Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 3 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 10 Lip 2014 22:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Maj 2014
Posty: 213
Loty: 1
Kilometry: 2 169
Słowem wstępu: Pod koniec lutego wraz z dziewczyną zaczeliśmy już myśleć o wakacjach. Stwierdziliśmy, że jedziemy gdzieś, gdzie jest ciągle słonecznie, są ciekawi ludzie, smaczna kuchnia, piękne widoki i ogólna pozytywna atmosfera miasta. W grę wchodziło kilka krajów. Po jakimś czasie wyszukałem bilety, na początek lipca, do Portugalii za 430zł od osoby. Szybki telefon do dziewczyny z pytaniem: "lecimy?" i już zakup sfinalizowany. Pierwotny zamysł był taki, że jedziemy tam typowo relaksacyjnie, żadnych przemęczań się. Jednak z racji, że nie potrafimy tak jechać bez celu, ustaliliśmy, że 4 dni zwiedzamy, a 3 odpoczywamy. Ja, jako nasz odwieczny logistyk podróży oraz naczelny planista miałem wybrać miejsca typu "must see". Im bliżej do wyjazdu, tym lista ta robiła się dłuższa i tak w końcu, na 3 tygodnie przed wyjazdem, kalendarz na Portugalię został szczelnie wypełniony.

30.06 Warszawa - Faro
Do stolicy wyruszyliśmy już w nocy. Miałem ambitny plan przespać się chociaż trochę w PolskimBusie, ale jak to zazwyczaj z takimi planami bywa - nie udało się. Przed 5. byliśmy już na Młocinach, bez żadnego pośpiechu tramwajem dojechaliśmy do centrum. Śniadanie w Macu i idziemy kupić bilet lotniskowy. Podchodzę do kasy i proszę o 2 bilety, pytając jednocześnie o której są 2 najbliższe pociągi do Modlina. W odpowiedzi słyszę: "czemu mnie Pan pyta?! Informacja jest obok. Poza tym bilet jest na konkretną godzinę". Zdenerwowała mnie "uprzejmość" tej kobiety więc odparowałem: "to czemu ma Pani rozkład jazdy na pół ściany przed sobą?! Skoro nie może Pani sprawdzić pociągu, to równie dobrze może tam wisieć mapa zoo w Kalkucie! Poza tym sprzedaje Pani bilet i nie wie na którą godzinę?", na co osobnik z okienka: "to Pan ma wiedzięc na którą chce Pan kupić". To jedna z tych rozmów, które nie prowadzą do niczego. Jakbym przerzucał piach na pustyni - zero efektu. Czuję, że jeszcze moje dzieci przez całe życie będą się użerać z tą kolejową komuną.

Image
Międzynarodowe lotnisko Warszawa Modlin
Image
Gate otwarty

Przed 8. dotarliśmy do Modlina. O 10:45 mieliśmy wylot. Security bezproblemowe. Około 13. lądowaliśmy już w Eindhoven. Przed samym wyjściem automat biletowy (3,5€ za 1h bilet) i stanowisko autobusów 400 i 401. Jechaliśmy tym drugim, ponieważ absolutnie nam się nie spieszyło. Liczyłem że zjem hamburgera za 2€ w BurgerKingu na dworcu kolejowym, ale tego dnia nie mieli tej promocji i najtańsza opcja kosztowała 8€, więc kupiłem po przeciwnej stronie Kebaba z frytkami za 5€. Pochodziliśmy trochę po Eindhoven, ale absolutnie nic nas tam nie urzekło. Zastanawialiśmy się w ogóle jak można mieszkać w tak niewyrazistym miejscu i nie dostać depresji :)

Image
Lotnisko Eindhoven ze stanowiskiem autobusów miejskich
Image
Słynne kręgle niedaleko dworca kolejowego
Image
Stadion PSV Eindhoven
Image
Ulica w centrum miasta
Image
Mundialowe emocje czuć i tutaj

Około 17. wróciliśmy autobusem na lotnisko. 19:30 był nasz wylot "Irlandczykiem" w kierunku Faro. Wylądowaliśmy chwilę przed czasem. Przesunęliśmy od razu zegarki godzinę do tyłu, aby się nie pomylić i wyszliśmy z lotniska na autobus do miasta. Przystanek jest zaraz na wprost wyjścia, pod dachem. Jest tam rozkład jazdy, ze znaczkiem autobusu. Na przystanku zatrzymują się linie 14 i 16. Nasz autobus (linia 16) przyjechał punktualnie o 22:17. Kierowcą była bardzo miła Pani, która świetnie mówiła po angielsku. Koszt przejazdu to 2,22€. Po niecałych 25 min. podróży wysiedliśmy na końcowym przystanku - Terminal Rodoviario. Nocleg mieliśmy w hostelu Algarve. Wybrałem go wyłącznie ze względu na to, że znajduje się 50m od przystanku. Był lekki problem przy rejestracji, ponieważ właściciel/recepcjonista gdzieś... wyszedł. Na szczęście był tylko w kawiarence obok. Okazało się że śpimy nie w budynku gdzie weszliśmy, lecz innym, nieco głębiej. W sumie to całkiem dobrze, było ciszej. Przed wyjazdem naczytałem się o tym hostelu nieco negatywnych opinii, więc nie byłem pewny czego do końca się spodziewać, na szczęście okazało się, że nasz pokój jest jak najbardziej w porządku. Mieliśmy nawet telewizor, dzięki czemu mogliśmy obejrzeć dogrywkę w meczu Niemców z Algierią.

Image
Zdjęcie z przystanku autobusowego przy lotnisku Faro


01.07 Faro - Portimao - Albufeira - Lizbona
Wstaliśmy ok. 7:30, szybko się spakowaliśmy, zostawiliśmy klucze na recepcji i popędziliśmy w stronę dworca autobusowego. Kiedy maszerowaliśmy ostatnią ulicą pozostały ok. 3 minuty do godz. 8. i odjazdu naszego autokaru do Portimao. Sprawdzamy na szybko skąd odjeżdża nasz transport. Na dworze stoją tylko oczekujące autokary, a na pobliskich przystankach widnieją wyłącznie rozkłady miejskie. Wtedy na pobliskim budynku zauważam żółty prostokąt z czarną ikonką autobusu, wbiegamy do środka, nasz autokar już odjeżdża, macham kierowcy, który na szczęście się zatrzymuje. Jedziemy do Portimao. Cena 11€ za 2 osoby. W środku autokaru kilka osób. Kierowca początkowo rozmawia z jedną pasażerką, a później słucha głośno radia. Żałuję że nie znam portugalskiego, audycja musiała być przekomiczna, bo nasz driver co chwilę wybuchał śmiechem. Przed 10. jesteśmy na miejscu. Wyruszamy promenadą, kierujemy się w stronę Praia da Rocha. Pogoda na razie nie jest najlepsza. Gdy wieje, jest dosyć zimno, a niestety... sporo wieje. Chodzimy chwilę w okolicach plaży, nie za wiele osób, za to sporo naganiaczy do knajp z kosmicznymi cenami. Wracamy okrężną drogą, aby zobaczyć nieco centrum miasta. Nie jest brzydkie, w zasadzie to całkiem zadbane, ale jakieś takie bez wyrazu. Być może nieciekawa pogoda ujmuje nieco oceny. Przed 13. mamy autokar z Portimao do Albufeiry. Jedziemy ponownie autokarem Transrapido. Koszt 9,2€ za 2 osoby. Portimao nie ma dworca autobusowego. Wszystkie autokary międzymiastowe zatrzymują się przy Rua do Duque.

Image
Portimao
Image

Image
Praia da Rocha
Image

Image

Image

Image

Image
Marina w Portimao
Image

Image
Miejsce odjazdu autobusów międzymiastowych - Portimao


Podróż to zaledwie 50 minut i jesteśmy w Albufeirze. Z terminalu jest ok. 1,6km do centrum. Przechodzimy pieszo, ponieważ zdążyło zrobić się już ciepło. Zahaczamy na obiad o Maca przy głównej ulicy, naprzeciwko hotelu Vila Gale. Wydaliśmy łącznie nieco ponad 6€, chyba ciężko w Albufeirze o tańsze jedzenie. Z wolna, spacerkiem kierujemy się w stronę plaży. Gdy już do niej docieramy naszym oczom ukazuje się nieskazitelnie czysta plaża i niemal lazurowa woda (gdy już przebijają się w jej stronę promyki słońca). Na skałkach wcinających się w wodę słyszymy polski język. Wykorzystujemy to i prosimy o cyknięcie nam fotki. W tym miejscu tragedia - dziewczyna dotyka obiektywu, o czym dowiaduję się dopiero w domu przy przeglądaniu zdjęć. Podobno wpadła jakaś kropla wody. Nie wiem czemu, ale do końca wyjazdu ani razu nie zerknąłem na niego. Wydawało mi się chyba, że skoro tak go wypucowałem przed wyjazdem, to będzie ok. Od teraz wszystkie zdjęcia z jednego z aparatów są nieco mniej ostre i mają słabszy kontrast. Na szczęście jest jeszcze drugi.
Wracając do podróży - Albufeira i jej plaża są przepiękne. We wtorek, w dniu w którym pogoda była mocno w kratkę widzieliśmy masy turystów. To co dopiero musi się tutaj dziać w weekendy, kiedy niebo jest bezchmurne.

Image
Hotel Vila Gale - Albufeira
Image

Image

Image

Image
Monica Isabel Club Beach
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Kierujemy się w stronę dzielnicy Monte Choro, po drodze mnóstwo kilkugwiazdkowych hoteli, obowiązkowo każdy z basenem lub basenami. Pieniądze z turystyki robią swoje. Porównując do Faro czy Portimao, jest tutaj niesamowity przepych na ulicach. Mieliśmy pojechać na dworzec kolejowy autobusem Giro (linha Laranja), ale zaszliśmy spacerując tak daleko, że już nie opłacało się wracać na autobus. Napotkany taksówkarz powiedział że zostało nam ok. 3km, ale osobiście uważam że przeszliśmy jeszcze jakieś 4,5. Do odjazdu pociągu zostało ponad pół godziny, więc wstąpiliśmy jeszcze do Intermarche, które znajduje się w pobliżu. Sporo owoców, jogurtów, bułek i przekąsek złożyło się na rachunek w okolicah 10€. Dworzec Albufeira-Ferreiras składa się tylko z dwóch peronów i dwóch torów i chyba to upoważniło jego zarządców do nie wieszania żadnych rozkładów, tablic, wyświetlaczy, niczego. Jedyne co wisi w gablotach to godziny kursowania podmiejskich pociągów w Lizbonie i gdzieś tam jeszcze. Zapytałem jakiegoś tubylca odchodzącego spod kasy, skąd odjeżdża nasz pociąg, wskazał pierwszy peron. O godz. 18:04, minutę przed godziną którą miałem na bilecie podjechał pociąg bez jakichkolwiek tablic. Wyglądał inaczej niż na zdjęciu które posiadałem, poza tym wydawało mi się, że jedzie w złym kierunku. Już mieliśmy wsiadać, kiedy jakaś dziewczyna, która widziała jak wcześniej się pytam o pociąg do Lizbony, powiedziała nam, że to nie ten, tylko jakiś podmiejski, nawet nie pamiętam już dokąd. Wśród wielu osób, zapewne również turystów, zapanowała nieco konsternacja. Na szczęście po kilku minutach z przeciwnej strony nadjechał pociąg Intercidades z tablicą Lisboa-Faro-Lisboa. Bilet kupiony wcześniej przez internet kosztował po 12,5€ od osoby. Miejsca numerowane, fotele wygodne, pociąg cichutki, podróż szybka i komfortowa. Krótko mówiąc - przeciwieństwo PKP.

Image
Dworzec kolejowy Albufeira-Ferreiras

Podróż trwała niecałe 3h. Przed 21 byliśmy już na stacji Lisboa Entrecampos. Spacerkiem przeszliśmy na metro Arreiro, stąd 4 przystanki na Intendente i dotarliśmy na miejsce naszego pierwszego noclegu w Lizbonie.

Image
Dworzec kolejowy Lisboa Entrecampos
Image
Mijana arena Campo Pequeno


Ostatnio edytowany przez Adżi, 11 Lip 2014 17:59, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
2 ludzi lubi ten post.
 
      
Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast Wczasy w Grecji: tydzień w 4* hotelu z all inclusive na Zakintos za 2299 PLN. Wyloty z 2 miast
Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN Afryka mniej znana: loty z dużym bagażem do Togo, Kamerunu i Liberii z Warszawy od 1494 PLN
#2 PostWysłany: 11 Lip 2014 17:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Maj 2014
Posty: 213
Loty: 1
Kilometry: 2 169
02.07 Lizbona - Setubal - Lizbona
Po dwóch dniach drogi, dzisiaj w końcu możemy nieco zwolnić i zebrać siły na jutro. Wyszliśmy z domu po 9. poszwędać się po Lizbonie. Od naszego hosta dostaliśmy mapę miasta, na której pozaznaczał nam miejsca w których jest tanie, smaczne jedzenie, supermarkety i lokalne sklepiki z dobrymi produktami.
Poprzez Mourarie doszliśmy do Alfamy. Chcieliśmy się zagubić w tej historycznej dzielnicy i zdecydowanie nam się to udało. Mapa miasta w tym miejscu jest zupełnie bezużyteczna. Zdecydowanie lepiej zaufać własnemu zwysłowi i poruszać się na orientację. Jest tu pełno wąskich, krętych uliczek, które co chwila przechodzą w inne i kolejne, itd.
Miejsca przez które przespacerowaliśmy: Rua Palma, Miradouro da Graca, Miradouro das Portas do Sol, Castelo de Sao Jorge, Se de Lisboa, Igreja de Santo Antonio, okolice Santa Apolonia, Praca do Comercio, Baixa Chiado, Praca de D. Pedro IV, Praca da Figueira, Praca Martim Moniz, Praca dos Restauradores, Avenida da Liberdade, Jardim Braancamp Freire

Mini słowniczek (wyrazy których nauczyłem się na miejscu):
Rua - ulica
Avenida - aleja
Parque - park
Jardim - nieduży park, skwer, ogród
Miradouro - punkt widokowy
Praça - plac
Largo - niewielki plac
Castelo - zamek
Igreja - kościół
Convento, monasterio - klasztor
Monumento - pomnik

Równie przydatne słówka:
Estação - dworzec kolejowy
Terminal rodoviário - dworzec autobusowy
Entrada - wejście
Saida - wyjście

Image
Castelo de Sao Jorge
Image
Teatro Nacional D. Maria II
Image
Praca de D. Pedro IV (Rossio)
Image

Image

Image

Image

Image

Image
Museu do Design e da Moda
Image
Praca do Comercio
Image
Praca do Comercio
Image
Widok na Katedre Se i Alfame
Image

Image
Wycieczkowiec Oceana
Image
Okolice Katedry Se
Image
Słynny tramwaj 28
Image
Rua de Conceicao
Image
Przejazd kolumny rządowej
Image

Image

Image

Image

Image

Image
Republikańska Gwardia Narodowa
Image
Rua S. Tome
Image

Image
Miradouro das Portas do Sol
Image
Praca da Figueira
Image
Estacao Rossio
Image
Praca dos Restauradores
Image
Jardim Braancamp Freire
Image
Campo Martiresde Patria


Nieco uciążliwi są obnośni sprzedawcy, którzy wciskają okulary przeciwsłoneczne (mimo iż miałem założone swoje), ręczniki, pierdółki. Poza tym w ciągu 4 godzin chodzenia pięciu facetów podchodziło z zawiniątkiem w dłoni i pytaniem: "marihuana?".
Około 14. udaliśmy się na obiad do Pastelarii Tebas, którą polecał Pedro (nasz host). Zamówiłem zupę krem z dyni (1,1€) oraz smażonego suma z batatami i świeżymi warzywami (5,95€). Porcje były bardzo duże i smaczne. Zdecydowanie się najadłem. Weszliśmy jeszcze do pobliskiego Lidla (który jest nieco ukryty), aby zrobić zakupy na kolację, które następnie zostawiliśmy w domu i pojechaliśmy metrem na stację Arreiro. Koszt metra to 1,4€. Przy pierwszym razie trzeba zakupić kartę Viva Viagem (0,5€), którą następnie się doładowuje. Warto zawsze brać paragony z doładowania, ponieważ po jednym z nich bramka nam się nie otworzyła i musieliśmy reklamować. Z dworca Roma-Arreiro co godzinę odjeżdżają podmiejskie pociągi "Fertagus" do Setubal. Koszt to 4,85€ w jedną stronę. Bilet nabijany jest na kartę od metra, jednak musi ona być pusta, inaczej konieczne jest kupienie nowej karty (0,5€). Podróż trwa niecałą godzinę. Do Setubal warto jechać choćby dla samej... podróży. Po drodze jest bardzo zróżnicowany, piękny krajobraz oraz przejeżdża się nad majestatyczną rzeką Tag. W obie strony jechaliśmy wagonami dwupiętrowymi. Mieliśmy wrażenie jakbyśmy podróżowali koleją magnetyczną, ponieważ absolutnie nie było czuć, ani słychać łoskotu kół.

Image
Setubal
Image

Image

Image

Image

Image

Image
Widok na półwysep Troia
Image

Image

Image
Widok w kierunku zatoki Arrabida
Image

Image

Image
Praca de Bocage
Image
Praca de Bocage
Image

Image

Image
Pociąg Fertagus relacji Setubal-Lizbona


Setubal ma swój urok, jednak jest nieco zaniedbane. Nie leży w bezpośrednim sąsiedztwie Lizbony (jak Estoril czy Cascais) więc turyści nie zawsze tu docierają.
Początkowo udaliśmy się na plażę. Posiedzieliśmy tam trochę. Parę razy poczułem się jak karoseria restaurowanego samochodu - przeżyłem piaskowanie. Mieliśmy przepłynąć katamaranem na półwysep Troia (koszt to podobno 6€), ale z racji potężnych podmuchów wiatru odpuściliśmy sobie. Bardzo chcieliśmy również zobaczyć zatokę Arrabida, podobno można tam zaobserwować kolonię delfinów, ale niestety ciężko o dojazd w to miejsce, a pieszo to kilka kilometrów, na które już dzisiaj nie mieliśmy siły. Widać jak wielki wpływ miało rybołóstwo na Setubal. W mieście symbolizują to budynki, pomniki, place. Pokręciliśmy się około 2,5h po centrum, różnych alejach i skwerach, odwiedziliśmy Convento do Jesus i powoli zaczęliśmy wracać na stację. Zrobiliśmy jeszcze niewielkie zakupy w Pingo Doce (lokalna Biedronka, tylko lepsza ze względu na wypiekane pieczywo i wyroby cukiernicze) i wsiedliśmy do pociągu powrotnego. Ze stacji Roma-Arreiro prosto udaliśmy się na nocleg, przed snem musieliśmy jeszcze spakować się na jutrzejszy poranny wyjazd.


Ostatnio edytowany przez Adżi, 13 Lip 2014 12:26, edytowano w sumie 1 raz
Góra
 Profil Relacje PM off
wiikack lubi ten post.
 
      
#3 PostWysłany: 13 Lip 2014 12:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 25 Maj 2014
Posty: 213
Loty: 1
Kilometry: 2 169
03.07 Lizbona - Porto - Coimbra - Lizbona
Dzisiaj czekał nas zdecydowanie najtrudniejszy dzień podczas pobytu w Portugalii. Wstaliśmy o 6:00, byliśmy już spakowani, więc bardzo szybko uwinęliśmy się z wyjściem. Chwilę przed 6:30 czekaliśmy już na otwarcie metra. Pierwszym kursem dotarliśmy na Alamedę, szybka przesiadka na czerwoną linię i mkniemy na Aeroporte. Po wyjściu z metra (kierowaliśmy się na Terminal 2), widzimy budynek T1, mimo wszystko wbiegamy do środka, po schodach ruchomych, taśmie, podbiegamy do security i... okazuje się że nie ten terminal. Facet tłumaczy że musimy zejść niżej, wyjść na zewnątrz i tam jest autobus do T2. Tak robimy i faktycznie stoi autobus. Jak to się stało?! Czemu wybiegając z metra go nie widzieliśmy?! (w ostatni dzień wszystko się wyjaśniło). Wsiadamy, na zegarku już 7:15, a 7:55 mamy wylot. Czekamy jeszcze 5 minut na odjazd. To jedno z dłuższych 5 minut w moim życiu. Na przystanku informacja, że kurs trwa 3 minuty, ale po drodze blokują nas jeszcze taksówki, więc jedziemy aż 6 minut. Wpadamy na security, tu na szczęście tylko 1 osoba przed nami. Przechodzimy je niemalże sprawnie. Celniczkę zainteresowały nasze dwie 100ml buteleczki z piciem, które zawsze wozimy (nigdy nie wiadomo kiedy zachce się pić, a warto je mieć choćby dla komfortu psychicznego). Dzień wcześniej kupiłem lokalną podróbkę Powerade'a o smaku cytrynowym i przelałem do obu buteleczek. Pani z security oglądała je chwilę, po czym odkręciła jedną z nich, powąchała i mówi: "vodka!" :D Muszę przyznać, że faktycznie z koloru i zapachu izotonik był jak nasza Lubelska Cytrynówka :) Pokiwała tylko głową, zaśmiała się i odłożyła na miejsce. Łapiemy nasze rzeczy, podbiegamy do bramek... a że to Ryanair, to na 25 minut przed wylotem odprawa była dopiero mniej-więcej w połowie. Ufff! Było nerwowo, ale udało się. Myślałem że prześpię tę godzinkę lotu, ale po adrenalinie z rana już nie byłem w stanie.
Bilety kosztowały nas po 9,99€ od osoby. W samolocie jeszcze 4 osoby oprócz nas mówiły po polsku (nasi wszędzie!). Przy opuszczaniu hali przylotów dostaliśmy darmową mapę Porto. Co prawda miałem swoje wydruki z google maps, ale darmowa mapa zawsze się przyda ;) Poszliśmy na metro, które przez kilka najbliższych stacji jedzie na powierzchni ziemi. Zaplanowałem aby wysiąść na Casa de Musica, to 4 strefy, koszt 1,85€ + 0,5€ za kartę (ta z Lizbony niestety nie działa). Wagony metra niesamowicie nowoczesne, po drodze widoki które bardziej przypominają Holandię, Belgię lub Niemcy. Czy my na pewno ciągle jesteśmy w Portugalii? W Lizbonie wszystko wyglądało zdecydowanie inaczej.

Image
Chwilę przed lądowaniem w Porto
Image
W hali przylotów


Urządziliśmy pieszą wędrówkę trasą Praca Mousinho Albuquerque, Rua de Julio Dinis (Palacio Cristal), Rua da Restauracao, R. Carmo, R. Carmelitas (po drodze wiele różnych świątyń i wspaniałych zabudowań oraz księgarnia Lello ze schodami rodem z Harrego Pottera) oraz Rua das Flores. Tak dotarliśmy nad nabrzeże rzeki Douro - Ribeirę.

Image
Palacio Cristal
Image

Image

Image

Image
Igreja das Carmelitas
Image
Księgarnia Lello & Irmao
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Cais Ribeira
Image

Image
Ponte de D. Luis I
Image


Kręcimy się tutaj trochę czasu, po czym wspinamy po wielu schodach na górę alei Afonso Henriques. Nie jest to proste. Upał jest niemiłosierny, na niebie nie widać niemal żadnej chmurki. Wchodzimy na most Luisa I. Widok jest cudowny. Po tych niemal 3 godzinach w mieście muszę przyznać, że Porto jest wspaniałe. Lizbona nieco blednie przy drugim co do wielkości mieście Portugalii. Chodzimy jeszcze przez 2 godziny po Starym Mieście (odwiedzając m.in. Estacao de Sao Bento) oraz najbliższej okolicy.
Gdyby mnie ktoś zapytał, czy warto było przyjeżdżać do Porto na te kilka godzin, odpowiedziałbym że nawet dla pięciu minut zdecydowanie byłoby warto.
Przed 14. zmierzamy już pieszo w stronę dworca kolejowego Campanha. Na przedostatniej ulicy (Rua do Bonfim) zauważam małą restauracyjkę (Cafe Academico) w połowie zapełnioną przez gości. Mamy jeszcze pół godziny, więc wchodzimy na obiad. Obsługa nie mówi po angielsku, ale karta ma jakieś drobne tłumaczenie. Na obiad czekaliśmy dość długo, jeszcze minuta i musielibyśmy wyjść bez jedzenia, ale na szczęście otrzymaliśmy je w ostatniej chwili. Było warto czekać. Ja zamówiłem mięsne danie dnia (prato dia carne) i dostałem kotlet cielęcy (prawdopodobnie) z ryżem, frytkami i sałatką warzywną z vinegretem, moja dziewczyna dostała podobny zestaw, tylko z rybą dnia (prato dia peixe) zamiast mięsa. Zapłaciliśmy po 4€ od osoby. Na pociąg musieliśmy już niemal biec. Wpadliśmy do niego na dwie minuty przed odjazdem. Niestety brakło czasu na zobaczenie Stadionu Smoka. Dla mnie, jako zapalonego kibica piłkarskiego, to wielka strata. No cóż... kierunek Coimbra!

Image

Image
Okolice katedry Se
Image
Widok z mostu Luisa I na zachód
Image
Widok z mostu Luisa I na wschód
Image

Image
Estacao de Sao Bento
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Dworzec kolejowy Porto-Campanha


Bilety ze zniżką, kupowane przez internet kosztowały nas po 8€. Podróż to godzina jazdy, jednak pociągi zatrzymują się na stacji Coimbra-B. Stąd do centrum miasta, co ok. 15-20min. kursuje pociąg (obowiązują w nim bilety na których przyjechaliśmy z Porto). Mamy 2,5h na zwiedzanie miasta, które w zupełności nam wystarczają. Nie ma tu za wielu turystów, a jeśli już jacyś są, to tylko Portugalczycy. Jeśli mam krótko podsumować Coimbrę to powiem, że to Porto w miniaturze (oczywiście nie tak piękne). Przed 19. docieramy na dworzec autokarowy (ukryty jest w budynku, podobnie jak ten w Faro), po drodze jeszcze obowiązkowy zakup w Pingo Doce - laranje. W domu nie jestem jakoś bardzo za pomarańczami, ale w Portugalii to co innego. Jadłem je tutaj codziennie. Nieważne gdzie kupione są niesamowicie słodkie i pyszne. Zdecydowanie biją te hiszpańskie.

Image
Dworzec Coimbra-B, po lewej nasz pociąg z Porto
Image
Praca 8 de Maio
Image

Image

Image

Image

Image

Image

Image
Tutejsza strefa kibica
Image
Parque de Santa Cruz
Image
Pomnik Jana Pawła II
Image

Image
Museu Nacional Machado de Castro
Image

Image
Panorama Coimbry
Image

Image

Image

Image
Monument to Joaquim António de Aguiar
Image

Image

Image

Image

Image

Image
Jeden z wielu trolejbusów w Coimbrze
Image
Astronomiczne ceny portugalskich win :)
Image
Dworzec Autobusowy w Coimbrze


Nasz autokar - Rede Expressos - przyjechał opóźniony, przez co wyruszyliśmy o 19:15. Podróż do Lizbony trwa ok 2,5h. Po drodze jest tylko jeden przystanek - Fatima. Nie widzimy całego miasta, ale i tak możemy jasno stwierdzić, że na pewno przyjeżdża tam dużo turystów, którzy nie szczędzą grosza ;) Do stolicy, na dworzec Sete Rios docieramy przed 22., stąd na metro i już bezpośrednio na nasz nowy nocleg.

Dlaczego nie nocowaliśmy w Porto, tylko tak usilnie wracaliśmy do Lizbony?
Noclegi rezerwowałem kilka miesięcy temu, kiedy Airbnb udostępniał kody zniżkowe, wtedy jeszcze nie było kalendarza lotów Ryanaira na trasie Lis-Por, ani naszych tak ambitnych planów zwiedzania Portugalii :)



04.07 Lizbona - Estoril - Cascais - Lizbona

05.07 Zwiedzanie Lizbony

06.07 Lizbona - Sintra - Lizbona

07.07 Lizbona - Obidos - Caldas da Rainha - Lizbona
Góra
 Profil Relacje PM off
kasiadookola lubi ten post.
 
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 3 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group