Fly4free.pl

Pyatnie do bardziej doświadczonych rodziców.
Czy do krajów, do których zgodnie z informacjami na stronie MSZ nie można wwozić jedzenia tj. zboża, świeże owoce, warzywa, mięso itp. mogę zabrać zapas słoiczków z zupkami i obiadkami plus przeciery owocowe typu Gerber plus kaszki zbożowe w hermetycznie zamkniętych torebkach? Pisząc zapas, mam na myśli po kilkanaście sztuk. Jak mam traktować tego typu produkty spożywcze? Liczyć na szczęście i brak kontroli czy raczej z góry założyć, że jakiś węszący piesek znajdzie ten "mały" zapas w moim plecaku?

Chodzi mi konkretnie o Meksyk i Gwatemalę i Kubę, ale jakiekolwiek doświadczenia w tym zakresie będą cenne.

EDIT: deklarować takie jedzenie w deklaracji celnej czy nie?

Nie wiem, jak jest w tych krajach, ale nie sądzę, żeby było bardziej restrykcyjnie niż na niektórych malutkich wysepkach (np. Palau), na których przepisy sanitarne są z konieczności surowe.

My braliśmy i wspominaliśmy celnikowi o takich rzeczach. Mimo, że kontrole bagażu były super szczegółowe, na jedzenie dla maluchów machali ręką i puszczali wolno. Co też sugeruję uczynić, jedynym miejscem na świecie gdzie czepiają się jedzenia dla małych dzieci jest Lotnisko Chopina