Fly4free.pl

Nikos Koklonis (niektórzy go znają jako Mr AirFastTickets) prawdopodobnie brał udział w praniu brudnych pieniędzy i juz jest pozew do niego za mahlojki finansowe (22 milionów euro długu do podatkowego) oraż współpracę z mafią.

https://www.lifo.gr/now/greece/nikos-ko ... apati-kata

Takową zupkę przygotowaną przez mamę jadałem będąc dzieckiem i mieszkańcem Wielkopolski.

_________________

nie napisałeś, czy Ci smakowała
Dla mnie czernina była najwspanialszą zupą świata, pomimo tego, że wiedziałem z czego jest robiona. Z tą zupą jest pewien problem - ona jest naprawdę trudna do zrobienia w taki sposób, by zachwycała. Jeśli jednak ktoś potrafi ją ugotować tak, jak moja ś.p. Babcia, to na pewno również powie, że to jest rarytas.
Piszę o tej zupie w czasie przeszłym, bo raz, że Babcia nie może już jeż przyrządzić (ewentualnie czyni to w jakimś innym, zapewne lepszym świecie), a dwa, że jednak weganizm córki ma na nas dużą siłę oddziaływania (i to mimo tego, że się już wyprowadziła z domu ). Poza tym, próbowałem w kilku restauracjach i nie miało to nic wspólnego z dziełem z mojego dzieciństwa i nastolęctwa (hę?). Dostawałem zazwyczaj zupę o konsystencji rozwodnionego budyniu, ze zdecydowanie zbyt dużą ilością owoców, a zbyt małą dawką majeranku i innych przypraw.
Reasumując, to, że czernina znalazła się wysoko na liście najgorszych potraw świata świadczy o tym, że jej autorzy jedli jedynie imitacje prawdziwej czerniny, albo opierali się na relacjach ludzi, którzy takowe konsumowali.
A, zapomniałem dodać - jadałem to w Gdyni

Smakowała dobrze jak jak każda inna zupa, poza nielubianym krupnikiem.
Oczywiście poza dodatkami, zakładam że istotny był również składnik podstawowy czyli świeża krew z ubicia kaczki. Oczami wyobraźni widzę słoiczek w lodówce.
We wspomnieniach dzieciństwa poza tą zupą widnieje również owocowa. Obie na równi nieakceptowane przez żonę i córkę.

_________________

@tropikey ja myślę że oni mogli czerniny w ogóle nie próbować. Dla mnie też wystarczy sama świadomość że to zupa z krwi, żeby tego nie brać do ust

Rzekłbym raczej "z krwią", bo te nie jest tak, że ona stanowi główny (objętościowo) składnik. Ale domyślam się, że to niewiele zmienia. Krew, to krew
Oczywiście, rozumiem. To trochę tak, jak w moim przypadku z brukselką (choć zaczynam się łamać, bo widziałem jakiś przepis z tym warzywem obrabianym na krótko, a to ponoć powoduje, że ma ono zupełnie inny smak).

Ciekawy wywiad z Polką która wiele lat mieszkała na Islandii:
https://weekend.gazeta.pl/weekend/7,177 ... =BoxOpImg1

Jeśli to ktoś z forumowiczów prosimy o pochwalenie się

https://rozrywka.trojmiasto.pl/Laczy-zy ... 75535.html

Myślę ze na forum, by znalezli o wiele większych "kozaków" ^^

Pewnie tak, choć 52 kraje w 2 lata, przy pracy na etacie, to nie takie hop siup. W końcu to tylko 52 dni urlopu (+ optymalizacja ustawowych dni wolnych).

Wszystko zależy jak zalicza je.
Np. https://www.thrillist.com/travel/nation ... rld-record

Weekendowo bez problemu można w ciągu roku zrobić w Europie chociażby z 20-30 krajów.

2 lata to 52 dni urlopu, ale też 208 dni weekendowych + ok. 22 dodatkowo wolnych dni świątecznych.
Czyli robi się nam ok. 282 dni wolnego.

Jak sami wiemy weekendowa oblotówka po 2-3 krajach Europy to w weekend to żaden problem.

Dopiero dalsze wyjazdy absorbują wolne dni chociażby na samo przemieszczanie się/loty.

Choć wynik faktycznie imponujący - ja po prawie 10 latach dość intensywnego latania mam "zaliczone" tylko 64 kraje.

_________________


"Podróżować to żyć..."

Pogromca kanibala na lotnisku w Lizbonie
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci ... -mial.html

Artykuł z BBC: Pasażer wysłał komorników na Luton po zwrot pieniędzy od Wizza.

... i go otrzymał.

"Their option was to hand over the money or the bailiffs would take it in goods - it might have been chairs, tables, computers or an aircraft,"

Haha

Może nie do końca o podróżach, ale o unikalnym Spitsbergenie - Tom Cruise z ekipą "Mission: Impossible" na Svalbardzie:

https://next.gazeta.pl/next/7,172392,29 ... 9175337179