Autor: | Washington [ 23 Lut 2014 17:19 ] |
Temat postu: | Tureckie impresje |
Kolejną relacją którą chciałbym się z Wami podzielić będzie relacja z Turcji. Nie będzie to jednak klasyczna relacja z prostego powodu – w Turcji mieszkałem przez 7 miesięcy, studiując na programie wymiany studentów Erasmus w mieście Adana. Jak wyglądają takie wymiany każdy student wie;) ale dla nie-studentów – choć człowiek w teorii się uczy, czasu ma aż nadto na wszystko czego zapragnie (jakby chciał to na naukę też) – ja pragnąłem poznać ten kraj z nieco innej perspektywy niż leżaka w Antalya'i. Myślę że mi się udało – przemierzyłem Turcję wzdłuż i wszerz, jeśli gdzieś mnie nie było to właśnie na komercyjnej riwierze tureckiej, czego zupełnie nie żałuję. Z wyżej wymienionych powodów relacja ta będzie pisana w częściach, które nie mają ciągu chronologicznego. Podróże były odbywane przeróżnymi środkami – w znacznej części autostopem, trochę samolotem, wynajętym samochodem, busami, raz nawet z wycieczką studencką (co tylko potwierdziło moje poprzednie odczucia – nienawidzę zorganizowanych wycieczek!:P) – przy czym od razu mogę napisać – to te autostopowe były najlepsze – pod każdym względem! Czemu dowiecie się już niedługo ![]() Ps zdjęcia robione kompaktem, ale mam nadzieję że zdatne do oglądania Część 1 – Adana i okolice – na rozgrzewkę, zaczynając od najmniej turystycznego regionu Trudno mieszkając w jakimś mieście przez ponad pół roku nie wspomnieć o nim ani słowem. Adana, piąte największe miasto w Turcji, mające ponad 2mln mieszkańców znajduje się z dala od turystycznych szlaków. Powiedzmy sobie szczerze – nic dziwnego, za dużo w tym mieście nie ma do zobaczenia. Jeśli jednak przez przypadek będziecie tędy przejeżdżać warto mieć na uwadze dwie rzeczy. Po pierwsze – meczet Sabanci. Największy meczet w Turcji. Nie ma znaczenia historycznego, jest to świeżynka – ukończony został w 1998 – robi jednak wrażenie, nie tylko swym rozmiarem. Nie ma ograniczeń co do wstępu. Tuż obok znajduje się też Taşköprü – kamienny most - jest to z kolei jedyna pozostałość historyczna po czasach rzymskich. Sam w sobie nie jest jednak widowiskowy;) Po drugie – Adana Kebab. Ci co jedli kebaby tylko w Polsce niech przygotują się na szok. No bo czy to Wam się kojarzy z naszymi bułami z kapustą i kto-wie-z-czego-mięsem? Mimo że w Turcji każde miasto ma własny rodzaj kebabu (nie trudno to ogarnąć – w Urfie mają Urfa kebab, w Gaziantepie.. tak, zgadliście, Gaziantep kebab:P itd) z którego jest dumne, powszechnie uważa się że to ten z Adany jest najlepszy (choć dużą popularnością cieszy się też Iskender kebab – uwaga, zmyłka, z Bursy). O kebabach można by pisać dużo, zważywszy na to jak sprofanowany obraz tej potrawy mają osoby którym kojarzy się ona z zatęchłą budą na polskim dworcu, ale nie czuję się dostatecznie obeznany w tym temacie (tureckie kebaby mają swoją całą genealogie). I ostatnia, trzecia rzecz, może nie ważna dla turysty, ale dla mnie osobiście jako studenta bardzo pozytywna – kampus uniwersytecki. Kampus przez duże K, taki jak można zobaczyć na amerykańskich filmach, prawdziwe miasteczko akademickie – z budynkami uczelnianymi, szpitalem akademickim, akademikami, ale również z własnym sklepem, fryzjerem, fotografem, dwoma bankami, mnóstwem kawiarenek i restauracji. Całość usytuowana na pięknych klifach nad jeziorem otaczającym miasto. Jest to świetne miejsce na odrobinę lenistwa! Mimo że Adana jest większa od Warszawy, nie jesteśmy w Europie – łatwo się można o tym przekonać jeśli człowiek pokręcić się po çarşı (z tureckiego market, często jednak w tureckich miastach równoznaczne z nazwą dzielnicy - centrum/starówką; nowoczesne miejskie centrum będzie opisane jednak jako sehir merkezi). W regionie Adany jest jeszcze kilka miejsc o których warto wspomnieć. Co prawda Mersin, kolejne duże miasto znajdujące się tuż obok, leżące nad morzem śródziemnym, z kurortem nie ma nic wspólnego, jednak znajduje się tu regionalne centrum chorób tropikalnych. Gdzie za darmo dla mieszkańców Turcji wydają antymalaryki i szczepią na wszelkie możliwe tropikalne choroby – związane jest to z faktem że do niedawna w tym rejonie występowała malaria. Po powiedzenie że jest się erasmusem i pokazaniu paszportu (turecki dowód tymczasowy który posiadają erasmusi nie był sprawdzany) oraz powiedzeniu że udaję się w egzotyczną podróż otrzymałem dużą ilość tabletek lariamu oraz kilka szczepień – całość jak zapewne zdajecie sobie sprawę w Polsce warta co najmniej kilkaset złotych:) Na szczęście Turcja prowadzi zupełnie odmienną politykę zdrowotną – uważają oni że taniej jest zaszczepić mieszkańca wyjeżdżającego w tropikalne rejony niż żeby wrócił chory i wtedy ponosić koszty jego leczenia. W porcie warto skosztować przepyszne świeże balik ekmek (dosłownie – ryba w chlebie) z pływających tam łódek przekształconych w knajpki zaś w centrum słynną regionalną potrawę – Mersin tantuni (dlaczego nie mersin kebab – zastrzelcie mnie, nie mam pojęcia, wszak jest to typowy durum – jagnięcina zawinięta w lavas). Nie ma w Mersin typowej plaży, wybrzeże wygląda tak ale z ciekawostek – jest w tym mieście kościół z polskim księdzem w którym zresztą spędziliśmy Wielkanoc Było to o tyle ciekawe przeżycie że tureccy chrześcijanie spędzają to święto w zupełnie inny sposób. Mają oni w tym czasie uroczystą kolację, z alkoholem, która bardziej przypomina imprezę niż uroczystość religijną – całość wynika z tego że jest to swego rodzaju wieczorek zapoznawczy – liczba katolików jest bardzo niewielka w tym kraju, co limituje też opcje małżeństw i zakładanie rodzin. Dlatego obchody Wielkanocy w Turcji mają swój drugi cel. Turystę mogą jednak bardziej zainteresować dwie okoliczne atrakcje. Pierwsza z nich – Kizkalesi. Miejsce znane dzięki Zamku Dziewicy – wyrastającej z wody małej wysepce której całą powierzchnię zajmuje tytułowy zamek. Jak mówi legenda, pewien król dowiedział się że jego córka umrze od ukąszenia przez węża, dlatego postanowił jej wybudować siedzibę pośród morza, gdzie węży nie ma. Jak to w tego typu historiach bywa, oczywiście wąż został przyniesiony przypadkowo z koszykiem jedzenia i przepowiednia się dopełniła. Jaka legenda by nie była, ten bizantyjski budyneczek robi wrażenie:) Na brzegu również znajdują się fortyfikacje – ze względu na baardzo bogatą historię terenów które zajmuje obecna Turcja w każdej praktycznie wiosce można spotkać zamek ![]() Druga rozpoznawana turystycznie atrakcja to czeluście w miejscowości Narlıkuyu – Piekło i Niebo. Po mojemu fajne widoki ale nic specjalnego ![]() Obok też znajduje się spora jaskinia z podziemną rzeczką Na tym można zakończyć opis tego regionu, warto może jeszcze dodać że jest to jeden z najgorętszych regionów w całej Turcji – w czerwcu męczyły nas temperatury dochodzące czasem do 58 stopni (przynajmniej jeśli wierzyć miejskiemu wyświetlaczowi z temperaturą) – bez klimy nie dało się żyć (na szczęście akademiki wyposażone są w takową)! Relację zacząłem od miejsca najmniej atrakcyjnego turystycznie, by kolejne części były tylko ciekawsze ![]() |
Autor: | Anonymous [ 23 Lut 2014 17:59 ] |
Temat postu: | Tureckie impresje |
Fajny poczatek relacji, a zdjecia bardzo ok. Nikt nie powiedzial, ze wszedzie trzeba jezdzic z taczka obiektywow ![]() Sent from my iPad using Tapatalk |
Autor: | Washington [ 23 Lut 2014 20:19 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Czy się integrują powiadasz.. ![]() ![]() ![]() ![]() Chyba że pytałeś o coś zupełnie innego ![]() |
Autor: | Washington [ 23 Lut 2014 20:29 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Część 2 – Istambuł Nie jest to miejsce Wam nieznane, prawdopodobnie więc nie będzie w tej części żadnych tajnych informacji. Nie da się jednak pisać o Turcji i nie napisać o tym najwspanialszym z miast – które zupełnie słusznie jest jedną z największych atrakcji turystycznych Turcji. Łączy Europę z Azją, dwa morza ze sobą, oferuje tysiąclecia historii – zaczynajmy więc! Co jako pierwsze zwraca uwagę przyjezdnego? Ogrom miasta. Prawie 14 milionów mieszkańców – jedno z największych miast na świecie. Dlatego też druga rzecz której zaraz doświadczymy to będą korki;) Duużo korków, zwłaszcza nieprzyjemne są przejazdy mostami przez Bosfor. Przebogata historia tego miejsca dopadnie nas dopiero jak rozpoczniemy zwiedzanie, ale nie martwcie się, to wrażenie zostanie w Waszej pamięci już na stałe. Co więc trzeba zobaczyć? Niebieski meczet/Sultanahmet. Jest wielki, jednak to nie jego rozmiary, a wyjątkowa harmonia architektury utkwi w pamięci – choć wybudowany na początku XVII wieku na mnie osobiście zrobił większe wrażenie niż Hagia Sofia. Hagia Sofia – najbardziej znana świątynia, wybudowana jako VI wieczny kościół, służąca przez prawie 500 lat za meczet, obecnie muzeum. Na pierwszy rzut oka z zewnątrz nie aż tak imponująca – do czasu aż człowiek nie uświadomi sobie z którego wieku jest to budowla. A potem wchodzi się do wnętrza – a tam czeka magia. Pałaca Topkapı – siedziba sułtanów. Ciekawe skarbce, fajny harem. Ale najlepszy jest widok na Bosfor ![]() Cysterna Bazyliki – ogromny VI wieczny podziemny zbiornik na wodę, mający stanowić rezerwę podczas oblężeń miasta Most Galata – chyba najbardziej klimatyczne miejsce ze wszystkich – cudny widok, no i ci wędkarze Meczet Süleymaniye – dzieło sławnego architekta Sinana, stanowił pierwowzór dla niebieskiego meczetu, szkoda że w tak zaniedbanym otoczeniu Spacer po Istiklal – pełen życia deptak, dobre miejsce na zjedzenie taniego duruma - za 2TL (tak samo zresztą na Taksimi jest sporo tanich fast foodów) – nie są to miejsca na poznawanie kuchni tureckiej, ale sposób na tanie zapchanie się (polecam również simity, tym razem nie tylko osobom podróżującym budżetowo – za 50 kuruszy otrzymujemy sezamowe niebo w gębie) Meczet Sultan Eyüp – tu turyści rzadko się zapuszczają, a jest to najświętsze miejsce Islamu w Stambule (pochowany tu jest przyjaciel proroka Mahometa) – warto przejechać się by doświadczyć czegoś mniej turystycznego. Obok też znajduje się klimatyczny cmentarz. Oczywiście nie trzeba się wypuszczać tak daleko, nawet w okolicy wielkiego bazaru jak zejdziemy kilka kroków z utartych ścieżek to odnajdziemy takie obrazki Co jest wymieniane w przewodnikach ale nie jest niczym specjalnym? Hipodrom (nie ma przecież po nim ani śladu), muzeum archeologiczne obok parku Gulhane – chyba że ktoś jest fanem tego typu rzeczy, laika nie zainteresuje. Obok jednak znajduje się za to mało znane a ciekawe muzeum nauki islamskiej – szkoda że kiepsko z opisami angielskimi, ale można sporo się dowiedzieć i pooglądać najdziwniejsze wynalazki Nie warto też imho wchodzić na wieżę Galata za taką cenę (12TL) – fajną miejską panoramę znajdzie się w wielu innych miejscach. Np z wody. Przy złej pogodzie rejs nie jest jednak najlepszym pomysłem – ja wybrałem się promem po złotym rogu, ale jeśli pogoda była by inna pewnie przepłynął bym się na wyspy książęce – tak czy inaczej z wody miasto najprawdopodobniej wygląda super ale nie w tak podłą pogodę jak na zdjęciu – siąpiło cały czas Wielki bazar i bazar przypraw – osobiście nie mój typ atrakcji, komercha 100%, plus tłumy ludzi – ok, ładnie wyglądają, ale autentyczności w nich zero - no i w uliczkach obok możne znaleźć ciekawsze rzeczy – np handlarzy pijawek ![]() Ogólnie zwiedzanie Stambułu nie jest łatwe, ale przy dobrym rozplanowaniu czasu w 3 dni można odbyć satysfakcjonują wycieczkę i zanurzyć się na chwilę w klimacie tego magicznego miejsca. Szczerze polecam wszystkim! |
Autor: | Anonymous [ 23 Lut 2014 20:34 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Bardzo dobrze mnie zrozumiales. Wlasnie chodzilo mi o to jakie sa w obyciu na codzien ![]() ![]() To nie jest wada, ze sa trudniej dostepne. Czekam na dalsza czesc relacji ![]() Sent from my iPad using Tapatalk |
Autor: | korpus [ 23 Lut 2014 20:48 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
A teraz krótki offtop z mojej strony. Jakim compactem robisz zdjęcia? Bo moim zdaniem bardzo ładne... |
Autor: | Washington [ 23 Lut 2014 20:55 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Żadne pokolenie nie radzi sobie zbytnio po angielsku (choć oczywiście osoby młode i wykształcone radzą sobie lepiej). I im to nie przeszkadza - będą mówić do Ciebie po turecku i oczekiwać że zrozumiesz:P lub że jak powtórzą ci głośniej lub wolniej po turecku to tym razem zrozumiesz na pewno ![]() ![]() ![]() Co prawda tak jak pisałem przez żadną dziewczynę na spotkanie z rodziną nie byłem zaproszony;) ale w kilku spotkaniach/obiadach rodzinnych uczestniczyłem (m. in. zaproszony przez swojego wykładowcę) - Turcy są prze szczęśliwi mogąc cię ugościć - każdego takiego spotkania esencją jest duża ilość podawanej herbaty i słodycze - zapraszają też na takie spotkanie całą dostępną rodzinę która przebywa w danym czasie w okolicy - dla nich jest to ważne wydarzenie i dobra okazja by pokazać wszystkim że goszczą obcokrajowca. Jest to też baaardzo dumny naród (o czym będzie w kolejnych częściach) i chcą żebyś zapamiętał że było cudownie i najwspanialej na świecie (właśnie w ich domu/mieście/kraju) Zdjęcia robione Canonem PowerShot D10 (kupiony do zdjęć podwodnych, przez jakiś czas musiał służyć mi za główny aparat) |
Autor: | Anonymous [ 23 Lut 2014 21:18 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Twoja relacja jest tym ciekawsza, ze mieszkales w mniej turystycznym, jak sam to okresliles, regionie ktory - tak to odbieram - jest przez to bardziej "turecki". A jak z rozrywkami na miejscu? To jak sie bawi erasmus to sie orientuje, ale co robia lokalsi? Fajnie sie to wszystko czyta. Sent from my iPad using Tapatalk |
Autor: | Washington [ 24 Lut 2014 10:19 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Turcy (mogłoby się wydawać) znają niewiele rozrywek. Najpopularniejsza z nich jest jedzenie:) sztukę kulinarna doprowadzili do kunsztu i mogę się założyć ze na pytanie co robić w miejscu x odpowiedzą "musisz zjeść y" i zaprowadza cię do ich ulubionej knajpy. Doświadczyłem tego dziesiątki razy;) ta jak wspomniałem wcześniej, są bardzo dumnym narodem, a najbardziej dumni są ze swojej kuchni (w tym wypadku wyjątkowo słusznie, jest ona obłędna). Kolejna rozrywka są spotkania przy herbacie. Ale nie takiej jak u nas, tam herbatę parzy się zupełnie inaczej - jest to cala ceremonia odprawiana przy pomocy dwóch czajniczków. Nakładają się one na siebie, w dolnym gotuje się woda, w górnym początkowo praży się na parze z dolnego czajniczka sama herbata, potem zalewa się ją odrobiną wrzątku uzyskując niewielką ilość bardzo mocnej esencji. Nalewając z obu czajniczków do typowych tulipaniastych szklaneczek uzyskuje się w końcu ich ulubiony napój (już dawno nie funkcjonuje coś takiego jak turecka kawa, tylko czasem sprzedają ja nadal turystom). Przy herbacie rzecz jasna można robić wiele rzeczy. Np grac w ich ulubiona grę - Tawle (po polsku - Tryktrak). Studenci podczas przerwy miedzy zajęciami idą do kawiarenki a tam czeka na nich już plansza i chętni przeciwnicy. I tak co dzień, że też im się nie nudzi;) to samo zobaczymy "na mieście". Czasami graja oni również w bardziej skomplikowana grę, a równie typowo turecką, w okey (u nas nazwaną remikiem tureckim). W obie te gry lubią Turcy grać również przy sziszy, która zamyka już ich codzienny repertuar rozrywek. A szisze również maja świetne ![]() Gdy maja oni więcej czasu to odwiedzają rodzinę, to zastępuje im wakacje. Nie podróżują oni poza tym wcale (no chyba ze w interesach) i cały koncept zwiedzania jest dla nich całkowicie obcy - wielokrotnie, niemal na co dzień podczas swoich podroży po Turcji spotykałem się z totalnym niezrozumieniem - po co ja to robię? ![]() I to jest ich kolejna mantra, wszystko dla nich jest niebezpieczne, w tym wszystkie możliwe rodzaje sportu łącznie z jazdą na rowerze.. aż dziwne ze nie jest to naród grubasów skoro ich ulubiona rozrywka jest jedzenie i nie uprawiają żadnych sportów ![]() Nie maja oni tez nocnych rozrywek w naszym rozumieniu. W 2mln mieście jakim jest Adana nie było praktycznie klubów - ich kluby nie maja parkietu, tylko dużą ilość stolików przy których siedzą przy muzyce. Zwykle wejście jest płatne, i to sporo. Alkohol zaś jest cholernie drogi - w sklepie piwo 8zł, najpodlejsza wódka zaś prawie 80.. ichniejszej raki (anyżówka, pita po rozcieńczeniu z wodą) nie da się zaś pic ![]() I to tyle w skrócie, mam nadzieje ze wyczerpująco odpowiedziałem;) w razie pytań piszcie! |
Autor: | Washington [ 24 Lut 2014 19:11 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Część 3 – zachodnia Turcja czyli Pamukkale, Efes, Pergamon Relacja póki co cały czas pozostaje w głównym nurcie turystycznym, cóż, niektóre miejsca są turystyczne nie bez powodu ![]() Pamukkale – któż nie słyszał o tych przepięknych tarasach zbudowanych z węglanu wapnia? Tworzą się one w tym miejscu od 14 tysięcy lat – woda termalna po ochłodzeniu się z powietrzem wytrąca rokrocznie kilometry kwadratowe osadu tej soli. W rezultacie możemy podziwiać takie cudowne widoki! Ale zaraz, wygląda to za ładnie by było prawdziwe.. tak, południowe tarasy czyli te po których można chodzić są niestety sztuczne – pod osadem kryją się betonowe zapory. Wbrew pozorom nie był to głupi pomysł tureckich władz – dewastacja naturalnych tarasów i kanałów z powodu turystyki przebiegała za szybko. A naturalne twory są jeszcze ładniejsze ![]() Oczywiście czym była by wizyta w tym miejscu nie korzystając z kąpieli? U góry mamy dostępny komercyjny Basen Kleopatry – z autentycznymi antycznymi kolumnami w środku (czyli tak jak u niektórych polityków na Ukrainie ![]() jednak te "naturalne" baseny są zdecydowanie prawdziwszym doświadczeniem – i przede wszystkim darmowym ![]() Nic dziwnego że już od czasów starożytnych tereny te przyciągały ludzi – nad tarasami, na wzgórzu znajdują się ruiny starożytnego miasta-uzdrowiska – Hierapolis. Gdy już się wymoczymy warto zwiedzić je – widoki szczególnie wiosną są urocze. Taki miejsca jak wiadomo najlepiej oglądać o różnych porach dnia – warto więc zostać na do zachodu słońca oraz trochę dłużej Kolejnym punktem znanym szerzej są ruiny starożytnego miasta jońskiego - Efezu. Żeby je zobaczyć powinniśmy udać się do miasteczka Selcuk. Efez znany jest chyba najbardziej z tego że kiedyś był prężnie rozwijającym się miastem portowym leżącym nad morzem, obecnie zaś od morza znajduje się trochę ponad 5km. Na skutek zamulania ujścia rzecznego miasto to traciło powoli na znaczeniu aż w końcu upadło. Dla nas stanowi jednak przykład jednego z lepiej zachowanych kompleksów miejskich. Resztę historii zainteresowani doczytają z przewodników – ja zaś przedstawię niewątpliwy urok widokowy tego miejsca W Selcuk znajduje się też jeden z 7 cudów świata (wg greków).. a raczej jego smutna pozostałość. Artemizjon czyli świątynia Artemidy, kiedyś miała 130 na 70m wielkości, obecnie zaś została po niej smutna kolumna W samym mieście też znajdzie się coś do robienia – jest muzeum oraz, a jakże, cytadela. Widok całkiem ładny (choć obie atrakcje tylko dla zbicia czasu np czekając na transport). Trzecie miejsce które chciałbym Wam krótko opisać według mnie jest miejscem najładniejszym w tym rejonie. Mowa o ruinach starożytnego miasta – Pergamonu (będącego stolicą królestwa o tej samej nazwie). Znajdują się one tuż obok miasteczka Bergama. W czasach starożytnych znana z wyrobu pergaminu. Doskonały stan zachowania ruin niewątpliwie zachwyci fanów archeologii czy architektury hellenistycznej, mnie natomiast zachwyciła krajobrazowość tego miejsca, a konkretnie akropolu. Amfiteatr położony na zboczu wzgórza, z widokiem na góry, a jako że byłem tam na wiosnę – całość pokryta kwieciem – czysta poezja. W dół proponuję przejść się ścieżką dla pasterzy, doświadczając kolejnych pięknych widoków, czy spotykając żółwie ![]() Co prawda oficjalnego przejścia brak (całość odgrodzona jest), ale osoby wypasające owce podpowiedzą drogę do najbliższej dziury w płocie ![]() W dole miasta natomiast położony jest słynny Asklepion. Świątynia boga Asklepiosa (boga medycyny), miejsce nauczania i pracy antycznych medyków, w tym znanego Galena. Nawet jeśli nie interesuje Was historia medycyny, spędzicie tu przyjemnie czas. Samo miasteczko jest niewielkie, ale niespodziewanie nie skażone turystami. Życie toczy się tu własnym rytmem. Podsumowując – region ciekawy z wielu powodów, na pewno warto go odwiedzić, nawet jeśli nie jesteśmy zainteresowani historią. Oczywiście nie opisałem wszystkich atrakcji znajdujących się na szeroko pojętym zachodzie, tylko te moim subiektywnym zdaniem najciekawsze. Już niedługo opis kolejnego miejsca ![]() |
Autor: | Travelocity [ 24 Lut 2014 20:17 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Bardzo ciekawe, czekam na opis i zdjevia z Kapadocji, jesli udalo sie odwiedzic, a zakladam, ze tak, bo z Adany dosc blisko. |
Autor: | dji [ 24 Lut 2014 20:34 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Dzięki, świetna relacja! I świetnie się składa, bo niebawem będę w Turcji. W związku z tym pytanko: Przylatuję do Stambułu i wylatuję z Izmiru. Po obejrzeniu twoich fotek nie wybaczyłbym sobie odpuszczenia Pergamonu i okolic. Jaki sposób dostania się tam proponujesz, żebym nie dokładał zbyt wiele drogi? Tzn. czy jest połączenie autokarowe Stambuł-Pergamon i dalej Pergamon-Izmir, żebym nie musiał zawracać do stolicy, czy raczej będzie to niewykonalne? Z góry wielkie dzięki i czekam z niecierpliwością na dalsze części ![]() |
Autor: | Washington [ 25 Lut 2014 00:51 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Travelocity napisał(a): Bardzo ciekawe, czekam na opis i zdjevia z Kapadocji, jesli udalo sie odwiedzic, a zakladam, ze tak, bo z Adany dosc blisko. Tak, będzie Kapadocja, to właśnie w kolejnej, czwartej, części ![]() ![]() dji napisał(a): Przylatuję do Stambułu i wylatuję z Izmiru. Po obejrzeniu twoich fotek nie wybaczyłbym sobie odpuszczenia Pergamonu i okolic. Jaki sposób dostania się tam proponujesz, żebym nie dokładał zbyt wiele drogi? Tzn. czy jest połączenie autokarowe Stambuł-Pergamon i dalej Pergamon-Izmir, żebym nie musiał zawracać do stolicy, czy raczej będzie to niewykonalne? Właśnie wszystkie miejsca opisane w 3 części robiłem na takiej trasie jak podajesz - zaczynałem w Stambule, skończyłem w Izmirze. Istnieją bardzo dobre połączenia autobusowe, zrobisz tą trasę bez problemu. Przykładowa firma (nie najtańsza, ale solidna i z jedną z rozleglejszych sieci połączeń) - http://www.metroturizm.com.tr/Default.aspx Ale najtaniej jest przejść się po prostu na dworzec wcześniej i poszukać kto jeździ na danej trasie (nie ma najczęściej jednej kasy, każda firma ma swoje stanowisko) |
Autor: | dji [ 27 Lut 2014 19:55 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Ooo, to kamień z serca! A tak w ogóle to polecałbyś bezpośredni przejazd Istambuł - Bergama (jakieś ciekawe krajobrazy po drodze może?), czy lepiej kulturalnie podpłynąć promem, podjechać kawałek do Bursy i tam dopiero wsiąść w busik? + <kaszle sugestywnie ![]() ![]() |
Autor: | Washington [ 27 Lut 2014 20:20 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Zależy jak lubisz podróżować - ja wolę przemieszczać się szybko i zwiedzać intensywnie, dlatego polecił bym bezpośredniego busa. A i promy rzadko są specjalnie ciekawe ![]() Kolejna część może będzie jutro lub w sobotę, na razie trwa nauka do egzaminu ![]() |
Autor: | dji [ 28 Lut 2014 02:47 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Washington napisał(a): Zależy jak lubisz podróżować - ja wolę przemieszczać się szybko i zwiedzać intensywnie, dlatego polecił bym bezpośredniego busa. A i promy rzadko są specjalnie ciekawe ![]() Kolejna część może będzie jutro lub w sobotę, na razie trwa nauka do egzaminu ![]() Wiem, o czym mówisz. Normalnie myślę, że wsiadłbym w samolot - pewnie nawet taniej by wyszło - ale tym razem coś podkusiło mnie, żeby przemieszczać się drogą lądową. Zobaczymy, na ile to się sprawdzi. Dzięki za odp. swoją drogą. W takim razie chyba odpuszczam prom i Bursę, i ruszam prosto na Pergamon i okoliczne miasteczka ![]() |
Autor: | Washington [ 13 Mar 2014 12:07 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Z lekkim opóźnieniem (spowodowanym pobytem w Gruzji) naszykowałem dla Was kolejną część Część 4 – Kapadocja Pozostając jeszcze w nurcie głównych atrakcji turystycznych Turcji w tej części opiszę Wam to najpiękniejsze z nich – Kapadocję. Jest to rejon znany zarówno z powodów historycznych jak i przepięknych widoków. Tufowe wzgórza i pieczary, tworzące księżycowy krajobraz, od IV wieku stały się ośrodkiem zamieszkiwanym przez chrześcijan, którzy w jaskiniach wykuwali tu swoje kościoły i domu, szukając schronienia przed prześladowaniami ze strony rzymskiej jak i muzułmańskiej. Dla mnie osobiście ważniejsze były te walory widokowe. Po raz pierwszy ten magiczny region odwiedziłem z wycieczką studencko-integracyjną dla erasmusów. Mimo że nie lubię tego typu imprez (denerwuje mnie wielce wolne tempo zwiedzania, duże grupy osób, niewysokich lotów przewodnicy i z góry narzucony dobór atrakcji), skorzystałem z powodu atrakcyjnej ceny oraz chęci poznania innych erasmusów. I mimo że wszystkie powody dla których nie lubię zorganizowanych wycieczek zaistniały – nie żałuję wcale, i to bynajmniej nie ze względu na poznanie innych studentów;) Jako że wycieczka zorganizowana nie ma co się rozpisywać, żadnych przygód nie było. Niestety również nie jestem w stanie podać dokładnego opisu pokonanej trasy, poza głównymi atrakcjami którymi były - podziemne miasto (bodajże Derinkuyu), Park Narodowy Göreme (znany najbardziej ze swych kościołów) czy Miasto Ortahisar z przepięknym zamkiem na skale Oczywiście zatrzymywaliśmy się w kilkunastu miejscach (w których każde wolne chwile na integrację przeznaczałem na piesze wędrówki), a każde miało lepsze widoki niż poprzednie! Takich krajobrazów nie ujrzycie w Turcji nigdzie indziej.. Polecam też świetne wina z Kapadocji ![]() Nic dziwnego że postanowiłem wrócić do Kapadocji – tym razem tak jak lubię - autostopem ![]() Wtedy jeszcze byłem stopowym nowicjuszem, i obawiałem się trochę łapania okazji w kraju gdzie nikt nie mówi po angielsku. Dlatego przygotowaliśmy się porządnie – w sklepie wyprosiliśmy garść kartonów i przygotowaliśmy czytelne tabliczki ![]() Wszelkie obawy były zupełnie niepotrzebne – Turcja jest stopowym rajem! Zatrzymuje się praktycznie każde auto, i wszyscy chcą pomóc. Aż za bardzo – częstokrotnie proponowali odwiezienie nas na autobus, gdyż idea autostopu dla większości z nich jest kompletnie nieznana. Gdy zaczynaliśmy tłumaczenie że nie mamy pieniędzy i nie chcemy autobusu.. próbowali wręczać nam pieniądze bądź proponowali zakup biletu za swoje pieniądze ![]() ![]() Jako że nie lubię odwiedzać dwa razy miejsc w których już byłem (tych w których nie byłem jest w końcu jeszcze tak wiele!), tym razem na cel wybrałem dolinę Ilhary. I był to znakomity wybór! Z dala od turystycznych szlaków, rozpoczynająca się malutką wioską Selime, mieliśmy wszystkie piękne formacje skalne tylko dla siebie ![]() idąc na przełaj do samej doliny Cała trasa ma długość 16km (kończy się w Belisurmie), zajmuje więc kilka h – każda minuta jest tego warta:) Większość wiedzie w pięknym kanionie wzdłuż rzeki. I tu pojawił się nieoczekiwany pomysł – powoli robiło się ciemno, moglibyśmy zdążyć co prawda przed zmrokiem do wyjścia, ale gdzie znajdziemy nocleg? No i czemu mamy za niego płacić – skoro jaskinie były dostatecznie dobre dla pierwszych chrześcijan, będą dobre i dla nas! Choć niektórzy byli zaskoczeni tym pomysłem;) Najpierw wieczorna toaleta w pobliskiej rzece (skończyła nam się woda mineralna) trochę zwiedzania jaskiń w poszukiwaniu tej najlepszej po czym można się wygodnie ułożyć w tej upatrzonej ![]() Skała jest średnio komfortowym łóżkiem, ale nie było źle;) Jako że przyjaciel miał następnego dnia samolot – trzeba było wracać. Najlepiej jednak wracając zobaczyć coś ciekawego. Tym sposobem na nasz celownik trafiła Konya – rodzinne miasto wirujących derwiszy. Żeby nie być gołosłownym w stopowych historiach - ci przemili panowie nie dość że zabrali nas ze sobą (jechaliśmy w 7 osób), ale jeszcze na koniec dali nam 20TL, wciskając na siłę, bo skoro nie mamy na autobus to na jedzenie pewnie też nie.. Na miejscu punktem obowiązkowym było muzeum Mevlana. Sławne jako miejsce pochówku i kultu Celaleddina Rumniego, wielkiego XIII wiecznego islamskiego poety i filozofa., który zapoczątkował ruch derwiszy. Choć nie trafiliśmy akurat na żaden z pokazów derwiszy, skorzystałem z fontanny według lokalnych wierzeń spełniającej życzenia – wystarczy rzucić do tyłu przez ramię monetę – jeśli trafi do środka życzenie się spełni Moje się spełniło! ![]() Jednak nie z tego powodu warto jechać do Konyi – warto jechać z powodu lokalnego specjału – etli ekmek czyli pide'y z Konyi! Tak dobrej pide'y nie jadłem nigdy wcześniej ani nigdy później, na samo wspomnienie leci mi ślinka ![]() i niestety trzeba było wracać. Od tej pory jednego byliśmy pewni – stopem w podróż po Turcji wyruszymy jeszcze nie raz! Mam nadzieję że zdjęcia same w sobie zachęciły Was wystarczająco do odwiedzin Kapadocji, a moja relacja tylko umiliła ich oglądanie. |
Autor: | magda-lenka [ 13 Mar 2014 19:45 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Dzięki za podzielenie się zdjęciami i informacjami, wróciłam z Turcji 3 tyg temu i ciągle myślę, jak tam wrócić jak najszybciej ![]() |
Autor: | Travelocity [ 17 Kwi 2014 00:33 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Dziekuje za opis re Kapadocja. Chcialam dopytac, czy jestes w stanie doradzic jakis lot balonem w tym rejonie? |
Autor: | Washington [ 17 Kwi 2014 10:31 ] |
Temat postu: | Re: Tureckie impresje |
Nie, niestety nie - jedynie czytałem o nich w przewodnikach/na wikitravel - cytowane ceny bardzo skutecznie mnie odstraszyły od lotów balonem ![]() |
Strona 1 z 2 | Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni) |
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group http://www.phpbb.com/ |