Forum strony Fly4free.pl
https://www.fly4free.pl/forum/

Rowerowa przygoda Chorzów-Balaton (713km) 2014
rowerowa-przygoda-chorzow-balaton-713km-2014,1508,90424
Strona 1 z 1

Autor:  mrruby [ 13 Mar 2016 23:42 ]
Temat postu:  Rowerowa przygoda Chorzów-Balaton (713km) 2014

Cześć!! Trochę czasu już minęło, ale uznałem, że najwyższy czas opisać tę przygodę.

Na początku tego roku podczas jednego z zakrapianych spotkań postanowiliśmy razem z kolegą Kamilem wybrać się rowerem nad Balaton, bez dużego przygotowania w połowie lipca udało nam się ruszyć. Chce pokazać wszystkim, że taka przygoda jest dla każdego, spotykaliśmy w drodze 70 letnie pary z Niemiec czy Austrii, wystarczy znaleźć trochę wolnego, spakować się wsiąść na rower i ruszać!

17.07.2014 dzień 1 (75km)

Zapakowani, trochę po amatorsku ruszyliśmy w drogę, pierwszą noc zaplanowaliśmy sobie w Raciborzu w domu mojej babci.

Image

Po drodze zatrzymaliśmy się na stacji zabytkowej kolei wąskotorowej w Rudach Raciborskich.

Image Image

18.07.2014 dzień 2 (60km rower + 70km pociąg)

Rano po zjedzeniu obfitego śniadania, ruszyliśmy w drogę, niestety na granicy Polsko-Czeskiej, rozregulowały mi się przerzutki co spowodowało postój i chwilową konsternację „co dalej?”
Postanowiliśmy jechać dalej i u uciesze naszych oczu pojawiła się tablica z mapą wszystkich ścieżek rowerowych w okolicy oraz miejsc gdzie rowery można naprawić (Powinniśmy się uczyć!). Dotarliśmy do mechanika, który naprawił mój problem, zauważył również problemy w rowerze mojego kompana i to on ostatecznie Kamil musiał zapłacić więcej :D Po naprawie uznaliśmy że straciliśmy trochę czasu więc postanowiliśmy przejechać odcinek Opava-Ołomuniec pociągiem, gdyż spieszyliśmy się na zabookowany w następny dzień hotel w Brnie. Po 1,5h wycieczce naokoło przez Bruntal, wyszliśmy na dworcu w Ołomuńcu i poszliśmy zjeść na bardzo ładny ryneczek.

Image Image

Od tej pory postanowiliśmy trzymać się trasy rowerowej EuroVelo 9, która prowadziła do Wiednia, trasa ta wiodła przez piękne jezioro Plumlov, przy którym postanowiliśmy zatrzymać się na nocleg w kampingu. Jako że byliśmy niesamowicie zmęczeni postanowiliśmy się nieco orzeźwić, zawsze byłem fanem Kofoli, która jest można powiedzieć podróbką Coca-Coli, która jednak dla mnie (być może ze względu na sentyment) jest o wiele smaczniejsza, wielkie było moje zdziwienie gdy na miejscu sprzedawana była tylko podróbka Kofoli o nazwie Koala :D Jeszcze tylko kąpiel w jeziorku, piwko i można było pójść spać.

Image

19.07.2014 dzień 3 (70km)

Rano ruszyliśmy w trasę mijając piękny zamek Plumlov, który w moim odczuciu wygląda jak średniowieczny blok, co nie odbiera mu jednak jego uroku.

Image


Image
Kamil amerykanista chciał zdjęcie z ciekawym samochodem.

Image
Przerwa na śniadanie w plenerze.

Ruszyliśmy dalej przejeżdżając bardzo ciężki odcinek pod górę przez las, jednak gdy dotrze się na górę, czeka nas lekka, przyjemna i widowiskowa jazda w dół. Po drodze możemy zobaczyć niesamowite Jaskinie Sloupsko-šošůvské.

Image Image

Korzystając z promocji hotel.de -20euro bez mwz ogarneliśmy sobie nocleg w hotelu 3* na starym mieście, co było dosyć wygodnym przeżyciem przed i po perspektywie spania w namiocie.

Image

Następnie wybraliśmy się do słynnej i polecanej na forum knajpy Pegas w której wypiliśmy pyszne piwko i zjedliśmy ogromne i smaczne golonko.

Image Image

20.07.2014 dzień 4 (85km rower + 50km pociąg)

Rano udaliśmy się na południe trasą EuroVelo 9, był to bardzo upalny dzień i postanowiliśmy się orzeźwić w jeziorku Nove Mlyny i ruszyliśmy dalej.

Image

Zostało nam jeszcze trochę czeskich koron więc kolejnym orzeźwiającym przystankiem miała być ostatnia knajpa na terenie Republiki Czeskiej, wybór padł na Novy Prerov gdzie czekały na nas takie niespodzianki.

Image

Mieszkańcy obchodzili akurat urodziny pewnego Pana co spowodowało dłuższą pogawędkę o tym jak pracował w Polsce, a nawet odśpiewanie przez nas polskiego „100 lat!” Po przekroczeniu granicy postanowiliśmy poszukać jakiegoś pociągu, żeby poświęcić cały następny dzień na zwiedzanie Wiednia. Był to jednak spory problem ze względu na remont linii, błądziliśmy robiło się ciemno, lecz nie omijały nas piękne widoki.

Image
Wspólny staw za ogródkiem.

Image
Zamek w Staatz.

Pociąg znaleźliśmy dosyć późno, wyszliśmy z dworca we Wiedniu o godzinie 22 i w strasznym deszczu ruszyliśmy na Camping Neue Donau gdzie spędziliśmy dwie noce.

Image
Na stacji benzynowej pod kampingiem polecam takie piwko, było naprawdę świetne.

21.07.2014 dzień 5 (0 km)

Image Image

Poświęciliśmy jeden dzień na różne perełki Wiednia, jedni kochajo, drudzy nienawidzo dla mnie miasto przeciętne, ale trzeba przyznać, że rozwiązania komunikacyjne mają genialne, 5 lini metra w mieście rzędu Warszawy robi wrażenie :)
Generalnie jednak podróżowaliśmy rowerem po mieście co było równie fajne. Uwaga protip: w centrum nie znajdziecie tanich marketów tylu Lidl, Aldi, trzeba się trochę oddalić :)

22.07.2014 dzień 6 (65 km)

Celem na ten dzień było dostać się do Bratysławy i udało się to bez większego problemu, prowadziła nas piękna droga wzdłuż Dunaju, trasa rowerowa Euro Velo 6, którą podążaliśmy aż do Budapesztu.

Image

Image

Niestety pod koniec dnia się rozpadało, schroniliśmy się pod mostem przed Bratysławą i spotkaliśmy Polaka rozmawiającego przez telefon, a po bliższym poznaniu okazało się, że jest z naszego miasta i chodzi do liceum które ukończył Kamil (pozdrowienia Wojtek!). Widząc pogodę i po zaciągnięciu informacji, że w pobliżu niema żadnego campingu udaliśmy się do najbliższego maka w poszukiwaniu wifi i możliwości przeglądnięcia bookingu znaleźliśmy Hotel Jurki Dom, który bardzo nie polecamy, cena była dosyć wysoka, a warunki słabe plus lokalizacja blisko głośnego przejazdu kolejowego.

Image
Zajzd chorzowian plus napis Ruch Chorzów na ścianie budynku, przypadek?

23.07.2014 dzień 7 (95 km)

Po wstaniu z łóżka, wróciliśmy na trasę biegnącą wzdłóż Dunaju. Bardzo ważna wskazówka, jak tylko po drugiej stronie rzeki zaczną się Węgry, to przy najbliższej okazji należy zmienić stronę po której się jedzie na węgierską, gdyż my zostaliśmy po słowackiej i droga była fatalna (żwir i kamienie).

Image

Tama na Dunaju w miejscu gdzie jest możliwość przejazdu na drugą stronę (Gabcikovo)
W drodze spotkała nas bardzo ciekawa sytuacja, chroniąc się przed deszczem dotarliśmy do jakieś miejscowości znajdującej się przy brzegu Dunaju po stronie Słowackiej, weszliśmy do lokalnej knajpki i ludzie zorientowali się, że jesteśmy Polakami. Dużo rozmiawialiśmy na temat ich pochodzenia i okazało się, że w większości czują się oni Węgrami, jak powiedział jeden z mieszkańców „raz byliśmy w Węgrzech, teraz jesteśmy w Słowacji, ale zawsze będziemy się czuć Madziarami”, to była ciekawa lekcja historii. Udało nam się dotrzeć do miejscowości Komarno, o znaczeniu nazwy za chwilę, początkowo chcieliśmy znaleźć nocleg na seriwsie booking.com i jak tylko udało nam się znaleźć wifi oraz dobrą pizzę w knajpce „Alegra” znaleźliśmy interesującą nas ofertę. Dotarliśmy do miejsca, lecz nikt nam nie otwierał, a jednyn co słyszeliśmy to najprawdopodobniej chrapanie właściciela, sprawę udokumentowaliśmy, żeby nie mieć problemów z serwisem Booking.com (co okazało się bardzo dobrą decyzją, gdyż Booking.com wymagał jakiegoś dowodu) i postanowiliśmy spędzić noc campingu.

Image

Przejechaliśmy na drugą stonę Dunaju do Węgierskiej części miasta o nazwie Komarnom i tam znaleźliśmy camping obok basenu z wodami termalnymi i wtedy zorientowaliśmy się dlaczego ta miejscowość nazywa się tak a nie inaczej, to był obłęd.

Image

24.07.2014 dzień 8 (130 km)

Pobudka o 5.00 i cel, przejechać najdłuższy odcinek podczas całej wyprawy. Węgierska strona EuroVelo pokazała się z bardzo dobrej strony i nie mieliśmy podobnych problemów jak po stronie Słowackiej. Trasa była piękna, Dunaj płytki, nurt w miarę spokojny, można było wejść się orzeźwić się trochę i ruszać z kopyta. Uwaga w pewnym momencie trzeba się przedostać z powrotem na północną stronę Dunaju za pośrednictwem promu, za którego trzeba zapłacić, nie jest to jednak spory wydatek.

Image

Dotarliśmy do miejscowości Esztergom gdzie znajduje się największy budynek na Węgrzech czyli Bazylika św. Wojciecha.

Image

Dalej uderzyliśmy w kierunku przedmieść Budapesztu, czyli miejscowości Vać, za którą ujrzeliśmy upragniony znak „Budapest”, ku naszemu zadziwieniu okazało się jednak, żeby dojechać do naszego hostelu w mieście musieliśmy walczyć jeszcze 2h i to w coraz większej betonowej dżungli, ostatecznie koło 19.00 dotarliśmy do hostelu, odświeżyliśmy się i ruszyliśmy w miasto.

Image

Z góry polecam wielokrotnie chwaloną na forum fly4free knajpę Drum Cafe na „Dob utca”, dania podawane są w mgnieniu oka, ceny bardzo dobre, a smak pozostanie w pamięci na zawsze i gdy tylko mam okazję odwiedzić to piękne miasto, Drum Cafe to must be. Warto zamówić sobie również świetne lokalne piwo pszeniczne Rizmajer, nam zostało zaproponowane w wersji Jägerbomb co biorąc pod uwagę wysiłek było bardzo wystrzałowe :D

Image


25.07.2014 dzień 8 (100 km pociąg)
Ze wzglądu na nadchodzącą zmianę pogody postanowiliśmy pokonać ostatni odcinek Budapeszt – Siofok pociągiem, za który zapłaciliśmy 25zł za osobę, tak oto udało się nam dotrzeć do celu :)

Image

Zakwaterowaliśmy się na pobliskim campingu oraz spróbowaliśmy lokalnych przysmaków.

Image Image

Po 2 dniach odpoczynku nasz powrót wyglądał tak:
Pociąg Siofok – Budapeszt
Pociąg Budapeszt – Bratysława
PolskiBus Bratysława - Katowice

Super przygoda!!

Strona 1 z 1 Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)
Powered by phpBB © 2000, 2002, 2005, 2007 phpBB Group
http://www.phpbb.com/