Wrażenia z lotu SQ 025 na trasie FRA-SIN i SQ 910 na trasie SIN-MNL. Eko.
Airbus A380-800 to zdecydowanie samolot, którym do tej pory podróżowało mi się najlepiej. Wcześniej czterokrotnie leciałem taką maszyną w barwach EK i była to zdecydowanie najbardziej komfortowa podróż ever (szczególnie gdy zarezerwujemy sobie miejsca przy oknie w eko na górnym pokładzie w układzie 2-4-2.
W SQ niestety nie było takiej opcji, gdyż konfiguracja taka, że całą górę zajmują klasy wyższe.
Boarding sprawny, przed wejściem na pokład można zaopatrzyć się w słuchawki. Pierwszy rzut oka na kabinę i już widzę, że powinno być OK. Typ siedzeń, które preferuję (takie bardziej kanciaste) ponad te takie bardziej obłe. Podobne miał A350 IB, którym leciałem niedawno i na takich jest mi po prostu wygodniej.
Prawie 11.000 km i 11,5h lotu. Będzie to mój najdłuższy lot do tej pory.
Podczas startu od razu rzuca się w uszy, że ten samolot jest bardzo, bardzo cichy. Ciekawy jestem czy wyciszenie kabiny jest standardowe dla wszystkich egzemplarzy czy może być różne w zależności od konfiguracji. W A380 charakterystyczne jest też to, że pomimo włożenia 10 siedzeń w rzędzie, siedząc przy oknie mamy sporo miejsca między łokciem a oknem co daje dodatkowe możliwości różnorakiego wykorzystania każdego centymetra bezcennej eko-przestrzeni. Do tego ta przestrzeń i ilość miejsca nad głową. Super. Załoga faktycznie zwraca uwagę ubiorem. Stoję stewek super, a panowie też w eleganckich garniakach i pod krawatem. wszystkie fryzury jak z obrazka. No i niby bardzo miło ale jednak, może podświadomie czuć jednak ten singapurski ordnung. 
Pierwszy serwis to orzeszki i woda/sok.
Następnie obiad. Do wyboru wołowina z ryżem i ryba z puree. W apce na 24h przed lotem możemy wybrać posiłek.
Zdecydowałem się na wołowinę. Jak na jedzenie samolotowe nie było najgorzej, ale smaczne to też nie było i główną motywacją do zjedzenia było jednak uczucie głodu. W sumie samo mięso, ryż i szpinak nie były takie złe, ale całość psuł bardzo mdły mushroom oyster sauce. Na uwagę zasługuje brak jakiejkolwiek sałatki i deseru!
Jeden z tych braków został wkrótce uzupełniony lodami „Bruno Madagaskar im Deckel” No Hagen Dazs, to to nie był, ale nienajgorsze.
Następnie jeszcze jedno przejście z napojami. Zażyczyłem sobie alko. Myślałem, że dostanę „małpkę” i puszeczkę zapitki tymczasem otrzymałem gotowego drina. Następna godzina minęła więc w towarzystwie ginu z tonikiem i Mozartem.
Jak już jesteśmy przy rozrywce, to jest znowu w porządku ale bez szału. Mniej podczas lotów zwykle bardziej niż video interesuje audio i tu choć wybór nie był duży, to jednak znalazło się kilka interesujących propozycji. Najgorsze w tym wszystkim była tragiczna jakość dźwięku wydobywającego się z otrzymanych słuchawek. No cóż. Nie chcesz wyrobu muzykopodobnego - woź swoje. Internet. Niby dla członków KrisFlyer powinien być darmowy, ale nie dało się zalogować i ewidentnie wyglądało na blokadę. Zakupiłem godzinny pakiet za 3.99 USD i strona SQ w ogóle była zblokowana co uprawdapodabniało moje przypuszczenia. Przypadek? Nie wiem, ale się domyślam. Szkoda też, że nie ma żadnych kamerek. W EK było nawet kilka i bardzo mi się to podobało.
Następnie trochę snu i już po jakichś 3 godzinach pobudka na śniadanie. Do wybory filet z kurczaka z omletem, sosem leczopodobnym i ziemniakami albo azjatycka wołowina z nudlami. Pasażerki siedzące obok dostały wcześniej. Mogłem więc spytać o wrażenia i powąchać. Zapachy obu dań spowodowały jednak utratę i tak niezbyt wielkiego apetytu. Wziąłem fileta z omletem. Z tego wszystkiego filet wielkości 2x5 cm był jedyną smaczną rzeczą. Omlet też trochę podziubałem ale ziemniaków i lecza praktycznie nie ruszyłem. Nie moje smaki i zapachy. Znowu brak jakichś świeżych warzywek i deseru. Średni jogurt i średnia kawa były całkiem przyjemnymi dodatkami. Do końca lotu załoga chodziła też co jakiś czas z wodą, a na koniec jeszcze całkiem dobra kanapka z pasztetem i ogórkiem.
Kuala Lumpur
Przesiadka w Changi super. Lotnisko nie na darmo otrzymuje tak wysokie noty w rankingach. Na uwagę zasługuje wszechobecna wykładzina, co przekłada się na wyjątkową przytulność tego giganta. Ta wykładzina sprawia też, że bardzo tłumią się hałasy, toteż robi to duże wrażenie mając na uwadze pobyty na innych lotniskach. Miałem 2 godziny na przesiadkę i zmiana terminalu z 3 na 2, wiec dużo czasu na zwiedzanie nie było. Wstąpiłem jednak do motylami i do ogrodu słonecznikowego.
Przed wejściem na pokład SQ910 do Manili dodatkowa kontrola bezpieczeństwa. W sumie fajnie. Nie trzeba mieć zaufania do tego, czy innych pasażerów dokładnie sprawdzili niewiadomo gdzie.
W A350-900 podobnie jak w A380. Siedzenia takie same i ilość miejsca na nogi też mniej więcej taka sama. Tylko przy oknie trochę mniej miejsca. Jest głośniej. A380 pozostaje zdecydowanie moim ulubieńcem.
Lot trwa ok. 3,5h. Na śniadanie do wyboru omlet z kurczakiem i wieprzowina z nudlami. Wybieram wieprzowinę. Smakuje lepiej niż wygląda ale może po prostu byłem głodny. Znowu brak surówki czy deseru. Za to dobry jogurt made in Switzerland.
Po drodze podziwiam Spratleje.
Ląduję w MNL i co? Nie ma netu lotniskowego 😅 i jeszcze jakby kogoś interesowało, to aktualne kursy, ale to już historie na inną opowieść. 😁
 |
