Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna
Autor Wiadomość
#21 PostWysłany: 07 Lut 2023 13:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
No cóż, po marudziłem sobie wcześniej a tutaj chyba będzie trzeba odszczekać. Lost camel jest debeściak. Po przybyciu na miejsce okazało się, że nie tylko można się przed 13 zameldować, ale też, jako lojalny klient dostałem upgrade do największego - sądząc po planie piętra - pokoju. Z dwoma małymi oknami. Co prawda nie wiem co za architekt mógł w pokoju z trzema zewnętrznymi ścianami zrobić tylko dwa małe okna, ale cóż, póki co znam się na wojnie, piłce nożnej i wirusach. Doktorat z architektury dopiero w planach
(te wielkie okna na zdjęciu, są w łazienkach. Z mlecznymi szybami)
Image

Przepakowalem klamoty i byłem gotowy na spacer w Kata Tjuta. Wiedziałem że z powodu temperatury Dolina wiatrów jest zamknięta, ale poza tym były dostępne dwa godzinne szlaki. W sam raz na bardzo gorące popołudnie (39 stopni). Tylko najpierw trzeba było tam dojechać.
Image

Mieliście kiedyś tak, że najpierw jest poczucie niepokoju, potem się to wzmaga i człowiek zaczyna analizować - co się dzieje. Ja tak miałem gdy wyjechałem z punktu widokowego na Kata Tjuta. Po 2-3 minutach zorientowałem się że coś jest nie tak. Po dłuższej chwili zrozumiałem że nie pasuje mi, że jadę przy prawej krawędzi jezdni. Dopiero po kolejnym kilometrze czy dwóch dotarło do mnie dlaczego mi coś nie pasuje - powinienem być bliżej osi jezdni. Po prostu jadę pod prąd... Na szczęście przez tą około 50 kilometrową trasę jakikolwiek inny pojazd spotkałem dopiero w drodze powrotnej.
Image
Image
Image
Image
Image
ImageImage

Same szlaki na do pierwszego punktu widokowego czy do Walpa Gorge urokliwe i pozwalające na wyciszenie się - szczególnie jak się jest jedyną osobą w okolicy - i podziwianie piękna przyrody. Z jednym wielkim ale.
Image

Cóż, cieszę się że jednak będę tutaj tylko przez jedną noc. Bo ilość i natarczywość much doprowadziła mnie do chęci jak najszybszej ucieczki. Owszem, siatka pomaga - ale ciągłe bzyczenie, kilkanaście much spacerujących na siatce tuż przed oczami, czy też chmary siadające na człowieku jak tylko się zatrzyma, powoduje że ciężko jest kontemplować okolice. Przynajmniej mi. I trudno sobie wyobrazić, jak ktoś mogłyby w takim towarzystwie zrobić sobie piknik. Ponoć w innych sezonach jest to dużo mniejszy problem, ale aktualnie mi zabiera dużą część z radości z otaczających widoków...
Image
Image
Image

Ostatnią atrakcją dzisiejszego dnia był zachód słońca w towarzystwie Uluru. Bardzo przyjemne doświadczenie, ale przeżywane w sporym towarzystwie. I nie mam na myśli chmary much. Chociaż, całkiem sporo osób piknikowało, więc może ta niecheć do much to tylko kwestia mojej osoby?
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
21 ludzi lubi ten post.
Ella uważa post za pomocny.
 
      
Zbiór tanich lotów Ryanair od 118 PLN! Tylko świetne kierunki: Włochy, Chorwacja i Grecja z polskich miast Zbiór tanich lotów Ryanair od 118 PLN! Tylko świetne kierunki: Włochy, Chorwacja i Grecja z polskich miast
Tygodniowe all inclusive w 4* hotelu w Tunezji od 1701 PLN. Wyloty z 2 miast Tygodniowe all inclusive w 4* hotelu w Tunezji od 1701 PLN. Wyloty z 2 miast
#22 PostWysłany: 08 Lut 2023 03:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Dzisiejszy dzień zaczął się bardzo wcześnie - pobudka o 5.30, tak by zdążyć na świt w towarzystwie majestatycznej skały. Spodziewałem się większego ruchu, ale okazało się na miejscu, że to ja raczej planuje na styk - sporo osób już tam było i cieszyło się porankiem. Po chwili zrozumiałem dlaczego ludzie się wybrali wcześniej. Muchy śpią i pojawiają się dopiero kilkanaście minut po świcie.
Image

A sam świt? Bardzo pięknie to wygląda, gdy Uluru się budzi - skala nabiera barwy, wyostrzają się załamania, wszystko zaczyna wyglądać żywiej. Moim zdaniem dużo ciekawszy spektakl w porównaniu z zachodem, gdzie wszystko gaśnie i zanika...
Image
Image

Potem wybrałem się na spacer wokół skały. Nie wiedziałem że większość szlaku, tak jak w Kata Tjuta, jest zamykana od 11, gdy temperatura jest za duża. Cóż nie dziwię się temu, ja kończyłem spacer około 10, było już 35 stopni - i rzeczywiście, słońce zaczyna przypiekać.
Image
Image

Sam spacer bardzo interesujący - towarzystwo potężnej skały uspokaja, wprawia w nastrój pełen zadumy - potrafię zrozumieć dlaczego jest to święta góra dla Aborygenów. Potęga natury, która jest wspierająca. Daje schronienie, w pobliżu można znaleźć/upolować jedzenie, jest też woda.
Image
Image
Image
Image
Image

Człowiek idzie, podziwia, idzie i zaczyna się zagłębiać w siebie. Z jednym ale, jest niezłym ćwiczeniem umysłu pozostać na tej ścieżce - bo chmary much bzyczą, latają, chodzą po moskitierze. To moja jedyna uwaga.
Image
Image
Image

Bardzo przyjemnym miejscem jest Kapi Mutitjulu. Cień, szum wody i liści. Spokój, raj. Dopóki nie przyszła jakąś wycieczka. Szybko mnie wygonili. To najbardziej oblegana część otoczenia Uluru. Na szczęście jest to dość krótki odcinek, gdzie wycieczki mogą podjechać blisko autobusem.
Image
Image

A zwiedzać można i tak
Image

(ekipy nie widziałem, ale może rozwiązywali jakąś kryminalną zagadkę...)
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
19 ludzi lubi ten post.
 
      
#23 PostWysłany: 08 Lut 2023 13:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Wygląda na to, że "tam" już się skończyło i czas na "z powrotem". Może to i lepiej, dzisiaj miało być powyżej 40 stopni... Ponieważ w sklepie była awaria terminala, to nie udało mi się spróbować reklamowanego tutaj w jednej z wcześniejszych relacji kurczaka i drugie śniadanie jadłem dopiero na lotnisku, gdzie można było zauważyć interesujący samolot - Fokkera 70.
Image

Lotnisko w Ayers Rock jest małym kurnikiem i tak na dobrą sprawę dwa samoloty w przeciągu pół godziny kompletnie je zatykają. Tak jak przybycie dwóch autokarów z wczasowiczami wracającymi tymi samolatami tuż przed moim przyjazdem. Na szczęście ja nie musiałem nadawać bagażu i zdążyłem przed tłokiem na kontroli bezpieczeństwa.
Image

(to się bodajże nazywa upcycling)
Image

W Sydney szybki dojazd do hotelu, czy też właściwie apartamentu, który wybierałem że względu na obecność pralki i suszarki - skoro mam tylko bagaż podręczny, to trzeba sobie radzić.
Image
Image

A Sydney powitało mnie deszczem. Spoko, gorzej że jutro też ma padać i grzmieć. Ponieważ plany były zewnętrzne, to trzeba będzie się zastanowić, co można robić innego zamiast. To jest jedna z fajnych rzeczy w wyjazdach - można długo i fajnie sobie planować, ale nigdy nie wiadomo ile z planów się uda zrealizować

Dzień kończę w galerii sztuki NSW - w środy jest otwarta do 22. Zaczynam od galerii sztuki twórców aborygenskich. I mam ambiwalentne uczucia, bowiem jest to takie mydło i powidło - nie do końca jestem w stanie znaleźć motyw przewodni tej wystawy (poza miejscem urodzenia). I trochę szkoda, bo pewnie część twórców poradziła by sobie też bez tego typu forowania.
Image

Reszta galerii jest średnio interesująca, poza jednym wyjątkiem. The end of imagination. Ciekawy pomysł - duża sala ma tylko kilka rzeźb wnętrze dzielą rzędy kolumn, taki melanż Beksińskiego i Hansa Gigera, a to wszystko jest w ciemności - tylko od czasu do czasu włączają się reflektory przy suficie. Czasem jasno, czasem bardzo lekko - a po każdym rozbłysku zmieniają pozycję. Ciekawy pomysł, angażujący dużo bardziej.
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
7 ludzi lubi ten post.
 
      
#24 PostWysłany: 09 Lut 2023 08:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Noc była burzliwa i kilka razy budziło mnie dudnienie deszczu o szyby. Rano w wiadomościach widziałem, że na przedmieściach Sydney zdarzyły się powodzie błyskawiczne. W ciągu dnia też ma padać i mogą być burze, więc zobaczymy co ciekawego miasto to proponuje pod dachem. Swoją drogą - coś mam ostatnio szczęście do tego typu sytuacji. Jak kilka miesięcy temu byłem w Johannesburgu i miałem odwiedzić Soweto, to też przy śniadaniu oglądałem lokalną telewizję i też był reportaż z miejsca powodzi błyskawicznej. Aczkolwiek tam głównym bohaterem była rozmyta droga, a tutaj samochód rzucony przez żywioł na słup...

Jak wychodziłem z hotelu to przestało kapać, ale wciąż dzień był sponsorowany przez niemieckiego producenta żarówek, więc pierwsze kroki skierowałem do pylon lookout. Przygotowując się do wyjazdu, rzuciłem okiem na bridge climb, ale ceny nawet dla mieszkańca Skandynawii wydały się przesadzone. Ale tuż obok jest miejsce które oferuje sympatyczne widoki, za jedyne 19$ I w dodatku nie wymaga przebierania się w niezbyt twarzowe niebieskie wdzianka. No i jest trochę informacji na temat budowy mostu. Moim zdaniem miejscówka warta odwiedzin.
Image
Image
Image
Image
Image

(bardzo intrygujący blok z radarem na dachu...)
Image

Potem wybrałem się do Museum of Contemporary Art, znajdujące się w ładnym postmodernistycznym budynku nad wodą. W środku było gorzej - szczególnie w porównaniu z wczorajszym Art Gallery NSW. 3 wystawy, jedna płatna (nazwisko kojarzę, ale nie jest na mojej liście "zapłacę by obejrzeć"), plus nowi australijscy artyści i wystawa z kolekcji muzeum.
Image

Przy takich wystawach nowych artystów wiele zależy od kuratora - czy ma jakiś pomysł, czy też zadanie do odbębnienia. Tutaj mamy kilka prac, niezbyt związanych tematycznie i też nie na tyle wyrazistych, by samodzielnie dać sobie radę.
Image

Wystawa z kolekcji też słaba - większość prac pochodzi od twórców aborygeńskich, ale w przeciwieństwie do wczorajszej wystawy, skoncentrowana tematyka jest tylko na tradycji - nawiązania, powtórzenia, przetworzenie. Wczoraj tego nie zauważyłem, ale prace nawiązujące do sztuki tradycyjnej są bardzo do siebie podobne, raczej nie wychodzą poza pewien schemat. Dzisiaj, gdzie tych zebranych prac jest więcej - jest monotonnie. Czyli to muzeum lepiej sobie odpuścić.
Image
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
 
      
#25 PostWysłany: 09 Lut 2023 13:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Troszkę przypadkowo, bo byłem w pobliżu i miałem trochę czasu do zabicia przez oprowadzaniem w Sussanah Place, trafiłem do Muzeum Sydney. Mała placówka znajdująca się w miejscu pierwszego ratusza. Wystawa o tym miejscu oraz dwie czasowe. Ciekawa była wystawa że zdjęciami z pierwszej połowy poprzedniego wieku. No i druga wystawa czasowa dla dzieci - z ciekawą interaktywną zabawą. Myślę że warto poświęcić te kilkanaście minut. Szczególnie że 4free.
Image
Image
Image

Potem wybrałem się na zwiedzanie Sussanah Place. Jest to coś raczej dla osób zainteresowanych, ale moim zdaniem warte godzinnego oprowadzania (12$, zwiedzanie tylko z przewodnikiem). Jest to zespół kilku budynków z 1844, bodajże jedyne zachwane z tego okresu. W środku można zobaczyć jak żyło kilka rodzin z różnych okresów. Z ostatniego domu mieszkańcy wyprowadzili się dopiero w latach 90-tych.
Image
Image
Image
Image
Image

Na drugim planie budynek jaki został zbudowany po wyburzeniu podobnych domów jak Sussanah Place po epidemii dżumy 1900 roku - z dostępem do kanalizacji i oświetlenia gazowego.
Image

Niedaleko znajduje się Rocks Discovery museum - placówka poświęcona troszkę odleglejszej historii tej dzielnicy od czasów ludów pierwotnych (nie wiedziałem że w samej okolicy teraźniejszego Sydney używano około 30 języków aborygeńskich - w całej Australii około 250) do XIX wieku. Interesujące miejsce, ale raczej dla zainteresowanych.
Image

Ja tam wylądowałem głównie przez to:
Image

Kolejnym odwiedzonym przeze mnie miejscem był Hyde Park Barracks(12$, oprowadzanie przez audioguide) , miejsce do którego najpierw przybywali skazani z Wielkiej Brytanii, potem ochronka dla kobiet przybywających do Australii. Jest to kolejne muzeum, które jest ciekawe i pozwala dowiedzieć się więcej o historii (nie aż tak odległej), ale raczej dla osób interesujących się historią niż dla wszystkich.
Image
Image
Image
Image
Image


Ostatnim muzealnym miejscem był Powerhouse. Muzeum techniki i "sztuki stosowanej". To drugie kiepskie, ale pierwsza część warta odwiedzin. W czwartki do 21, w dodatku jest ciekawy program - filmy, koncerty, DJ, bar. Bardzo podobała mi się część poświęcona maszynom parowym (aczkolwiek niedawno otwarta Kopalnia Ignacy w ROWie była jeszcze ciekawsza). Ciekawa jest część transportowa z Cataliną, mamy kilka pojazdów kosmicznych i kamyk z księżyca - wiecie kto po nim stąpał...
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image
Image

A potem, jako że większość miejsc już pozamykanych, przenosiłem graty z poprzedniego hotelu - tego w porcie - do lotniskowego, bo jutro wczesny start. Uprawiając knajping po drodze Sugeruję zacząć od pobliskiego(Powerhouse, zawsze możecie mieć hotel gdzieś indziej ) Batch Brewing Co na Darling Square. Ciekawe czy nazwanego na cześć pewnego kapitana niemniej piwa całkiem zacne.
Image
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
16 ludzi lubi ten post.
 
      
#26 PostWysłany: 09 Lut 2023 23:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Win some, lose some. Wczoraj pogoda taka, że aż nie chciało się wychodzić z hotelowego łóżka - a dzisiaj pełnia lata. Słoneczko, ciepło, bezchmurne niebo, aż się ma się ochotę wyskoczyć na plażę. Czego niestety się nie da zrobić, bo podróż powrotna wzywa. Tak jak zgubiłem gdzieś poprzednią niedzielę, to przez linię zmiany czasu, będę miał piąteczek od Sydney aż po północny Atlantyk...
Image

Z innych tajemnic, ktoś wie co to za urządzenie, na które natknąłem się w prysznicu? Nijak nie chciało działać, a nie spodziewałbym się w Ibisie jakieś kosmicznej technologii w rodzaju masażera czy biczów wodnych...
Image

I jeszcze jedna obserwacja, w Europie załogi śpią raczej w czterogwiazdkowych hotelach. A tutaj tani przewoźnik najwyraźniej też taniej nocuje pracowników...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#27 PostWysłany: 10 Lut 2023 00:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 20 Paź 2011
Posty: 436
srebrny
abelincoln napisał(a):
,

Z innych tajemnic, ktoś wie co to za urządzenie, na które natknąłem się w prysznicu? Nijak nie chciało działać, a nie spodziewałbym się w Ibisie jakieś kosmicznej technologii w rodzaju masażera czy biczów wodnych...
Image



Timer odliczający czas przeznaczony na prysznicowanie

_________________
Image

Naprawdę pisze się razem. Naprawdę!
Zresztą zresztą też.
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
3 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
#28 PostWysłany: 10 Lut 2023 00:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
@Stasiek_T dzięki. Człowiek uczy się całe życie - myślałem że takie rzeczy to tylko na okrętach podwodnych
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#29 PostWysłany: 10 Lut 2023 00:45 
Moderator forum
Awatar użytkownika

Rejestracja: 16 Wrz 2011
Posty: 2597
Loty: 243
Kilometry: 297 179
abelincoln napisał(a):
Przygotowując się do wyjazdu, rzuciłem okiem na bridge climb, ale ceny nawet dla mieszkańca Skandynawii wydały się przesadzone. Ale tuż obok jest miejsce które oferuje sympatyczne widoki, za jedyne 19$ I w dodatku nie wymaga przebierania się w niezbyt twarzowe niebieskie wdzianka. No i jest trochę informacji na temat budowy mostu. Moim zdaniem miejscówka warta odwiedzin.


Aż sprawdziłem ile ta przyjemność kosztuje... A ja myślałem że Petra jest droga :D

Fajna relacja, podziwiam za intensywne tempo podróży :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#30 PostWysłany: 10 Lut 2023 00:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
klapio napisał(a):

Fajna relacja, podziwiam za intensywne tempo podróży :)


Dzięki. Więcej niż jedna osoba z mojego otoczenia sugerowała bym poszedł z tym na terapię - bo kto mieszczący się w normie nie dość że leci na drugi kontynent na kilka dni, to jeszcze zamiast prostej drogi zalicza 3 porty przesiadkowe (aczkolwiek to dotyczyło innych wyjazdów)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#31 PostWysłany: 10 Lut 2023 01:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Już jestem na lotnisku zaczynając długa drogę powrotną, ale chciałem najpierw napisać kilka słów o Australii. Po pierwsze, zaskoczyło mnie, ile wspomina się o narodach pierwotnych (czy też pierwszych). Prawie w każdym miejscu było nawiązanie do trybu/plemienia które kiedyś było w danym miejscu - informacja że to ich ziemia czy też że są związani z przyrodą. Albo informacja przy chyba każdym wideo, że mogą tam się znajdować wizerunki czy głos osób które już nie żyją. Nie oceniam, ale było tego tyle, że zwróciło moją uwagę.
Image

Inną rzeczą, Która mnie zaskoczyła jest problem w Australii z alkoholem. Jedna rzecz że nie można go kupić w sklepach spożywczych, tylko w licencjowanych. Mieszkam w Skandynawii, nie takie rzeczy widziałem. Ale już to że na przykład w knajpie nie można sprzedać piwa mocniejszego niz 7% w szklance o pojemności pinty - tylko musi to być mniejsza, czy też że jest problem z czarnym rynkiem alkoholu w interiorze i rząd pracuje nad nowymi sposobami ograniczania (a wczoraj w Alice Springs spotkała się starszyzna różnych trybów ludów pierwotnych by o tym dyskutować i o wpływie alkoholu na przestępczość - w Ayers są plakaty i też przy wypożyczeniu informują by nie zostawiać nic na wierzchu opuszczając samochód), było dla mnie spotym zaskoczeniem. A wydawało się że to taki luźny kraj jest...

Last but not least, wczorajszy dzień był w znaczącym stopniu sponsorowany przez Rocks, kiedyś dzielnicę o średniej reputacji, a teraz bardzo zgentryfikowaną, gdzie bardzo przyjemnie się spaceruje, są muzea, sklepy i knajpy - ale też jest na tyle sterylnie i ładnie opakowane, że człowiek się czuje sztucznie. A i ceny są o parędziesiąt procent wyższe. Niemniej, ciekawa dzielnica do odwiedzenia.
Image
Image
Image
Image
Image

Odprawa była bardzo interesująca i spędziłem na niej prawie pół godziny. Najpierw pani próbowała mnie odprawić kilka razy mówiąc że nie umie mi przydzielić miejsca. Kiedy wspomniałem, że już mam zarezerwowane, zorientowała się, że nie widzi miejsc na loty Air Canada. Jak to ustaliliśmy, zaczęła ze mną sprawdzała wymogi - czy je spełniam. Nic to nie dało. Potem zawołała koleżankę, i powtórzyliśmy proces. Potem, panie zadzwoniły do przyjaciela, gdzie najwyraźniej jest inny system rezerwacyjny, pogadały trochę i udało się. Jest szansa że wrócę do Europy...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
12 ludzi lubi ten post.
sko1czek uważa post za pomocny.
 
      
#32 PostWysłany: 10 Lut 2023 10:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 08 Lis 2012
Posty: 1366
Loty: 247
Kilometry: 401 466
srebrny
abelincoln napisał(a):
Już jestem na lotnisku zaczynając długa drogę powrotną, ale chciałem najpierw napisać kilka słów o Australii. Po pierwsze, zaskoczyło mnie, ile wspomina się o narodach pierwotnych (czy też pierwszych). Prawie w każdym miejscu było nawiązanie do trybu/plemienia które kiedyś było w danym miejscu - informacja że to ich ziemia czy też że są związani z przyrodą.

Chciałbym wierzyć, że to takie szczere ze strony współczesnych Australijczyków, czy jednak to nie jest tylko takie wspominanie, żeby nikt im nie zarzucał, że nie pamiętają o tych ludach pierwotnych...
10 lat temu (jak to szybko minęło), podczas trasy Melbourne-Adelaide, byłem w takim centrum kultury Aborygenów w Halls Gap (w Grampianach) i tam też widziałem podobną mapę, którą tu wcześniej zamieściłeś - że ten kontynent zamieszkiwało kilkaset plemion o różnych językach. W sumie wydaje się to oczywiste patrząc na powierzchnię Australii, ale jakoś tak człowiekowi się utarło, że Aborygeni to była jakaś jednolita grupa.

Nasz przewodnik, typowy Australijczyk, ciepło wypowiadał się o Aborygenach, ale też wspominał o wielu współczesnych problemach, gdzie alkoholizm był chyba na pierwszym miejscu. Może stąd właśnie te ograniczenia w sprzedaży alkoholu, o których wspomniałeś.

Na koniec dzięki za relację - oprócz miejsc nieznanych, zawsze też jest ciekawie, kiedy ktoś odwiedza te same miejsca, w których się było :) A z tym lotem na kilka dni na drugi koniec świata, to myślę, że wiele osób na tym forum nie mieści się w granicach "normy" ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#33 PostWysłany: 10 Lut 2023 10:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4573
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Należy jeszcze dodać, że historia nowych mieszkańców Australii nie jest specjalnie fascynująca, ta zlikwidowanych jest ciekawsza
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#34 PostWysłany: 10 Lut 2023 11:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 26 Wrz 2012
Posty: 1519
Loty: 618
Kilometry: 991 353
srebrny
@abelincoln
Bardzo dobrze się czyta Twoją relację, wrażenia z miejsc, które ja też nie tak dawno widziałem. Aborygeni- wrzód na du.ie części Australijczyków? Nie dziwię się, że dużo o nich piszą, organizują wystawy, muzea. Poczucie winy - realne czy na pokaz? Pouczająca jest historia sporu lokalnej grupy Aborygenów z państwem o kontrolę nad Uluru i dopuszczanie wspinaczki na monolit.

@pabien nie bardzo rozumiem, czemu tamto ciekawsze niż to. Skoro sucho informujesz nas, to albo napisz dlaczego ciekawsze Twoim zdaniem, albo napisz po prostu, że dla Ciebie ciekawsze. Dla mnie (przykładowo) niezwykle ciekawą jest historia, jak Australia (nie)radziła sobie z ostatnią pandemią, taka historia najnowsza, długotrwała blokada wyjazdu i powrotu nawet własnych obywateli.


Ostatnio edytowany przez sko1czek, 25 Kwi 2023 12:47, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#35 PostWysłany: 10 Lut 2023 11:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 31 Sie 2012
Posty: 4573
Loty: 639
Kilometry: 792 498
HON fly4free
Ależ proszę. Tak bardzo szybko

Z rządowej strony

What is the brief history of Australia?
In the 1850s gold was discovered and the gold rush that followed brought people to Australia from all over the world. In 1901, Australia became a nation, forming the Commonwealth of Australia. One year later, Australia became one of the first countries in the world to give women the right to vote.

Kwestia radzenia sobie z covidem to teraźniejszość, nie historia. Zresztą to jest państwo, które rości sobie prawo robienia masy rzeczy za obywateli i eliminować problemy na drodze administracyjnej. Hiistoria z papierosami, czy wspomnianym w relacji alkoholem to inne przykłady takich działań.

Jest fajna seria satyryczynych filmów o Australii na youtube, one zdają się dobrze oddawać to czym (tamtejsza) polityka jest
tu przykład




Edit: i jeszcze w sprawie historii. Historia to taka nauka nienauka, która ma to do siebie, że lubi się powtarzać. Początek obecności świata Zachodu w Australii to kolonia karna (ten fakt jest wymieniony w trochę bardziej rozbudowanej brief history). Obecni rządzący zdają się wracać do korzeni i uznawać, że mają legitynajcę do dramatycznego ograniczania swobód obywateli.

Jest też szansa, że Australia będzie znów jednym z pierwszych państw we wprowadzaniu zakazu wyrobów tytoniowych. Obawiam się, że przy tym nie zalegalizują marihuany w zamian jako środka kompensującego
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#36 PostWysłany: 10 Lut 2023 18:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
kevin napisał(a):
Chciałbym wierzyć, że to takie szczere ze strony współczesnych Australijczyków, czy jednak to nie jest tylko takie wspominanie, żeby nikt im nie zarzucał, że nie pamiętają o tych ludach pierwotnych...


Ciekawe dla mnie było w muzeum australijskim, gdy opisywano historię kolonizacji, to zle rzeczy robili Brytyjczycy i Europejczycy - a pozytywne robi Australia...
Góra
 Profil Relacje PM off
kevin lubi ten post.
 
      
#37 PostWysłany: 10 Lut 2023 19:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Chyba United nie będzie moim ulubionym przewoźnikiem. Niby wszystko gotowe, długo po czasie zamknięcia bramki, ale żadnej komunikacji. Ja z tego skorzystałem (na rzut okiem na Lounge dostępny dla PP tuż obok gate, opis kiedyś się pojawi w odpowiednim wątku), ale jakoś obiegły mnie wątpliwości jeśli chodzi o jakoś obsługi klienta przez amerykańskie korporacje. Niektórzy z nas chcieli by mieć okazję zaliczyć jakiś United Club na przesiadce by się wykąpać... Tym razem nie siekierki, tylko drimek. Ale jako doświadczony podróżnik wiem, żeby spytać o piżamkę, bo nie ma ich dla wszystkich. A w tym stroju jest dużo wygodniej będzie spędzić te kilkanaście godzin lotu.
Image

Swoją drogą, ilość grup uprzywilejowanych do pre-boardingu w United jest fascynująca. Nie mówiąc już o ilości pasażerów w grupie 1. Aż zadziwiające, że jacyś pasażerowie zostali do innych grup...
Image

Bardzo podobał mi się pierwszy komunikat załogi: ponieważ mamy jakiś problem z oprogramowaniem, zresetujemy system. Zaimie to jakieś 10 minut. Mam nadzieję, że silniki są podpięte do bardziej stabilnego systemu... Cóż, drugi komunikat był równie ciekawy - popsuł się pojazd wypychający, więc nasze spóźnienie wzrośnie do godziny.
Image

Zabrzmi to jak herezja, ale zapewne to przez okna - drimek wydaje się przestronniejszy niż 777 kilka dni temu. Aczkolwiek poziom zainteresowania załogi jest podobny. W sensie niewielki. Strefa C jest dwukabinowa i, nie da się ukryć, spora, całe naście rzędów - obsługa jest równie zajęta sobą w przedniej kabinie, jak i w tylniej. Rozdali co mieli rozdać i potem trzeba ich szukać. A nie, przepraszam, przyszła do mnie raz stewardesa z pytaniem czy przypadkiem coś się nie popsuło, bo mam wpół przyciemnione okno - a nie ciemne jak wszyscy inni...
Image

Im bardziej się ich szukało - tym bardziej ich nie było. Fotel trochę zużyty, ale cóż, nie ma co narzekać. Szczególnie że odkryłem że można podpiąć swoje słuchawki bluetooth - co prawda ich nie wziąłem, ale jeśli kiedykolwiek jeszcze będę korzystał z United Polaris, zapamiętam
Image
Image
Image

Ale nie polecam tylniej kabiny C. Podporządkowana jej jest tylko jedna toaleta a pasażerowie z Y+ też lubią z niej korzystać. Takie problemy pierwszego świata. A poza tym, lot długi i nudny. Jedzenie w porządku, ale nie na tyle smaczne by zapamiętać co jadłem. Natomiast zapamiętałem i się podzielę, żeby nigdy nie zamawiać soku pomarańczowego. Nie kojarzę żebym kiedyś pił równie kiepską zabarwioną wodę. Multimedia, o dziwo, jeszcze uboższe - lecąc do Australii zostawiłem sobie dwa filmy, żeby mieć co oglądać w drodze powrotnej, już ich nie było. A nowości na tyle atrakcyjne, że spędziłem większość czasu z książką...
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
11 ludzi lubi ten post.
 
      
#38 PostWysłany: 11 Lut 2023 02:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Prysznic. Zaśmiał się drwiąco United Club w terminalu E. A może jeszcze flytki do tego? Toaleta 3 bramki dalej, se możesz umyć rączki tam. Takie luksusy jak prysznic to nie w stanie ludzi ciężko pracujących, tutaj co najwyżej możesz sobie popatrzeć na plakat reklamujący rodeo z hożą dziewoją dzierżącą pasiasty sztandar. Potem zrobiłem sobie kawę. I muszę przyznać że wzbudziło mój głęboki szacunek, jak można zepsuć ten w sumie prosty napój. Nawet u mnie w biurze kawa nie jest aż taka zła. A tam jest paskudna. Naprawdę. Chyba miał rację pewien (ponoć) Kenijczyk, "Yes, we can". Skiepścili to naprawdę profesjonalnie. Ja niestety okazałem się zbyt wygodny i ewakuowałem się do innego terminala i innego saloniku. Szczególnie że mój następny lot miał być opóźniony o pół godziny.
Image

Co prawda w terminalu C jedzeniowo było tak samo, ale przynajmniej było więcej miejsca. I mieli kibel. Ale najważniejszym powodem, dla którego spędziłem tam dwie godziny przesiadki, były dwa sympatyczne piwa - ipa i koźlak. Na szczęście dotarłem do saloniku tuż po południu, więc nie było to patologiczne picie - tylko picie.
Image
A propos o byciu patologicznym. Jeszcze więcej ludzi tutaj nie stać na słuchawki(w porównaniu z europą) i rozmawia na głośnomówiącym. Co mocno przeszkadza innym(znaczy się, mnie). Aczkolwiek nic nie przebije pana, który grał w jakiegoś counter strike'a na głośnikach. Te wrażenie gdy człowiek sobie spokojnie idzie i nagle seria z automatu... <Mem z natchnionym gościem i "wybuchającą" głową>Ameryka</mem>
A i smacznego.
Image
Potem poznałem nowoczesność made in USA. Dwóch panów ręcznie przytargało wózek z bagażami, porównali wydruki i zaczęli ładować. Ciekawe, bo wszystkie walizki miały czerwone Priority, więc pewnie tylko ludzie z przodu są tak obsługiwani...
Image
A, o, zwykle bagaże przywiózł traktor.
Image
Po czym się okazało że chyba coś im się pomyliło i z drugiej przyczepki nie załadowali. Tylko wezwali konsylium...
Załącznik:
rsz_img_20230211_075418.jpg
rsz_img_20230211_075418.jpg [ 310.44 KiB | Obejrzany 4118 razy ]

A sam lot? Bardzo przyjemny E2-195, z porządnymi siedzeniami dla C, nie to co w Europie. Do jedzenia dostałem dwa różne menu, ale udało się zamówić kurczaka...
Image
Który był bardzo rozczarowujący. Nie wiem ilu z Was robiło rosół na kurze, a potem dolewkę i pomidorową na cienkuszu. Te mięso smakowało jak pozostałość po tych kulinarnych wyzwaniach. W dodatku podlane to było Merlotem z Ontario. Lubię na wyjazdach spróbować lokalnych wyrobów, szczególnie winnych. I o ile kilka dni temu chardonnay z okolic Niagary był świetny, to dzisiaj ilość tanin w tym winie była przytłaczająca - na tyle, że raczej ten napój powinien być używany do denerwowania nielubianych krytyków kulinarnych niż biednych turystów. Ale, muszę zaznaczyć, że od kilku lat przestałem przepadać za czerwonymi winami, preferuję białe...
Image
Przy okazji obejrzałem "The silent twins". Świetny.
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
 
      
#39 PostWysłany: 11 Lut 2023 10:28 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
Lot był spóźniony, a ja chciałem skorzystać z flagowego saloniku Air Canada, a właściwie z opcji jedzeniowej tam, więc prysznic znowu przegrał z rzeczywistością... Cóż, ta podróż powinna być ok, ale wieczorem pasażerowie Ryanaira będą mieli nieświeżego współpasażera. Life's a bitch.
Image

Przyznam się szczerze, że dopiero tutaj, w tej całej podróży w bussiness class przez pół świata poczułem się naprawdę dopieszczony. Przy fine dining'u obsługa się dopytuje i wyjaśnia. Potem poszedłem na lampkę wina przed odlotem do strefy bufetowej (bardziej by porobić zdjęcia do postu do odpowiedniego wątku, mogłem równie dobrze zamówić kolejny deser) i tam też była cała ceremonia z otwieraniem butelki, próbowaniem i nawet trochę opisu pochodzenia wina się trafiło. Moje ego się poczuło dopieszczone. Na tyle, że na pokład drimka wchodzę przy last callu i nikim innym w kolejce. Cóż, warto było.
Image
Image

Lot powrotny do Europy był całkiem przyjemny. Mały dreamliner, smaczne żarcie, rozrywka pokładowa na poziomie - cóż więcej chcieć. Szczególnie że znowu był riesling znad Niagary. Lot minął szybko i przyjemnie.
Image
Image

I w tym miejscu muszę ponarzekać na samego siebie. Mam oneNote'a z planami wyjazdów czy też interesujacymi miejscami. A że byłem w Dublinie w zeszłym roku, byłem pewien że notatki na temat tego miejsca też tam są. Więc na cały dzień w tym pięknym miejscu się zupełnie nie przygotowałem. Bo już kiedyś to zrobiłem. A tu zonk. W żadnych moich notatkach nie ma nic na temat Irlandii... Cóż, chyba muszę zacząć dzień od szukania, tego co chciałbym robić dzisiaj.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#40 PostWysłany: 11 Lut 2023 23:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 17 Sty 2011
Posty: 1492
złoty
W baraku ten wyjazd się zaczynał, to i w baraku się skończy. Ponieważ Dublin niezbyt pasuje do Australii i też dzisiejszy dzień zrobiłem sobie bardzo luźny, to nie będę opisywał tych kilku godzin.

Skoro już jesteśmy już na mecie tego wyjazdu, to czas a male podsumowanie. Jak pisałem wcześniej, nie będę się zajmował kosztami,
- bo po co sobie psuć wspomnienia - ale kilka innych uwag się znajdzie.

Po pierwsze, nawet jeśli leci się z przodu i można sobie poleżeć, to dwa międzykontynentalne loty pod rząd są mocno męczące. Szczególnie jeśli nie potrafi się spać w samolocie. Owszem, to miłe jak dbają w C o człowieka(sprawdzić czy nie United), ale po n-tej zmianie strefy czasowej człowiek się gubi. Nie wiedząc która jest aktualnie, która jest w domu i która będzie na miejscu. Przynajmniej bez sprawdzenia. Nie mówiąc już o tym, że nie można docenić tego co się przeżywa w podróży. To taki kociokwit - lounge, lot, knajpa. Dodatkowo, nie ma się czasu docenić tego co się trafiło. Człowiek nażarty, napity i bardziej myśli o miejscu na kolejne atrakcje niż patrzy wstecz. Smaczne i przyjemne, ale kompletnie bez refleksji. W przyszłości raczej bym sobie zafundował jakiś stopover. Szczególnie, gdyby podróż odbywała się z tyłu samolotu.

Drugą rzeczą jest Ayers Rock. Resort, który tak na dobrą sprawę ma tylko jedną atrakcję. Poza tym jest to mało ciekawe miejsce, gdzie przez większość dnia jedyne co można robić, to smażyć się na basenie. Malutkim. Nie mam dużego doświadczenia z resortami, więc sobie pogeneralizuję (). Jest to raczej średnio ciekawa miejscówka, i raczej nie chciałbym tutaj wrócić. Nawet jeśli uważam Uluru czy też Kata Tjuta to przepiękne i mistyczne doświadczenie - otoczka jest średnia. No i te p... muchy. Cieszę się że tam byłem, ale to tyle.

Jeśli chodzi o Sydney, to jest to bardzo fajne miasto z bardzo miłymi ludźmi. Do teraz nie mam pojęcia czy na "how do you do" (używane w każdej interakcji) mam tylko odpowiedzieć, czy też odwzajemnić. Niemniej, warto było odwiedzić. Szkoda, że nie miałem okazji przez pogodę wybrać się na spacer po plażach, czy też skorzystać z nich, ale i tak, to co widziałem spowodowało chęć do powrotu. Oby LH miało jeszcze podobne promocje...

Trzecia rzeczą jest fakt że nie użyłem ani razu przejściówki do kontaktów. Zarówno w samolotach, Irlandii, Kanadzie, USA, Australii były gniazda USB. XXI wiek po prostu.

Z rozczarowań, spodziewałem się przy okazji wizyty w Teksasie, że dostanę tutejszy odpowiednik hawajskiego Lei. Jakiś automat albo chociaż Colta. A tu nic. Nawet nikt nie przekonywał mnie że Wade vs Roe jest złe. Jak to zwykle bywa, dużo gadania o wartościach, a jak człowiek chce pamiątkę, to se musi kupić chińszczyznę...

Dziękuję wszystkim czytającym i udzielającym się w tym wątku, przepraszam za literówki i do następnej relacji. Zapewne w kwietniu - z krótkiego i bliskiego wyjazdu.

A i na deser, obowiązkowe zdjęcie dla każdego odwiedzającego Australię.
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
25 ludzi lubi ten post.
brzemia uważa post za pomocny.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 41 posty(ów) ]  Idź do strony Poprzednia  1, 2, 3  Następna

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 1 gość


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group