Fly4free.pl

W kierunku AMS-MEX, jeśli podstawią dziewiątkę to brać 26 rząd. Gwarancja miejsca na nogi w takiej ilości, że mozna by się nawet położyc

_________________
Azory => Egzotyka tuż za rogiem, czyli azorski "double decker" :)

Zamiast kupować prezenty lepiej zostawić sobie kasę na "extra" wydatki, czyli naciąganie. Kasowali za wszytko za co mogli i często kręcili, taksówki często droższe niż w PL i czasem mawet nie chcieli negocjować ceny tylko czekali na turystów z bogatszych krajów. Nie jestem pewny czy za takie nastawienie do turystów taka pomoc im sie należy. Owszem spotkałem sporo życzliwych ludzi ale to jednak mniejszość. Dla większości byliśmy jednak chodzącym potrefelem. Zawiedziony specjalnie nie jestem bo było to wszytko opisywane wcześniej i dlatego niespecjalnie poczuwałem się do robienia prezentów, co najwyżej cukierki dla dzieciaków

Nie bede nikogo przekonywał do „prezentów”’, oczywiście w głównych turystycznych miastach jest po części tak jak piszesz, ale wystarczy zatrzymać sie w jakiejś mniejszej miejscowości by zobaczyc ze ludzie nie myślą w ten sposób zupełnie

My zatrzymaliśmy sie w kilku wioskach podczas podróży zeby rozdać to co mieliśmy

Pozdr z Trynidadu

Drobne prezenty są OK, nas nic nie kosztują, a ocieplają relacje. Przypomnę, że oni tam średnio zarabiają równowartość słownie stu złotych, a zaopatrzenie w podstawowe towary jest bardzo słabe. Będą się cieszyć ze wszystkiego: długopisu, balonika, cukierka, hiszpańskojęzycznej gazety, którą za darmo dostaniecie na pokładzie Aeromexico. Tylu życzliwych ludzi to ja dawno nie widziałem.

Ja również - życzliwych, pomocnych, radosnych i zadowolonych z życia.

Ogólnie dostali od Fidela prikaz, że mają łupić wszystkich na kasie niemiłosiernie. Ci co świadczą usługi są bezlitośni, nawet negocjować się nie da. Ale ogromna większość to ludzie życzliwi, pomocni, a to że oczekują wdzięczności to normalne przy tej nędzy...przykład - spadł mi łańcuch z rowerka i tak się zaklinował że masakra...prawie natychmiastowa pomoc lokalsa, trochę pogmerał, wyrwał na siłę, upaćkany niemiłosiernie...jak mu nie dać gifta...poszedł 1 CUC i gitara.

.
Co Ty chłopie za bzdury wypisujesz???

To info od Kubańczyków, a jak myślisz po co dwie waluty? I porównaj ceny za mieszkanie (o hotelach wspomnę), taksówki itd. choćby z tymi w Pl...

Daj spokój, nie wypisuj głupot...

Poziom dyskusji...brak słów...

Była petarda

Czy te kropki w prawym górnym rogu to desant amerykański lądujący na kubańskiej plaży?

też w końcu wybraliśmy się na Cayo Santa Maria, tu polecam podejść na plażę hotelu Valentín Perla Blanca i zagadać z obsługą, za 100 pln [na 4 os.] mieliśmy przez 5h leżaki, open bar oraz hamburgery [w ramach tipa, poza protokołem]

@Zjadacz

Byłem akurat w tym hotelu i zastanawiałem się co tak szybko hamburgery i mohito schodzą w barze przy plaży

Hotel mogę polecić. Cena w miarę rozsądna, trochę za dużo ludzi jak na mój gust ale plaża jak z folderów rekompensuje wszystkie minusy.

Kanadyjczycy rozwijali mój polski kompleks, że w hotelach ALL zawsze robimy największą wiochę. Nieprawda - są od nas lepsi. A że był to hotel w opcji Adults Only to nie trzeba było się krępować szczeniaków własnych i obcych i można było pić od rana. Czułem się niezmiernie głupio od czasu do czasu podchodząc do baru po kubeczek piwka lub drinka. Wszyscy, ale to dosłownie wszyscy przyjechali do hotelu z własnymi bidono-termosami o pojemności min. 2 litrów, które to ochoczo uzupełniali płynami w barze, mniej więcej raz na pół godziny.

To się nazywa dbać o stałe nawodnienie organizmu.

Z praktycznych informacji warto jest wiedzieć, że od stosunkowo niedawna nie trzeba podczas tranzytu w Meksyku odbierac bagażu i nadawać go ponownie na kolejny lot.
Walizkę odbiera sie dopiero na lotnisku docelowym, więc problem z głowy

Odnośnie lokalsów i ich podejścia, prawdą jest to, że bezlitośnie skubią turystów z kasy, ale dla wielu z nich to jedyna możliwość zarobku, więc jadąc tam trzeba sie liczyc z tym, że będziemy łatwym celem... Tez sama zmęczyłam się tym, że wręcz wymagają napiwku za każdą jedną pierdołę, przede wszystkim dlatego, że w niektórych przypadkach miałam do czynienia z ludźmi którzy robili cos całkowicie bezinteresownie i wolałam odwdzięczyć sie im za uczciwość i właśnie tą bezinteresownośc... Przede wszystkim dużo takich sympatycznych i serdecznych osób spotkałam w biedniejszych okolicach, gdzie faktycznie dostęp do podstawowych środków do życia jest ograniczony. Ci ludzie nie chcieli ode mnie ani grosza, ale ucieszyło ich właśnie coś tak banalnego jak mydło.

Sama widziałam jak za włożenie plecaka do luku autobusów Viazul w zależności od tego kto podchodził kasowali różnie (1 CUC, 2 CUC, 5 CUC). Być może dla Francuza 5 CUC tipa to żaden pieniądz, ale przy moich zarobkach to duża kwota, więc myślę, że tipowanie w CUPach to zawsze jakas alternatywa za usługi za które uważałam, że wcale nie powinni dostac nic tak naprawdę.

Przyznaje, że znajomość języka hiszpańskiego pomaga dużo, zarówno w kwestii głębszych rozmów z lokalsami, poznania ich tadycji, kultury i przede wszystkim punktu widzenia, ale również przydaje się do tego żeby sprawnie negocjować i pokazać, że nie tak łatwo nas zrobić w bambuko Także polecam liznąć przynajmniej jakies podstawy hiszpańskiego przed podróżą.

Co do plażowania, jak ktoś chce dziko, rajsko i nie turystycznie to polecam Cayo Jutías przy okazji pobytu w Viñales.

Chwała osobom, które rozpisały szczegóły odnośnie przejazdów miejskimi autobusami w Hawanie!
Przede wszystkim trasa na lotnisko była niezmiernie użyteczna

Mam ABSOLUTNIE PRZECIWNE doświadczenia.

Lucky you

W jakimkolwiek miejscu na świecie jednego okradna a drugiego nie, jeden sie zatruje jedzeniem a drugi nie, od jednego będą wymagac tipa a od drugiego nie.

Ile osób tyle doswiadczeń... Ja przeszłam przez to w 1 osobie, wielokrotnie musialam reklamowac "przypadkowo" źle wydana resztę, widziałam i słyszałam (mówię po hiszpańsku) jak próbują oszukiwac innych turystów...

Na lotnisku w Hawanie zabrałem walizkę z paska i wpadłem na odkrywczy pomysł, że zerwę sobie zawieszkę bagażową, to mi się później nie będzie niepotrzebnie majtać. I tak drobny ruch trwający sekundę przerodził się w ponadgodzinne utkwienie na lotnisku. Okazało się, że bez tej cennej zawieszki nie da rady bezproblemowo wyjść ze strefy przylotów.