Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 2 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 28 Gru 2015 00:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Wrz 2014
Posty: 1629
niebieski
Poniższa relacja jest sprawozdaniem z krótkiego wypadu do Wiednia w dniach 18-19 grudnia.

Na wstępnie chciałabym zaznaczyć, że trzymaliśmy się w miarę możliwości w odległości od ścisłego centrum (czyli obszaru wewnątrz Ringu) i głównych ulic. Chciałabym pokazać – przynajmniej częściowo – Wiedeń, który znam od strony mieszkańca, ale głównych zabytków oczywiście nie zabraknie :)

Dlaczego akurat Wiedeń? Po pierwsze dlatego, że spędzanie ostatniego przedświątecznego weekendu „zagranico” jakoś tak stało się małą naszą tradycją (w 2013 byliśmy w Lipsku, w 2014 – w Berlinie), to i na ten rok planowaliśmy gdzieś się wyrwać. Rozważaliśmy przede wszystkim Drezno i Pragę (ze względu na bliskość Wrocławia), ale decyzję podjęła za nas sieć NH Hotels wrzucając do systemu nocleg z błędem cenowym w interesującym nas terminie. Po drugie z powodów sentymentalnych – mam w życiu „wiedeński” epizod i bardzo miło to miasto wspominam. Zwłaszcza w okresie wysokoprocentowym, yyyy, tzn. przedświątecznym ;) Nie było co się długo zastanawiać, jedziemy!

Po zarezerwowaniu noclegu została nam do rozważenia kwestia transportu. Najtańszą opcją dojazdu „tam” był oczywiście PB, ale a) nie bardzo mogliśmy sobie pozwolić na wyjazd z Wrocławia w czwartkowe popołudnie, żeby dojechać na czas do Katowic, b) bilety na ten termin i tak błyskawicznie się rozeszły (z tego miejsca pozdrawiam wszystkich polujących!). Przez chwilę rozważaliśmy pociąg z Katowic, ale ostatecznie przypomniałam sobie, że z Wrocławia do Wiednia jeżdżą przecież prywatne busy, w których swego czasu dorobiłam się statusu stałego klienta i związanej z nim obniżki ceny. Szybki telefon, okazuje się że status nadal obowiązuje i że będzie dodatkowy kurs w dzień (busy zazwyczaj jeżdżą na noc). Cena za osobę nie najniższa (100zł po zniżce), ale za to zostaliśmy zabrani spod domu w ludzkiej godzinie i odstawieni pod drzwi hotelu na miejscu. Z powrotem zaplanowaliśmy na obydwu odcinkach (Wiedeń – Katowice, Katowice – Wrocław) podróż PB, za co w sumie zapłaciliśmy 104zł.

Czas ruszać :)

Wyjazd z Wrocławia o 9.30, droga minęła nam bardzo spokojnie, poza jednym aspektem – z każdym kilometrem robiło się coraz bardzie mgliście. I tak mgła została towarzyszką naszej podróży przez cały weekend, dając się nam mniej lub bardziej we znaki.
W hotelu meldujemy się ok. 15.00. Rezerwacja bez problemu zostaje znaleziona i potwierdzona, dostajemy pokój zgodny z preferencjami. Pan po chwili rozmowy zdradza nam też, że dziś miał z tej „promocji” ok. 60 zameldowań, a czekają jeszcze na ponad 20. Niezły deal ;) My dostajemy pokój na 12 piętrze, w bardzo dobrym standardzie, z dobrze działającym internetem i widokiem na tę część Wiednia. Teoretycznie, bo z każdą minutą mgła spowija okolicę coraz bardziej. Dunaju nie widać ani z lewej, ani z prawej.

I jeszcze bardzo istotna informacja od hotelu:
Załącznik:
w1.jpg
w1.jpg [ 82.03 KiB | Obejrzany 4388 razy ]

Czyli nasze Januszowe parówki pozostaną nieugotowane :D Niepocieszeni dodajemy do planu kolację na mieście ;) Tymczasem za oknem mgła gęstnieje, z okna widzimy tylko światła samochodów, samej ulicy już nie. Nie zraża nas to oczywiście, szybko się ogarniamy i wychodzimy.

Hotel znajduje się kilkaset metrów od stacji U1 Kaisermühlen VIC. Idąc w jej stronę mijamy skryte w mgle i ciemności wieżowce Donau City – TŻ patrzy na mnie nieco sceptycznie, kiedy mu o nich opowiadam i wspominam, że tuż obok nas znajduje się ogromny kompleks Vienna International Centre, gdzie mieści się siedziba ONZ ;) Na stacji kupujemy bilet 24h (7,60 EUR za osobę) i jedziemy na stację Praterstern, mamy bowiem bardzo konkretny plan: zjeść i odwiedzić Prater.

Pierwszą część planu chcieliśmy zrealizować w Ginza Running Sushi, ale okazało się, że nie da się połączyć sushi (dla mnie) i ciepłego bufetu (dla TŻ-ta). Nie ukrywam, że byłam bardzo rozczarowana, bo running sushi to jedna z rzeczy, która nieodłącznie kojarzy mi się z Wiedniem ;) Na szczęście niedaleko była opcja zapasowa – knajpa Green Asia. Jeżeli kiedyś będziecie w okolicy i złapie Was głód, to nie zniechęcajcie się mało zachęcającym wyglądem wnętrza. Jedzenie jest dobre i świeże, a ceny przystępne (9,90 EUR za wieczorny otwarty bufet). Za niewielką dopłatą (3 EUR) można również korzystać z japońskiego grilla, w ramach którego wybiera się dowolne mięsa, owoce morza (w tym z 5 rodzajów krewetek) i warzywa, które potem kucharz przyrządza na naszych oczach. W standardowym menu bufetu są zupy, kilka rodzajów sushi, kilkanaście dań ciepłych i desery. Głodni nie wyszliśmy ;)
Załącznik:
w2.jpg
w2.jpg [ 101.82 KiB | Obejrzany 4388 razy ]

(na zdjęciu stół z surf&turf do japońskiego grilla, obok którego siedzieliśmy i trochę żałowaliśmy, że jego zawartość nas omija)

Po opuszczeniu knajpy okazało się, że mgła na zewnątrz jeszcze zgęstniała, ale udaliśmy się w stronę światła i weszliśmy na teren Prateru. Tego miejsca chyba nikomu nie trzeba przedstawiać – to park i wesołe miasteczko w jednym, a jego największą atrakcją jest Wiener Riesenrad, którym mieliśmy zamiar się przejechać, oglądając wieczorny Wiedeń z ponad 60m. Niestety, widok zastaliśmy na miejscu taki:
Załącznik:
w3.jpg
w3.jpg [ 101.5 KiB | Obejrzany 4388 razy ]

Załącznik:
w4.jpg
w4.jpg [ 118.59 KiB | Obejrzany 4388 razy ]


Postanowiliśmy się jednak nie zrażać i podejść bliżej. Niestety (po raz drugi), rozmowy z osobami, które właśnie zjechały z góry, ostatecznie pozbawiły nas nadziei – mgła skutecznie ograniczyła widoki. Postanowiliśmy zatem przełożyć przejazd Kołem na poranek dnia następnego (na pewno nie będzie mgły, haha!), a w ramach pocieszenia przyswoić w cieniu młyna grzane wino.
Załącznik:
w5.jpg
w5.jpg [ 71.98 KiB | Obejrzany 4388 razy ]


Było bardzo miło, lokalesi przy stoliku obok nawet trochę jodłowali, a wino rozgrzewało nam żołądki i serca :D Tym samym poczuliśmy się dobrze przygotowani na długi spacer w kierunku Hundertwasserhaus, a potem na stację metra Wien Landstrasse.
(CDN)
_________________
Metia jest kobietą, powtarzam, metia jest kobietą.
Góra
 Profil Relacje PM off
miriam lubi ten post.
 
      
Miesiąc na Phuket za 4040 PLN. Loty z Warszawy (z dużym bagażem) i noclegi w 4* hotelu Miesiąc na Phuket za 4040 PLN. Loty z Warszawy (z dużym bagażem) i noclegi w 4* hotelu
Bezpośrednie loty first minute do Nowego Jorku i Miami z Berlina od 1541 PLN. Dużo terminów Bezpośrednie loty first minute do Nowego Jorku i Miami z Berlina od 1541 PLN. Dużo terminów
#2 PostWysłany: 28 Gru 2015 20:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 29 Wrz 2014
Posty: 1629
niebieski
W kolejnym etapie spaceru pokonaliśmy trasę mniej więcej jak na zrzucie poniżej.
Załącznik:
w6.PNG
w6.PNG [ 163.73 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Polecam na spokojnie przejść przez most Franzensbrücke i przeczytać umieszczoną na chodniku inskrypcję wspominającą sytuację Żydów w Wiedniu w latach przedwojennych. Kolejnym przystankiem był Kunsthaus Wien, w którym mieści się muzeum Hundertwassera. Obiekt jest udostępniony do zwiedzania (w przeciwieństwie do sławnego Hundertwasserhaus, o którym za chwilę) i mieści się w nim muzeum tego sławnego architekta (wstęp 12 EUR). Rzecz jasna o tej porze było już zamknięte, więc uchwyciłam tylko ogród z tyłu budynku, w którym mieści się miła kawiarnio-restauracja. Przyjemne miejsce na kawę w ciągu dnia, wstęp jest oczywiście niezależny od tego, czy zwiedzamy muzeum, czy nie.
Załącznik:
w7.jpg
w7.jpg [ 88.51 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Następnie dotarliśmy pod Hundertwasserhaus, czyli bodajże najsłynniejsze Wiedeńskie dzieło Hundertwassera (obok budynku spalarni śmieci Spittelau). Pierwszy raz nie widziałam w okolicy pół turysty, ale w sumie nie ma się co dziwić przy tej porze dnia i pogodzie. Cisza, spokój, komercha w Hundertwasser Village zamknięta ;) Popodziwialiśmy chwilę, bez wchodzenia do środka – ponieważ jest to normalny, gminny budynek mieszkalny i mieszkańcy nie życzą sobie wizyt – niestety zdjęć brak, bo mgła zamieniła się w mżawkę, a raczej chmurę wodną, która skutecznie osiadała na obiektywie, uniemożliwiając fotografowanie. Oprócz tego dość skutecznie przemoczyła nas, więc udaliśmy się w dalszą drogę.
Załącznik:
w8.jpg
w8.jpg [ 73.95 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Oczywiście droga dotarcia do stacji Wien Landstrasse może być dowolna i każda będzie równie malownicza. Kamienice w tej okolicy skutecznie przypominają, że Wiedeń był swego czasu stolicą Cesarstwa. I na dodatek są w większości bardzo dobrze utrzymane, a nierzadko i dekoracyjnie oświetlone. Jeżeli macie czas na spokojny spacer – polecam. My niestety szybko przemknęliśmy, bo mżawka nie chciała odpuścić.

Sama stacja Wien Landstrasse jest połączeniem dworca S-Bahna, kolei (stąd odjeżdża m.in. CAT, czyli pociąg na lotnisko), U-Bahna w podziemiach i kilkupoziomowego centrum handlowego. Na parterze znajduje się m.in. SPAR, w którym w miarę niedrogo można nabyć kawę, kanapki, a nawet dania na ciepło.

My łapiemy na stacji U-Bahna U4 i jedziemy nim na Karlsplatz – czas w końcu zbliżyć się nieco bardziej do centrum ;)

Karlsplatz wita nas brakiem mżawki. I tłumami, ale nie ma się co dziwić – jest piątkowy wieczór i mieszkańcy oraz turyści wylegli tłumnie na jarmarki. Jeden z największych stoi na Karlsplatzu właśnie, w sąsiedztwie Karlskirche i Wien Museum. Wyróżnia się tym, że w fontannie ulokowana jest duża szopka, a w niej żywe zwierzęta – w dzień atrakcja dla dzieciaków, wieczorem – dla dorosłych ;)
Załącznik:
w9.jpg
w9.jpg [ 93.73 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Oprócz tego jarmark oferuje pełen wybór typowych potraw (polecam zwłaszcza Fladenbrot z dodatkami) i napojów rozgrzewających. Tym razem do naszych żołądków i serc trafia Punsch w dwóch odmianach, który skutecznie podnosi nam ciepłotę ciała i umożliwia podjęcie kolejnego etapu spaceru – tym razem kierunek Museumsquartier.

Do Museumsquartier z Karlsplatz można się dostać dwoma drogami – przez Ring, a potem przez Maria-Theresienplatz lub przez Getreidemarkt i dalej ulicą Museumplatz. My wybieramy tę pierwszą opcję, bo w końcu mamy być bliżej centrum. Niestety, mgła i mżawka skutecznie ograniczają widoki, więc piękne budynki Opery, Pałacu, Parlamentu i Nowego Ratusza przypominają raczej rozmyte plamy światła. Za to bliźniacze budynki Kunsthistorisches i Naturhistorisches Museum oraz stojący pomiędzy nimi pomnik cesarzowej Marii-Teresy (wbrew temu, co można by przypuszczać, nie była ona pomysłodawczynią budowy muzeów) widać całkiem dobrze. Dużą część placu pomiędzy muzeami wypełnia – tak, zgadliście! – jarmark, ale póki co omijamy procenty z daleka.

Po drugiej stronie Maria-Theresienplatz widzimy już pierwsze niepozorne, niskie budynki Dzielnicy Muzealnej. Niech Was nie zwiedzie ich skromna architektura! Oryginalnie były to cesarskie stajnie, wybudowane w okresie baroku (stąd niewielka wysokość), ale po trwającej ponad 10 lat renowacji i uzupełnieniu o kilka nowych budynków zamieniono je w jeden z największych na świecie kompleksów kulturalnych, obejmujący m.in. Kunsthalle (wystawy sztuki współczesnej, performance), Leopoldmuseum (największa kolekcja modernistycznej sztuki austriackiej, obejmuje twórczość m.in. Egona Schiele, Gustava Klimta czy Oskara Kokoschki), Mumok (Museum Moderner Kunst Stiftung Ludwig Wien ze zbiorami sztuki modernistycznej i współczesnej oraz Pop-art., w tym m.in. prace Andy'ego Warhola, czy Pablo Picasso), Centrum Architektury oraz Muzeum dla dzieci ZOOM. Do tego sklepy (sam sklep „muzealny” jest kopalnią designu), kawiarnie i restauracje – bez charakterystycznego dla centrum zadęcia. Latem na wewnętrznym dziedzińcu stoją specjalne leżanki, na których można odpocząć czy poczytać, natomiast zimą rozkłada się tu bardzo specyficzny jarmark oraz tor do curlingu.
Załącznik:
w10.jpg
w10.jpg [ 85.22 KiB | Obejrzany 3978 razy ]

Załącznik:
w11.jpg
w11.jpg [ 92.28 KiB | Obejrzany 3978 razy ]

Załącznik:
w12.jpg
w12.jpg [ 62.37 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Tak przy okazji – jeżeli chcielibyście zabrać skądś kubek po grzanym winie na pamiątkę, to polecam właśnie tę lokalizację – kubki są ładne i tanie (kaucja 2 euro). Mieliśmy na stanie jeden, teraz mamy już dwa ;)
Załącznik:
kubeczki.jpg
kubeczki.jpg [ 81.95 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Po wizycie w Museumsquartier większość turystów udałaby się pewnie – a raczej w końcu – do centrum. Ale nie my ;) Nas czeka jeszcze eksploracja dzielnicy Spittelberg pod kątem kolacji. Możliwości jest tu całe mnóstwo, zaznaczyłam kilka ulubionych na mapce poniżej.
Załącznik:
spittelberg.JPG
spittelberg.JPG [ 113.78 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


- Opcja designerska, nieco droższa – Hotel 25 Hours (restauracja na dole, bar z widokiem na miasto na górze)
- Opcja „przytulna”/kuchnia austriacka-fusion – Amerling Beisl (tu mieliśmy w planach się udać, ale niestety nie było wolnych stolików)
- Opcja dla wielbicieli piwa i sznycla – 7Sternbräu (tu w końcu zasiedliśmy, mają dobre piwo z własnego warzenia) lub Schnitzelwirt Zeiner&Partner
- Opcja dla szukających miejsca nieco hipsterskiego - Zum Gschupftn Ferdl (hipsterska wersja heuriger, czyli typowej austriackiej gospody z winem) lub jedna z knajp na Naschmarkt
- Opcja dla pragnących kawy i strudla – Cafe Sperl (uwaga, otwarte tylko do 22).

Po kolacji długo jeszcze chodziliśmy uliczkami, docierając w miejsca dla mnie sentymentalne, m.in. pod akademik, w którym kiedyś parę dni rezydowałam. Po drodze mijaliśmy m.in. pięknie oświetlony kościół Pijarów.
Załącznik:
w13.jpg
w13.jpg [ 79.54 KiB | Obejrzany 3978 razy ]


Pierwszy dzień zwiedzania zakończyliśmy grubo po północy. na stacji U-Bahna Rathaus, skąd U2 z przesiadką na U1 na Praterstern udaliśmy się do hotelu.

(CDN)
_________________
Metia jest kobietą, powtarzam, metia jest kobietą.
Góra
 Profil Relacje PM off
marcino123 lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 14 Sty 2016 15:23 

W Ratuszu jutro jest bal kwiatowy.
Góra
 PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 2 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group