet czy Wizzair sprawdzaja sie lepiej w kategorii boardingu i punktualnosci.

Koszty:

Przeloty:
OSL-LHR-SEA w business BA, 2 x £386.29 + £20 (Expedia) = £792.58
Upgrade do First na locie LHR – SEA, 2 x 22500 avios + 2 x £7.50
Dolot LHR-OSL dla dwoch osob – 13000 avios + £35
Delta SEA – ANC – SEA, ekonomiczna, 2 x $196.51 = $393.02 = £252.26
Total: £1094.84 (x 5.75 = 6,295.33PLN)

Niebudzetowe noclegi, oszczedni moga zignorowac:
Thistle London + Parking + PODs = £180
Homewoods Suites Anchorage, 3 noce - $668=£438.48
Hatcher Pass B&B, 3 noce - $563.85 = £371.99
Marriott Seattle Airport, 1 noc - $252.53 = £166.60
Total: £ 1,157.07 (x 5.75 = 6,653.1525PLN)

Jedzenie:
Golden Coral – $34.36 = £22.02
TGI – £22.16
Zakupy w sklepie spozywczym, dwie obiado-kolacje, najdrozsze steki, $56.79 = £37.37
HUMPYS GREAT ALASKAN ALE w Anchorage - $50.21 = £33.12

Transport:
Wynajem samochodu w Enterprise Anchorage Downtown, 6 dni, klasa Toyota Avensis, bez zadnych ubezpieczen oprocz assitance, $229.89. (886PLN)
Benzyna: 1136 mil (1827km) - okolo $65 (ok. 240zl), musze potwierdzic, bo pisze z pamieci i nie mam kwitkow na wszystko.
Whittier Tunnel - $13 = £8.39

Nie liczylam ile wydalam na calosc, z wejsciem do atrakcji, pamiatkami i zakupami.

Zyski lojalnosciowe:
47,805 Avios lacznie, po 320TP, Gold Status dla meza, co zupelnie nie ma znaczenia poza wyzszymi zarobkami avios.
20tys HHonors Points.
446 avios za hotel w Seattle.
_________________
Carpe Diem.


Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka 12 Paź 2015 10:06, edytowano w sumie 2 razy
Góra
 Profil Relacje PM off
lupus lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 09 Paź 2015 11:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Sie 2013
Posty: 992
Loty: 29
Kilometry: 37 728
niebieski
Super relacja, już druga z Alaski w ostatnim czasie :)
Co prawda nie tak bardzo budżetowo, ale czego nie robi się, żeby spełnić swoje marzenia :)
Nakręcacie mnie coraz bardziej na to, a Japonia czeka w kolejce, będzie ciężki wybór :D
Czekam na podsumowanie i gratuluję doskonałych zdjęć :)
_________________
Pytania o Gdańsk/trójmiasto? Śmiało, spróbuję pomóc.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#18 PostWysłany: 09 Paź 2015 12:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Jak wszystko zaplanujesz duzo wczesniej, znajdziesz tanie bilety i noclegi, to nie bedzie drogo. Moj wyjazd byl zupelnie ad hoc i nie poswiecilam zbyt duzo czasu na wyszukiwanie informacji, noclegow, itp. Zabralam sie za to dopiero pare tygodni przed wyjazdem, jak juz bylo wiadomo, ze bilety beda honorowane, a bilet do Oslo kupilam dzien przed wylotem, bo czekalam na prognoze pogody. W przypadku ladnej pogody planowalam kupic bilety na wczesniejsza godzine i pojechac do miasta.

Wyjazd do Fairbanks pewnie bedzie tanszy, bo wynajmiemy jakis domek i bedziemy zywic sie samemu. Za loty zaplacilismy po £308 (1,771PLN) z Amsterdamu, przez Heathrow i Seattle.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off
lupus lubi ten post.
 
      
#19 PostWysłany: 12 Paź 2015 09:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Sty 2013
Posty: 576
Loty: 268
Kilometry: 525 273
niebieski
Fajna relacja, chociaż podróż zupełnie nie w moim stylu (zdecydowanie za dużo czasu w aucie, a za mało na szlakach), ale co kto lubi :) Powtórzę się - piękne zdjęcia, już się nie mogę doczekać zimowej Alaski w Twoim obiektywie :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#20 PostWysłany: 12 Paź 2015 09:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Mar 2013
Posty: 2921
Loty: 476
Kilometry: 1 136 630
niebieski
Nie jestem pewna co bedziemy robic przez 11 dni w Fairbanks zima. Wybor noclegow bardzo maly, atrakcji tez.
_________________
Carpe Diem.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 24 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 0 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group