Kilka porad ogólnych na początek:
- licz się z tym, że Włoch pracujący w restauracji, piekarni, sklepie spożywczym nie zna angielskiego. Machanie rękami + palce muszą wystarczyć
- wiadomo, że w restauracjach, osteriach w centrum starego miasta jest drogo a porcje niewielkie. Jak budżet nieduży, lepiej pochodzić i poszperać, o czym niżej
- coraz więcej pizzerii sprzedaje "give away" czyli na wynos. Z jednej strony to i dobrze, ale trzeba zamawiać wcześniej, a telefonicznie tego nie zrobisz (patrz punkt pierwszy).
Oczywiście przed wyjazdem przegrzebaliśmy Sieć w poszukiwaniu czegoś dobrego i taniego, a i tak jedliśmy gdzie indziej
Polecana na wielu stronach pizzeria Calvino już nie ma stolików - wyłącznie na wynos, nikt z 6 osób nie znał ani słowa po angielsku, a czas oczekiwania wynosił ok. 3 godzin. Byliśmy po 16:00 a pan nam wytłumaczył, że jak zamówimy teraz, to dopiero o 19 jest odbiór. Jak ktoś jest głodny, to padnie w międzyczasie.
Wyszliśmy z założenia, że najlepiej szukać takich miejsc, gdzie chodzą tubylcy. No i znaleźliśmy. Dokładnie tutaj: http://goo.gl/maps/NpY4r - w sumie to jak nasza piekarnia, na miejscu robią też pizzę (na wynos), ale można kupić ją w kawałkach, co ma swoje zalety, bo można popróbować różnych dodatków. Do tego świeżutkie "arancini", czyli takie kulki (kule wielkości sporej pyzy) ryżowe z nadzieniem (szynka, ser, mięso) smażone - mniam
- acha - ręce się przydadzą do pokazywania co chcemy kupić i ile porcji A zjeść można 30 m dalej - po wyjściu z piekarni zakręcamy od razu w stronę morza - tam są schodki http://goo.gl/maps/6j92v którymi wychodzimy na mury miejskie, siadamy na ławeczce i rozkoszujemy sie jedzeniem i wspaniałymi widokami
Jak ktoś chce jednak zjeść pizzę przy stoliku, to kawałek dalej na zachód na tej samej ulicy jest pizzeria Jolanda - drożej, ale też smacznie.
Tutaj: http://goo.gl/maps/rSZjk jest couscouseria by Bettina - "fastfood" z jedzeniem za ladą w takich podgrzewanych pojemnikach - niedrogo, ale... jest otwarte kiedy jest otwarte. Nigdzie nie znaleźliśmy tabliczki z godzinami otwarcia i tylko raz udało nam się trafić na czynny lokal - ok. 22:00
W ciągu dnia - zamknięte.Teraz kawa
- powiem tak. Gdzie nie wejdziecie, będzie dobra.Lody... mmmmmm..... no i standardowy problem - czy zjeść niewiele za dużą kasę, czy mnóstwo lodów za rozsądną cenę. My wybraliśmy oczywiście to drugie rozwiązanie. Do "naszej" lodziarni trzeba sporo przejść jeśli zaczynamy od portu. Jest ona tutaj: http://goo.gl/maps/uWHWB - na via Orti. Właściciel/sprzedawca zna tylko włoski, więc... wiadomo
Ale lody - marzenie. W części portowo/turystycznej za niewielki plastikowy kubeczek lodów (tak na oko 2, może trzy gałki i to średnie) trzeba zapłacić 2-3 euro, a tutaj za gęste, smaczne lody w rożku (smacznym), których była ogromna góra (myślę, że z 5 gałek spokojnie, jak nie więcej) płaciliśmy 1 euro. Przez lodziarnią jest ławeczka, a kawałek dalej jest placyk z widokiem na Erice i cmentarz (ciekawy) i tam można spokojnie skonsumować porcję, po czym wrócić na nastepną Granity - takie coś a'la sorbet, ale lepsze
Tutaj nie znaleźliśmy niczego bardzo taniego, ale jedliśmy je w dwóch niezbyt drogich miejscach. tutaj: http://goo.gl/maps/0S6CA (czyli 20 metrów od pizzy), oraz tutaj: http://goo.gl/maps/C7gQN - odświeżające, chłodzące i robione ze świeżo wyciskanych owoców.Ryby i owoce morza - jedliśmy w Hostaria San Pietro, ale tam trzeba iść dzien wcześniej (od 20 do 24) i zarezerwować stolik. Jedzenie za to genialne, porcje domowe, makarony robione w zasadzie przy kliencie. Nie nastawiajcie się jednak na to, że poprosicie np. o miecznika, bo ryby są takie, jakie w danym dniu wyłowiono - nawet można sobie wybrać konkretną sztukę do usmażenia.
ps: jak ktoś ma za dużo kasy to niech je w Erice - tam to się kroi turystów z kasy
