Fly4free.pl

Ja nie znam nikogo. I naprawdę cieszę się że w odpowiednim czasie się ewakuowałem

_________________
https://kamo375.fly4free.pl/

To pytanie jest tak przemyślane jak np.: "Czy znacie jakiś przypadek tych nowych wyżyłowanych silników żeby któryś z nich 10 lat wytrzymał?"
Nie, nikt nie zna, bo takich ludzi (jeszcze) nie ma.

_________________
Marzy Ci się wycieczka rowerowa po Hiszpanii? Zapytaj! Coś podpowiem ;)

W kwestii formalnej - MBA jest na tzw zachodzie odpowiednikiem (ewentualnie) MSc. W wielu ofertach jest napisane, że wymagane wykształcenie to MSc lub MBA, z jakiegoś kierunku. To u nas sie jakoś przyjęło, że MBA to po studiach musi być, niczym doktorat. Pewnie dlatego, że na pewnych stanowiskach po prostu wszyscy tego mgr'a mieli. W firmach "technicznych" najczęściej były to mgr'y z inż'ami, jakieś polibudy i kierunki typu inf/telco/elka, więc taki MBA dawał realną dodatkową wiedzę z innego zakresu i był wartościowym uzupełnieniem wcześniejszej edukacji.
Przy dzisiejszej ilości rożnych szkół managerskich, MBA chyba lekko sie zdewaluował. Tym bardziej, że są inne "stopnie wtajemniczenia" jak EMBA np. MBA to troche jak CCNA dla sieciowców, nie wypada nie mieć.

Co do korpo i studiów - trzeba pamiętać, że korpo to nie tylko Google czy inny Oracle, ale tez Amazon, Lidl czy DHL, czy wspomniany McDonald's. Nie do każdej trzeba mieć studia. I nie każda praca jest wciągająca. A (może to zabrzmi jak herezja) taka może być rownież w korpo, jeśli się dobrze trafi i robi rzeczy, które leżą w kręgu naszych zainteresowań.

_________________

Ja nie pisałem nic o tym czyje głowy lecą, pisałem tylko że jak dasz ciała w korporacji to i tak wypłatę dostajesz na konto zgodnie z umową o pracę. Zwolnią nie zwolnią to zależy jak sama piszesz. I to jest jakaś stabilizacja finansowa.

to ile to trzeba zarobic zeby w wieku 25lat miec na tyle poukładane życie ze mozna wszystko rzucic. Ja w tym wieku bylem na tyle samowystarczalny ze moglem sie ozenic i zalozyc rodzine...
a moze teraz jest inaczej rodzina moze poczekac jak sie ma 45.50 a przez 20lat mozna szalec w Azjii... ale za co?

Wysłane przy użyciu Tapatalka

Wystarczy zarobić na bilet plus trochę kasy na początek , jak znasz angielski to możesz polecieć do wielu krajów i robić tam to samo co tutaj ale zazwyczaj za większe pieniądze. Informatyk, geolog, spawacz, budowlaniec, architekt- znajdziesz pracę w Polsce jak i w Singapurze.
Ja w wieku 25 bodajże lat zarobiłem w jedne wakacje jakieś 30 średnich krajowych. W Polsce. Wszystko przepuściłem w kilka miesięcy -król życia .Takie to były czasy. Wnukom będzie co opowiadać.

Ja znam. Ale prawdą jest że pod koniec trzęśli gaciami, co firmia skrzętnie wykorzystywała, wiedząc, że ma ich na widelcu. Dalej mam wrażenie że pod pojęciem korpo kryje się dość spory wachlarz firm, które są bardzo różne i każdy przywołujący swoje doświadczenia mówi o czymś innym...
A co do stabilizacji - znam naprawdę sporo ludzi który rzucali korpo (albo odwrotnie) i startowali własny biznes, który niby nawet jakoś szedł. A jednak gdy nadarzyła się okazja to wracali. Prowadzenie własnego biznesu jest fajne, jak się wszystko udaje. A z tym udawaniem się to jest jednak dość różnie. Oczywiście dochodzą kwestie mentalne - znam takich którym biznes nie idzie, ale po prostu nie umieją pracować jako najemni. Hmm, ewentualnie jest też opcja że po prostu nie umieją pracować, dlatego biznes nie idzie

A co do pracy w korpo ludzi można podzielić na dwa sorty (ogólnie) - tych którzy wierzą w jakąś misję i naprawdę się wczuwają w pracę, dają się wykorzystywać, ale tak naprawdę lubią to co robią i robią to z pasją. Oraz tych którzy pracują bo muszą, robią swoje, ale nic więcej. Jedni i drudzy są potrzebni w swoich obszarach. Wbrew pozorom Ci pierwsi chyba łatwiej się wypalają, a lekarstwem na to jest nie tylko zmiana miejca pracy, ale najlepiej również zagadnienia którym się zajmujemy. Co oczywiście wcale nie jest takie łatwe. Innym rozwiązaniem jest próba wspinania się po szczeblach kariery, ale firmy głupie nie są. Jak ktoś jest zaje...dobrym inżynierem, to bardzo trudno jest mu będzie mu się wbić w wyższy management, bo tam potrzebni są "pływacy" i "ściemniacze".

Warto pamiętać o potencjalnych plusach korpo (niektórych), np. w kwestii wyjazdów zagranicznych na projekty czy inne konferencje.

_________________

w korpo jestes tak dobry jak twoj ostatni projekt/ostatni rok, nikt nie pamieta ile zrobiles dla firmy przez poprzednie 5 czy 10 lat - masz zapieprzac na biezaco, jak sie popsujesz to out, podobnie jesli twoja pensja, ktora ze stazem urosla, nie odzwierciedla obecnego wkladu dla firmy. takie zycie.

od tego sa wlasnie 'plywacy', czyli polityka - za cos dostaja wysokie pensje, wiec robia zmiany, przetasowania, zwolnic 3 zatrudnic 6 nowych, ale kontraktorow, koszty w moim budzecie spadly, nie jest wazne ze wyzsze pojawily sie gdzie indziej - rightsourcing, sukces, awans, korpo star

w korpo zawsze od kogos zalezysz, niekoniecznie nalepsi awansuja, polityka... i tak na koncu twoje stanowisko wyladuje w Indiach, przeciez te grupki 'Indian' na ulicach nie przyjechaly tutaj zwiedzac

oczywiscie sa plusy i minusy, jak wszedzie, ale niezmiennie bawia mnie te wszystkie glosne deklaracje, typu rzucam korpo i jade, jakby to bylo nie wiadomo co. podobnie bawily mnie wybory najlepszego pracodawcy na studiach, gdzie glosuja studenci bez zadnego doswiadczenia w tych firmach, ale na podstawie jakis deklaracji, prezentacji i darmowych batonikow od Marsa. czysty PR.

u mnie w firmie przy ostatniej rewolucji tez nikt nie patrzył na poprzednie dokonania
a z tym Marsem to mnie uraziłeś, pracowałem dla nich zanim poznałem słowo "korpo"
to były czasy
nie wiedziałem ze mogę zjeść tyle M&M na raz

_________________

A jak się to ma do Kodeksu Pracy?

kodeks pracy jest mocno przereklamowany
oczywiście możesz próbować go wdrożyć...

_________________

Czyli co - dopóki płacą, to zapominam o swoich prawach? Nagle sobie przypominam, jak zapłacą za mało?

u mnie kodeks jest łamany non stop
nawet raz kontrola NIKu była, wytknęła błędy i wypaczenia i......gdzieś leży w szufladzie ten raport bo do kibla się nie nadaje z uwagi na twardość papieru
ot życie

_________________

U mnie na szczęście nikt nikt nigdy nie narzekał na wynagrodzenie ?

10 lat temu to raczej nikogo w żadnej firmie nie interesuje, poza aspektem czy już wtedy ewentualnie byłem blisko dzisiejszego tematu czy też może robiłem coś zupełnie innego, miałem inne wykształcenie itp. Jakaś tam różnica jest między kimś kto 20 lat temu skończył studia i od wtedy był już jakoś związany z tematem, a kimś kto zrobił studia 3 lata temu, a wcześniej robił na budowie czy w McDonaldzie. Ale nie zgadzam się że liczy się tylko ostatni projekt. Spotkałem się z tym że liczyła się historia/doświadczenie w konkretnych typach projektów, bo do jakichś szczególnie wrażliwych tematów potrzebne były osoby które dotykały temat dłużej i głębiej niż tylko na jednym projekcie. Ale to już jak pisałem - specyfika konkretnych firm czy zagadnień.
W każdej pracy trzeba robić na bieżąco, może pani w ZUSie czy innym biurze meldunkowym nie musi.


Zawsze od kogoś zależysz. W małej firmie, jeśli nie jesteś jej właścicielem albo synem tegoż, to będziesz rypał za minimalną i nigdy niczego nie osiągniesz. Nawet jeśli jesteś właścicielem, to zależysz od dostawców, odbiorców, kontrahentów, czy banków. I każdy może Cie bez mydła... nie wspominając o numerach jak z filmu "Układ" (na faktach). Wszędzie są plusy dodatnie i ujemne.

Warto pamiętać że były (ciągle w niektórych tematach są?) takie czasy i takie firmy, gdzie to my robiliśmy za Indian i zabieraliśmy pracę z potencjalnie bardziej cywilizowanych krajów.
Tak naprawdę, nawet mając relatywnie dobrą pracę, warto śledzić sytuację, rynek i nie bać się zmian. A budowanie strachu przed zmianami to jedna z metod trzymania pracowników przez korpo.

_________________

Jak zobaczyłam tytuł i autora to o mało się nie udławiłam !

_________________

A ile znasz osób, które zgłaszało swojego aktualnego pracodawcę do PIP lub, które sądziło się w sądzie pracy? Do czasu jak ludzie są miętcy to firmy to wykorzystują. Life is brutal.

Ale w prawdziwych korpo (międzynarodowych) zazwyczaj jest tak, że liczą Ci się w nieskończoność nadgodziny, których nie masz kiedy odebrać, bo kasy nie wypłacają. I monetyzujesz to dopiero po położeniu wypowiedzenia na stół.

Nie ma, ale będą. Właśnie ruszyła produkcja w ramach programu 500+korpo.

czyli dokładnie jak w TS

Czy gdzieś jeszcze rozdają batony?

_________________