Szukałam tu wcześniej wskazówek o podobnych przejazdach, jednak zbyt wiele informacji nie było. Postanowiłam opisać swoją wczorajszą przygodę, może komuś przyda się kilka danych.
Wczoraj miałam loty ze zmianą lotniska w Londynie. Na SEN wylądowałam o godz 11, kolejny lot - ze STN miałam o godz 20. Te kilka godzin postanowiłam spędzić w mieście Southend-on-Sea i zobaczyć najdłuższe na świecie molo o długości ponad 2 km.
W tym celu z lotniska Southend udałam się w okolice hotelu Holiday Inn - ok 200m piechotą i tam wsiadłam w autobus miejski jadący do stacji Southend Victoria. - cena biletu 2 funty. Stamtąd już spacerem idzie się prosto do mola. Droga to deptak spacerowy, z wieloma sklepami i kawiarniami po obu stronach. Na jej końcu jest molo, po którym spacer kosztuje 2 funty. Jedzie też po nim pociąg, cena ok 5 funtów w dwie strony. Ja doszłam do pierwszego etapu - jakiejś budki z ławkami , ponieważ pogoda wyjątkowo nie była sprzyjająca. Padało i na samym molo wiało dosyć mocno. Poza tym mieszkam w Trójmieście, także mola ogólnie są mi dość dobrze znane
Chodziło o sam fakt pobycia chwilę na tym najdłuższym.... Marzyłam, żeby gdzieś tam - na nim bądź w pobliżu wypić kawę mając ładny widok przed oczami, niestety - nie znalazłam takiego miejsca - ani na tej pierwszej części mola ani w jego pobliżu. Wydało mi się to dziwne i szybko wróciłam na deptak, żeby w końcu usiąść na chwilę i wyschnąć. Pobyłam w tym miasteczku do ok godz 14-15 i postanowiłam wyruszyć już na lotnisko STN. Tym razem wybrałam się pociągiem z najbliższej stacji przy deptaku - Southend Victoria railway station. Za bilet do Stratford zapłaciłam 13,60 funta i wsiadłam do pociągu, który miał ruszyć za ok 15 min. Następnie ze Stratford chciałam pojechać już na docelowe lotnisko. Jednak nie nacieszyłam się długo moją podróżą tym pociągiem. Na jednej z najbliższych stacji - Wickford - pociąg stanął i już nie ruszył dalej. Nastąpiła jakaś awaria chyba sygnalizacji i odwołano kilka kolejnych kursów, właściwie do godz prawie 18..... Więc stanęłam na jakiejś angielskiej wiosce, bez żadnej informacji, w padającym deszczu i nie wiedziałam co robić dalej. Wyszłam z dworca rozglądając się za jakimiś busami, ale nazwy miejsc, do których jeździły nic mi nie mówiły
W końcu zapytałam kierowcę jednego z nich o to jak dotrzeć do lotniska Stansted. Wyjaśnił mi, że muszę podejść ok 50-100m , na prawo, do centrum miasteczka i tam już znajdę autobus do STN. Miałam szczęście, bo faktycznie już na pierwszym przystanku znalazłam linię i autobus x10 jadący prosto na lotnisko. Bilet kosztował kolejne 14 funtów, podróż nim trwała ok godziny i udało mi się na czas zdążyć na mój lot o 20-tej.Nie wiem czy po raz kolejny zdecyduję się na lotnisko tak oddalone od centrum. Ogólnie wszystko ostatecznie poukładało mi się dobrze, ale tylko dlatego, że miałam spory zapas czasowy i wzięłam go pod uwagę. No i muszę jakoś odzyskać pieniądze, które zapłaciłam za nieudaną podróż pociągiem....
