To podsumujmy.
W SAS to rodzaj serwisu bardziej niż osobna klasa.
- Siedzenia normalne (mówimy o wąskokadłubowych), jeśli jest możliwość to system rozsadza zostawiając miejsce wolne w środku lub obok, ale nie jest to przywilejem gwarantowanym jak w typowym C (tutaj można by tak czy siak polemizować, leciałej już Lufą w C kupując bilet na zatłoczony rejs dzień przed, i dostałem 1B, ku wielkiemu niezadoloweniu mojemu i gościa z 1A. Ale od 4go rzędu było już Y wypchane do ostatniego miejsca...). Gdy wybiera się miejsce ręcznie, żadne miejsca nie są zblokowane więc można się posadzić dowolnie. Przy czym z siedzeniami jest jak w każdym samolocie, te z przodu jednak mają parę mm więcej na kolana niż te w ostatnich rzędach, więc mikrokorzyśc jest. Korzyścią jest również fakt, że są z przodu, co przy często krótkich przesiadkach zestawianych przez SASa, potrafi oszczędzić minutkę frustracji przy wychodzieniu 
Zdarza się, że pół samolotu leci w Plusie. Zdarza się też, że Plus jest ustawiony do połowy samolotu i jest prawie pusty, a reszta kłębi się z tyłu.
- Darmowe przekąski/posiłki - tutaj zależy od trasy. Na krótkich krajowych przeskokach (typu Stavanger-Bergen, 25 minut) nie ma nic, nie serwują nawet kawy. Na takich bliżej godziny (krajowch) zaczynają pojawiać się snaki i napoje zimne (kawa/herbata dla wszystkich), również jakieś proste alkohole. Dopiero na dłuższych trasach trafia się jakaś kanapka czy coś na ciepło. Ale na głodniaka bym nie leciał Chociaż kojarzę kiedyś jakiś przelot OSL-WAW (chyba), gdzie dostałem całą selekcję jakichś eleganckich czekoladek. Więc może to wprost zależy od konkretnej trasy, albo również od tego kto operuje. Typowe 3+3 to samoloty SASu, a chyba wszystkie 2+2 to różnie CityJety czy kto tam to teraz obsługuje (zdarzały się hiszpańsko-języczne załogi... Możliwe że natywny SASowski samolot ma jakieś lepsze selekcje jedzenia niż podwykonawca. Nie ukrywam, że nie doktoryzowałem się. Pamiętam że dostawałem normalne kanapki, ale i jakieś sucharki/orzeszki bez możliwości czegoś lepszego. Czyli troche Forest Gump i pudełko czekoladek....
Reszta to typowe przywileje dla 'wyższej' klasy - priority boarding, fast track, więcej bagażu, wejście do salonika, darmowy internet na pokładzie (zazwyczaj działający słabo lub wcale). No i sporo więcej punktów.
Zapewne jakieś cechy "ukryte" - priorytet przy przebookowywaniu, gdy się coś rozsypie itp.
Ot, model biznesowy jak każdy inny. W miarę przejrzysty. A biorąc pod uwagę, że ma to być raczej pekaes+ niż niepowtarzalne podniebne wrażenia dla podniebienia czy siedzenia - myślę że oferta jest skrojona sensownie. Osobiście wolę zabrać kanapkę z domu (lub z salonika , niż delektować się trójkątem w LH z 2 letnią datą ważności . Na temat LOT'owskich drożdżówek to jest zdaje się osobny wątek, więc przemilczę...
Ja już wcześniej w tym lub podobnym wątki pisałem kilka razy - SAS Plus na krótkich trasach wybieram całkiem często, bo dopłata do zwykłego Go bywa nieduża, dając kilkukrotną ilość punktów. To w czym SAS się wycfanił, to wprodzanie taryfy Llight, która praktycznie nie ma kabinowego bagażu. Więc Y biorę raczej zawsze w SAS Go, a tutaj w zależności od ilości miejsc cena potrafi wcale tak daleko nie odbiegać od najtanszej C (bo tak ciągle postrzegany jest SAS Plus). Tych SAS Plus też jest kilka odmian klas zakupowych, kupując odpowiednio wcześniej warto polować na Z, która różni się lekko warunkami zmiany/odwołania jeśli dobrze pamiętam, a bywa zauważalnie tańsza. |
