Zaciąłem się w rękę na Rambli i chciałem odkazić ranę. Ponieważ jestem praktyczny chłop, postanowiłem kupić mocne alko, które jak wiadomo, odkaża zewnętrznie jak i wewnętrznie
Kupiłem butelkę w "Open Door Market" na Ramblas 102. Polałem ranę i... guzik. Nic nie zapiekło, żadnej reakcji. Powąchałem, pociągnąłem małego łyka i wyplułem. Zamiast obiecywanych ~40% , roztwór miał może 20% . Diabli wiedzą czym to było rozcieńczane. Zacząłem przyglądać się butelce. Mokrym od cieczy palcem przejechałem po etykiecie i pach! Zmazał się fragment numeru seryjnego (reszta tuszu z etykiety była odporna na zmazanie). Polazłem do sklepu, kazałem zawołać właściciela. Hindus stwierdził, że on nic nie może, ponieważ on tylko sprzedaje ten alkohol i to pewnie wina hurtowni... Sklep na google: http://tnij.org/vdesxjy
| Załączniki: |
| 20160722_231442.jpg [ 263.07 KiB | Obejrzany 2030 razy ] |