Olencjaaa napisał(a):
W Ambasadzie w Warszawie byliśmy z mężem 28 września, rozmowa zajęła ze 2 minuty a pytania to: co planujemy zobaczyć; co robimy w pracy i ile zarabiamy.
Zdziwiłam się, że nawet nie zapytał mnie o rodzinę w stanach (a jest tam brat mojego taty; we wniosku zaznaczyłam, że mam rodzinę). Obawiałam się, że mogę mieć jakieś problemy z tego powodu a wszystko przebiegło gładko - problemy zaczęły się później....
3 dnia roboczego przyszedł tylko mój paszport a następnego dnia po południu mąż dostał maila:
,,Sprawa Pana wymaga dodatkowych procedur sprawdzających. W celu dalszego procesowania Pana wniosku o wizę do USA prosimy o następujące informacje:
1. Historie Pana podroży zagranicznych w ciągu ostatnich 15 lat oraz źródła ich finansowania
2. Imiona i nazwiska oraz daty urodzenia rodzeństwa, dzieci, obecnego lub byłych małżonków/partnerów
3. Adresy zamieszkania w ciągu ostatnich 15 lat, jeżeli różnią się od obecnego
4. Numery telefonów oraz adresy poczty elektronicznej używane w ciągu ostatnich 5 lat
5. Numery poprzednich paszportów i kraj ich wydania
6. Zajmowane stanowiska oraz nazwy pracodawców ( z krótkim opisem jeżeli dotyczy) w ciągu ostatnich 15 lat
7. Platformy społecznościowe, identyfikatory oraz przydomki używane w ciągu ostatnich 5 lat. Dotyczy to również stron internetowych oraz aplikacji, jakie używał Pan aby tworzyć lub udostępniać treść (zdjęcia, filmy, aktualizowanie statusu itp.) jako cześć profilu publicznego.''
Mąż odrazu odpowiedział na wszystkie pytania, następnego dnia dostał wiadomość, że paszport został wysłany.
Paszport przyszedł ale bez wizy i z pismem, że w chwili obecnej otrzymuje odmowę wydania wizy a sprawa wymaga podjęcia dodatkowych procedur sprawdzających i skontaktują się z chwilą uzyskania odpowiednich informacji - paragraf 221 (g)
Po tygodniu zadzwonili do męża z Ambasady, że są gotowi dać mu wizę i ma wysłać im paszport. Po następnym tygodniu przyszedł paszport z wizą. Na wizie mąż ma adnotację ,,clearance received'' z datą.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze ale z jakiego powodu mąż dostał ,,administrative processing'' pewnie nie dowiemy się nigdy.
Zdziwiłam się, że nawet nie zapytał mnie o rodzinę w stanach (a jest tam brat mojego taty; we wniosku zaznaczyłam, że mam rodzinę). Obawiałam się, że mogę mieć jakieś problemy z tego powodu a wszystko przebiegło gładko - problemy zaczęły się później....
3 dnia roboczego przyszedł tylko mój paszport a następnego dnia po południu mąż dostał maila:
,,Sprawa Pana wymaga dodatkowych procedur sprawdzających. W celu dalszego procesowania Pana wniosku o wizę do USA prosimy o następujące informacje:
1. Historie Pana podroży zagranicznych w ciągu ostatnich 15 lat oraz źródła ich finansowania
2. Imiona i nazwiska oraz daty urodzenia rodzeństwa, dzieci, obecnego lub byłych małżonków/partnerów
3. Adresy zamieszkania w ciągu ostatnich 15 lat, jeżeli różnią się od obecnego
4. Numery telefonów oraz adresy poczty elektronicznej używane w ciągu ostatnich 5 lat
5. Numery poprzednich paszportów i kraj ich wydania
6. Zajmowane stanowiska oraz nazwy pracodawców ( z krótkim opisem jeżeli dotyczy) w ciągu ostatnich 15 lat
7. Platformy społecznościowe, identyfikatory oraz przydomki używane w ciągu ostatnich 5 lat. Dotyczy to również stron internetowych oraz aplikacji, jakie używał Pan aby tworzyć lub udostępniać treść (zdjęcia, filmy, aktualizowanie statusu itp.) jako cześć profilu publicznego.''
Mąż odrazu odpowiedział na wszystkie pytania, następnego dnia dostał wiadomość, że paszport został wysłany.
Paszport przyszedł ale bez wizy i z pismem, że w chwili obecnej otrzymuje odmowę wydania wizy a sprawa wymaga podjęcia dodatkowych procedur sprawdzających i skontaktują się z chwilą uzyskania odpowiednich informacji - paragraf 221 (g)
Po tygodniu zadzwonili do męża z Ambasady, że są gotowi dać mu wizę i ma wysłać im paszport. Po następnym tygodniu przyszedł paszport z wizą. Na wizie mąż ma adnotację ,,clearance received'' z datą.
Na szczęście wszystko skończyło się dobrze ale z jakiego powodu mąż dostał ,,administrative processing'' pewnie nie dowiemy się nigdy.
Mam dokładnie taką samą sytuację, również Ambasada w Warszawie. Tylko że moja przekracza już granice absurdu! Wasza rozwiązała się w tydzień... Nie wiecie nawet jak zazdroszczę..
Spotkanie w ambasadzie miałam dokładnie 12 września, a 13 otrzymałam takiego samego maila z pytaniami. Odpowiedziałam od razu.
I tak minęło.... a raczej minie za 11 dni ... uwaga... 7 MIESIĘCY. Przez pierwsze miesiące dzwoniłam do ambasady co jakiś czas pytając jak moja sprawa, za każdym razem słyszałam, że czekają na odpowiedź.
Gdy minęły 4 miesiące, zaczęłam ostrzej wypytywać co jest grane, a pani która odebrała telefon powiedziała, że 4 miesiące mieści się wciąż w granicach przyzwoitości i to wcale nie jest jeszcze dużo.
W ten weekend skontaktowałam się mailowo licząc, że kto inny odpowie niż ta kobieta, która odbiera telefony. Niestety odpisali to samo, że moja sprawa wymaga dodatkowych procedur sprawdzających i mam czekać.
Czekać ile? W nieskończoność?
Miał ktoś podobną sytuację, bądź może o takowej słyszeliście? Bo ja po przetrząśnięciu całego internetu i różnych for nie napotkałam się z czymś takim. Przeważnie ludzie pisali, że zajmowało to 2 tygodnie, czasem miesiąc. Gdzieś tam jedynie wzmianka była, że czasem takie sprawy zajmują nawet 8 miesięcy (nawet! moja ma już 7) i dotyczą obywateli państw takich jak arabskie...
Jestem załamana, bilet który kupiłam na październik dawno przepadł, a o nowym, który planowałam kupić na kwiecień również mogę zapomnieć (oba w super promocji).
