Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
 Temat postu: Tajlandia marzec 2014
#1 PostWysłany: 01 Kwi 2014 12:26 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
Pomysł na wyprawę do Tajlandii narodził się w naszych umysłach już dawno, ale realnych kształtów przybrał w czerwcu 2013 r., kiedy to na stronie fly4free pojawiła się informacja o promocyjnych biletach do Bangkoku na trasie Warszawa - Abu Dhabi - Bangkok - Abu Dhabi - Berlin - Budapeszt (niecałe 1900 PLN/osobę).
Szybka decyzja i kupiłem 4 sztuki (dorosłe) na marzec 2014. Ponieważ powrót z Budapesztu nam się nie kalkulował (nie zdążylibyśmy na Wizzaira), zdecydowaliśmy wracać tylko do Berlina a stamtąd pociągiem do Warszawy. Udało się dokupić bilety na Eurocity Berlin - Wawa po 29 euro/os., zatem ogólny koszt przelotu i przejazdu Wa-wa - Bangkok - Wa-wa wyniósł ok. 2000 PLN na osobę.
W lipcu ub.r. za ok. 170 PLN/os. kupiłem dodatkowo bilety na lot AirAsia Bangkok - Krabi - Bangkok (w tym po 1 szt. bagażu rejestrowanego do 20 kg na 2 osoby).

9 miesięcy od decyzji szybko minęło, 8 marca pełni entuzjazmu wyruszyliśmy na Okęcie po wielką azjatycką przygodę. Początek był pechowy, bo warszawska taksówka, którą jechaliśmy na lotnisko popsuła się na pierwszych światłach. Na szczęście szybko przyjechała podmiana, a potem było już tylko lepiej, dobrze i rewelacyjnie ;-)

Lot do Berlina samolotem AirBerlin króciutki - stewardesy ledwo zdążyły porozwozić gastronomię a już lądowaliśmy na Tegel. Nigdy wcześniej nie byłem na Teglu, wrażenia jak najgorsze, mnie przypominał Etiudę z Warszawy z najbardziej obleganych jej czasów.
W trakcie lotu z Berlina do Abu Dhabi (również AirBerlin) trochę nas wytrzęsło, przesiadka w Abu Dhabi dość męcząca (nasza noc - tamtejszy dzień), ale po niespełna 3 godzinach siedzieliśmy już w Boeingu 777 linii Etihad do Bangkoku. Samoloty Etihadu mają "swoje w kościach", ale wygodą, obsługą, menu, udogodnieniami, systemem rozrywki pokładowej naprawdę wiele zyskują nad konkurencją.

Po blisko 19 godzinach od wyruszenia z Warszawy stanęliśmy na tajskiej ziemi. Po sprawnych formalnościach przylotowych, wymianie pieniędzy (wszystkie punkty na lotnisku mają ten sam kurs) Tajlandia powitała nas uderzeniem gorącego, dusznego powietrza. Wzięliśmy taksówkę (niestety od razu na dzień dobry cena negocjowana a nie na licznik, bo większa taksa - 4 osoby + 4 bagaże). Zapłaciliśmy ok. 600 bahtów i pojechaliśmy do hotelu. Był wieczór, więc szybko zebraliśmy się do spania.
Szczerze polecam opcję wieczornego przylotu do Bangkoku – po przespanej nocy naprawdę jetlagu za bardzo w Tajlandii nie odczuwaliśmy. Zupełnie inaczej było natomiast w Polsce po powrocie - przylecieliśmy do Europy rano i każdy z nas po prostu zasypiał od południa przez kilka dni od powrotu.

W Bangkoku zamieszkaliśmy w nowym, oddanym do użytku niespełna rok temu hotelu Jasmine Grande Residence.Wybór naprawdę super - hotel jest wprawdzie trochę oddalony od największych zabytków, ale rekompensuje tę niedogodność super warunkami, przede wszystkim wielkimi powierzchniami nowoczesnych pokoi. My we czwórkę zamieszkaliśmy w apartamencie na 22 piętrze z 3 sypialniami i 4 łazienkami (w tym jedna z jacuzzi) z obłędnym widokiem na Bangkok z każdego pokoju i tej jednej właśnie łazienki. W cenie mieliśmy śniadania - dość urozmaicone, bo przygotowywane dla wielu nacji. W Tajlandii nie da się powiedzieć, że Europejczycy dominują wśród turystów, dlatego śniadaniowe menu hotelowe jest pomieszane, oprócz potraw typowo śniadaniowych, serwują też dania "obiadowe" na ciepło typu ryże, makarony z mięsami, sosami, zupy itp.

Nasz apartament w Jasmine Grande Residence:
Image

Image

Image

Widok z hotelowych okien i balkonu:
Image

Po przespanej nocy i treściwym śniadaniu ruszyliśmy na Bangkok.
Miasto jest naprawdę ogromne. W obawie przed korkami na początku spróbowaliśmy jazdy metrem (stacja Ekkamai ok. 10-15 minut spaceru od hotelu), ale szybko porzuciliśmy to na rzecz wszechobecnych taksówek. Bilet na metro (bardzo nowoczesne, ciche i bosko klimatyzowane) kosztował ok. 40 bahtów za osobę, podczas gdy za taksówkę do centrum płaciliśmy we czwórkę ok. 200-250 bahtów (raz nawet udało się wytargować 120). Generalnie taksiarze w Bangkoku nie chcą jeździć na licznik, a jeśli pojadą to często trochę dookoła. Czasem zdarza się, że nie chcą jechać w ogóle do miejsca, do którego potrzebujemy (nie bo nie i nic mu zrobimy). Tyle, że taksówek jest tak dużo, że zawsze coś się złapie i wytarguje do rozsądnej ceny, szczególnie kiedy jeździ się w czwórkę i koszt rozkłada się na maksymalną liczbę ludzi.

Pierwszego dnia spróbowaliśmy też pływania po Menamie taksówkami wodnymi. To tani (podróż o jeden przystanek coś koło 8 bahtów) i bardzo specyficzny tajski środek transportu - wsiadanie i wysiadanie odbywa się bardzo szybko, często niemal w biegu. Kontrola czy zakup biletów jest albo ich nie ma, jeśli akurat nikt nie przyjdzie.
Tak więc metrem i tramwajem wodnym dotarliśmy do Wielkiego Pałacu.
Widoki jak z bajki, niesamowite kolory, wspaniałe rośliny w fantazyjnych kształtach, charakterystyczne budowle, drzewa pięknie przycięte - porównanie z Disneylandem nasuwa się samo. Bilet do pałacu dość drogi (500 bahtów/os.), ale naprawdę wart swojej ceny. Podobnie jak wejścówka za 100 bahtów do Wat Pho - Świątyni leżącego buddy. Olbrzymi złoty posąg naprawdę robi wrażenie, na terenie świątyni setki buddów w różnych pozach i formach.

Wielki Pałac:
Image

Image

Image

Image

Image

Leżący budda:
Image

Po tej klasyce Bangkoku zaliczyliśmy pierwszego dnia jeszcze targ kwiatowy (dziewczyny zachwycone sprzedawanymi w hurtowych ilościach z wielkich koszy storczykami, wszechobecnymi kwiatami lotosu) a potem przejażdżkę longtailem po kanałach starego Bangkoku (1600 bahtów za 4 osoby). Po kolacji na KhaoSan Road (to był naprawdę długi dzień), połączonej z degustacją pasikonika wróciliśmy do hotelu na zasłużony odpoczynek.

Targ kwiatowy w Bangkoku:
Image

Kwiaty lotosu zwinięte:
Image

i rozwinięte:
Image

Rejs po kanałach starego Bangkoku:
Image

Image

Image

Pasikonik na przekąskę:
Image

Drugiego dnia pobłąkaliśmy się trochę po tajskich bazarach m.in. Pratunam Market, poszukując nieznanych naszym zmysłom smaków i zapachów a także tajskich pamiątek. Na KhaoSan Rd pojechaliśmy tuk-tukiem, nie było problemu, żeby jechać we czwórkę, po drodze była jakaś kontrola policyjna, ale nasz drajwer wsunął tylko banknot do kieszeni funkcjonariusza i pojechaliśmy dalej. Wnioskowaliśmy, że jazda we czwórkę tuk-tukiem jest raczej prawnie zakazana, choć absolutnie wykonalna, aczkolwiek mało wygodna.

Pratunam Market:
Image

Po obiadku i masażu stóp (120 bahtów/osobę) pojechaliśmy do Chinatown. Dzielnica jest naprawdę wyjątkowa, takiego nagromadzenia ludzi, kramów i kramików, sklepów i sklepików, knajp, knajpek i knajpeczek i samochodów na ulicy chyba jeszcze nie widziałem. Wieczór w tym miejscu był naprawdę specyficznym doświadczeniem. Był późny wieczór, więc pozostało tylko wracać do hotelu.

Obiad na KhaoSan:
Image

Chinatown i stoisko z durianami:
Image

Image

Trzeciego dnia po późniejszym śniadaniu, za zgodą przemiłej Pani manager hotelu Jasmine Grande Residence zostawiliśmy połowę swoich bagaży w Bangkoku i taksówką pojechaliśmy na lotnisko Don Muaeng. Po sprawnej odprawie (wszystko błyskawiczne) lot do Krabi trwał nieco ponad godzinę. Wybrzeże Tajlandii przywitało nas wspaniałymi pejzażami nadmorskich zielonych pagórków i porośniętych zielenią skał wyrastających z morza. Wynajętym jeszcze z Polski transferem z lotniska pojechaliśmy do naszego hotelu.

The Elements Resort położony na Klong Muang Beach, kilkanaście km od AoNang to nowoczesny hotel zbudowany w tajskim stylu. Hotelowy budynek uzupełniają 3 wille z pokojami z dostępem do basenu, w których mieliśmy okazję zamieszkać po bezpłatnym upgradzie ze strony hotelu (rezerwując płaciłem za pokoje standardowe). Apartamenty były kompletnie wyposażone, klimatyczne i nowocześnie wkomponowane w piękny ogród, który rankiem budził niesamowitymi odgłosami prawdziwej dżungli. Naprawdę wspaniałe miejsce na relaks. Plaża przy hotelu troszkę rozczarowująca (szczególnie po odpływie), ale w sumie przez plany wycieczek i tak nie mieliśmy na nią praktycznie czasu.

The Elements Resort i nasz pokój:
Image

Image

Image

Image

Po rozpakowaniu się hotelowym busem pojechaliśmy do AoNang aby coś zjeść i zarezerwować wycieczki na kolejne dni. Oferta biur podróży w AoNang, których jest po prostu mnóstwo, cennikowo jest w zasadzie identyczna. Kwestią jest tylko możliwość zbicia zaproponowanej ceny. Oczywiście im więcej osób i rezerwowanych wycieczek, tym możliwości negocjacyjne są lepsze.
W naszym przypadku krótkie negocjacje zakończyły się wyborem 3 tripów: całodziennej wycieczki na Phi Phi dużą łodzią motorową, przejażdżki na słoniach po dżungli z odwiedzinami w parku narodowym i wreszcie wycieczki na 4 wyspy longtailboatem. Całość za 1800 bahtów za osobę, transfer z i do hotelu wliczony w cenę. Po kolacji w Ao Nang wróciliśmy hotelowym busem do naszego resortu.

Rano po obfitym śniadanku załadowaliśmy się na songathewa, który dowiózł nas do przystani w AoNang, skąd motorową łodzią w grupie ok. 60 osób popłynęliśmy na Phi Phi.
W trakcie rejsu zatrzymaliśmy się przy Viking Cave, potem postój na Maya Bay - słynnej z filmu z Di Caprio plaży z drobniutkim jak mąka piaseczkiem i niestety tłumami turystów kłębiących się na brzegu w poszukiwaniu kawałka wolnego miejsca do zdjęcia, na którym byłoby cokolwiek logicznego widać. Aż boję się pomyśleć jak to miejsce wygląda w pełni sezonu. Po krótkim snurkowaniu w Maya Bay popłynęliśmy na Phi Phi Don, gdzie mieliśmy lunch i krótki postój. Tu kolejny i największy dla mnie zawód, bo jechałem przez pół świata po zdjęcie z punktu widokowego na Phi Phi, tymczasem z braku czasu nie było nawet szans aby tam wejść.
W drodze powrotnej podpłynęliśmy do Monkey Island i po jeszcze jednym snurkowaniu na morzu zaliczyliśmy 40-minutowy postój na Bamboo Island - zdecydowanie najładniejszej wysepce tego dnia, oczywiście oblepionej łodziami i turystami, skupionymi na szczęście tuż obok parkujących łodzi. Wystarczyło przejść parę kroków aby mieć kawałek raju tylko dla siebie.

Ao Nang:
Image

Image

Widoki z wycieczki na Phi Phi:
Image

Image

Image

Image

Image

Mimo bezapelacyjnie fantastycznych widoków z wycieczki na Phi Phi, negatywne doświadczenia wynikające z tłumów turystów, uzależnienia od grupy, ograniczonego czasu w niektórych miejscach sprawiły, że natychmiast zdecydowaliśmy przebukować naszą wycieczkę na 4 wyspy i wynająć prywatną łódź tylko dla nas.
Wieczór zakończyliśmy z żoną tajskim masażem całego ciała w hotelowym Spa. Cóż - chciałbym powiedzieć, że mi się podobało, ale nie mogę. Tajski masaż z masowaniem wiele wspólnego nie ma, jest to raczej ugniatanie do bólu całego ciała palcami, łokciami i kolanami, więc z przyjemnością wspominać go nie będziemy.

Kolejny dzień na wybrzeżu to wyprawa małą grupką (my + rodzina Duńczyków i dwójka Niemców) do dżungli i godzinna przejażdżka na słoniach. Byliśmy absolutnie zauroczeni tymi z pozoru niezdarnymi i ociężałymi zwierzakami. Gracja z jaką pokonują trasę, siła z jaką obrywają trąbą liście z palm, wreszcie rozkosz z jaką połykają banany po przejażdżce są naprawdę przednie.
Po słoniach pojechaliśmy jeszcze do parku narodowego z urokliwym wodospadem w środku zielonej i aż pulsującej życiem dżungli i wróciliśmy do hotelu.

Wyprawa na słonie:
Image

Image

Image

Po południu pojechaliśmy do AoNang, gdzie za drobną dopłatą zabukowaliśmy prywatną łódź na 4 wyspy a potem zrobiliśmy sobie piknik na plaży o zachodzie słońca przy rewelacyjnych ogromnych krewetkach w cieście, sajgonkach, naleśnikach z bananami i nieodłącznym zimnym Changu.
Cała rewelacyjnie smakująca gastronomia zakupiona na ulicznych straganach u gotujących rodzinnie (z córkami, wnuczkami) muzułmanek została pochłonięta w okamgnieniu i wróciliśmy spokojnie do hotelu.

Trzeci dzień w Krabi wg utartego scenariusza - śniadanie, transfer z hotelu do AoNang, gdzie czekała już na nas długa łódka z dwoma panami "z obsługi". Tutaj wszystko przebiegało według wyłącznie naszego planu - przybijaliśmy do brzegu, wysiadaliśmy, panowie grzecznie na nas czekali, kiedy wracaliśmy - płynęliśmy dalej.
W drodze na 4 wyspy odwiedziliśmy najpierw Railey - półwysep, na którym fantastyczne klify opadające do zielonego morza tworzą piękną scenerię. Potem kolejno przybijaliśmy do pięknej plaży Phra Nang Cave Beach, gdzie pooglądaliśmy wyczyny wspinaczy (mają super scenerię do uprawiania ulubionego sportu), Chicken Island (czas na snurkowanie z milionami zielono-żółtych rybek), Tup Island (piękne miejsce z wąskim piaszczystym przesmykiem między wyspami, którego szerokość zmienia się z przypływami i odpływami).
Przejażdżka pustym longtailboatem po pełnym morzu, zajadając ananasy - bezcenne.

Railey, Phra Nang Cave, Tup Island:
Image

Image

Image

Image

Image

I wreszcie na deser - bajeczna Poda Island. Przypłynęliśmy tam już grubo po południu, kiedy pozostali turyści masowo odpływali. Wystarczy, że z plaży ubędzie jedna wycieczka hałaśliwych Chińczyków w kapokach, a miejsce zyskuje 50% więcej na uroku. Ostatecznie na wyspie zostało kilka łodzi i garstka ludzi - możnaby rzec - cała wyspa dla nas! Widok szerokiej plaży, szmaragdowej wody i wynurzającej się z niej skały trafił do naszej kolekcji widoków nie do zapomnienia.
Po tych rozkoszach dla oczu, porządnie zjarani tajskim słońcem (mimo smarowania), wróciliśmy do AoNang, świetną kolację zjedliśmy już w hotelu.

Poda Island:
Image

Image

Image

Następny dzień to już niestety nasze pożegnanie z wybrzeżem Tajlandii - po śniadaniu i hotelowych sesjach zdjęciowych spakowaliśmy się i pojechaliśmy na lotnisko w Krabi, skąd odlecieliśmy do Bangkoku.
Tam wieczorny spacer po KhaoSan, drobne zakupy, pad thai z Changiem na kolację i powrót do hotelu na ostatnią noc w Bangkoku.

Wylot z Bangkoku mieliśmy wieczorem, dlatego zdecydowaliśmy pojechać jeszcze po śniadaniu do Wat Arun - majestatyczna budowla jest doskonale widoczna przy przejażdżkach rzeką, ale warto również wpaść tam na chwilę i powspinać się po króciutkich i stromych jak diabli schodach. Pożegnalny widok z góry na Bangkok jest naprawdę wart wysiłku w tym upale.

Wat Arun nocą, widok na Bangkok ze świątyni:
Image

Image

Image

Potem już tylko powrót do hotelu, szybki prysznic i niestety pożegnanie z Bangkokiem - taksówka na Suvarnabhumi, odprawa i bye bye Tajlandio.

Nie było problemów z odprawieniem się tylko do Berlina (zamiast do Budapesztu jak mieliśmy na biletach), po nocy w samolotach wschód słońca gdzieś nad Turcją, śniadanie nad Krakowem i lądowanie w zimnym i deszczowym Berlinie. Z Tegel przejechaliśmy autobusem na Berlin Hauptbanhof na pociąg do Warszawy. Podróż ekspresem Berlin - Warszawa bez zarzutu - czysto, wygodnie, szybko, cicho.

19 marca po południu, po 11 dniach od wylotu, zauroczeni Tajlandią zameldowaliśmy się w Warszawie. Wyprawa spełniła wszelkie oczekiwania. Mogę tylko potwierdzić, że Tajlandia jako miejsce pierwszego azjatyckiego wyjazdu to super wybór. Obawy o punktualność, słowność Tajów, rzetelność przy realizacji rezerwacji , transferów, były zupełnie niepotrzebne. Wszystko funkcjonowało jak w szwajcarskim zegarku, każdy zamawiany transfer, każdy bus, każda wycieczka czekały wręcz na nas. Wszystko przebiega szybko i sprawnie, także logistycznie wyprawa super.
Taki rewelacyjnie udany wyjazd rozbujał tylko jeszcze bardziej nasze plany podróżnicze - cóż, człowiek wsiąka w to podróżowanie (tanie) coraz bardziej z każdym kolejnym wyjazdem.
A magiczna Tajlandia - cóż - kiedyś jeszcze zechcemy do niej wrócić!

Bo czyż można nie wrócić do takich miejsc??????????????? (oczywiście magiczna Poda Island):
Image
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off
3 ludzi lubi ten post.
 
      
Riwiera Turecka luksusowo: tydzień w 5* hotelu z all inclusive od 2084 PLN. Wyloty z 3 miast Riwiera Turecka luksusowo: tydzień w 5* hotelu z all inclusive od 2084 PLN. Wyloty z 3 miast
Początek wakacji w Maroku: tygodniowy wypoczynek za 1292 PLN. Loty z Wrocławia + hotel Początek wakacji w Maroku: tygodniowy wypoczynek za 1292 PLN. Loty z Wrocławia + hotel
#2 PostWysłany: 01 Kwi 2014 16:27 

Rejestracja: 23 Lut 2014
Posty: 149
Świetna relacja, fajny wyjazd. Wszystko mi się przypomniało i zatęskniłam za Tajlandią.. no i Ao Nang, w którym się świetnie czuliśmy.
Piękne zdjęcia plaż :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 01 Kwi 2014 16:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 12 Sie 2012
Posty: 3534
srebrny
najbardziej podobało mi się zdjęcie przygotowania pad thai
dookoła tłum białasów filmujących to niezwykle wydarzenie
ciekawe czy tajowie na wycieczce w warszawie robili by zdjecia sprzedawcy waty cukrowej???
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#4 PostWysłany: 05 Kwi 2014 20:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 04 Sie 2012
Posty: 245
Loty: 364
Kilometry: 669 576
niebieski
Niezłe fotki i fajna realacja, dobrze się czyta.
Kilka z tych fot mam wciąż przed oczami i nieodparte wrażenie, że sam je robiłem :-)
Byłem w tym samym czasie w Tajlandii, ale konkretnie tylko na dwa dni w Bangkoku, więc troche zazdroszczę tych pięknych wysp (bo reszte widziałem). Robią wrażenie same zdjęcia więc na żywo to poezja dla oka.
Na odpoczynek ja wybrałem Puerto Princesę na Filipinach i jej wysepki i też jestem happy, ... a tak cieżka praca (zwiedzanie kilku krajów Azji) :-).
Co by nie powiedzieć Azja jest piękna. Każdy taki wpis to powód / pretekst, aby tam wrócić czego Wam, tym co się zastanawiają czy pojechać i sobie życzę.
_________________
pozdrawiam:

Image

https://mojeflagi.blogspot.com/
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#5 PostWysłany: 05 Kwi 2014 22:44 

Rejestracja: 08 Lip 2011
Posty: 555
niebieski
a jak z cenami za Wasze noclegi?
jesteś w stanie sumarycznie podać ile wydałeś na wszystko?
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#6 PostWysłany: 05 Kwi 2014 23:02 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
Tulcia napisał(a):
a jak z cenami za Wasze noclegi?
jesteś w stanie sumarycznie podać ile wydałeś na wszystko?


Szczegółowej wyceny jeszcze nie miałem czasu zrobić, ale patrząc po wyciągach z kont bankowych całość (z przelotami) na 100% zamknęła się w 4 tysiącach za osobę.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#7 PostWysłany: 06 Kwi 2014 00:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 15 Maj 2012
Posty: 853
Loty: 249
Kilometry: 471 990
niebieski
Świetna relacja i świetne zdjęcia. Już nie mogę się doczekać mojego wyjazdu o Tajlandii. Interesowalaby mnie cena wycieczek z Krabi [pojedyńcza, nie ogólna] :) Pozdrawiam
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#8 PostWysłany: 06 Kwi 2014 01:23 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
RaDiDaM napisał(a):
Świetna relacja i świetne zdjęcia. Już nie mogę się doczekać mojego wyjazdu o Tajlandii. Interesowalaby mnie cena wycieczek z Krabi [pojedyńcza, nie ogólna] :) Pozdrawiam


Dzięki wszystkim za miłe słowa o relacji.
Co do wycieczek - z Krabi nie wykupywaliśmy, tylko z AoNang. Zawsze lepiej targować hurtowo wszystkie planowane wycieczki w jednym biurze. My tak robiliśmy dlatego trudno mi określić ile płaciliśmy za pojedyncze.

Ceny wywoławcze wycieczek na których byliśmy (zbliżone w całym AoNang) za osobę:
Phi Phi speedboatem (ok. 60 osób) - 1200 bahtów
4 wyspy longtailboatem - 500 bahtów
Słonie + park wycieczka pół dnia (godz. 8-14) - 600 bahtów

Daje to w sumie 2300 bahtów, tyle, że w tym wariancie wycieczka 4 wyspy jest dużym longtailem w grupie ok. 20 osób i w cenie jest lunch. Z tych 2300 zbiliśmy do 1800 bahtów/osobę.

Po doświadczeniach z Phi Phi przebukowaliśmy wycieczkę 4 wyspy z dużego longtaila na łódź prywatną, dopłacając coś. ok. bodaj 1000 bahtów do tego co zapłaciliśmy wcześniej (nie było lunchu, ale komfort nieporównywalny).
Wynajęcie w AoNang prywatnego longtaila na całodniową wycieczkę po wyspach to koszt. ok. 2500 bahtów w górę, więc uważam, że zapłaciliśmy dobrze.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#9 PostWysłany: 07 Maj 2014 14:58 

Rejestracja: 09 Sty 2013
Posty: 22
Tajlandia jest zdecydowanie w moim top destynacji, które chciałbym zobaczyć w krótkim czasie. Po Twojej relacji jeszcze bardziej nabrałem na nią ochoty! Świetna robota, super wycieczka :)
Po zdjęciach hotelu w Bangkoku, aż trudno uwierzyć, ze był to lowcostowy wyjazd ;))
Zdjęcia plaż - coś niesamowitego :)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#10 PostWysłany: 10 Maj 2014 12:21 

Rejestracja: 15 Mar 2011
Posty: 159
Super relacja!! Hotel w Bangkoku pierwsza klasa :)
Zamarzyła mi się taka wycieczka!
Moze jakies podsumowanie co cen hotelu, biletów itd. dla planujących.
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#11 PostWysłany: 12 Maj 2014 12:05 

Rejestracja: 24 Lut 2012
Posty: 1185
Loty: 131
Kilometry: 272 438
niebieski
olaaa napisał(a):
Super relacja!! Hotel w Bangkoku pierwsza klasa :)
Zamarzyła mi się taka wycieczka!
Moze jakies podsumowanie co cen hotelu, biletów itd. dla planujących.


Nie robiłem szczegółowego zestawienia kosztów, ale jak pisałem wcześniej - całość zamknęła się spokojnie w 4 tys. PLN na osobę, z czego:
- bilety W-wa- Bangkok- Berlin 1919 PLN,
- bilety Bangkok - Krabi - Bangkok 170 PLN
- pociąg Berlin - Warszawa 29 EUR
- hotel w Krabi ok. 500 PLN za os. za 4 noce.

+ oczywiście transfery, taksówki, tuktuki, jedzenie, masaże i pamiątki ;-)
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#12 PostWysłany: 12 Maj 2014 12:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 24 Mar 2013
Posty: 153
Piękne widoki i ciekawa relacja :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#13 PostWysłany: 01 Cze 2014 17:26 

Rejestracja: 07 Paź 2011
Posty: 182
Loty: 46
Kilometry: 97 019
Fajna relacja i super zdjęcia! Piękny kolor wody. Aż zatęskniłem za Tajlandią. Hotel w Bangkoku imponujący, zwłaszcza łazienka i widok z okna!
_________________
Image
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#14 PostWysłany: 11 Lip 2014 18:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja: 19 Kwi 2014
Posty: 93
Loty: 37
Kilometry: 81 410
Przez tą Super relacje miedzy wyborem pomiędzy Indiami a Tajlandią wybieram Tajlandię! :D
Na pewno kilka pytań mi się nasunie bliżej wyjazdu:)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 14 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Trendiction [Bot] oraz 2 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group