Z lotniska do Rzymu zależało mi na czasie, żeby po porannym przylocie nie tracić dnia - poszedłem na dworzec kolejowy i za 8 euro pojechałem pociągiem Regio. Pociągi co 15 minut, bilet kupowałem w automacie (można płacić kartą), bo nie chciałem wcześniej kupować przez net nie wiedząc, na który zdążę - a bilet jest ważny tylko na określony pociąg. Bilet z automatu trzeba skasować po wejściu na peron (najpierw użyć czytnika, żeby otworzyła się bramka, a później dodatkowo jeszcze skasować). 32 minuty do Roma Ostiense, stamtąd metrem B dwie stacje do Colosseo. Szybko i sprawnie, tak jak chciałem, a bez przepłacania za ekspres (który kosztuje euro 14).
Wracając, zależało mi żeby nie musieć się przesiadać, więc wybrałem SIT bus. 6 euro, spod dworca Termini prosto na lotnisko. Było wygodnie, jechał prawie pusty (ja miałem bilet przez net, ale bez problemu można kupić na miejscu przed odjazdem - oczywiście o ile są miejsca) ale minusem jest czas dojazdu i chyba pewna nieprzewidywalność. Co prawda rozkład na ich stronie ładnie uwzględnia natężenie ruchu zależnie od pory dnia (u mnie w największe korki pokazywał czas przejazdu 1:20, realnie jechaliśmy 1:15), ale po drodze mijaliśmy kilka stłuczek, na szczęście w przeciwną stronę, i tam korki miały po kilka kilometrów. Nie wiem co kierowca wtedy robi, czy stoi w takim korku, czy próbuje to jakoś objechać, ale na pewno mogłaby wystąpić pewna nerwowość, jeśli jedzie się na lotnisko
w każdym razie jeśli tutaj coś się obsunie to nie masz jak nadrobić. Biegasz częściowo po bruku, stare zabytkowe ulice. Ale to pewnie wiesz. Czasem na niby super gładkim podłożu dziwnie się biega. Jak był na jesieni półmaraton nieotwartym jeszcze tunelem między Stavanger a Tau w Norwegii to na idealnie gładkim asfalcie było bardzo ślisko, a już szczególnie na wszelkiej maści „malowankach”. 