Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 25 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 06 Lut 2023 17:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Mam to szczęście, że po latach pracy w korporacji i przejściu na swoje nie musze już sztywno trzymać się dat urlopu i pytać kogokolwiek czy mnie na wyjazd puści. To jest absolutnie komfortowe i nie zamieniłbym tego już za żadne wynagrodzenie. Złota klatka, zawsze będzie tylko złota klatka :)

Wyjazd do Azji nie był szczególnie planowany i w sumie byłem tutaj tylko w Indiach, ale od tego czasu minęło już 10lat. Tajlandia okazała się kierunkiem który podyktowany był świetna promocja linii Turkish Airlines. W maju 2022r, zapłaciłem 1500zł za bilet no Phuket w Tajlandii, z międzylądowaniem w Stambule. Sam wyjazd 1 luty – 23 luty 2023. W planach Tajlandia, Malezja, Singapur i Kambodza. Bardzo duże wyprzedzenie, ale czas tak szybko zleciał, że dzisiaj uważam to za całkiem ok rozwiązanie.
No ale po kolei, tym bardziej że pisze to w zasadzie na bieżąco.

Kurs tajskiego bahta to 1BHT – 0,13zł.
Za dolara dostawaliśmy około 32BHT, którego kupowałem przed wylotem za 4,3zł.

Warto tutaj zaznaczyć, że wyjechaliśmy w składzie 2+1( z trzyletnim synem), a także z małżeństwem naszych przyjaciół, którzy po 2 tygodniach będą musieli wracać do polski, a my zostaniemy jeszcze 9 dni dłużej. Byliśmy już na kilku wyjazdach i świetnie się nam razem podróżuje. Rozumiemy się, akceptujemy, znamy od lat i co najważniejsze uwielbiamy testować lokalne kuchnie, co jest bardzo ważnym elementem naszych podróży.

Wiadomo że lecimy z trzylatkiem i dla wielu jest to "problem” a także bariera dla której przestali podróżować. My kiedyś powiedzieliśmy sobie że pojawienie dziecka nie przeszkodzi nam w podróżowaniu, a wszystkie jest w głowie i odpowiednim przygotowaniu. Wiadomo że dziecko się będzie nudzić, więc zabranie kilku zabawek, kolorowanki czy bajek, jest tutaj bardzo ważne. Nasz maluch ma za sobą już sporo lotów i ogólnie lubi latać

Wylot z Warszawy, przez Stambuł na Phuket standardowy i nie ma co się rozpisywać.
Przylot po południu na miejsce, więc planowaliśmy przenocować gdzieś blisko lotniska i rano wziąć samolot do Chiang Mai. Jednak po przeanalizowaniu tematu jeszcze w Polsce, zdecydowaliśmy się od razu wziąć samolot, aby jednak rano następnego dnia nie marnować czasu już na transport. To była dobra decyzja i choć wielu uzna że to męczarnia i to z dzieckiem, to bez wahania powtórzylibyśmy ten manewr gdyby trzeba było.

Chiang Mai
Po przylocie wieczorem na lotnisko, bardzo szybko można było znaleźć transport. Można skorzystać z kilka aplikacji typu Grab, czy Uber, to jednak po sprawdzeniu okazało się że jest ono droższy niż lotniskowe taksówki. Za kurs do centrum zapłaciliśmy 150BHT co dało niecałe 10zł na rodzinę. W takich okolicznościach z plecakami, wózkiem i pięcioosobowym składem nie opłaca się nadmiernie kombinować, a transport lokalny wcale nie wychodzi dla nas korzystniej.
Noclegi zarezerwowaliśmy już w Polsce i staram się to jednak robić od czasu kiedy podróżujemy z maluchem. Na nocleg wybraliśmy Na BaanYa Chiang Mai, za który zapłaciliśmy 500zł (4 noclegi, dla trzech osób ze śniadaniami). Jak na ten standard to była dla nas świetna oferta i zdecydowanie polecam. Codzienne sprzątanie, wymiana ręczników i… uzupełniany barek o wodę, coca-cole, chipsy, orzeszki… serio. Zaraz przy hotelu jest kilka knajpek ze świetnym jedzeniem, a że jesteśmy miłośnikami kuchni, szczególnie orientalnej to byliśmy jak w niebie :). Lokalizacja przy tzw Starym Mieście po zewnętrznej stronie, co spowodowało że jest o wiele taniej.

Wieczorem krótki rekonesans najbliższej okolicy i oczywiście rzuciliśmy się na street food jak „szczerbaty na suchary”. Tutaj nie ma co się rozpisywać, trzeba zobaczyć i spróbować. Mamy też ten komfort w grupie że zazwyczaj zamawiamy każdy coś innego i najnormalniej próbujemy od siebie, co pozwala nam szybko zorientować się co jest dobre a co jeszcze lepsze. Jedzenie tanie, na street food w okolicy 50-80BTH. To już piwo jest w tym chyba najdroższe bo tez będzie kosztowało w okolicy 80BHT za Chiang’a.

Pierwszy dzień po przylocie zaplanowaliśmy na spokojnie. Nie do końca wiedzieliśmy w jakiej będziemy formie a i warto się czasem z jeden dzień oswoić z klimatem. Samo Chiang Mai jest spokojnym miastem, choć to drugie co do wielkości miasto w całej Tajlandii.
W mieście przygotowują się na święto kwiatów, co dodatkowo pewnie zwiększa jego atrakcyjność. W samym mieście i okolicach jest podobno ponad 300 świątyń i nie mieliśmy ambitnego plany zobaczenia ich wszystkich, tym bardziej że doskonale wiem że każda kolejna byłaby bardzo podobna.

Z pewnością na uwagę tego dnia zasługuje jednak Wat Phra That Doi Suthep. To świątynia oddalona od centrum jakieś 18 kilometrów, które pokonaliśmy w jakieś 50minut. Tutaj wiadomo że trzeba skorzystać z transportu. Grab pokazywał około 500BTH w jedna stronę. Skorzystaliśmy z Songthaew, czyli powiedzmy takiej lokalnej taksówki do której można po drodze wskoczyć. Zazwyczaj płaci się około 30BTH w obrębie miasta za jedna osobę.
Za kurs z miasta do świątyni, czekaniem na nas kierowcy i powrót zapłaciliśmy po krótkiej negocjacji 500BTH i była to rozsądna kwota. Widziałem cennik na miejscu, gdzie w jedną stronę koszt wynosił 100THB za osobę. Sumarycznie prawie 2h w transporcie, 1,5h czekania na miejscu wyniosło nas 65zł czyli po 33zł za rodzinę, co też było całkiem rozsądnym rozwiązaniem.
Sama świątynia zbudowana jest na wzgórzu, w miejscu, gdzie według legendy wdrapał się, zatrąbił i padł martwy biały królewski słoń z relikwiami Buddy. To był oczywiście znak by wybudować obiekt właśnie tam. Tak w skrócie, bo historia jest bardziej rozbudowana. Do takich historii odnoszę się z dużym dystansem, akceptując wierzenia innych. Dla mnie to coś na kształt groty mlecznej w Betlejem, gdzie upadła kropla mleka Matki Boskiej i dlatego warto tam przyjechać…. taa…
Nie mniej samo miejsce jest okazałe. Już samo wejście sprawiało przyjemny widok, bo aby dojść trzeba było wspiąć się po ponad 300 schodach, które ozdobione była pięknie mitycznymi stworzeniami Naga. Samo wejście proste, bo samodzielnie poradził sobie z nimi nasz trzylatek. Podobno można tak wjechać za 50BTH windą ( w dwie strony), ale nie było to dla nas konieczne.
Koszt wejścia na teren świątyni wynosi 30BHT dla obcokrajowców, Tajowie nie płacą. Opłata ta przeznaczona jest na utrzymanie świątyni oraz kształcenie młodych mnichów. Co do mnichów to akurat modlili się w świątyni, co była dla nas dodatkowa, spora atrakcją. Sama świątynia jest piękna. Nigdy zdjęcia nie oddadzą atmosfery miejsca, dźwięków, modlitw czy zapachów. Było warto jechać tyle czasu z całą pewnością. Byliśmy jednak nieco późno bo prawie o zachodzie słońca. Z tego względu zanim się zorientowałem było już ciemno, a chciałem polatać tam trochę dronem. Po zachodzie słońca włączają oświetlenie świątyni, co powoduje że wygląda ona tez nieco inaczej. No… jest pięknie.
Załącznik:
Komentarz do pliku: Songthaew, czyli zbiorowa taksówka
IMG_7373.jpg
IMG_7373.jpg [ 990.69 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_5249.jpg
IMG_5249.jpg [ 640.44 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_7534.jpg
IMG_7534.jpg [ 465.12 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_7624.jpg
IMG_7624.jpg [ 465.09 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_7582.jpg
IMG_7582.jpg [ 623.12 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_8032.jpg
IMG_8032.jpg [ 704.01 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8045.jpg
AnyConv.com__IMG_8045.jpg [ 671.41 KiB | Obejrzany 19836 razy ]




Wieczorem pobliski hostel pomaga nam jeszcze na szybko ogarnąć szkołę gotowania na jutro i na kolejny dzień Sanktuarium Słoni. Dostaliśmy całkiem fajne rabaty, a ceny dużo niższe niż przez Internet. Trzeba pamiętać że wiele szkół gotowania ma zarezerwowane terminy na kilka dni do przodu. Z tego względu nie było już miejsca tam gdzie planowałem pierwotnie się udać, ale sumarycznie to te szkoły gotowania maja bardzo zbliżony program i różnią się jedynie szczegółami i wystrojem samej kuchni. Co z tym idzie trzeba się zastanowić czy warto płacić gdzieś dwa razy tyle.

No i niezmiennie fascynuje mnie myśl techniczna Azjatów Lepiej dołożyć przewód niż naprawić stary :)
Załącznik:
AnyConv.com__IMG_7961.jpg
AnyConv.com__IMG_7961.jpg [ 538.37 KiB | Obejrzany 19836 razy ]


Dzień 3 – Szkoła gotowania
Skorzystaliśmy z Asia Scenic Thai Cooking School. W zasadzie tak z dnia na dzień tam było wolne miejsce, a ogarnialiśmy to wieczorem z zajęciami na drugoi dzień rano. Zapłaciliśmy już po rabatach 700Baht za uczestnika, 300baht za „visitors” którzy nie gotują i za dziecko do 3 lat gratis.
W programie, transport, wizytę w ich „organic farm” z omówieniem tego co u nich tam rośnie (ciekawe), wizyta na lokalnym markecie po zakupy, napoje i oczywiście to co ugotujemy. Przygotowujemy 5 różnych dań z różnych kategorii. Stir Fried, Zupy, Robimy pasty curry, gotujemy wybrane curry i na koniec robimy Spring Rolls. Jako podsumowanie otrzymujemy tez ich książkę kucharską. Opcja na pół dnia była zdecydowanie wystarczająca.

Wg mnie całkiem sprawnie sobie radze na kuchni i ciężko powiedzieć czy się czegokolwiek nauczyłem, ale bawiliśmy się świetnie i było to warte swojej ceny. Dobrze spędzony czas.
Załącznik:
428b18b6-231c-401f-98d7-8a947e0faf7b.jpg
428b18b6-231c-401f-98d7-8a947e0faf7b.jpg [ 613.62 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_7856.jpg
IMG_7856.jpg [ 642.4 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
Komentarz do pliku: Zupa Khao Soi
IMG_7437.jpg
IMG_7437.jpg [ 404.72 KiB | Obejrzany 19836 razy ]



Wieczorem udajemy się na Saturday Market, to cos w stylu targu rękodzieła. Wszystkiego dużo, najwięcej ludzi :).
No i próbujemy Duriana. Owoc którego wnoszenie do hoteli i środków komunikacji jest całkowicie zabronione. Tacka z owocem 200baht. Spróbowaliśmy dla części nie do przyjęcia, a cześć z nas uznała że dramatu nie ma :)
Lekko zmęczeni postanowiliśmy coś zjeść i wrócić do naszego hotelu, planując dalsze kroki umilając sobie czas zamiennie pomiędzy Changiem a Leo ;-).
Załącznik:
IMG_8098.jpg
IMG_8098.jpg [ 415.44 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
IMG_7430.jpg
IMG_7430.jpg [ 576.58 KiB | Obejrzany 19836 razy ]



Dzień 4 – Elefant Jungle Sanctuary + Night Sunday market
Już w Polsce wiedziałem że chce się wybrać do sanktuarium słoni. Przeglądałem sporo relacji i filmów na YT. Wybór padł na Elefant Jungle Sanctuary. W zasadzie spodobały mi się ubranka w jakie trzeba się ubrać i to być może przeważyło. Program takich atrakcji jest tez podobny do siebie.
Cena za dorosłego na stronie www 1700baht, my dostaliśmy na miejscu za 1500baht i wg mnie warte to było tych pieniędzy.
Start już o 6:30 i transport na południe miasta za pomocą Songthaew’a. 1,5h jazdy takim transportem mało wygodne, ale tez bez dramatu. Na miejscu dostajemy wszyscy takie same gustowne wdzianka, do których słonie są już przyzwyczajone. Na miejscu grupa około 30 osób, wiec nie jakoś mało, ale tez nie przesadnie tłumnie.Opcja na pół nia była zdecydowanie wystarczająca. Program ustalony i już w Polsce wiedziałem jak to będzie przebiegać. Najpierw pogadanka o słoniach, później karmienie słoni. Następnie słonie chodzą sobie swobodnie a my możemy porobić cała masę zdjęć ze słoniami, dotykając i karmiąc dalej. Całkiem ciekawe przeżycie, bo do tej pry słonie widziałem jedynie w zoo i to z oddali zza ogrodzenia. Kolejny punkt zabawy ze słoniami w błocie i wspólna kąpiel. Na koniec obiad i transport powrotny. Nie uczestniczyłem w zabawie wodnej, ale ludzie byli zadowoleni. Słonie chyba tez, choć ewidentnie były wytresowane w tym względzie. Zanim zdecydowałem na udział w tym, spotkaniu, sporo się zastanawiałem nad moralnością tego przedsięwzięcia. W Internecie sporo napisanych głupot, ale i też całkiem sporo sensownych artykułów na ten temat. Z pewnością nie jest to to samo co narkotyzowanie tygrysów ku radości zwiedzających. Czy słonie były zaopiekowane? Tak, tym bardziej że praktycznie nie ma zbyt wiele żyjących na wolności słoni w Tajlandii. Z pewnością znajda się i tacy którzy będą teraz krytykować, ale na słoniach nikt nie jeździł, choć wiadomo że to komercyjne przedsięwzięcie. Ja uważam że było warto.

Po powrocie udaliśmy się wieczorem na Sunday Night Market czyli największy market z ulicznymi straganami. Powłóczyliśmy się w sumie ponad 2h po tych uliczkach, a jest tego ogrom. Zjedliśmy kilka ciekawych potraw i kupili kilka pamiątek. Ja najbardziej czekałem i szukałem mięsa z krokodyla. Był tylko w jednym miejscu, a szaszłyk wyglądał mizernie. W końcu trafiłem tez na stragan z robactwem i chociaż jeszcze w Polsce zakładałem że będę wszystkiego próbował, to jednak finalnie nie zdecydowałem się. No może wrócę do tematu w Bangkoku.
Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8118.jpg
AnyConv.com__IMG_8118.jpg [ 751.86 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8247.jpg
AnyConv.com__IMG_8247.jpg [ 903.15 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8208.jpg
AnyConv.com__IMG_8208.jpg [ 819.26 KiB | Obejrzany 19836 razy ]


Załącznik:
IMG_5333.jpg
IMG_5333.jpg [ 679.72 KiB | Obejrzany 19836 razy ]



Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8354.jpg
AnyConv.com__IMG_8354.jpg [ 527.34 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_8995.jpg
AnyConv.com__IMG_8995.jpg [ 488.46 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_9056.jpg
AnyConv.com__IMG_9056.jpg [ 623.97 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_9066.jpg
AnyConv.com__IMG_9066.jpg [ 512.47 KiB | Obejrzany 19836 razy ]

Załącznik:
AnyConv.com__IMG_9052.jpg
AnyConv.com__IMG_9052.jpg [ 522.81 KiB | Obejrzany 19836 razy ]



Dzień 5 – Chiang Rai
Na transport do Chiang Rai udaliśmy się autobusem. Koszt vipowskiego autobusu to 300baht więc całkiem spoko, tym bardziej ze to podróż na 3h. Autobus w połowie pusty, ale za to odnotowuje fakt, że jest na serio dużo miejsca. Tylko 3 fotele w rzędzie i sporo miejsca między rzędami. No a ponieważ mam dużo czasu teraz, to piszę tą relacje w zasadzie teraz online. Na tym zakończę, gdyż na miejsce jeszcze nie dojechałem :)
Załącznik:
AnyConv.com__IMG_9098.jpg
AnyConv.com__IMG_9098.jpg [ 304.75 KiB | Obejrzany 19836 razy ]
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez DAD, 07 Lut 2023 17:36, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
13 ludzi lubi ten post.
 
      
Majówka w USA: Seattle + Bozeman lub Missoula od 2639 PLN Majówka w USA: Seattle + Bozeman lub Missoula od 2639 PLN
Urlop nad Gardą za 1031 PLN. Loty do Włoch z Katowic, noclegi przy jeziorze i auto Urlop nad Gardą za 1031 PLN. Loty do Włoch z Katowic, noclegi przy jeziorze i auto
#2 PostWysłany: 07 Lut 2023 08:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Cze 2014
Posty: 2876
HON fly4free
Kurde na swoim, wolność itd. a tylko 3 tygodnie urlopu? Zostałbyś z pół roku :D
_________________
https://youtube.com/@CamiloPardo
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 07 Lut 2023 11:09 

Rejestracja: 11 Lut 2017
Posty: 22
Loty: 48
Kilometry: 128 885
Czekam na ciąg dalszy, udanej podróży?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 07 Lut 2023 13:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
nick napisał(a):
Kurde na swoim, wolność itd. a tylko 3 tygodnie urlopu? Zostałbyś z pół roku :D


Wiesz co, staram się raz w miesiące mieć wyjazd. Rok temu mialem 10. Ten jest dłuższy, ale to tez taki sprawdzian dla nas. Ostatnio myśleliśmy aby wyjechać na zimę właśnie do Tajlandii, albo gdzieś w cieple kraje przezimować. Kto wie, może nawet i emerytura :lol: . Uznałem jednak ze bezpieczniej będzie jak sprawdzę kraj, zanim rzucę się na kilka miesięcy. No i nie ma co ukrywać, podróż z dzieckiem to nie to samo co siedzenie w jednym miejscu na przysłowiowej du**e ;)

Jak wrócimy pod koniec lutego, to już mamy pomookowane bilety na Eurotriop mały, póki co siedzę się tym ze tutaj ponad 30 stopni, a znajomi wysyłają mi filmy jak to muszą odśnieżać swoje samochody :)
_________________
Image


Ostatnio edytowany przez DAD, 12 Lut 2023 05:00, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
nick lubi ten post.
 
      
#5 PostWysłany: 07 Lut 2023 13:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 22 Cze 2014
Posty: 2876
HON fly4free
@DAD Wiadomo, niech Hong Thong Cię prowadzi, pozdro z Chiang Mai ;)
_________________
https://youtube.com/@CamiloPardo
Góra
 Profil Relacje PM off
DAD lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 11 Lut 2023 04:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Dzień 5 – Chiang Rai
Podróż przebiegła sprawnie i szybko, może dlatego że pisałem na laptopie relacje, a reszta składu spała. Mamy prawie dwa dni na to miasto, więc nie ma ciśnienia czasowego na nic. Tego dnia postanawiamy zobaczyć tzn Niebieską Świątynie (Blue Temple) - Wat Rong Suea Ten. Podjechaliśmy Grabem, koszt 100baht. Sama świątynia bardzo ładna, ale tez nie padłem jakoś przed nią na kolana. Może dlatego że widziałem ją wielokrotnie na zdjęciach i na filmach YT. Może to powoli wkradające się zmęczenie, gdyż poprzedniej nocy spałem tylko kilka godzin. Tzn sama świątynia jest atrakcyjna, wszystko na niebiesko i złoto. W środku duży posag buddy, ale chyba podświadomie już czekałem na spotkanie z Biała Świątynia, po której sobie sporo już obiecuję. Pomimo wszystko z pewnością warto. Po sprawdzeniu okazało się że do hotelu mamy 45minut pieszo, więc postanowiliśmy zwiedzić miasto pieszo. Nie było to jednak najlepsze rozwiązanie. Droga była długa i nudna. Kompletnie nic po drodze ciekawego. Miasto samo w sobie… no cóż, mało atrakcyjne, raczej przemysłowe. Bardzo duża ilość sklepów tzw „żelaznych” i stosunkowo mało knajp, restauracji. Zresztą po Chiang Mai, to tutaj jest bardzo mało turystów. Senne miasto, żyjące swoim rytmem. No chyba że chodziliśmy nie tym ścieżkami co trzeba.

Załącznik:
IMG_9213.jpg
IMG_9213.jpg [ 928.87 KiB | Obejrzany 19509 razy ]

Załącznik:
IMG_9161.jpg
IMG_9161.jpg [ 692.59 KiB | Obejrzany 19509 razy ]

Załącznik:
IMG_9210.jpg
IMG_9210.jpg [ 671.7 KiB | Obejrzany 19509 razy ]


Wróciliśmy pod hotel już po 20 i o zgrozo w zasadzie nie było już otwartych żadnych knajp, albo nie potrafiliśmy na takie trafić. W sumie zmęczeni, mega głodni trafiliśmy do… włoskiej knajpy i zakończyliśmy dzień pizzą. Dobra była, ale to najdroższy posiłek tego wyjazdu póki co, i kompletnie nam nie o to chodziło. Może to kwestia ogólnego zmęczenia, ale jakoś tak uznaliśmy że w tym mieście nie ma co robić wieczorem. Taki dzień lekko na stratę ale czasami i takie będą. Postanowiliśmy więc zakończyć ten dzień Hong Thongiem, gdyż następnego dnia nie trzeba w końcu się wcześnie rano zrywać.
Załącznik:
IMG_9755.jpg
IMG_9755.jpg [ 503.6 KiB | Obejrzany 19509 razy ]
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#7 PostWysłany: 12 Lut 2023 04:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Dzień 6
Rano udaliśmy się Boltem do Białej Świątyni czyli Wat Ron Khun (100baht). Właścicielem, pomysłodawca i w zasadzie twórcą jest Chalermchai Kositpipat. Uważany jest na najwybitniejszego tajskiego artystę i chyba takim jest. Świątynia jest stosunkowo nowa, bo jego budowę rozpoczęto 1997r, ale planowane zakończenie w 2070. Podobno artysta wydał na nią już ponad 30 milionów dolarów. Tajowie nie płaca za wejście, pozostali 100baht.
Przy samym zjeździe w ulicę gdzie mieści się świątynia znajduje także miejsc walk kogutów i czekające w klatce koguty. Nudzący się właściciel lekko przysypiał na krześle, ale na szczęście nie było nikogo kto chciałby uczestniczyć w tym przedstawieniu.

Załącznik:
IMG_9574.jpg
IMG_9574.jpg [ 746.7 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Wracając do świątyni, to robi na nas ogromne wrażenie. Jest dziwna, ale jest piękna. Świątynia jest śnieżnobiała i powysadzana tysiącami małych rozbitych lusterek, co powoduje że mieni się w słońcu niesamowicie. Najbardziej spektakularnych miejscem jest tzw „most cyklu odrodzenia” prowadzący nad jeziorkiem wprost do środka świątyni. Wokół mosty setki wyciągniętych dłoni, robi nieco dziwne wrażenie, trochę straszne. Symbolizują one nieograniczone pożądanie. Uniesione w górze błagalne dłonie to również symbol cierpiących dusz w piekle. Tym samym most przypomina, że droga do prawdziwego szczęścia jest możliwa do osiągnięcia podobno tylko w przypadku rezygnacji z pokusy, chciwości i pragnienia. To na serio robi ogromne wrażenie. To miejsce gdzie widziałem że ludzie robią sobie dużo zdjęć. My tez, choć ochrona przegania aby nie blokować tam przejścia.

Załącznik:
IMG_9385.jpg
IMG_9385.jpg [ 604.33 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9420.jpg
IMG_9420.jpg [ 656.35 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9425.jpg
IMG_9425.jpg [ 937.39 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9387.jpg
IMG_9387.jpg [ 362.87 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9488.jpg
IMG_9488.jpg [ 386.96 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Wiele elementów świątyni jest bardzo zaskakujących, bo można znaleźć wiele postaci filmu, aktorów, kreskówek ale i motywy z filmów fantastycznych. To dosyć dziwne i nieco zaburzające mój odbiór tego miejsca.

Załącznik:
IMG_5537.jpg
IMG_5537.jpg [ 503.11 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


W kompleksie znajduje się także toaleta i nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt że z zewnątrz wygląda jak bardzo ważny budynek, cały w złocie :)

Załącznik:
IMG_9542.jpg
IMG_9542.jpg [ 774.92 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_5539.jpg
IMG_5539.jpg [ 837.6 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Przy wejścia stoi czerwona skrzynka na listy. Tam można tez kupić kartki i znaczki na listy.
Dla fanów folkloru, można kupić tez całe Takie stroje. Fajne, ciekawe.

Załącznik:
IMG_9309.jpg
IMG_9309.jpg [ 415 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Trzeba przyznać że Biała Świątynia zdecydowanie spełniła moje oczekiwania i choćby tylko dla niej, warto przyjechać do Chiang Rai.

Następny nasz cel to Wat Huay Pla Kang, czyli w zasadzie trzy świątynie. Pierwszy to błędnie oceniony jako budda, bo tak naprawdę Guan Yin, czyli chińską boginię płodności. Posąg ma 90m wysokości i robi całkiem spore wrażenie. Można na górę wjechać za 40bath. Warto zwiedzić. Druga świątynia nawiązuje trochę do tej wcześniejszej dużej białej świątyni i jest miejscem święceń młodych adeptów buddyzmu.
Trzecia budowla to czerwono, złoto, zielona pagoda. W środku pagody znajduje się drewniany posąg Guan Yin i jest to jedyny w całej Tajlandii posąg z drzewa sandałowego. Generalnie ładnie tutaj i warto przyjechać.

Załącznik:
IMG_9642.jpg
IMG_9642.jpg [ 260.35 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9661.jpg
IMG_9661.jpg [ 745.1 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9633.jpg
IMG_9633.jpg [ 553.08 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9656.jpg
IMG_9656.jpg [ 340.4 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9667.jpg
IMG_9667.jpg [ 423.2 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9683.jpg
IMG_9683.jpg [ 457.88 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Kulinarne zakończenie dnia było bardzo okazałe. Tym razem poszliśmy w przeciwnym kierunku na kolację i trafiliśmy na zupełnie niepozorny hangar. To była prawdziwa uczta. Prawdziwe „all you can eat” w wydaniu tajskim. Kilkadziesiąt dodatków do wyboru, że nawet nie ma co wymieniac, gdyż połowy to z nazwy nawet nie znam. Do tego desery, sosy. Mistrzostwo świata.
Na stół dostaje się kociołek z żarzącymi się węglami, na niego metalowy grill, podlewa rosołkiem i dodaje wszystko to na co się ma ochotę. To wszystko za 168baht czyli 22zł. No i jesz ile chce i co chcesz, bez limitu czasu. Ogromna radość sprawiło nam gotowanie potraw, grillowanie i próbowanie wszystkich tych tajskich specjałów. Najedliśmy się jak „pumby”. To był do tej pory nasz najlepszy posiłek w Tajlandii i pomimo tego że w Chiang Mai nam mega smakowało, to tutaj wygrywa cała otoczka. Mega polecam!

Załącznik:
IMG_9709.jpg
IMG_9709.jpg [ 714.71 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_5671.jpg
IMG_5671.jpg [ 695.26 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9734.jpg
IMG_9734.jpg [ 475.55 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9743.jpg
IMG_9743.jpg [ 371.03 KiB | Obejrzany 19389 razy ]

Załącznik:
IMG_9708.jpg
IMG_9708.jpg [ 412.76 KiB | Obejrzany 19389 razy ]


Wracając odebraliśmy jeszcze nasze pranie z pralni. Trzeba przyznać że pierwszy raz korzystamy z takich rozwiązań w podróży, ale w końca tym razem wybraliśmy się na 3 tygodnie tylko z podręcznymi bagażami. Koszt prania za 1kg to 40baht w tym mieście.
Załącznik:
IMG_9757.jpg
IMG_9757.jpg [ 826.33 KiB | Obejrzany 19389 razy ]



Nie pozostaje nam nic innego niż udać się wieczorem do hotelu, gdyż kolejnego dnia mamy już samolot do Bangkoku.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
10 ludzi lubi ten post.
 
      
#8 PostWysłany: 14 Lut 2023 15:51 

Rejestracja: 03 Gru 2013
Posty: 516
srebrny
Ekstra! Byłam w większości wymienionych miejsc parę lat temu, super sobie przypomnieć :) Miłej reszty podróży!
_________________
Bali https://www.fly4free.pl/forum/bali-lipiec-2023-relacja-z-raju-prawie-na-zywo,215,171983
Malediwy https://www.fly4free.pl/forum/malediwy-ferie-2023-mathiveri-i-ukulhas,215,169789
Góra
 Profil Relacje PM off
DAD lubi ten post.
 
      
#9 PostWysłany: 14 Lut 2023 23:49 

Rejestracja: 30 Mar 2013
Posty: 77
Dopiero przygotowujemy się do wyjazdu, także z ciekawością czytam wasze najnowsze wskazówki! Szczególnie czekam na Kambodżę... ale info z Tajlandii też się przydadzą! ;) :) Udanego pobytu i jak najwięcej odpoczynku! :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 15 Lut 2023 00:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Relacje na pewno napisze w całości. Myślałem ze będzie w miarę regularnie, ale najnormalniej w świecie to duży problem dla mnie. Jesteśmy tak zmęczeni wieczorami ze masakra :). Wbrew pozorom trochę czasu to zajmuje, a jak się ma małego brzdąca na pokładzie, to nie tak łatwo sobie usiąść i spokojnie pisać. Póki co żyjemy, dzisiaj już w Malezji, ale systematycznie będę uzupełniał ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#11 PostWysłany: 17 Lut 2023 17:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Bangkok
Rano szybkie śniadanie i próbujemy łapać Bolta na lotnisko. Jeszcze szybkie spojrzenie na nasz hotel i już wiem co mi on przypomina. Kadry z filmu „Squid Game”. Kto widział to może mieć takie skojarzenie :).

Załącznik:
IMG_9937.jpg
IMG_9937.jpg [ 207.28 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_9936.jpg
IMG_9936.jpg [ 166.5 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Na lotnisku szybko i sprawnie. Mamy już sporą wprawę z rozładunkiem i załadunkiem wszelkich sprzętów a także kosmetyków. Podział ról tutaj ma ogromne znaczenie a Magda (moja żona), logistykę tego przedsięwzięcia ma opanowane idealnie.
Wewnętrzne loty mamy póki co wszystkie w Air Asia. Jesteśmy zadowoleni.
W Bangkoku na płycie lotniska czekał na pasażerów wózek z parasolkami na wypadek deszczu. Nie spotkałem się z tym wcześniej lub nigdy nie zwróciłem na to uwagi. W sumie to bardzo miłe i dające poczucie ze linia dla o klienta.

Załącznik:
tempImage8KGUIz-2.jpg
tempImage8KGUIz-2.jpg [ 389.49 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Szybko łapiemy Bolta do centrum. To dosyć spora odległość a czas dojazdu ponad godzinę. W mojej ocenie i przy naszej pięcioosobowej ekipie ten kurs jest tani - 28zł.
Po drodze kierowca pyta czy chcemy jechać autostrada bo szybciej, ale nie decydujemy na dodatkowy koszt. 15zł za 15 minut szybsza trasę.
Docieramy do naszego hotelu mieszczącego się przy samym Chinatown.
Widok z okna kiepski, sam hotel wygląda świetnie, a cena tez była dla nas odpowiednia.
Minusem były okna wychodzące na dosyć ruchliwą ulicę. Mam czujny sen wiec każde większe dźwięki mnie wybudzają, a czym przekonałem się później. Hotel zdecydowanie rekomenduje z adnotacją ze okna powinny wychodzić na dziedziniec.

Ruszamy w miasto. Przyznaje ze moje młodzieńcze wyobraźnie o Bangkoku było nieco inne. Wyobrażałem je sobie jako ciemne, deszczowe, ponure niczym kadry z filmu „Blade Runner” w klimacie Cyberpunk. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
W rzeczywistości było głośne, zakorkowane i było bardzo gorąco.

Załącznik:
tempImageWk0Pkz.jpg
tempImageWk0Pkz.jpg [ 324.4 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0369.jpg
IMG_0369.jpg [ 287.59 KiB | Obejrzany 17637 razy ]



Pierwsze kroki na Chinatown. Od razu wpadliśmy w szpony chińskich stoisk z „wszystkim”. Nas najbardziej interesowało jedzenie. Głowa raz po raz odwracała się w inna stronę. Jako ze jesteśmy miłośnikami jedzenia to czuliśmy się jak w kulinarnym raju :).
Finalnie trafiliśmy to jakieś ulicznej garkuchni w której była masa lokalnych ludzi.
Nie wiem jak się to stało ze od razu mieliśmy stolik ale dopiero później zauważyłem ze do tego miejsca jest regularna kolejka przed lokalem ludzi czekający na wolny stolik. Chyba nie zauważyłem tego a nikt nie zwrócił nam uwagi. Byliśmy tam jeszcze później dwa razy i za każdym razem knajpa była pełna i trzeba było czekać na wolny stolik.
Na ścianie w końcu zauważyłem informacje o nagrodzie Michelin za rok 2018 i 2019r. Hmm… ciekawe. Nai Ek Roll Noodle bo tak się knajpa nazywała, ale to sprawdziłem dopiero później. Póki co była to nasza pierwsza lokalizacja na jaką wpadliśmy i wpadliśmy pierwsze lepsze z brzegu jedzenie. Wtedy nie wiedzieliśmy że to taka perełka. Trzeba przyznać że ceny tez nie były jakieś wygórowane. W każdym razie było ok, ale bez jakiegoś wyjątkowego zachwytu. Chyba po tajskim jedzeniu jakoś tak, nasze kulinaria kierowały się bardziej w tą stronę a nie chińską.

Załącznik:
tempImagetmGqen.jpg
tempImagetmGqen.jpg [ 300.89 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_9972.jpg
IMG_9972.jpg [ 234.95 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Postanowiliśmy iść pieszo do Wat Pho czyli Świątyni Leżącego Buddy. Mieliśmy iść przez Chinatown, wiec droga wydała się nam atrakcyjna. 30 minut pieszy w tym upale to jednak nie był najlepszy pomysł. Widziałem po minach pozostałych jak już doszliśmy na miejsce, że ledwo żyją. Upał faktycznie była masakryczny.

Co do Wat Pho, to oczywiście interesujące. Wejście 100baht. Można było olac bilet, bo w sumie nikt akurat nie sprawdzał w tym momencie, ale nie ma co robić z siebie cebulaka. Ogólnie cały kompleks mi bardzo podobał. Sam posag buddy mierzy 46 metrów długości i 15 wysokości wypełniając prawie cała powierzchnię budynku. Ciężko takiej postaci zrobić w sumie w całości zdjęcie na jednym kadrze ;-). Świątynia jest podobno starsza niż sam Bangkok. W tej jak i innych świątyniach buddyjskich chodzimy boso. Trzeba tez pamiętać aby siedząc nie kierować stóp w kierunku buddy, jako części nieczystej człowieka. Sam kompleks ma dużo do zaoferowania i jest bardzo ciekawy. Tylko ten upał… żar leje się z nieba. Termometr wskazywał 33 stopnie, ale odczuwalna z pewnością była wyższa.

Załącznik:
IMG_0086.jpg
IMG_0086.jpg [ 332.51 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0114.jpg
IMG_0114.jpg [ 411.8 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Wracając jeszcze do samego świątyni z lezącym Buddą, to tuż za jego stopami jest miejsce, gdzie możemy wymienić 20baht na miseczkę z drobnymi pieniędzmi. Tam tez wzdłuż ściany mamy 108 mis skarbonek, do każdej metalowej misy możemy wrzucić po jednej monecie. Ma to nam zapewnić pomyślność i szczęśliwe życie. Wiktor miał zapewnioną zabawę z wrzucaniem tych monet.

Załącznik:
IMG_0148.jpg
IMG_0148.jpg [ 237.56 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0186.jpg
IMG_0186.jpg [ 262.48 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


To tam uchwyciłem buddyjskich mnichów, niosących dary do samochodu…
No cóż, ubóstwo ubóstwem, stan posiadania musi się zgadzać chyba w każdej religii ;-)

Załącznik:
IMG_0242.jpg
IMG_0242.jpg [ 380.76 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Po zwiedzeniu tej świątyni poszliśmy coś zjeść. W sumie weszliśmy do najgorzej wyglądającej knajpy gdzie siedzieli tajowie i znowu się nie zawiedliśmy. Tradycyjnie unikamy typowych miejsc dla turystów i zawsze dobrze na tych wychodzimy.

Tuz obok można przeprawić się na druga stronę rzeki Menam. Płyniemy łodzią/ promem za 5baht od osoby, czyli całe 65groszy. Po drugiej stronie czeka na nas już świątynia Wat Arun czyli Świątynia Świtu.

Przede wszystkim, to mam wrażenie że wszystkie te świątynię pilnowane są przez tolkienowskie krasnoludy :lol:
Załącznik:
IMG_0703.jpg
IMG_0703.jpg [ 832.18 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Wejście do świątyni 100baht i dostaje się przy wejściu butelkę wody. Sama świątynia ładna, ale można ją oglądać jedynie z zewnątrz
Główna część świątyni ma wysokość ponad 100 metrów, a jej ściany pokryte są tłuczoną porcelaną. Jest faktycznie bardzo ładna. My jednak silnie odczuwamy już kilometry które przeszliśmy w tym upale pieszo.

Załącznik:
IMG_0317.jpg
IMG_0317.jpg [ 298.82 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0239.jpg
IMG_0239.jpg [ 261.58 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0169.jpg
IMG_0169.jpg [ 308.02 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Zauważyłem też tutaj pewną modę. Są miejsca gdzie można wypożyczyć bardzo ładne stroje, takie trochę królewskie. No i w związku z tym w świątyni był jeden wielki nalot księżniczek, książąt azjatyckich, którzy robili sobie setki zdjęć. Z pewnością Instagram zadowolony i zaspokojony :)

Załącznik:
IMG_0293.jpg
IMG_0293.jpg [ 446.35 KiB | Obejrzany 17637 razy ]

Załącznik:
IMG_0259.jpg
IMG_0259.jpg [ 451.07 KiB | Obejrzany 17637 razy ]


Postanawiamy drogę powrotną zaliczyć tramwajem wodnym, czy jak by to inaczej nie nazwać. W końcu są tam normalne przystanki. Podoba nam się a cały system działa mega sprawnie i jest to bardzo szybki sposób komunikacji, który śmiało polecamy jeśli ktoś mieszka na trasie. Jeden bilet kosztował 20baht, a odległość była spora, bo jakieś 4 przystanki.

Chwila odpoczynku, odświeżenie i bierzemy Bolta na słynną już Khao San Road ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
6 ludzi lubi ten post.
 
      
#12 PostWysłany: 20 Lut 2023 02:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
Docieramy na KhaoSan Road. Z daleka już widzę że będzie się działo. Cała masa knajpek, ulicznego jedzenia. Głośna muzyka bijąca z każdego baru, a bar co pięć metrów. Co chwile ktoś coś innego proponuje, zachęca do pójścia do swojego baru. Ja taki klimat lubię i czuje się w nim dobrze. Tzn pochodzić po takiej ulicy i nie przeszkadzają mi tacy naganiacze. Co do imprez.. no cóż… z dzieckiem to nie poimprezujemy a i za bardzo nie ma na to weny. Najnormalniej w świecie to już nie nasze czasy chyba. Z minuty na minutę impreza ulica się zagęszcza.

Załącznik:
IMG_0578.jpg
IMG_0578.jpg [ 337.08 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Tutaj można zjeść wszelkiej maści robale, karaluchy i chrząszcze, Można też i aligatora, którego w końcu próbujemy. Smakuje jak… no w sumie jak taki kurczak chyba trochę.
Przez chwilę znowu chciałem spróbować „robactwa” ale chwilę wcześniej byłem w toalecie, a karaluch przebiegający środkiem podłogi uświadomił mi że jednak tego nie chcę.

Załącznik:
IMG_0420.jpg
IMG_0420.jpg [ 514.32 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0455.jpg
IMG_0455.jpg [ 150.11 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


W końcu decydujemy się przysiąść na chwile na drinka. Wjechały słynne wiaderka. W sumie ciekawe choć jeden był bezalkoholowy z wiadomych względów ;-)
Załącznik:
IMG_0530.jpg
IMG_0530.jpg [ 327.06 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Po wiaderku zachciało się jeść, wiec wszedł Pad Thai. W sumie całkiem dobry. (jedyne 50baht, czyli 6,5zł). Raczej nie jadam tutaj Pad thaia. Tajowie rzadko lub wcale tego nie jedzą, a w domu całkiem często go robię. Nie wiem czy to kwestia wcześniejszego wiaderka ale smakowało całkiem nieźle.

Załącznik:
IMG_0532.jpg
IMG_0532.jpg [ 355.31 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


No i zioło... jest wszędzie, dosłownie wszędzie, legalne, na wyciągnięcie ręki, a jeszcze kilka miesięcy temu surowo karane.
Załącznik:
IMG_0541.jpg
IMG_0541.jpg [ 344.05 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Pokręciliśmy się jeszcze trochę, pośmiali, ubawili i czas było wracać do hotelu za pomocą Ubera. Fajnie że tutaj przyjechaliśmy, taka trochę odskocznia choć nie bardzo się nam chciało.


Rano całkiem sprawnie się zbieramy i na Chinatown w naszej knajpce z Michelina jemy śniadanie. Z kronikarskiego obowiązku odnotowuje że zakosztowałem się w rosole z czarnego kurczaka. W sumie nie wiem co w tym takiego specjalnego było, poza dosyć jego wysoką ceną. Łapy kurczaka i tak nie zjadłem, rosołek był ok. Tradycyjnie dojadam po naszym trzylatku, więc głodny nie byłem.

Załącznik:
IMG_0596.jpg
IMG_0596.jpg [ 244.02 KiB | Obejrzany 16851 razy ]



Tego dnia postanowiliśmy zwiedzić Wilki Pałac Królewski, który niegdyś był siedzibą króla. Ponieważ nie jechaliśmy jeszcze tutaj TukTukiem chcemy się tam właśnie takim transportem udać. Tuktuki są drogie, kompletnie się nie opłaca. Koszt za te 2-3 km to 200baht, przy koszcie Bolta na poziomie 100 baht. No ale chcemy się przejechać.
Ubawiliśmy się sporo, ładując w pięć osób, do tego jeszcze z wózkiem. Było z pewnością wesoło. Kierowca wysadził nas pod świątynią, zapłaciliśmy i odjechał.

Weszliśmy do kompleksu świątyni, zapłaciliśmy wejściówkę 100 baht i coś mnie zaczęło mnie zastanawiać. Nie zgadzała mi się cena! Dzień wcześniej sprawdziłem i koszt wejścia do Pałacu to aż 500 baht od osoby a nie 100. Sprawdzam w goggle maps… i pomimo że ustalałem z nim dosyć precyzyjnie Big Palace, zawiózł nas do Big Budda… No tak się złożyło że akurat tego Złotego Buddy nie widzieliśmy jeszcze, ale…. On był 500m od naszego hotelu (sic!).
No nic, zobaczyliśmy więc Złotego Buddę, który nie różnił się wiele od innych które widzieliśmy wcześniej, ale rozumiemy że możne być on ważny i z pełnym respektem do tego podeszliśmy. Zaliczamy kilka fotek i postanawiamy wziąć Bolta do Wielkiego Pałacu. Podróżowanie z kimś ma ten ogromny plus, że koszty transportu w takich sytuacjach można dzielić na pół i jest na serio tanio.

Załącznik:
IMG_0634.jpg
IMG_0634.jpg [ 368.91 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0665.jpg
IMG_0665.jpg [ 538.2 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0657.jpg
IMG_0657.jpg [ 349.12 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Wielki Pałac Królewski. Ważna informacja jest taka, że absolutnie wymagany jest odpowiedni ubiór. O ile standardowo kobiety nie mogą mieć odkrytych ramion, to tutaj nawet mężczyźni musza mieć nogi zakryte aż do kostek. Gdyby ktoś nie miał, to jest dostępna wypożyczalnia. Za 100baht można wypożyczyć audioprzewodnika (polskiego brak). Sam kompleks pałacowy jest ogromny. Żeby nie zanudzać, wspomnę tylko o najważniejszym miejscu, czyli Świątynia szmaragdowego buddy – Wat Phra Kaew, zwana także Świątynią nefrytowego buddy. Jest to najświętszą buddyjska świątynia w Tajlandii. Jak doczytałem w Internecie jest to najbardziej strzeżony z wszystkich obiektów, ponieważ w środku są złożone relikwie słynnego religijnego przywódcy, takie jak kości, zęby i włosy oraz inne cenne artefakty z życia duchownego. Tutaj nie można robić żadnych zdjęć i bardzo tego pilnują. Widziałem nawet jak kazali komuś kasować zdjęcia z telefonu, choć nowoczesne smartfony po skasowaniu i tak mają je w folderze usunięte.

Załącznik:
IMG_0710.jpg
IMG_0710.jpg [ 327.53 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0720.jpg
IMG_0720.jpg [ 658.25 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0761.jpg
IMG_0761.jpg [ 507.17 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0801.jpg
IMG_0801.jpg [ 448.52 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0694.jpg
IMG_0694.jpg [ 217.71 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Zwiedzanie kompleksu było interesujące, choć w tym upale było niezmiernie też męczące. Tego dnia zaplanowaliśmy jeszcze skorzystanie z rejsu po kanałach Thonburi. Ja bardzo lubię takie perełki, a to taki pierwowzór Bangkoku. Mocno kontrastuje z nowoczesnymi wieżowcami i to w zasadzie po sąsiedzku. Tutaj jakby czas się zatrzymał. Rejs kanałami pokazuje nam jak żyją ludzie poza naszym wyobrażeniem i przyzwyczajeniem. Oficjalna wycieczka to 1500baht od osoby. Nas było 4 osoby, więc 6000baht + trzylatek, które z założenia nigdzie nie płaci. To jednak jest dużo za dużo. Po krótkiej negocjacji na stole jest oferta 2000baht za łódkę, która ostatecznie zakończyła się na 1000baht za wszystkich. Uważam to za bardzo dobra cenę za godzinna wycieczkę.
Gdzieś przeczytałem w Internecie że jak ktoś zobaczy te kanały to nie musi już oglądać wioski Kampong Plug w Kambodzy, ale jakoś mnie to nie przekonuje co do porównania. Zresztą przekonamy się sami.
Pływanie kanałami było ciekawe. W sumie w okolicy floating market daliśmy się naciągnąć trochę na piwo, bo mała puszka 100baht, ale uznaliśmy że to taki koszt jednak zaakceptujemy dając komuś zarobić, a my mamy też swoją frajdę.
Tak, to było dobrze spędzony czas.

Załącznik:
IMG_0843.jpg
IMG_0843.jpg [ 254.6 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0862.jpg
IMG_0862.jpg [ 326.52 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0879.jpg
IMG_0879.jpg [ 496.2 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0908.jpg
IMG_0908.jpg [ 269.64 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0985.jpg
IMG_0985.jpg [ 318.1 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_1008.jpg
IMG_1008.jpg [ 409.65 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_1020.jpg
IMG_1020.jpg [ 159.53 KiB | Obejrzany 16851 razy ]


Odbieramy bagaże z hotelu i transportujemy się do innego hotelu w pobliżu lotniska Don Muang, gdyż następnego dnia mamy samolot już o 6 rano. No a jakby nie patrzeć jednak odległości s duże w tym Bangkoku i wolimy spać przy lotnisku. Nasz nocleg jest blisko, bo jakiś 1km od samego lotniska. Jemy jeszcze w sumie dobrą kolację w parszywie wyglądającej nocą restauracji i idziemy spać. Noc była ciężka. Nasz hostel był dokładnie na skrzyżowaniu całkiem ruchliwej ulicy. Czy okna były otwarte czy zamknięte tak samo było głośno. W sumie cała noc jeździły motocykle i samochody, a ja się zastanawiałem przed rezerwacją czy będzie słychać samoloty, których w sumie nawet nie słyszałem. Pierwszy raz na tym wyjeździe włożyłem sobie korki do uszu, co i tak na wiele nie dało. No cóż, najwyraźniej to był ten stosunek ceny do jakości…

Załącznik:
IMG_1059.jpg
IMG_1059.jpg [ 411.1 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_0836.jpg
IMG_0836.jpg [ 301.14 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_1062.jpg
IMG_1062.jpg [ 288.64 KiB | Obejrzany 16851 razy ]

Załącznik:
IMG_1041.jpg
IMG_1041.jpg [ 546.03 KiB | Obejrzany 16851 razy ]
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#13 PostWysłany: 22 Lut 2023 11:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
KOH LIPE

Wstajemy 5 rano. Do lotniska mamy 10 minut pieszo, wiec jest OK. Noc była fatalna, czuje się po niej tak, jakbym spał bezpośrednio przy krawężniku drogi. Co w zasadzie by się niemal zgadzało. Pierwszy raz w życiu miałem taką akustykę. Do terminala musimy przejść po takim wiadukcie nad ruchliwa droga, a na tym wiadukcie… śpią ludzie. No tak, do każdego hałasu da się przyzwyczaić. Security, boarding, wszystko sprawnie. Lot do Hat Yai trwa 1,5h. Zaczynamy nasza wypoczynkową część podróży. Po przylocie zauważał sporo reklam na lotnisku odnoszących się do słynnego wirusa celebryty. Co ciekawe część ludzi siedzi w restauracji w … maseczkach. Trochę dziwne. Zresztą od dłuższego czasu zauważyłem, że pomimo faktu, że tych maseczek nie trzeba nosić, to część społeczeństwa je nosi. Noszą je nawet kilkuletnie dzieci! I to nie chodzi o to że na skuterze ktoś się chroni przed pyłem.

Załącznik:
Załącznik IMG_1079.jpg nie jest już dostępny


Przy wyjściu punkt w którym Pani już czeka z karteczką z moim nazwiskiem. Bilety do portu czyli Satun Pakbara Immigration Point kupiliśmy przez 12goasia. To ważna część podróży, a nie chciałem aby coś się wykoleiło na miejscu. Myślę że na lotnisku spokojnie da się to ogarnąć taniej, na moje oko z 20-30zł taniej. Ta różnica w cenie nie była warta zastanawiania się czy będą miejsca, ale pomimo szczytu sezonu tłumów nie ma.
Nie można wyjść z lotniska jeśli chce się wrócić na nie. Dziwne. Zaraz za wyjściem jest 7eleven. Mamy godzinę czasu, wiec posilamy się w jednej z restauracji lotniskowej. Jedzenie super, wiec to był strzał w dziesiątkę, a i ceny zaskakująco niskie.

Kursy do portu są częste i jest sporo operatorów. Ja polecam 12goasia choćby w celu zorientowania się w rozkładzie, cenach, czasie podróży itd. Gdy zbliża się czas odjazdu, miła Pani podchodzi do nas i zaprasza do busa. Sam busik bardzo komfortowy, chyba dziesięcioosobowy. Szerokie fotele, skóra. Luksus.

Załącznik:
Załącznik IMG_1085.jpg nie jest już dostępny

Załącznik:
IMG_1079.jpg
IMG_1079.jpg [ 153.86 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Podróż przebiegła bardzo szybko i docieramy do portu. Tam okazujemy nasze biletu wcześniej kupione i dostajemy naklejki na bagaż i takie same które musimy sobie nakleić na klatkę piersiową w celu identyfikacji przewoźnika. W sumie całkiem to ogarnięte. Przechodzimy do miejsca w którym odpływają łodzie a tam całkiem sporo ludzi, lekki chaos, nie wiadomo gdzie i kto ma iść. Trzeba zapłacić extra 200baht od osoby za dopłynięcie do Koh Lipe, które jest parkiem narodowym. Na filmach widziałem że płaciło się na Imigration Point już na Koh Lipe, ale może to zależne jest od miejsca przypłynięcia, bo tam tez jest ich kilka.
Zabierają bagaże i ładują na speedboat’a. Dostajemy takie zalaminowane numerki, aby później nie było tłoku i każdy wchodził zgodnie z ustaleniami. Tworzy się wiec naturalna numerkowa kolejka. Przy wejściu trzeba okazać paszport który na sekundę strażnik unosi do kamery. No… ciekawa ta kontrola, ale widocznie mają jakieś wypracowane metody. W końcu to nie jest kontrola graniczna. Wchodzimy na łódź a tam wolna amerykanka. Numerki były tylko po to aby ludzi grzecznie stali w kolejce do wejścia, a w łodzi już każdy siada jak chce, a raczej gdzie ma jeszcze miejsce. Mam wrażenie że jesteśmy upchani jak sardynki, ale odpływamy.
Załącznik:
IMG_1085.jpg
IMG_1085.jpg [ 211.38 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Po godzinie dopływamy na miejsce. Przez burtę widzę lazur morza, biały piasek….

Załącznik:
IMG_1108.jpg
IMG_1108.jpg [ 171.13 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Przed wyjazdem sporo czasu poświęciłem na wybranie odpowiedniej wyspy i choć wiedziałem że dotarcie na Koh Lipe będzie trudniejsze, to przekonywało mnie to co widziałem i nazwanie jej tajskimi Malediwami. Rok temu zachwycałem się plażami Dominikany i bardzo tęskniłem za czymś podobnym.
Bo dobiciu do brzegu, dochodzimy do niego po takim plastikowym pomoście. Nikt już nic nie chce, bagaże wynoszą na brzeg. Nie pozostaje nic innego jak zamówić taksówkę, która jest tutaj motorem z przyczepką lub taka mini odmiana tuktuka. Samochodów na wyspie brak. Zresztą nie ma dróg do tego. To mała wyspa, bardzo mała 2x2,5km. Ko Lipe to mała wyspa w Archipelagu Adang-Rawi w Cieśninie Malakka, w prowincji Satun w południowo-zachodniej Tajlandii, w pobliżu granicy z Malezją. Mieszka na niej nieco ponad 700 osób, wszyscy pochodzą z Malezji i należą do jednego plemienia Chao Lei, które często nazywane jest morskimi Cyganami.

Po chwili przyjeżdżają dwa tuktuki. Tutaj za każdy jeden kurs płaci się 50baht od osoby, niezależnie gdzie się jedzie. Ustalona stała cena.
Koh Lipe ma kilka głównych plaż, Pattaya Beach tam gdzie dopłynęliśmy i tam gdzie przypływają wszystkie łodzie transportujące ludzi z innym miejsc, Sunset Beach i Sunrise Beach.
Załącznik:
IMG_1122.jpg
IMG_1122.jpg [ 126.13 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


W Polsce zdecydowałem że będzie to Sunrise Beach w pobliży tzw North Point na północy wyspy. Widziałem na filmach że tam jest najspokojniej i plaża najbardziej biała.
Nasze domki są spoko, mamy domek w trzeciej linii zabudowy, a jest to z 20 metrów do plaży. Wchodzę na plaże i jest… jest pięknie. Dla takich widoków tutaj przyjechaliśmy. Wiem że jest wiele wysp w Tajlandii i są one różne. Z pewności warto zwiedzić tez inne, bo każda ma coś innego do zaoferowania. Nam zależało na pięknej plaży z lazurowym morzem, małej wyspie bez tłumów i bez wielkich imprez na plaży. Chcieliśmy tutaj odpocząć.

Załącznik:
IMG_1140.jpg
IMG_1140.jpg [ 232.38 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1148.jpg
IMG_1148.jpg [ 184.83 KiB | Obejrzany 15975 razy ]



Napawam się widokiem longboatów przycumowanych do lin, stopy cieszą się dotykiem piasku. Jest pięknie. Zaraz zaraz.. coś mi tutaj nie gra. Jezu… jaki smród. Masakra!
Dopiero teraz zauważam, że 100m od nas zacumowana jest barka. Taka duża platforma która jest… śmieciarką!!! Dokładnie na naszej pięknej rajskiej plaży zwożone są śmieci z całej wyspy i ładowane na tą platformę. Delikatny wiatr się zmienia i znowu nic nie czuć, ale jak zawieje w nasza stronę, to odór jest masakryczny. W sumie chwile dumam nad tym i stwierdzam, że te wszystkie śmieci musza przecie być jakoś z tej wyspy zabierany, a i my sami ich pewnie będziemy sporo produkować. Widziałem kiedyś jakiś film, gdzie na Malediwach są całe małe wysepki wysypiskami śmieci i tam są zwożone śmieci z innych wysp. Człowiek się nad tym nigdy za bardzo nie zastanawia, ale przecież magicznie one nie znikają. Tylko dlaczego akurat pod naszymi domkami?

Załącznik:
IMG_1173.jpg
IMG_1173.jpg [ 161.1 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1177.jpg
IMG_1177.jpg [ 194 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


200m od tej platformy już nie czuć żadnych zapachów, a i ona sama odpłynęła kolejnego dnia. Nie mniej, widziałem że wiele osobo z tego resortu chodziło się na to skarżyć i w sumie się nie dziwie. Klawiatura nie jest w stanie oddać smrodu jaki się roznosił :)
W każdym razie nakręciłem taki filmik który znany mi jest w Internetów – „oczekiwania vs rzeczywistość” i idealnie pasuje :)

Wyspa ma też swój „Walking street”. To tam mieszczą się w głównej mierze wszystkie Puby, restauracje, masaże, agencje turystyczne No wszystko to co można sobie wyobrazić w takim miejscu. Wszedłem do kilku z restauracji i już wiem, że to samo 200m dalej obok głównego deptaka będzie taniej i bardziej naturalnie, mniej turystycznie. Nie oznacza to że nie korzystaliśmy, tylko znaleźliśmy dla siebie odpowiednia knajpkę, w której było bardzo smakowicie i miło, więc zbyt często nie zmienialiśmy miejscówki, tym bardziej że ta była najniżej naszego bungalowa.

Załącznik:
IMG_1189.jpg
IMG_1189.jpg [ 173.89 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1596.jpg
IMG_1596.jpg [ 196.41 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1598.jpg
IMG_1598.jpg [ 265.67 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Tutaj można wykupić kilak wycieczek na pobliskie wyspy. Będą jednak w takim rajskim miejscu, zupełnie chyba niepotrzebne zawracanie głowy, gdyż inne nie będą się wiele różniły Można oczywiście udać się na snoorkliwanie lub i normalne nurkowanie, a także na połów ryb. Dla miłośników wspaniała sprawa. Sprzęt można spokojnie wypożyczyć, nie trzeba go zabierać ze sobą.

Załącznik:
IMG_1611.jpg
IMG_1611.jpg [ 303.3 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


W Polsce ze dwa razy korzystałem z masażu i był to taki raczej masaż sportowy. Tutaj na „naszej” plaży był masaż i żal było nie spróbować. Tym bardziej że anturaż był niesamowity.
Leży się w zasadzie na plaży, z widokiem na lazur krystalicznej wody, a szum fal dociera do Twoich uszu. Leżymy sobie z Bartkiem więc na leżance i rozkoszujemy chwilą.To prawdziwa uczta dla ciała i umysłu. Koszt to 300baht, czyli jakieś 50zł. W Polsce masaż tajski to z 200zł jak nic.

Załącznik:
IMG_1370.jpg
IMG_1370.jpg [ 210.81 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1174.jpg
IMG_1174.jpg [ 290.64 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1651.jpg
IMG_1651.jpg [ 147.21 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Z racji mojego Wiktora, ten manewr powtarzają dziewczyny, a my zajmujemy się nim w tym czasie
Jak widać na poniższych zdjęciach, one musiały chwile poczekać na swoją kolejkę, ale chyba nie nudziły się za bardzo :)

Załącznik:
4dd6a42a-f170-41ed-b4e8-d98a710ad85d.JPG
4dd6a42a-f170-41ed-b4e8-d98a710ad85d.JPG [ 313.9 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1175.jpg
IMG_1175.jpg [ 189.38 KiB | Obejrzany 15975 razy ]



My postanowiliśmy się przejść na zachodnia część wyspy, na „Sunset Beach”. Tam wszędzie blisko jak wspomniałem, wiec po 15 minutach jesteśmy na miejscu. Miejscówka fajna, jeszcze ciszej i bardziej klimatycznie. Początkowo planowałem tam zamieszkać na te kilka dni, ale biorąc pod uwagę logistykę wózka i ukształtowanie teren dobrze że tego nie zrobiliśmy. Tam tez ładnie. Mało osób, cisza spokój. Wiktor zasypia, my po małym Changu na plaży i postanawiamy wracać.

Załącznik:
41cb1025-86b6-43ed-b2f6-84ceda88a881.jpg
41cb1025-86b6-43ed-b2f6-84ceda88a881.jpg [ 119.27 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Jak zwykle staramy się iśc jakimiś innymi drogami, aby poznać miejsce i w sumie całkiem przypadkiem trafiliśmy na buddyjską świątynie Hantalai w środku wyspy. Nie przypomina zwykłych świątyń w Tajlandii - z luksusowymi dachami i imponującymi schodami ze wspaniałymi smokami. Jest to budka z parą posągów i kolorowymi wstążkami. W centrum zakładu stoi duży posąg Złoty Budda. Lokalni mieszkańcy Ko Lipe (Tajlandia) przychodzą do niej codziennie, aby się modlić. No ale jest tutaj kompletna cisza, nie ma nikogo. Wchodzą na jej teren, pod nogami szeleszczą liście z drzew. Zza posagu wyskakują nagle dwa psy których nie zauważyłem, ale nie szczekają tylko się oddalają, a ja się nieźle wystraszyłem. Nie jest to jakieś wyjątkowo piękne miejsce, ale czuje tutaj pewną „magię”, serio. Może to ta cisza, może to ten ptak zerkający na mnie z drzewa i przeskakujący z gałęzi na gałąź, jest dziwnie ale bardzo interesująco.

Załącznik:
IMG_1709.jpg
IMG_1709.jpg [ 184.33 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Po drodze zachwycam się tajskimi owocami, drzewami. Strasznie mnie to cieszy. No i zauważyłem że niektórzy dzielą się nimi za darmo.


Załącznik:
IMG_1181.jpg
IMG_1181.jpg [ 196.97 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1375.jpg
IMG_1375.jpg [ 242.98 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1374.jpg
IMG_1374.jpg [ 251.59 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


Nasz pobyt na wyspie trwał cztery dni i nie ma co opisywać każdego dnia oddzielnie, bo były one podobne do siebie. Jako że z Bartkiem nie jesteśmy typami śpiochów, każdego dnia po 6 rano spotykaliśmy się przy plaży. Siedzimy i obserwujemy wschody słońca. Ładnie, choć pewnie nie tak spektakularnie jak zachody słońca.
Codziennie po 7 rano widzimy mnichów spacerujących po plaży i zbierających jałmużnę. I ludzie im te dary dają, otrzymując w zamian błogosławieństwo.

Załącznik:
IMG_1767.jpg
IMG_1767.jpg [ 285.72 KiB | Obejrzany 15975 razy ]



Generalnie wybór Koh Lipe to strzał w dziesiątkę. Chciałem aby Asia i Bartek zobaczyli piękną plażę z białym piaskiem i krystaliczną wodą, gdzie nie ma tłumów i jest rajsko. Udało się. Jeszcze w Polsce rozważałem także wyspę Koh Kood, ale ostatecznie filmy na YT i filmy z drona przekonały mnie do Koh Lipe.
Załącznik:
IMG_1829.jpg
IMG_1829.jpg [ 165.23 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1933.jpg
IMG_1933.jpg [ 201.95 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1958.jpg
IMG_1958.jpg [ 218.38 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1541.jpg
IMG_1541.jpg [ 206.34 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1536.jpg
IMG_1536.jpg [ 239.64 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1247.jpg
IMG_1247.jpg [ 121.17 KiB | Obejrzany 15975 razy ]



Co do drona to tez miałem ze sobą, widok z góry jest przepiękny i faktycznie wygląda jak na Malediwach.


Po czterech dniach czas udać się w dalsza podróż. Nasi przyjaciele Asia i Bartek musza wracać już do Polski. Wstępnie myślałem że będą wracać taka samą drogą, ale czyli speed boat, bus do Hat Yai, samolot do Bangkoku i kolejny na Phuket. Poniewaz to był dzień wyloty zdo Polski istniało zagrożenie wysypania się jakiegoś odcinka, a ryzyko duże.
Ostatecznie zdecydowali się na speedboat do Phuket, z przerwa na Koh Lanta i Phi Phi.

My 30 minut po nich mieliśmy swoją łódź na malezyjską wyspę Langkawi, wcześniej czekając w czymś co można nazwać halą "odpływów" (?) 8-)

Załącznik:
IMG_2149.jpg
IMG_2149.jpg [ 131.78 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_2147.jpg
IMG_2147.jpg [ 176.76 KiB | Obejrzany 15975 razy ]

Załącznik:
IMG_1992.jpg
IMG_1992.jpg [ 184.34 KiB | Obejrzany 15975 razy ]


cdn

Załączniki:
IMG_1087.jpg
IMG_1087.jpg [ 141.17 KiB | Obejrzany 15960 razy ]
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
4 ludzi lubi ten post.
 
      
#14 PostWysłany: 22 Lut 2023 12:35 

Rejestracja: 12 Paź 2016
Posty: 407
Loty: 90
Kilometry: 172 874
niebieski
Fajnie czytać takie relacje. Sami podróżujemy z dwójką małych urwisów i mimo to, że 3 lata temu byliśmy w Tajlandii, to rozglądamy się ponownie za biletami.
Góra
 Profil Relacje PM off
DAD lubi ten post.
 
      
#15 PostWysłany: 22 Lut 2023 16:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 11 Lut 2014
Posty: 2878
Loty: 408
Kilometry: 765 204
srebrny
Rejestrowałeś drona w Tajlandii czy latałeś na nielegalu?;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#16 PostWysłany: 23 Lut 2023 15:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
-- 23 Lut 2023 15:15 --

Kurczę, nie ogarniam tych zdjęć. W edycji mam niektóre zupełnie w innych miejscach, a na forum niektóre się dublują, albo pojawiają się w innych akapitach :(
Dotyczy tego ostatniego posta z Koh Lipe. Nie mam siły do tego już, jakoś mnie to zniechęca, albo mam zły system obsługi tych zdjęć.

@elwirka - nie rejestrowałem. Latałem tylko w Chiang Rai, na Koh Lipę, Phuket i w Kambodży. Odpuściłem duże skupiska i przede wszystkim Bangkok.
Krótkie loty, kilka ujęć do filmu, który zawsze robię z wyjazdu, ale to takie wiesz... pamiątki rodzinne. Żaden ze mnie operator.
No a dron mały mini mavic2 - 249g.

-- 23 Lut 2023 15:19 --

Mihal09 napisał(a):
Fajnie czytać takie relacje. Sami podróżujemy z dwójką małych urwisów i mimo to, że 3 lata temu byliśmy w Tajlandii, to rozglądamy się ponownie za biletami.


Postaram zrobić w podsumowanie kilku działów i jedno z nich poświęcę podróżowaniu z dzieckiem. Dzisiaj wróciliśmy do Polski i po ponad 3 tygodniach jesteśmy nieco... zmęczeni. I mówiąc wprost, zmęczył nas najbardziej chyba nasz 3 letni syn, z którym wcześniej problemów nie bylo. Ot bunt 3 latka, skoki rozwojowe etc etc, ale o tym mocniej ;-) Na forum brakuje mi trochę wymiany poglądów na takie tematy, aby się lepiej przygotowywać do takich podroży.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
elwirka lubi ten post.
 
      
#17 PostWysłany: 23 Lut 2023 16:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Sty 2015
Posty: 1565
Loty: 314
Kilometry: 571 396
złoty
DAD napisał(a):
I mówiąc wprost, zmęczył nas najbardziej chyba nasz 3 letni syn, z którym wcześniej problemów nie bylo. Ot bunt 3 latka, skoki rozwojowe etc etc, ale o tym mocniej ;-) Na forum brakuje mi trochę wymiany poglądów na takie tematy, aby się lepiej przygotowywać do takich podroży.


To może zmienić tytył relacji na "Bunt trzylatka. Skoki rozwojowe w Azji Południowo- Wschodniej". Na pewno bardziej chwytliwy. Co do podróżowania z trzylatkiem, doskonale Cię rozumiem, dlatego ja na razie nie wybieram się rodzinnie dalej niż na Cypr. ;)
Góra
 Profil Relacje PM off
DAD lubi ten post.
 
      
#18 PostWysłany: 24 Lut 2023 08:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 27 Lis 2011
Posty: 698
Loty: 165
Kilometry: 305 966
złoty
    Langkawi - Malezja

    Zauważam, że jeśli chodzi o kurs do Malezji na Langkawi to procedura jest nieco inna. W oddali na morzu zacumowana jest większa łódź. Najpierw longboatem transportują nasze bagaże a później takim samym środkiem transportu podpływały do naszej większej łodzi. Płyniemy, a komfort jak na promie, wiec Wiktor od razu odpala tryb codziennej drzemki.
    Nasz duży speedboat ma duży speed i szybko się przemieszany. Podróż bez większych emocji. Sporo wolnych miejsc jeszcze.
    Po przybiciu do wyspy standardowa procedura. Paszport. Pieczątka. Dziękuje.
    My wybraliśmy port Telega z uwagi na fakt iż chcieliśmy zobaczyć od razu Sky Bridge, wiszący miarę.
    Załącznik:
    IMG_2207.jpg
    IMG_2207.jpg [ 96.01 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2211.jpg
    IMG_2211.jpg [ 103.64 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    9a31a90c-0370-4fea-8959-d5e035683fe7.jpg
    9a31a90c-0370-4fea-8959-d5e035683fe7.jpg [ 57.54 KiB | Obejrzany 14986 razy ]


    Nie mam tutaj internetu ale jeszcze w Polsce zarejestrowałem się i wykupiłem kartę eSim z Airlo. Korzystając z łańcuszka z F4F i linku polecającego za 5$ dostałem cashback 3$. W ciągu całej podróży dzięki podaniu mojego linka moje konto wzrosło do ponad 20$. W sumie fajnie.
    Problem polega na tym ze aby uruchomić taka kartę inność internet trzeba najpierw mieć… Internet :D Ma to sens…
    Na szczęście w punkcie informacyjnym udostępniają darmowe wifi, co pozwoli mi uruchomić ekarte i zamówić Graba.
    W pobliżu jest stacja bezszumowa, tam bankomat. Zakupy tylko za gotówkę.

    Nie ma tutaj transportu do Sky Bridge lokalnego, ale obskakują cię od razu taksówkarze. Ceny kosmos w porównaniu z Grabem lub Boltem.
    Odległość od port Telega do kolejki CableCar na Sky Bridge to 3,5km. Taksówkarze chcą 9$. Grab do hotelu to 19RM (Ringgit malezyjski), a odległość 17km. W przeliczeniu 19zł.

    Mimo ze mamy tylko bagaże podręczne w postaci plecaków, to jednak ważą one po 7kg. Do tego wózek, Wiktora i upał, sprawił ze decydujemy się jednak odjechać w druga stronę do hotelu a dopiero wrócić po południu.

    Hotel spoko. Najważniejsze ze mamy 3 łóżka. W większości hoteli mamy jedno na którym śpimy w trójkę. Racji tego ze Wiktor w nocy kręci się niczym wskazówka zegara to jakoś snu często jest mocno średnia. Zresztą dla rodzica otrzymanie kopa w środku nocy w głowę nie jest niczym zaskakującym ;-).

    Idziemy się przejęć głównym deptakiem. zerkamy na plaże. No Ok, ale nie planujemy plażować. Dla odmiany zjadany arabski kebab. Smakuje bardzo dobrze. Zauważam ze ceny są bardzo przyzwoite a przelicznik dla nas bardzo łatwy. Dla ulepszenie malezyjski 1 ringgit to 1zł.
    Załącznik:
    IMG_2245.jpg
    IMG_2245.jpg [ 95.79 KiB | Obejrzany 14986 razy ]


    Bierzemy Graba (22zł) i jedziemy do jednej z największych atrakcji Langkawi - Sky Bridge, czyli 125-metrowa wisząca kładka piesza. Zawieszono ją na wysokości 660 metrów nad poziomem morza na porośniętym dżunglą szczycie Gunung Mat Chinchang. Rozpościerają się z niej wspaniałe widoki na tropikalny las deszczowy, wybrzeże i malezyjskie wyspy.

    Na miejscu udajemy się do kolejki która nas na górę przetransportuje. Przewyższenie spore. Atrakcja ta nie jest tania. Wiktor musi już płacić wiec za naszą trójkę kasują nas 235RM, czyli 242zł. Przełykam to. Ostatnio ciągle porównuje z kolejka do ogrodów botanicznych na Maderze, gdzie bez mrugnięcia oka zapłaciliśmy i jakoś tak… no płacę. Zresztą wyjścia nie ma, możemy zostać na dole i za darmo w górę popatrzeć.
    Sama kolejka na górę to 2 kilometry trasy, co może być dla odwiedzających atrakcją samą w sobie.

    Na górze się okazuje ze aby wejść na most trzeba zapłacić kolejny bilet. Nie lubię takiej strategii. Może było to gdzieś na dole opisane ale nie zauważyłem.
    Do mostu można dotrzeć dwoma drogami. Kolejna krótka kolejka lub pieszo po schodach. Cena za dodatkowy krótki odcinek dla nas to 43zł.
    Załącznik:
    IMG_0348.jpg
    IMG_0348.jpg [ 94.49 KiB | Obejrzany 14986 razy ]



    Bierzemy szybko kolejna kolejkę bo nie zostało dużo czasu przed zamknięciem mostu i nie chcemy ryzykować hiper krótkiego pobytu na miejscu.

    Na początku mostu od razu wita mnie tabliczka z zakazem lotu dronem. Czuję zawód, bo liczyłem na spektakularne ujęcia. Oczywiście gdzieś tam na dole mogłem się zaczaić w krzakach ale to tez strefa oddziaływania lotniska i nie chciałem robić szopek.
    Sam most… No jak most. Nie wiem w sumie czego oczekiwałem ale chyba mnie to jakiś rozczarowało. Tzn jest fajnie, ale tak to jest jak człowiek ma oczekiwania że film w kinie będzie genialny, a on był zaledwie świetny ;-). Wiktor be strachu biegał po moście co nie bardzo mi się podobało ale tez o dziwo nie czułem żadnego lęku przestrzeni. Czuje się bezpieczniej jak szczeliny między prętami są wystarczająco wąsko ustawione, tak aby głowa dziecka się nie przecisnęła. Jak zawsze mam w takich sytuacjach lek że wypadnie mi z ręki telefon którym robię zdjęcia i nagrywam :)
    Z pewnością warto to zobaczyć ale stosunek ceny do jakości dla mnie wątpliwy. Rozumiem jednak że wymagało to sporej inwestycji, więc ekonomia tutaj tez musi się zgadzać. Generalnie nasza mini wycieczka spoko ale najnormalniej nie było to coś co mógłbym opowiadać z wypiekamy na policzkach.
    No i generalnie całe to miejsce to przygotowane pod turystę miasteczko atrakcji. Byliśmy jednak już późnym popołudniem i wszystko było już pozamykane. W zasadzie to turystów to jednak na palcach dwóch rak można policzyć. Dla bezpieczeństwa na samym moście w tym samym czasie może przebywać tylko 200 osób. Podczas naszego pobytu było 7, więc komfort zapewniony.
    Załącznik:
    IMG_0352.jpg
    IMG_0352.jpg [ 78.28 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    dron FullSizeRender.jpg
    dron FullSizeRender.jpg [ 65.42 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    FullSizeRender.jpg
    FullSizeRender.jpg [ 94.1 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    FullSizeRender_2.jpg
    FullSizeRender_2.jpg [ 101.11 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    FullSizeRender_3.jpg
    FullSizeRender_3.jpg [ 67.52 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    8cedc47b-c78b-428a-aa42-905f30b4e7d4.jpg
    8cedc47b-c78b-428a-aa42-905f30b4e7d4.jpg [ 200.36 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    FullSizeRender_4.jpg
    FullSizeRender_4.jpg [ 135.65 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    IMG_0354.jpg
    IMG_0354.jpg [ 90.32 KiB | Obejrzany 14986 razy ]


    Po zajechaniu na dół łapiemy graba do centrum. Sporo małp biega i jest to dla nas z pewnością duża atrakcja ale trzeba jednak uważać na przypadkowy atak, ugryzienie czy zadrapanie. Szczególnie trzeba uważać na dziecko, dla którego nie jest to powód do zachowani dystansują wręcz przeciwnie.

    Załącznik:
    IMG_2309.jpg
    IMG_2309.jpg [ 241.47 KiB | Obejrzany 14986 razy ]


    Wracamy pod hotel. Już ciemno. Jemy dobrą kolacje, kupujemy pamiątkowy magnes i idziemy spać. Cieszę się widokiem orientalnych owoców których nie mamy w Polsce. Lubię im robić zdjęcia. Rano mamy wcześnie samolot do Singapuru a wizyta tutaj jest tylko krótkim przystankiem w związku korzystną siatką lotów.
    Załącznik:
    IMG_2240.jpg
    IMG_2240.jpg [ 95.55 KiB | Obejrzany 14986 razy ]



    Nad ranem wyraźnie słyszę nawoływanie muezzina. Myślałem że coś mi się śniło, ale przecież Malezja to muzułmański kraj. Rano 6:30, zaczynamy łapać Graba i nic, czekam i czekam. Nic nie jeździ póki co. Taksówkarze za bliską odległość chcą 50zł. Po 15 minutach czekania zaczynam się łamać i oczywiście dam tyle, bo spóźnienie na samolot ma dużo większe konsekwencje. Na szczęście jest i grab (19RM). Jeszcze zanim dojechał to wysłał wiadomość abyśmy ubrali maseczki. Ee… że co? No ale nie mam czasu na odwoływanie i szukanie kolejnego. Na dnie plecaka mieliśmy gdzieś w sytuacji awaryjnej potrzeby.

    Lotnisko jest małe, nawet bardzo małe. Rano nie mieliśmy śniadania więc planuje coś kupić na lotnisku, ale się okazuje że jest z tym kłopot. W naszej hali odlotów, jest sklepik, ale nie ma żadnych kanapek, automat do kawy zepsuty, z napojami zepsuty. Można sobie kupić cukierki i… ostre zupki chińskie w kubeczku do zalania wrzątkiem. Wiktor cały czas śpi, a Magda z zupki rezygnuje, czego ja nie chce mimo wszystko sobie odmówić. Na lotnisku są automaty do bezpłatnego nalania sobie wody doi picia, co jest fajnym udogodnieniem. No i dla dziecka zawsze przechodzi jedna butelka wody na kontroli bagażu, co istotne.
    Załącznik:
    IMG_2363.jpg
    IMG_2363.jpg [ 78.48 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2366.jpg
    IMG_2366.jpg [ 87.51 KiB | Obejrzany 14986 razy ]



    Tym razem lecimy do Singapuru. Lot jest krótki, 1,5h. Wiktora dopiero zbudziliśmy na lotnisku docelowym.
    Załącznik:
    IMG_2399.jpg
    IMG_2399.jpg [ 129.31 KiB | Obejrzany 14986 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2386.jpg
    IMG_2386.jpg [ 52.69 KiB | Obejrzany 14986 razy ]


    Mamy więc cały dzień na zwiedzenie miasta, bo wieczorem mamy lot do Kuala Lumpur. Cieszę się w sumie z tego bardzo. Nigdy tam nie byłem , a Singapur to będzie mój 55 odwiedzony kraj.
    _________________
    Image
    Góra
     Profil Relacje PM off
    2 ludzi lubi ten post.
     
          
    #19 PostWysłany: 25 Lut 2023 14:26 
    Awatar użytkownika

    Rejestracja: 27 Lis 2011
    Posty: 698
    Loty: 165
    Kilometry: 305 966
    złoty
    Singapur

    Dzień wcześniej wypełniam wymagany SG Arrival Card (SGAC) with Electronic Health Declaration. Robi się to intuicyjnie, ale mozna jedynie na 3 dni przed przylotem. Od razu po wypełnieniu zauważam że popełniłem literówkę w swoim nazwisku. No trudno, nie mam jak tego już odkręcić. Zerkam na forum F4F co tam na ten temat więcej jest napisane i wyczytuje że są na miejscu tablety do wypełnienia, wiec spoko. Tak też było. Podczas kontroli paszportowej nikt literówki nie zauważył, za to pomyliłem się w dacie urodzenia Magdy, wpisując jakiś zlepek daty przylotu i mojego rocznika. Chyba zmęczony już byłem to wypełniając. Tutaj miła niespodzianka. Pogranicznik uśmiechnął się i powiedział że mamy się nie martwic, że on to poprawi u siebie w komputerze. Miło.

    Pierwsze wrażenie z lotniska bardzo pozytywne. Muzyka która leci jest kojąca dla uszu i bardzo mi się to podoba. Ciekawe żyrandole w inżynierskiej precyzji poruszają się pod sufitem. Ładnie. Niestety nasz terminal to terminal 4. To nie tutaj jest słynny wodospad i inne atrakcje. Tutaj raczej oprócz tego że jest całkiem ok i ładnie, to nie ma nic wyjątkowego, spektakularnego lub nie zauważam. Z pewnością jednak lotnisko jest najwyższej klasy. Widziałem zdjęcia i opisy z innych terminali i można tutaj spędzić wiele godzin nie nudząc się. My jednak mamy inny cel i chcemy wykorzystać ten czas. Mamy w zasadzie 12h wolnego i chcemy pozwiedzać trochę centrum miasta.

    Załącznik:
    IMG_2403.jpg
    IMG_2403.jpg [ 202.74 KiB | Obejrzany 14471 razy ]


    Pierwszy nasz cel to znalezienie przechowalni bagażu na ten czas. Wylatujemy także z terminala 4, wiec to musi być tutaj. Okazuje się że to bardzo proste. Zaraz za kontrolą paszportową kierujemy się wprawo do końca korytarza i tam jest odpowiedni punkt. Generalnie to mało ludzi jest na tym terminalu, jak na tak duże lotnisko, ale pewnie cały ruch odbywa się na innych.
    Co do przechowali bagaży, to ważna informacja jest taka, że nie można zostawiać laptopów i pracownik to nawet sprawdza, przeszukując nasze bagaże. No to jeden plecak będę nosił, trudno. Niestety z niewiadomych przyczyn, zasady są tez i takie, że ze plecak, nawet taki jak nasz jako podręczny trzeba zapłacić jak za dużą walizkę. Przed nami jeden Azjata zostawił tak duża walizkę, że nasze trzy plecaki by się tam zmieściły i jeszcze by było miejsce. Niestety takie zasady i musimy płacić większą stawkę. Mimo wszystko to dla nas dobre rozwiązanie, bo nie bardzo sobie wyobrażałem zwiedzanie miasta z trzeba plecakami i Wiktorem w wózku.
    Załącznik:
    IMG_2406.jpg
    IMG_2406.jpg [ 104.86 KiB | Obejrzany 14471 razy ]


    Bierzemy bezpłatny shuttlebus na terminal 3, bo stamtąd jedzie kolejka centrum. Wszystko idzie sprawnie. Nie martwię się o bilety, bo wcześniej doczytałem że można bez problemu płacić na bramce kart kredytywą. Tylko dla każdego pasażera musi być oddzielna. Na szczęście mam dwie, a Wiktor nie potrzebuje.

    Załącznik:
    IMG_2422.jpg
    IMG_2422.jpg [ 89.42 KiB | Obejrzany 14471 razy ]


    Kierujemy się na Maxwell Food Centre. Jeszcze w Polsce widziałem kilka filmów na ten temat i wiele osób polecało to miejsce. Można tam też zjeść w kilku knajpkach z listy Michelina i mamy zamiar to sprawdzić.
    Docieramy bez kłopotów i wszystko jest doskonale oznaczone. Na miejscu korzystam z mapy google dzięki mojej karcie eSim. Jestem z tego rozwiązania bardzo zadowolony, bo mam tylko tajska kartę i nie chciałem teraz codziennie kupować karty z innego kraju.

    Docieramy na miejsce i widzę przeogromny tłok. To chyba jakaś przerwa na lunch bo jest. cała masa pracowników z pobliskich biurowców. Knajpek jest tak dużo i tak różnorodnych, że kompletnie nie wiadomo co zjeść, a dania często ukierunkowane są chińsko, co tym bardziej powoduje moją dezorientacje. Zauważyliśmy już wcześniej że te chińskie dania nie bardzo nam podchodzą i często można zaliczyć kulinarna wpadkę. No najnormalniej nie wszystko nam smakuje.

    Załącznik:
    IMG_2431.jpg
    IMG_2431.jpg [ 190.36 KiB | Obejrzany 14471 razy ]

    Nie mam gotówki. Jakoś nie wiem dlaczego, uznałem że w takim mieście wszystko załatwię za pomocą karty kredytowej. Ludzi tłum, Wiktor zaczyna się wyrywać i uciekać, bo wszystko go interesuje. Jest ciepło, zaczynamy być głodni. Niestety nie mogę płacić kartą. Pytałem w wielu punktach i niestety nie. Mają tutaj opracowany system płatności elektronicznych za pomocą QR kod i każdy sobie skanuje, płaci i pokazuje sprzedawcy. Pytam o ten system, ale dowiaduje się że to jakaś lokalna aplikacja. Mam problemy językowe bo co kogo nie pytam, to nie mówi za bardzo po angielsku. Nie ma co ukrywać że powoli zaczynam się frustrować, gdyż zaczynam zauważać upływający czas, którego przecież nie mamy za wiele. Co dziwne lokalni nie bardzo wiedza gdzie jest najbliższy bankomat, więc za pomocą nawigacji ruszam na pobliski Chinatown po pieniądze. W końcu znajduje bankomat, ale dobra godzinę na to wszystko zmarnowaliśmy kręcąc się w kółko, wciągając zapachy jedzenia nie móc nic zjeść.

    Załącznik:
    IMG_2437.jpg
    IMG_2437.jpg [ 78.02 KiB | Obejrzany 14471 razy ]


    Wracając już z daleka widzę po minie Magdy że jest mocno wkurzona. Nie na mnie, a na Wiktora. Wcześniej kompletnie nie mieliśmy z nim problemów takiej natury, ale najwyraźniej faza buntu wkracza w szczytowa jej formę. Poświęcę na to oddzielny wpis, bo warto. Póki co podsumuje to tylko tak. W tym wieku u trzylatka rozwija się bardzo charakter i rozwija bardzo manifestowanie własnych potrzeb. Każde powiedzenie rodzica „nie”, możne się kończyć dramatycznym płaczem przez pół godziny :). Dziecko wtedy nie wie czego chce i nie potrafi tego nawet nazwać. To jest bardzo uciążliwe, tym bardziej że my też znajdujemy się często z dala od domu i nierzadko w sytuacjach dla nas nowych.

    No to Magda staje w 20 metrowej kolejce po kultowego hainanese chicken rice z knajpy Tian Tian, która za rok 2022 otrzymała słynną gwiazdkę Michelin. Ja z Wiktorem staje w kolejce po kultową zupę Laksa. Nie ma wolnych stolików, nie bardzo mamy jak logistycznie ogarnąć stolik, Wiktora i jedzenie, bo wszędzie kolejki. Finalnie kupuje zupę i szukam stolika, trzymając zupę na plastikowej tacy, pcham wózek i jeszcze pilnuje Wiktora aby mi nie uciekł.
    Jak już udaje się dorwać wolny stolik, to zupa mi zjeżdża z tacy i się trochę wylewa, Wiktor nie chce niczego jeść, a my mamy serdecznie dosyć tego miejsca. Nie wiem jak lepiej opisać nasze emocje, bo jako kulinarni miłośnicy powinniśmy się czuć się tutaj jak w raju, ale jesteśmy od tego daleko.

    Załącznik:
    IMG_2434.jpg
    IMG_2434.jpg [ 140.37 KiB | Obejrzany 14471 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2442.jpg
    IMG_2442.jpg [ 141.66 KiB | Obejrzany 14471 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2445.jpg
    IMG_2445.jpg [ 156.78 KiB | Obejrzany 14471 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2446.jpg
    IMG_2446.jpg [ 84.59 KiB | Obejrzany 14471 razy ]


    Zjadamy w mało spokojnej atmosferze i postanawiamy do Mariny przejść się pieszo. To 20 minut, ale chcemy zobaczyć po drodze miasto.
    _________________
    Image
    Góra
     Profil Relacje PM off
    4 ludzi lubi ten post.
     
          
    #20 PostWysłany: 27 Lut 2023 18:17 
    Awatar użytkownika

    Rejestracja: 27 Lis 2011
    Posty: 698
    Loty: 165
    Kilometry: 305 966
    złoty
    Zaczyna lekko kropić, ale w takim miejscu to chyba nie jest niczym niezwykłym. Do Marina Bay docieramy chyba jakąś dzielnicą finansową. Wszędzie drapacze chmur i korpoludki. W sumie fajnie popatrzeć na to wszystko. Na głos wypowiadam hasło… „czuć tu piniądz”. Wiktor zasypia, co nie jest niczym wyjątkowym o tej porze dnia. Mamy chwilę spokoju, choć wlałbym aby nie przespał najlepszych atrakcji dnia :)

    Załącznik:
    IMG_2465.jpg
    IMG_2465.jpg [ 182.19 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2477.jpg
    IMG_2477.jpg [ 213.46 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2502.jpg
    IMG_2502.jpg [ 120.79 KiB | Obejrzany 13583 razy ]


    Pierwsze kroki kierujemy wprost do Hotelu Marina Bay Sands, przechodząc najpierw przez Centrum Handlowe. Samo centrum jest bardzo luksusowe, ale z racji wcześniejszej pracy, widziałem w Polsce wszystkie większe centra, więc jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie to nie robi. Za to robi wrażenie fakt, iż w tym centrum handlowym można pływać łódkami, co jednak jest nowością dla mnie :). Przez centrum jednak tylko przechodzimy dalej do hotelu.

    Załącznik:
    IMG_2545.jpg
    IMG_2545.jpg [ 174.23 KiB | Obejrzany 13583 razy ]


    Cały budynek wznosi się na wysokość 200 m, a najbardziej pożądanym piętrem jest 57 – najwyższe. Znajduje się tam SkyPark o powierzchni 12 000 m2. W jego skład wchodzą restauracje, bary, taras widokowy i przede wszystkim basen. I to nie byle jaki basen! To największy na świecie basen na wysokości! Wartość hotelu szacuje się pomiędzy 5 a 8 mld$. Z pewnością zwiedzimy taras widokowy.
    Póki co sprawdzam hotelowa toaletę i jest całkiem ok.

    Załącznik:
    IMG_2557.jpg
    IMG_2557.jpg [ 139.37 KiB | Obejrzany 13583 razy ]


    Całkiem dużo tutaj ludzi w tym hotelu i mam poczuci, że przychodzą wycieczkami tylko go pooglądać, co nie jest niczym zaskakującym. Hotel robi wrażenie ogromne. W dzień w którym tutaj jesteśmy, jedna noc w dwuosobowym pokuje trochę ponad 4000zł… no ale za to basen typy infinity w cenie ;-) No ale można wyłapać tez i tańsze noclegi, więc da się tam spać taniej.

    Decydujemy się na wejście na taras widokowy i choć wiemy że tanio nie będzie, to jest to trochę takie miejsce jak niemal Wieża Eiffla, a i widoki gwarantowane.

    Dla naszej trójki to koszt 74SGD (dolar singapurski), czyli 244zł. No tanio to nie jest… i mam nadziej że że chociaż Wiktor się u góry obudzi aby coś zobaczyć z góry.
    Winda jedzie bardzo szybko i nawet tego nie czuć, a na górze taras. Tłumów tez nie ma.
    No a widoki całkiem ładne. Z jednej strony dzielnice finansową, a z drugiej na cieśninę singapurską z ogromną ilością tankowców i transportowców. Poniżej widać także Gardens of the Bay, ale tam pójdziemy za chwilę.

    Załącznik:
    IMG_2583.jpg
    IMG_2583.jpg [ 121.65 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2624.jpg
    IMG_2624.jpg [ 312.3 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2603.jpg
    IMG_2603.jpg [ 123.64 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2609.jpg
    IMG_2609.jpg [ 86.13 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2635.jpg
    IMG_2635.jpg [ 148.69 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2695.jpg
    IMG_2695.jpg [ 134.68 KiB | Obejrzany 13583 razy ]


    Wiktor się budzi, wiec jest okazją do kilku fotek, choć zaczyna padać. Nie było jakoś w tym deszczu przyjemnie, ale spędziliśmy tam więcej czasu niż na SkyBidge na Langkawi, a cena podobna. Myślę że warto chociaż raz w życiu odwiedzić to miejsce i wyrobić sobie samemu zdanie.
    Zerkamy na zegarek i decydujemy się udać do ogrodów. W sumie blisko. Trzeba zjechać w dół, przejść kawałem i już się jest na miejscu. No a tutaj jest ładnie. Lubię przyrodę, wiec czuję się bardzo dobrze. Dużo zieleni, palmy, wszystko ładnie uporządkowane. Można tutaj miło spędzić kilka godzin nie wydając ani złotówki.
    Znajdują się tutaj dwie szklane kopuły zwane Flower Dome i Cloud Forest. Dome to miejsce wypełniony roślinnością z całego świata. Cloud Forest przypomina tropikalny las w którym znajduje się wodospad. Znajdujemy tutaj także Supertree, czyli metalowe drzewa porośnięte roślinnością. Oprócz tego, że wyglądają wyjątkowo, super-drzewa mają także funkcję użytkową, gromadzą wodę deszczową i energię słoneczną.
    Pomiędzy drzewami znajdują się łączące je pomosty, którymi można spacerować i na taka atrakcje się decydujemy. Cena jak za krótki spacer też nie jest mała, bo na pomoście można spędzić maksymalnie 15 minut. Nikt tego nie weryfikował, bo i w zasadzie nie było za dużo chętnych tego dnia. Z pewnością było to ciekawe i nietuzinkowe.

    Załącznik:
    IMG_2675.jpg
    IMG_2675.jpg [ 121.18 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2657.jpg
    IMG_2657.jpg [ 258.55 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2651.jpg
    IMG_2651.jpg [ 146.47 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2681.jpg
    IMG_2681.jpg [ 184.52 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2702.jpg
    IMG_2702.jpg [ 152.36 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2708.jpg
    IMG_2708.jpg [ 166.92 KiB | Obejrzany 13583 razy ]



    Niestety nasz czas się gwałtownie kurczy i nie możemy zostać dłużej. Bardzo mi tego szkoda, gdyż wieczorami odbywa się tutaj przepiękny spektakl światła i dźwięku. Bardzo mi się podoba ten Singapur. Jest bardzo ładnie. Oczywiście to są wizualne względy. Z tyłu głowy mam świadomość że istnieje tutaj kara chłosty i kara śmierci. Że jest zakaz demonstracji i że za krytykę władzy można iść do więzienia. To druga strona medalu. Mimo wszystkie wiem ile tutaj jeszcze ciekawych miejsc do zobaczenia. Chciałbym tutaj wrócić może nawet na kilka dni.

    Załącznik:
    IMG_2755.jpg
    IMG_2755.jpg [ 142.93 KiB | Obejrzany 13583 razy ]

    Załącznik:
    IMG_2750.jpg
    IMG_2750.jpg [ 131.8 KiB | Obejrzany 13583 razy ]


    Przy hotelu jest stacja kolejki i bez problemu wracamy na lotnisko na czas. Odbieramy nasze plecaki, przepakowujemy się i czekamy na samolot do Kuala Lumpur. Na lotnisku z daleka zauważam palarnie. NIe jestem palaczem, ale zadymione pomieszczenie z daleka widoczne. Z bliska okazało się, iż jest to szyba mleczna a nie zadymienie, ale z daleka z pewnością może oddziałowywac na podświadomość :)
    Załącznik:
    IMG_2769.jpg
    IMG_2769.jpg [ 103.17 KiB | Obejrzany 13583 razy ]
    _________________
    Image
    Góra
     Profil Relacje PM off  
          
    Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
    Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 25 posty(ów) ]  Idź do strony 1, 2  Następna

    Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


    Kto jest na forum

    Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


    Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
    Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
    Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
    Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
    Nie możesz dodawać załączników na tym forum

    Przeszukaj temat:
      
    phpBB® Forum Software © phpBB Group