Fly4free.pl

Ponieważ ukazał się właśnie bardzo miły artykuł o mnie i moich podróżach w 2017, czuję się zobligowana do większej aktywności na forum.
5-9 grudnia byłam na Malcie. Samolot z Warszawy przylatuje późnym wieczorem ale nie martwcie się, sklepik na lotnisku otwarty i kupicie karty na komunikację. Albo Tallinja card za 15 euro na 12 pojedyńczych przejazdów ( może korzystać więcej osób ) albo tygodniową za 21 euro. Autobusy oznaczone literą X odjeżdżają do miejsc popularnych turystycznie. My z koleżankami jechałyśmy X3 do Buggiby - miejscowości kurortowej, gdzie noclegi były tanie, gdyż poza sezonem. Ostatni nocleg był bliżej Valetty i lotniska. Ale nie była to słuszna decyzja, gdyż straciłyśmy czas na przeprowadzkę a na lotnisko jechałyśmy i tak autobusem X3.
Następnego dnia miałyśmy zaplanowaną wycieczkę na Gozo. Po porannym stresie, gdyż od rana nie było w hotelu prądu i szybkim prysznicu w świetle smartfona pojechałyśmy autobusem 221 do Ćirkewwy na prom. Wreszcie kawka i podziwianie widoków z promu.
I to jest to....lazur nieba, szafir wody....
Do zapoznania się z Gozo polecam Piggy-Tour. Para Polaków mieszka na Gozo i urządza wycieczki po Gozo lub po Malcie. Pani Agnieszka była kopalnią wiedzy i ciekawostek a swoim jeepem dowiozła nas w takie miejsca, gdzie autobusy nie dojeżdżają. Na przykład oprócz nie istniejącego Azzuro Windows widzieliśmy inne miejsce z podobną formacją skalną. Na stronie Piggy-tour można sprawdzić w jakie miejsca dowożą. Cena też nie jest wygórowana, 35 euro, szczególnie, że obejmuje obiad na nabrzeżu. Grilowana ryba, grilowane kartofle, sałatki. Pycha.
Słowo o pogodzie. W czasie całego pobytu w ciągu dnia i w słońcu było 21-24 st.C. Morze cieplejsze niż nasze. I nie zdziwiłam się widząc pływające osoby.
Gozo jest bardzo spokojne i klimatyczne. Przy dłuższym pobycie można pokusić się i zwiedzać go na piechotę a czasami autobusami.
Drugiego dnia miałyśmy wykupione bilety do Hypogeum na godzinę 13.
Zatem rano zwiedzanie Mdiny, czyli cichego miasta, dawnej stolicy Malty. Miasteczko piękne i warte kilkugodzinnego zwiedzania ale cudnie jest z samego rana - zanim dotrą turyści.
Hypogeum mnie rozczarowało. Bilety są drogie i trudne do zdobycia, bo tylko 70 osób dziennie może zwiedzać. Do mnie skalne zakamarki i malowidła sprzed 5 tysięcy lat nie przemówiły. Przedmioty tam znalezione są eksponowane w Muzeum Archeologicznym w Valeccie - miłośnicy archeologii bardzo go polecają.
Po Hypogeum przyszła kolej na jedno z Trzech Miast. Wybór padł na Birgu czyli Vittarosę. Bardzo pięknie spędzony czas. Szczególnie , że wieczorem o godzinie 18.00 rozpoczynały się obchody Święta Niepokalanego Poczęcia (8grudnia) uroczystą Mszą z prześwietnymi ulicznymi dekoracjami, biciem dzwonów i fajerwerkami.
Ostatnim promem do Valetty. I tu po ciemku nie zorientowałyśmy się , że na górę, do miasta można wjechać windą a nie schodami - paredziesiąt a może pareset schodów aby w końcu dotrzeć na dworzec autobusowy. Aby ułatwić sobie poruszanie się komunikacją miejską na Malcie warto zainstalować aplikację o nazwie tallinja.
Następnego dnia miałyśmy się przenosić. Zatem po zostawieniu bagaży poszłyśmy w końcu na nadmorską promenadę. Spacerować można albo promenadą albo skałkami nad wodą.
Późnym popołudniem wracamy do Valetty. Święto, zatem tłumy, ale tylko na głównych ulicach. I tu dwa słowa o bezpieczeństwie. Normalnie tłumów nie znoszę. A tu - nie przeszkadzały. Nie czułam zagrożenia ani w tłumie ani w bocznych, ciemnych i bezludnych uliczkach.
Ludzie na Malcie są mili, uśmiechnięci i pomocni. A może ja na takich tylko trafiałam.
Ostatniego dnia znów jedziemy do Valetty i obchodzimy ją dookoła, wzdłuż nabrzeża z widokami. Od Górnych Ogrodów do Dolnych. A potem zamiast wchodzić z biletem wstępu do fortu ( mury ograniczyłyby widoki ) idziemy ścieżką pod murami, nad samą wodą. Turystów tu nie ma i możemy leniwie podziwiać widoki. Spacer kończymy znów przy przystani promowej, tym razem tej od strony Sliemy.
Jeszcze ostatnie zakupy drobiazgów na prezenty Gwiazdkowe i zbliża się koniec wycieczki.
Ponieważ lubię turystykę pieszą uważam, że miałabym co robić przez jeszcze co najmniej tydzień.
Na koniec słowo o jedzeniu. Malutkie Pastizzerie nas karmiły Za 1-1,5 euro ciepłe pizze, wielkie pierogi z różnymi nadzieniami i inne przekąski sprawiły, że wyjazd był wyjątkowo nisko-kosztowy.
Bilet z Clubem Wizzair kosztował 218 ZLP i pozwalał na 4 dni zwiedzania.