Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 25 Sie 2015 00:04 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 256
Loty: 38
Kilometry: 72 453
niebieski
Podróż odbyta na przełomie lipca i sierpnia 2015 roku, start w Barcelonie, meta w San Sebastian.

Pomysł na wyjazd powstał jeszcze w ubiegłym roku, po zakupie za oszałamiającą cenę 74 zł biletu Waw-Bcn. Bilet był kupiony na zasadzie: może się przyda, a jak nie, to niewielka strata. Potem zdecydowałam, że skoro i tak mam w planach zwiedzić północną część Hiszpanii, to okres wakacyjny jest dobrą opcją, jeśli chodzi o pogodę, czyli mniejsze prawdopodobieństwo deszczu. I tak powstała trasa z Barcelony, przez Aragonię, Nawarrę do Kraju Basków.

Po wieczornym przylocie do Barcelony transport pociągiem do stacji Sants, w którego pobliżu miałam zarezerwowany na jedną noc hostel. Wybrałam tę okolicę, gdyż przy tym dworcu kolejowym znajduje się też dworzec autobusowy, skąd następnego dnia rano planowałam wyruszyć do Huesca.

Połączenie Barcelona – Huesca obsługuje Avanzabus (http://www.avanzabus.com), bilet kosztuje ok. 18 euro, podróż trwa 4 godziny. W Huesca dworce autobusowy i kolejowy są połączone, niestety nie ma przechowalni bagażu ani żadnych skrytek bagażowych, co uniemożliwiło mi zatrzymanie się tam na jakiś dłuższy spacer, jako że podróżowałam z walizką. Od razu kupuję bilet do Sabiñanigo, niewielkiej miejscowości na północ od Huesca. Bilet kosztuje ok. 6 euro, a podróż trwa godzinę. Jeśli zastanawiacie się, co tak ciekawego jest w tym mieście, by się tam zatrzymać na 3 noce, to już odpowiadam: nic :D Wybrałam tę mieścinę tylko z racji dogodnego (z mojego punktu widzenia) położenia, gdyż leży pomiędzy miejscami, które chciałam odwiedzić i jest z nimi w miarę dobrze skomunikowana. W innym wypadku - miejsce do zapomnienia.

Jedynym urozmaiceniem pobytu w miasteczku był fakt, że w Sabi (jak pieszczotliwie nazywają miasto miejscowi) w tym czasie obchodzona była fiesta patronal, czy doroczna kilkudniowa fiesta ku czci patrona – Santiago (Jakuba Apostoła). Na kilka dni główna ulica miasta została zamknięta dla ruchu kołowego, bary i restauracje wystawiły stoliki nawet na jezdnię umożliwiając klientom obserwację maszerujących orkiestr i lokalnych zespołów. Oprócz tego, pojawiły się kramy z asortymentem typu: szwarc, mydło i powidło (jak na naszych odpustach), a także mega tanie, oczywiście oryginalne, buty Nike :)

Image

Image

Image


Po pierwszym leniwym dniu, czas prawdziwe zwiedzanie. Cel na dziś: Park Narodowy Ordesa i Monte Perdido. Park został utworzony w 1918 roku i był pierwszym obszarem chronionym w Hiszpanii. Obejmuje ponad 15 tysięcy ha i od kilkunastu lat jest wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Do parku można dostać się od strony wschodniej (z miejscowości Bielsa) i zachodniej (z Torli). Zdecydowałam się na tę drugą opcję, gdyż jest do zrealizowania dla osób bez własnego środka transportu.
Autobus z Sabiñanigo do Torli jedzie około godzinę, bilet – ok. 4 euro, linię obsługuje firma Alosa (http://alosa.avanzabus.com). Polecam tę trasę, widoki są wspaniałe: góry, lasy, malutkie miasteczka (Biescas, Gavin, Yesero). Jeśli ktoś będzie tam własnym autem, to właściwie w każdym warto się zatrzymać na krótki spacer. Mnie podobały się nawet zza okna busika (bo duże autobusy tam nie jeżdżą).

Bus ma przystanek przy dużym parkingu w Torli. Znajduje się tam też centrum informacyjne, kasa biletowa z biletami na autobus (wstęp do parku jest bezpłatny), toalety, a także przystanek autobusu, który kursuje już do samego parku. W wysokim sezonie (od czerwca do września i w Wielkim Tygodniu) nie ma możliwości dostać się bliżej parku własnym autem. Należy je zostawić na bezpłatnym parkingu i ostatni odcinek przejść albo przejechać autobusem. Podobno trasa (ok. 8 km) jest bardzo ładna i łatwa. Niestety, miałam zbyt mało czasu, by to sprawdzić i dlatego zdecydowałam się na dojazd autobusem. Koszt biletu RT 4,5 euro, one way – 3 euro. Autobus odjeżdża z parkingu teoretycznie co 15-30 minut, a naprawdę, gdy zbierze komplet pasażerów. Przejazd trwa kilkanaście minut. W tzw. niskim sezonie autobus nie kursuje, a samochodem można dojechać do wejścia do parku.
U wejścia do parku też jest niewielkie centrum informacyjne, a także toalety, sklep i restauracja. W sklepie można kupić bilety na autobus, gdyby ktoś trasę z Torli do parku przebył pieszo, a na powrót nie starczyłoby mu już sił lub czasu.

Do wyboru jest kilka szlaków. Ja zdecydowałam się na dość łatwy i najpopularniejszy prowadzący do Cola de Caballo (Wodospad Końska Grzywa). O tym, że szlak jest łatwy świadczy obecność wielu dzieci, często w wieku poniżej 10 lat (choć entuzjazm większości z nich dla tej wycieczki był, powiedziałabym, baaardzo umiarkowany), a o tym, że popularny – obecność... wycieczki japońskich turystów. Przejście całej trasy zajmie ok. 5,5 godz. (dojście do wodospadu i powrót). Do wędrówki najlepsze będą oczywiście buty trekkingowe, ale ja miałam zwykłe buty sportowe i też dałam radę bez problemu. Myślę, że również w sandałach trekkingowych dałoby radę przejść. Trasa jest bardzo przyjemna, często prowadzi w cieniu, więc nawet upał zbytnio nie dokucza.

Przy powrocie należy pamiętać, że niekoniecznie wsiądziemy od razu do autobusu. Jeśli kolejka chętnych będzie długa, może się okazać, że trzeba trochę poczekać. Muszą to uwzględnić szczególnie osoby, które z Torli zamierzają wracać transportem publicznym.

Image

Image

Image

Sama miejscowość Torla jest też bardzo przyjemna i ładnie położona, w sam raz na spacer w oczekiwaniu na autobus do Sabiñanigo.

Image

Image


Ostatnio edytowany przez Kasia111, 29 Sie 2015 20:50, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Riwiera Turecka luksusowo: tydzień w 5* hotelu z all inclusive od 2084 PLN. Wyloty z 3 miast Riwiera Turecka luksusowo: tydzień w 5* hotelu z all inclusive od 2084 PLN. Wyloty z 3 miast
Początek wakacji w Maroku: tygodniowy wypoczynek za 1292 PLN. Loty z Wrocławia + hotel Początek wakacji w Maroku: tygodniowy wypoczynek za 1292 PLN. Loty z Wrocławia + hotel
#2 PostWysłany: 25 Sie 2015 21:56 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 256
Loty: 38
Kilometry: 72 453
niebieski
Dziś wycieczka do Jaca i Canfranc. Jaca, położona niespełna 20 kilometrów od Sabiñanigo (przejazd autobusem – ok. 20 min., bilet - niecałe 2 euro, przewoźnik Alosa), jest dawną stolicą Aragonii. Miasto zostało założone przez Rzymian. Szczyci się katedrą z XI wieku, której kształt był inspirowany francuską architekturą romańską (pierwsza taka budowla w Hiszpanii). Miasteczko nie jest duże, główne atrakcje (przede wszystkim zabytki sakralne) położone są blisko siebie, do obejrzenia w ciągu 2 - 3 godzin.

Image

Image

Image


Jeśli komuś mało wrażeń, to ok. 5 km za miastem, na wysokości ok. 1150 m znajduje się Fort Rapitán. Sam fort jest zazwyczaj zamknięty (chyba że odbywa się tam jakaś impreza), ale rozpościerające się stamtąd widoki na okoliczne góry są podobno warte wspinaczki, zwłaszcza w słoneczny dzień. Niestety, nie mogę tego potwierdzić, bo z powodu perturbacji, jakie spotkały mnie tego dnia, przyjechałam do Jaca za późno, by zdążyć się tam wdrapać przed wyjazdem do Canfranc. Dla zainteresowanych: należy iść od dworca autobusowego ulicami Zaragoza, a potem Rapitán.

Z Jaca autobusem (ok. 30 min., bilet 2 euro, rozkład do sprawdzenia tu: http://www.jacetania.es/jacetaneas/open ... as=spanish) jedziemy do Canfranc, miasteczka położonego w górach, niecałe 10 km od granicy z Francją.
Góra
 Profil Relacje PM off
cyberpunk64 lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 26 Sie 2015 22:51 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 256
Loty: 38
Kilometry: 72 453
niebieski
Główną atrakcją Canfranc jest imponującej wielkości zabytkowy dworzec kolejowy z 1928 roku (aby go zobaczyć, z autobusu należy wysiąść na przystanku Canfranc-Estación).

Miejsce to ma bardzo ciekawą historię. Canfranc było stacją graniczną linii kolejowej łączącej Hiszpanię z Francją. Dlaczego linia kolejowa akurat tam? W tamtym czasie przedsiębiorcom hiszpańskim zależało na dobrym połączeniu z Francją, krótszym niż dotychczas wykorzystywane. Z kolei panujący wówczas król Alfons XIII bał się, że takie otwarcie granicy może zagrażać bezpieczeństwu kraju. Aby zminimalizować to ryzyko postanowiono przeprowadzić linię przez małą miejscowość Canfranc, jako że dostęp do niej był dość trudny: położona na wysokości 1194 m, z dwóch stron otoczona górami, a od południa wojsko stacjonujące w cytadeli w Jaca. Aczkolwiek można znaleźć informacje, że budowa stacji w tym miejscu była bardziej kwestią polityki niż ekonomii. Z gospodarczego punktu widzenia łatwiejsze były kolejowe połączenia Hiszpanii i Francji przez Irún. Chodziło jednak o zburzenie "pirenejskiego muru" oddzielającego Hiszpanię od Europy.

Inauguracja dworca nastąpiła w 1928 roku. Był to wtedy drugi (po Berlinie) pod względem wielkości dworzec w Europie. Budynek miał 150 drzwi i 365 okien. Wybudowano dwa przejścia podziemne, jedno dla bogatych podróżnych (by nie musieli spotykać się z plebsem) wyłożone kafelkami, ogrzewane, z doprowadzoną elektrycznością, i drugie - dla pracowników i biednego ludu, oczywiście pozbawione tych udogodnień. Poza całą infrastrukturą dla podróżujących znajdowały się tam biura kolei hiszpańskiej i francuskiej, mieszkania dla kolejarzy, hotel, a nawet przedszkola dla dzieci pracowników kolei.

Image

Image

Image

Niestety linia i sam dworzec nie miały szczęścia. Najpierw w 1929 roku krach na giełdzie w Nowym Jorku, który wpłynął negatywnie również na gospodarkę w Hiszpanii. W 1931 roku spłonął dworcowy hotel. Potem okres wojny domowej i II Wojna Światowa nie dały szans na rozwój linii w celach handlowych. Paradoksalnie jednak to właśnie okres wojny był czasem wzmożonego ruchu na tej linii, a dworzec odgrywał w nim ważną rolę. Linia była trudno dostępna dla ewentualnych ataków z powietrza i dlatego tamtędy właśnie neutralna (teoretycznie) Hiszpania wspierała Rzeszę transportami żywności, a przede wszystkim wolframu, niezbędnego w niemieckich fabrykach broni. Jako zapłata, w drugą stronę jechały wagony ze złotem zrabowanym ofiarom terroru. Przy czym nikt nie wie, ile tego złota rzeczywiście zostało w Hiszpanii, a ile pojechało dalej, do Portugalii, która była wtedy oknem na Amerykę Południową, gdzie jak wiadomo po wojnie osiedliło się wielu nazistów. Podejrzewa się, że znaczna część złota trafiła właśnie tam.

Canfranc ma też chlubną kartę w historii. W czasie wojny szefem francuskiego urzędu celnego był tam Albert Le Lay. Ściśle współpracował z francuskim ruchem oporu, pomógł nieustalonej liczbie (mówi się o setkach) osób uciekających przed śmiercią z rąk nazistów. Jest nazywany Schindlerem Pirenejów.

Po wojnie połączenie kolejowe zostało wznowione. Ostatni kurs odbył się w 1970 roku. Wtedy właśnie (według Hiszpanów w dość tajemniczych okolicznościach) po francuskiej stronie zapadł się most. Francuzi nie spieszyli się z jego naprawą i tak linia przestała być używana.

Obecnie Canfranc jest ostatnią stacją na linii z Saragossy. Pociągi kursują kilka razy dziennie, przemierzają całą trasę w około 4 godziny i są szybsze od swoich poprzedników z 1928 roku o całe ... 5 minut.

Jeśli chodzi o zwiedzanie. Dworzec jest zamknięty, trwają w nim prace konserwatorskie. Na razie, z pozyskanych z UE pieniędzy położono dach. Budynek można obejrzeć z zewnątrz od frontu, a jeśli zlekceważycie tablicę z informacją o zakazie przejścia, również jego okolice, w tym kilka zrujnowanych wagonów stojących gdzieś na bocznicy.
Wejście do wnętrza jest możliwe tylko z przewodnikiem z lokalnego biura informacji turystycznej. Szczegóły na stronie: http://www.canfranc.es/agenda_ficha.php?id_fich=695 . W skrócie, zwiedzanie odbywa się kilka razy dziennie, trwa ok. 45 minut, przewodnik tylko w języku hiszpańskim, bilet kosztuje 3 euro. Konieczna jest wcześniejsza rezerwacja, gdyż grupa może liczyć maksymalnie 25 osób. Bez rezerwacji można spróbować szczęścia pół godziny przed rozpoczęciem zwiedzania, jeśli wszystkie miejsca nie są zajęte, albo rezerwacje nie zostaną wykupione, można kupić bilet (mnie się udało bez problemu). Informacja turystyczna znajduje się po przeciwnej stronie ulicy niż dworzec.

Bardzo polecam odwiedzenie Canfranc, nawet jeśli nie zdecydujecie się na zwiedzanie z przewodnikiem. Trasę do albo z Canfranc warto przebyć pociągiem, jako że w pobliżu Canfranc pociąg jedzie po zboczu góry, co daje możliwość podziwiania wspaniałych widoków na dolinę. Rozkład jazdy i ceny biletów do sprawdzenia na renfe.com. Bilet można kupić w malutkim biurze tuż przy jedynym działającym tam obecnie peronie.

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
#4 PostWysłany: 31 Sie 2015 22:19 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 256
Loty: 38
Kilometry: 72 453
niebieski
Pobyt w Aragonii był krótki. Z miejsc wartych odwiedzenia, na które mi zabrakło czasu, bądź trudno było się tam dostać bez własnego transportu przewodniki polecają Monasterio San Juan de la Peña – romański klasztor, częściowo wykuty w skale, według legendy tam właśnie był ukryty Święty Graal. Warte odwiedzenia są też małe miasteczka Ainsa (w okolicy Parku Ordesa) i Aisa (niedaleko Jaca).

Następnym przystankiem była Nawarra, a konkretnie jej stolica – Pampeluna. Według podziału administracyjno Nawarra jest wspólnotą autonomiczną, a historycznie jest częścią Kraju Basków. W przestrzeni publicznej język baskijski (euskera) funkcjonuje na równi z hiszpańskim, przy czym zwykle jako pierwszy występuje napis po hiszpańsku, a jako drugi – po baskijsku.

Dojazd z Sabiñanigo do Pampeluny zajmuje nieco ponad 2 godziny (autobus z przesiadką w Jaca, koszt biletu ok. 10 euro, przewoźnik avanzabus.es). Dworzec autobusowy w Pampelunie jest położony tuż przy jednej z atrakcji miasta – cytadeli (moim zdaniem - nic ciekawego, spokojnie można sobie odpuścić, chyba że ktoś chce obejrzeć te wystawione na zewnątrz dwie armaty), około 10-15 minut pieszo od części zabytkowej. Na dworcu, jak i w wielu innych miejscach miasta (parki, place), można skorzystać z bezpłatnego wifi.

Pampeluna nie ma zbyt wielu zabytków, tak by warto było spędzić tam kilka dni. Spokojnie najważniejsze atrakcje można obejrzeć w ciągu kilkugodzinnego spaceru. Warto przejść się po murach miasta (fajne widoki na okoliczne góry) oraz trasą, po której odbywają się encierros (gonitwy z bykami) podczas dorocznej fiesty - Sanfermines.

Plaza del Castillo - główny plac miasta
Image

I kilka innych obrazków
Image

Image

Image

Sama fiesta zaczyna się 6 lipca o godz. 12:00 tzw. chupinazo, odpaleniem z balkonu budynku ratusza fajerwerku oznajmiającego początek dziewięciodniowego święta.

Ratusz
Image

Każdego dnia o godz. 8:00 staruje gonitwa.Tuż przed uczestnicy (ci dwunożni) zbierają się przy umieszczonej w niszy małej figurce świętego Fermina i śpiewają trzykrotnie tzw. cantico. Jego treść usłużny mieszkaniec miasta wywiesił na swoim balkonie nieopodal figurki.

Image

Image

Stąd starują byki

Image

Po drodze spotkamy tabliczki informujące o trasie, niektóre jak ta na zdjęciu - z opisem, inne tylko ze strzałką pokazującą kierunek biegu.

Image

Widzowie są odgrodzeni od biegnących takimi ""balustradami".

Image

Wszystkich zainteresowanych uczestnictwem w takiej gonitwie chcę uświadomić, że to dość niebezpieczna atrakcja. W czasie podobnych zabaw w czasie fiestas patronales zginęło w tym roku w Hiszpanii 12 osób.

Odnotować należy jeszcze istnienie katedry. Katedra de Santa Maria, nie imponuje jakoś szczególnie ani z zewnątrz, a i wnętrza niczym specjalnym się nie wyróżniają. Wspomnieć można jedynie nagrobek Karola III (króla Nawarry, który dokończył budowę katedry) i jego żony Eleonory. Przy katedrze działa muzeum diecezjalne.

Image

Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 13 Wrz 2015 16:26 

Rejestracja: 09 Sty 2012
Posty: 256
Loty: 38
Kilometry: 72 453
niebieski
Pampeluna jest dobra miejscówką do zwiedzenia okolicy. U mnie to były trzy wycieczki: do Lumbier, Olite i Estella.

Lumbier to miasteczko położone niespełna 40 km od Pampeluny. Jego główną atrakcją jest malowniczy wąwóz (Foz de Lumbier), przez który płynie rzeka Irati. Do Lumbier jeżdżą autobusy firmy Conda SA. Podróż trwa około godzinę, bilet w jedną stronę kosztuje niecałe 5 euro. Przejście od przystanku autobusowego w centrum miasteczka do początku wąwozu zajmuje około pół godziny, idzie się poboczem asfaltowej drogi. Dla zmotoryzowanych niedaleko wejścia do wąwozu jest parking (koszt 2 euro). Przy parkingu znajdują się toalety, miejsca na zjedzenie posiłku, nawet ruszty do grillowania, ale w dość kiepskim stanie. Tuz przed wejściem do wąwozu jest ujęcie wody pitnej. Do wąwozu można dojść dwiema drogami. Pierwsza, krótka, zajmie tylko ok. 15 minut (jest dostępna dla rowerów i wózków). Jeśli ktoś ma więcej czasu i chce spędzić aktywnie czas, można wybrać się na kilkukilometrowy szlak, którym dojdziemy do wąwozu z drugiej strony. Wejście na ten szlak znajduje się na lewo od drogi prowadzącej bezpośrednio do wąwozu, jest dobrze oznakowane. Z perspektywy osoby, która tę dłuższą drogę przeszła, radzę z niej zrezygnować i wolny czas poświęcić na podziwianie wąwozu. Szlak, jak szlak, cisza spokój, pola i nic więcej. Sam wąwóz jest zdecydowanie ciekawszy, stosunkowo mało uczęszczany, bez problemu można znaleźć wolne miejsce na kamieniach i w spokoju kontemplować widoki.
Którejkolwiek drogi by się nie wybrało, przyjdzie nam przejść przez dwa tunele. Skąd się wzięły w takim miejscu? Pomiędzy 1911 a 1955 biegła tamtędy linia kolejowa nazywana "E Irati" łącząca Pampelunę z Sangüesa. Była to pierwsza pasażerska elektryczna linia kolejowa w Hiszpanii. Tunele drążyli górnicy z Kraju Basków, pracowali podobno dzień i noc przez kilka miesięcy. Wybierając się na tę wycieczkę warto zabrać ze sobą latarkę. O ile pierwszy tunel jest dość krótki i prosty na tyle, że widać wpadające światło, to drugi już nie. Krótko, bo krotko, ale idzie się w całkowitych ciemnościach, jeśli trafi się na jakąś nierówność, można doznać kontuzji. Najciekawszy widok mamy, gdy bezpośrednio przed wejściem do drugiego tunel, skręcimy w prawo, do koryta rzeki.

Image

Image


Z kolei zaraz za wyjściem z drugiego tunelu należy też skręcić w prawo (za tablicą informacyjną) i przedzierając się przez krzaki po nierównych kamieniach dojdziemy do pozostałości dawnego mostu, nazywanego diabelskim, gdyż według legendy to diabeł go zbudował. Cała ścieżka nie jest w żaden sposób zabezpieczona, a jej końcówka, tuż przed resztkami mostu jest moim zdaniem, dość niezabezpieczana, zwłaszcza dla dzieci. Ja zdecydowałam się na kontemplowanie widoku z nieco większej odległości, ale spokojniejsza, że nie spadnę w dół.

Image

Image

Dla spragnionych widoków i atmosfery małych miasteczek, po drodze z Pampeluny do Lumbier, można zatrzymać się na chwilę w Aoiz (ten sam autobus).

Image

Image

Image


Olite jest położone 40 km na południe od Pampeluny. Autobusy na tej trasie obsługuje Conda SA, kursują średnio co 30-60 min., bilet w jedną stronę kosztuje niecałe 4 euro.

Główną atrakcją miasteczka jest pałac-zamek, wybudowany na początku XV wieku, będący w tamtym czasie siedzibą dworu królewskiego Nawarry. Podobno w czasach swej świetności był to jeden z najbardziej luksusowych pałaców w całej Europie. To, co dziś można zwiedzać, to wynik rekonstrukcji zrealizowanej w 1937 roku. Pałac został bowiem częściowo spalony w 1813 roku. Rekonstruując zabytek dążono jednak do możliwie najwierniejszego odtworzenia jego pierwotnego wyglądu.

Pałac składa się z dwóch części: starej i nowej. Zwiedzać można tylko nową część. W starszej znajduje się elegancki hotel, niedostępny dla zwiedzających.
Informacje o godzinach otwarcia i cenach biletów można znaleźć na tej stronie: http://guiartenavarra.com/index.php?m=4&subm=25&id=1
Image

Image

Image

Image

Image


Ciekawostką jest umieszczone tuż za murami pałacu w najchłodniejszej i najbardziej zacienionej części kompleksu gigantyczne kamienne jajo.

Image

Image

Jest to średniowieczna lodówka. Kamień ukrywa głęboką na 8 metrów studnię, gdzie przechowywano lód i śnieg, służące do konserwacji żywności.

Samo miasteczko też warte jest spaceru.

Image

Image


Estella leży 45 km od Pampeluny, linię autobusową obsługuje La Estellesa (kilka połączeń każdego dnia, bilet w jedną stronę to koszt 4,30 euro).

Image

Image

Image

Image

Miasto istnieje od czasów średniowiecza. Ma kilka zabytków wartych uwagi. Najważniejszy z nich to kościół św. Piotra (iglesia de San Pedro de la Rúa)

Tutaj fasada

Image

Aby zobaczyć ciekawe kościelne krużganki trzeba minąć budynek zostawiając go po swojej lewej stronie i po kilkudziesięciu metrach znajdziemy windę (oraz dla chętnych schody), które zawiodą nas na górę, skąd można podziwiać kościół z innej perspektywy.

Image

Image

Naprzeciwko kościoła, w Pałacu Królów Nawarry znajduje się informacja turystyczna, gdzie dostaniemy bezpłatną mapkę miasta z zaznaczonymi najciekawszymi obiektami.

Image

25 lipca (w Kościele katolickim wspomnienie św. Jakuba Apostoła), pielgrzymi wnoszą popiersie świętego do kościoła (Estella leży na szlaku do Santiago de Compostela)

Image

W końcu lipca w mieście odbywa się jarmark średniowieczny. Na straganach można kupić mniej lub bardziej tradycyjne produkty (żywność, ozdoby, zabawki, kosmetyki), sprzedający ubrani są w stroje stylizowane na średniowieczne. Organizowane są pokazy rzemiosła, pochody, koncerty, dla dzieci warsztaty, przejażdżki na osiołkach, itp...

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Niekwestionowanymi gwiazdami jarmarku byli ci Państwo

Image

Zespół nazywa się Lurte, jak brzmią, można posłuchać na YT, na występach w plenerze mają nawet swojego człowieka od efektów specjalnych

Image

Z kolei na początku sierpnia w Estella odbywa się fiesta patronal, o czym przypominają nawet sklepowe wystawy

Image
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
#6 PostWysłany: 13 Wrz 2016 19:41 

Rejestracja: 30 Cze 2016
Posty: 1
Super klimat i świetne zdjęcia! Bardzo chciałbym tam pojechać, przez ten wpis już jestem pewien że w przyszłym roku odwiedzę Kraj Basków. Nie wiem jeszcze czy pojechać na własną rękę czy z biurem. Większym wydatkiem byłoby pojechanie z wyspecjalizowaną firmą która wysyła tylko i wyłącznie do tego regionu /---/Ale myślę że wówczas satysfakcja jest właściwie gwarantowana, a nie znam hiszpańskiego. Jeśli pojadę sam to na pewno wybiorę różne punkty z programu, no i trzeba byłoby sporo samodzielnie doczytać o bogatej historii Basków.


Ostatnio edytowany przez Abcn, 26 Maj 2017 15:16, edytowano w sumie 1 raz
Reklama, promowanie własnych stron internetowych, podawanie linków do innych, konkurencyjnych stron.
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 6 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group