Fly4free.pl

Widać odpalismy trend na wypad do Mauretanii, nie tylko forumowicom ale także trójce z Top Gear

https://www.reddit.com/r/thegrandtour/c ... auritania/

Wiem ze to nie jest dobre miejsce na to, ale gdyby ktoś chciał wybrać się w taka trasę to jestem chętny

_________________

Ja w sumie też chętnie ale tylko na pociąg

_________________
Tolerancja kończy się tam, gdzie zaczynają się prawa człowieka

U mnie tu blisko KTW, choć bliżej Muchowca (MUC - Monachium-Muchowiec), zaraz za familokiem pełno takich cugów z wynglem stoi, można wskakiwać jak Impel pójdzie w krzoki.

_________________

czy będzie jakieś podsumowanie ? Ile łącznie byliście w Afryce od lądowania do wylotu ? Na każdym odcinku mieliście osobnego kierowce ? Jakieś orientacyjne koszty przejazdu między miastami ?

Dojeżdżamy do granicy. Z daleka widać już nitkę ciężarówek czekających w kolejce do odprawy, ale nasz kierowca dobrze wie, jak się dostać, żeby szybko skoczyć przez granice szybko.

Zatrzymujemy się koło jakiegoś budynku gdzie kierowca pyta nas czy mamy ugije do wymiany na MAD i bierze nasze paszporty do kontroli. Dajemy mu je i czekamy w aucie oglądając ruch jaki się toczy między granicami. Królują rejestracje mauretańskie (niestety wszystko importują z Europy i Maroka) i niektóre z Europy, robiąc trasę Paris - Dakar.

Przychodzi kierowca i podaje nam paszporty, już z pieczątką (dziwne, bo nikt z Strazy Granicznej nie sprawdzał czy my to my) i kierujemy się do marokańskiego posterunku przejeżdżając przez pas niczyji / no man’s land. Gdzie nas wita pierwsza tablica


Copyright: northafricapost

?

?

Miałem różne przekroczenia lądowe, ale coś takiego jeszcze nie widziałem nigdy. Auta pozostawione na lewo i na prawo, brak asfaltu, ludzi spacerujących góra i w dół oraz tablicę ze prawo do Sahrawi. Pytamy naszego kierowcę, czy można tam pojechać, ale po jego minę, zrozumieliśmy że raczej to nie realne.

Pierwsza kontrola, rutynowa bo sprawdzenie tylko paszportów i kierujemy się do okienka gdzie będzie szczegółowa. Po odczekaniu (była mała kolejka) podajemy paszporty i zaczynają się schody. Moi towarzysze mają stare paszporty a ja ten nieszczęsny (ha ftu) patriotyczny.
Strażnik do mnie po francusku:
Viens-tu de Pologne?
Oui
Pokazuje mi wszystkie paszporty
Pourquoi votre passeport est différent
Jak mu mam powiedzieć, że nasz rząd jest jeb… i zamiast pomóc tworzy same problemy. Odpowiadam lakonicznie
Inshallah
Daje nam paszporty i życzy nam spokojną drogę.

Pakujemy się do auta, jedziemy, parę fiche rozdane i pierwszy postój w auberge dla Tirowców. Do wyboru tadzin lub pizze. Wybieramy to drugie (całkiem dobre) i szukamy w wszystkich sklepach w okolicy, czy mają browara jakiegoś.
No monsieur, desole.



No nić, dojedziemy do Dakhli, może coś będzie tam. Trasa cały czas między Atlantykiem i Saharą, a droga cały czas piękna i przed wieczorem już widzimy swiatła Dakhly, po drugiej strony zatoki Bahía de Dakhla.

Przed 21, jesteśmy w naszym hostelu (w tym przypadku Hotel WOW), zostawiamy graty w celu szukaniu browarów (dalej nić) i skorzystanie z oferty kolacji naszego noclegu i kierujemy się do spania.

Filmy maja chyba ustawiania prywatne lub zostały usunięte.

_________________

Właśnie nie mam bladego pojęcia czemu...
Szukałem je na yt, u mnie działają a tu na forum nie ;/

@Zeus Wczoraj działało zaraz po opublikowaniu posta.

_________________

Dałem spacje, jutro sprawdzę Ci ponownie działa

Ręcznie skopiowałem do YT i działa. Myślałem ze to Wasze filmiki będą, ale to tez pomocne. Na jednym z nich piszą ze fixerzy sa po obydwu stronach granicy, więc dzięki za link

_________________

O Dachly poczytałem tak dużo (szczególnie o Sahary Zachodniej) i oczekiwałem także że sporo w tym mieście zobaczę ciekawego i spotkam Sahrawi (ludzi z Sahary Zachodniej). Ale za to zobaczyłem nowe miasto gdzie mieszkańcami to głównie Marokańczycy z północy. I niestety większość ich, nie z tych najbardziej kumatych.

Miasto dużo do zaoferowania nie ma. Jest to szczególnie raj dla kitesurferów i na tyle by było.
Jako że mieliśmy 2 nocki w hostelu, jako bifor, na wszelki wypadek jak by coś było na granicy lub pociąg nie przyjechał, to mieliśmy cały dzień na zwiedzanie, czegokolwiek można było zobaczyć w Dachle. Po śniadaniu (który był całkiem dobry w hostelu),



odpalamy plan: znalezienie i kupieniu browara.

Jako pierwszy punkt, gdzie może coś być, bierzemy główny targ Ad-Dachly, Marché Municipal Couvert. Nie chciało nam się przejść na nogach, więc zagadujemy lokalnych taksówkarzy. Tak jak wspomniałem na początku, oni jakoś bardzo kumaci nie byli, bo nie mogliśmy się dogadać w żadnym języku. Dopiero pracownik który czyścił ulicy, pomógł nam tłumacząc z hiszpanski na lokalny dialekt, gdzie chcemy iść i pomóc w targowaniu. Cena dogadana i jedziemy do targu.

Targ, jak to w każdym targu w tym regionie, pełny w kolorach i zapachów mięsa, warzyw i owoców.












Z bazaru kierujemy się do pinezki, gdzie mieliśmy spotkać nektar bogów. Browara. Kierujemy się tam, i niestety okazuje się, że lokal dalej nieczynny, z powodu trzeciego dnia świętowania.



Pukamy, pukamy, licząc na cud. Ale niestety nic. Nikt nie otwiera. No nic, idziemy na promenadę, tam może ktoś będzie wiedzieć.

Jako Deus ex Machina, młody francuz przychodzi do nas z pytaniem, czego szukamy. Odpowiadamy, piwo! A to idźcie promenadą, a tam znajdziecie zamknięty lokal hiszpański. Tam ciec wam załatwi piwo. Dziękujemy go, i oczywiście idziemy do knajpy.











Widzimy z daleka szyld Casa Louis. Lokal zamknięty na 4 spusty ale ciec jest. Pytamy go o piwo, a on: Oui. Viens avec moi.
Macie zimne piwa?
Oui.
To daj 10.
Tres bien.

Powiem szczerze, tak dobrego piwa, ostatni raz piłem na granicy Irańsko - Ormiańskiej. Nawet krafcik tak dobrze nie smakował, jak Euro-Lager po ponad tygodniu w ciepłym/upalnym kraju.

Wracamy z piwami do noclegu, gdzie będzie czekało na nas tadzin z baraniną na kolację.





A rano, szybki transfer na lotnisko, kolejne dziwne pytanie pracowników Straży Granicznej (czy jestem kierowcą rajdowym o.O O.o) i powolutku wracamy do Polski przez Paryż - Berlin - Poznan

O widzisz, ta informacja o tym piwie to może być wyjątkowo przydatna dzięki!

_________________

@Apocalipse o nie pisał

krafty-w-dakhli,625,167734

Słowo końcowe wyjazdu.

Mauretania zaskoczyła pozytywnie. Nawet bardzo. Kraj zamknięty, ale zarazem tak ciekawy i sporo do zaoferowania. Beż ogromu turystów jak w pobliskim Maroku.

Piękne widoki, prawdziwe - nie zapchane hotelami pustynię i do tego ciekawość tubylców widząc białego, może i pierwszy raz w życiu.

Chociaż także to nie jest łatwy kraj do zwiedzania, dla osób nie znających francuskiego lub takich co nigdy nie leciali do kraju, gdzie nie ma zbyt wiele lub prawie w ogóle informacji w necie.

Powiem szczerze, ze ciężko się pisało tej relacji.
Inaczej jest podróżując w grupę, kiedy lokalna osoba nie zagada z tobą, porozmawia. A tym bardziej kiedy nie masz wspólnego języka, bo twój francuski leży i kwicze tak jak ich angielski, lub nawet i francuski.
Tak samo, większość podróży było w jeepie więc dużo raczej by się nie zdarzyło, żeby mieć co opisywać, dlatego prędzej relacja by się skończyła jako fotorelacja, co nie lubię.

Dziękuję wszystkim co kibicowali nam w tej podróży oraz tych czytających relację. Ostatnia fotka, to z pociągu POZ - KRK, gdzie jak to w PKP, miało opóźnienie prawie 2h.
Bo jak w temat przewodni był pociąg, to trzeba skończyć także pociągiem.

Gracias, shukran, merci!

Jak zobaczyłem Wasz opis podróży pociągiem i Wasze foto, to zastanawiałem się, czy to są jeszcze podróże i czy chcę jeszcze podróżować? Szok. Dla mnie szok, ale może dla innych inspiracja. Piękna relacja. Pozdrawiam i życzę kolejnych wyzwań i ich realizacji.

_________________
Relacje: Bali oczami początkujących turystów (2022).
Emeryci w podróży - Singapur i Malezja (2023)