Akceptuję i chcę ukryć komunikat Fly4free.pl korzysta z technologii, takich jak pliki cookies, do zbierania i przetwarzania danych osobowych w celu automatycznego personalizowania treści i reklam oraz analizowania ruchu na stronie. Technologię tę wykorzystują również nasi partnerzy. Szczegółowe informacje dotyczące plików cookies oraz zasad przetwarzania danych osobowych znajdują się w Polityce prywatności. Zapoznaj się z tymi informacjami przed korzystaniem z Fly4free.pl. Jeżeli nie wyrażasz zgody, aby pliki cookies były zapisywane na Twoim komputerze, powinieneś zmienić ustawienia swojej przeglądarki internetowej.



Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 3 posty(ów) ] 
Autor Wiadomość
#1 PostWysłany: 17 Wrz 2018 20:04 

Rejestracja: 06 Gru 2015
Posty: 1754
srebrny
-- 16 Wrz 2018 19:25 --

Tytułem wstępu: rejsów morskich zaliczyłem już całkiem sporo i dla odmiany zachciało mi się spróbować czegoś innego a mianowicie kilkudniowego rejsu rzecznego. A skoro już się stało, poniżej dla zainteresowanych potencjalnie tą formą wypoczynku i zwiedzania świata zebrałem trochę informacji jak taki rejs wygląda, czego się spodziewać i jakie są różnice w stosunku do rejsu na statku pełnomorskim.

Operatorzy rejsów wycieczkowych

Operatorów rzecznych statków wycieczkowych jest cała masa – mam wrażenie, że znacznie więcej niż w przypadku rejsów po morzach i oceanach. Najbardziej w oczy rzuca się Viking Cruises, Phoenix Reisen, Amadeus, Nico,A-Rosa, DCS, Uniword, Scenic… Do tego dochodzą lokalni operatorzy działający wyłącznie w jednym rejonie (na jednym odcinku konkretnej rzeki). Krótko mówiąc, mam wrażenie, że lista nie ma końca. Z operatorów wymienionych powyżej, dwie pierwsze linie posiadają również swoje floty statków pełnomorskich.

Gdzie szukać rejsów rzecznych ?

Ja korzystałem z niemieckiej wyszukiwarki połączonej z biurem turystycznym https://www.flusskreuzfahrtberater.de/kreuzfahrten (jest też odpowiednik angielski https://www.riverscanner.com/cruises ale ceny na stronie niemieckiej są czasami lepsze). Niestety mają oni dostępne informacje o rejsach tylko kilku operatorów. Pełniejszą listę operatorów z linkami do ich stron można znaleźć tutaj: http://www.reiselinks.de/flussreisen.html

Statki

Statki rzeczne to zupełnie inny kaliber niż statki pełnomorskie. Podstawowa różnica jest taka, że nie ma tutaj żadnego wyścigu zbrojeń jeśli chodzi o wielkość – praktycznie wszystkie typowe statki pływające po Europie (poza nią już tak standardowo nie jest) są podobnej wielkości (szacunkowo na ok. 180-220 pasażerów). Wynika to z ograniczeń fizycznych – rzeki w wielu miejscach są węższe, stare mosty są podwieszone czasem bardzo nisko (przy przejściu pod niektórymi składane są ewentualne daszki na najwyższym pokładzie i chowany mostek kapitański – dzieje się to automatycznie) a przede wszystkim muszą się zmieścić w śluzach, których na niektórych rzekach jest całkiem sporo. W zasadzie wymiary statków są wymuszone właśnie przez wystandaryzowane rozmiary śluz.
Z tego co miałem okazję przetestować na własnej skórze a także widzieć jako obserwator, przeciętny statek wycieczkowy pływający po Renie czy Mozeli ma 4 pokłady pasażerskie z różnym podziałem funkcjonalnym. Na moim przykładowo dwa pokłady zajmowały kabiny, jeden przestrzenie wspólne (restauracja, bar, jakiś salon, sklepik itp.) i do tego dochodził bardzo duży pokład zewnętrzny do siedzenia, opalania, drinkowania, obserwowania tego co się dzieje wokół, integracji, kąpania w basenie (o ile jest) itd.
O ile w przypadku statków pełnomorskich dominują jednostki stosunkowo nowe, o tyle floty rzeczne potrafią być naprawdę wiekowe. Wiele statków ma po 20-30 lat. Ten, na którym miałem okazję płynąć był starszy ode mnie – wszedł do służby w 1971 roku – chociaż utrzymany był w stanie jak na ten wiek naprawdę niezłym. Przypuszczam jednak (bazując na tym co widziałem po drodze), że nowsze statki oprócz designu są bogatsze funkcjonalnie i wyposażone w więcej bajerów – na szczęście plany pokładów oraz informacje o statkach są powszechnie dostępne w sieci więc zawsze można sprawdzić czego się ewentualnie spodziewać.

Kabiny

Dobra informacja jest taka, że ze względu na ograniczenia rozmiarów (szerokości), kabin wewnętrznych na statkach rzecznych raczej nie ma (tzn. ja nie widziałem ich na planie żadnego statku). Wszystkie kabiny mają co najmniej okna, czasami są tzw. francuskie balkony (ale jak dla mnie szczerze mówiąc nie są to żadne balkony), na nowszych statkach zdarzają się prawdziwe balkony – ale ponieważ ich powierzchnia pomniejsza powierzchnię kabiny (z powodów wymienionych wcześniej statek nie może przekroczyć pewnej szerokości w związku z tym kabiny nie mogą "wychodzić" na zewnątrz) – przypuszczam, że są w nie wyposażone kabiny o najwyższych kategoriach (np. apartamenty).
W niektórych kabinach (z reguły na wyższym pokładzie) okna można otwierać – to kolejna różnica w stosunku do statków pełnomorskich, gdzie zasadniczo okna są nieotwieralne.
Moja kabina była nieco mniejsza niż standardowa kabina wewnętrzna, do której przyzwyczaiłem się np. statkach Costy. Jeśli chodzi o jej wyposażenie to jest wszystko co potrzeba (z łazienką włącznie). Może trochę brakowało mi lodówki :-)
Inna sprawa, że na tym rejsie w kabinie poza spaniem i ewentualnym przebraniem się/zostawieniem rzeczy itp. w ogóle nie przebywałem. W związku z tym z mojego punktu widzenia jej wielkość nie miała aż takiego znaczenia.

Ceny rejsów

Najgorsze jest to, że niestety rejsy rzeczne są z reguły (w przeliczeniu na dobę) droższe niż rejsy pełnomorskie. Wynika to z wielu rzeczy – mniejszej skali (koszty stałe muszą się rozłożyć na mniejszą ilość pasażerów – chociaż pewnie ogólnie są niższe), ograniczonej podaży i stosunkowo niewielu ofert typu "last minute". Dużo rejsów sprzedaje się z bardzo dużym wyprzedzeniem (nawet ponad rocznym) – np. Phoenix Reisen praktykuje upusty "first minute".
Warto też bardzo dokładnie wczytać się w to, co zawiera cena bo w przypadku rejsów rzecznych bardzo często wliczone są różnego rodzaju pakiety napojów (a jeśli nie są-tak było w moim przypadku-to i tak okazały się tańsze niż na statkach morskich) oraz pakiety wycieczek. Z tego powodu ceny rejsów rzecznych (w przeliczeniu na koszt doby) są nie do końca porównywalne z rejsami morskimi.

Napiwki, service chargé itp.

Wielu osobom krew psują powszechne w przypadku dużych operatorów statków morskich obowiązkowe opłaty dodatkowe, które nazywane były do niedawna "napiwkami", a których to nazwę ze względu na jej absurdalność (w końcu jak napiwek może być obowiązkowy) od niedawna zaczęto zmieniać na "service chargé".
W przypadku rejsów rzecznych napiwki funkcjonują jako coś naprawdę dobrowolnego. Na koniec rejsu dostałem list z informacją, że mogę zostawić napiwki dla załogi, które zostaną rozdzielone pomiędzy wszystkie 42 osoby na pokładzie poza szefostwem z podaniem sugerowanej ich wysokości (5 EUR/noc). Do tego dołączona była koperta, a przy zejściu ze statku stała skrzynka, do której kto chciał mógł wrzucić to, co uznał za stosowne. Nikt niczego nie nakazywał, nie sprawdzał ani nikomu nie patrzył na ręce.

Porty

Statki rzeczne cumują z reguły w centrum miejscowości docelowych – odległości do/z portu do atrakcji turystycznych są nieporównanie mniejsze niż w przypadku wielu portów morskich. W niektórych portach zdarzało się, że kilka statków cumuje jeden do drugiego i pasażerowie statku, który nie jest zacumowany bezpośrednio do brzegu muszą przejść przez kilka statków po kolei, aby zejść na ląd.

Wejście/zejście ze statku

Na moim statku nie miała miejsce żadna ścisła kontrola podczas wchodzenia/schodzenia ze statku. Żadnych bramek elektronicznych, prześwietlania toreb czy plecaków itp. Mało tego, na statek praktycznie mogła wejść dowolna osoba – przy trapach nie stali żadni strażnicy ani kontrolerzy. Jedyne czego należało (we własnym interesie) przestrzegać to, aby przed zejściem na ląd zostawić klucz do kabiny w recepcji – i odebrać go po powrocie. W ten banalnie prosty sposób kontrolowano, czy wszyscy wrócili na pokład i jeśli tak było, to zdarzało się, że statek wypływał w dalszy rejs np. pół godziny wcześniej niż było w planie. Z tego co zauważyłem, w podobny bardzo liberalny sposób funkcjonowało wejście/zejście z innych statków więc chyba jest to jakiś standard. Oczywiście pochodną powyższego jest to, że na pokład można wnieść wszystko – z zakazanym (tzn. przejmowanym od razu do depozytu) na statkach morskich alkoholem włącznie.

Komunikacja, język

Generalnie większość statków rzecznych ma jeden ustalony język komunikacji – inaczej niż na statkach morskich, gdzie oprócz jakiegoś języka wiodącego nie ma problemu z komunikowaniem się w innych językach, programy dnia są przygotowywane w kilku językach, organizowane wycieczki mają różne wersje językowe itd.
Na moim statku obowiązywał język niemiecki i praktycznie to nim posługiwano się cały czas w trakcie rejsu. Aczkolwiek załoga była bardzo międzynarodowa – Niemców było dosłownie kilku. Kapitan był Węgrem, obsługa marynarska w większości węgierska, bułgarska i rumuńska, stewardzi m.in. z Macedonii i Serbii, barmani z Indonezji itd. W związku z tym w razie potrzeby jakby ktoś chciał to myślę, że dogadałby się i po angielsku.

Program dnia

Podobnie jak na statkach morskich na koniec każdego dnia do kabiny dostarczany był program na dzień następny (w języku niemieckim) z rozpisanym godzina po godzinie całym planem dnia.

Pasażerowie i klimat na statku

Muszę przyznać, że niewielkie rozmiary statku sprawiły, że po 2-óch dniach praktycznie kojarzyło się większość osób a obsługa zwracała się do Ciebie po imieniu. Anonimowość zdecydowanie mniejsza niż na statku morskim. Jeśli chodzi zaś o strukturę pasażerów to zdecydowaną większość stanowiły osoby z krajów niemieckojęzycznych, do tego kilka oryginałów jak ja, trzech Amerykanów, para Łotyszy, Litwinów i Koreańczyków :-) Średni wiek powyżej 60, ja byłem najmłodszy, najstarsza osoba (muszę przyznać, że jak na ten wiek nieprawdopodobnie sprawnie funkcjonująca) miała 95 lat. Dzieci nie było żadnych, osób poniżej 50-ki może z 10. Z tego co widziałem po drodze, na statkach Vikinga średni wiek był znacznie niższy więc może to być specyfika przewoźnika (podobnie jak np. na statkach morskich Cunarda czy Holland America dominują pasażerowie 60+, w NCL zaś ok. 35-45 lat).

Płacenie na statku

Podobnie jak na statku morskim, również na rejsie rzecznym nie operuje się gotówką. Wszystkie zakupy zaliczane są na statkowe konto, które rozlicza się na koniec rejsu – jak kto chce (karta, gotówka).

C.D.N.

-- 17 Wrz 2018 20:04 --

Kierunki

Największym rynkiem jeśli chodzi o rejsy rzeczne jest Europa. Czołowe miejsca zajmują rejsy po Dunaju oraz Renie wraz z Mozelą i Menem (plus całym systemem kanałów i mniejszych rzek, które łączą je w całość).
Do tego dochodzi Elba, Sekwana, Rodan i Loara a na wschodzie Europy (chociaż w nieporównanie mniejszej skali) Wołga, Don i Dniepr (również z systemem kanałów i jezior umożliwiających żeglugę np. z Petersburga przez Moskwę do Rostowa czy z Kijowa przez Odessę i Morze Czarne aż do ujścia Dunaju). Do tego dochodzi niezwykle atrakcyjny system kanałów w Belgii i Holandii oraz wspomniane Morze Czarne, przez które możliwe jest "przerzucanie" statków z Europy Zachodniej na Dniepr.
Sezon w Europie trwa z reguły od marca do grudnia. Poza tymi miesiącami statki są "zaparkowane" w bezpiecznych miejscach (czasem wręcz wyciągane na ląd), poddawane remontom, przeglądom i różnego rodzaju upgrade'om. Chyba głównie dzięki temu (oraz może dzięki mniejszemu kontaktowi ze słoną wodą) sędziwe statki nadal całkiem nieźle pełnią swoją funkcję.
Poza Europą jest również kilka kierunków, na których rejsy rzeczne cieszą się dużą popularnością.
W Afryce jest to przede wszystkim Nil (sezon trwa tam cały rok, ze szczytem od października do maja).
W Ameryce Południowej oczywiście dorzecze Amazonki (sezon trwa cały rok).
W Ameryce Północnej głównie delta Mississipi (sezon trwa od marca do grudnia).
W Azji z kolei żeglowanie jest popularne przede wszystkim po Mekongu, Jangcy i w mniejszym stopniu po Gangesie (sezon trwa tam cały rok).

Długość rejsów

Rejsy rzeczne zazwyczaj trwają kilka dni. Najbardziej popularne są rejsy 5-7 dniowe, rzadziej zdarzają się sięgające 10-12 dni. Należy jednak wspomnieć o skrajnościach: jest całkiem sporo rejsów z jednym-dwoma noclegami (np. Kolonia-Dusseldorf-Kolonia, Pasawa-Ratyzbona-Norymberga itp.) – wówczas statek pełni praktycznie tylko funkcję pływającego hotelu. Na drugim biegunie są ok. 18-20 dniowe rejsy np. z Moskwy do Rostowa czy bardzo kompleksowe rejsy obejmujące Dunaj i Ren. Rekordowy rejs, na jaki się natknąłem liczył 28 dni i obejmował trasę z Pasawy do ujścia Dunaju a następnie w przeciwnym kierunku – aż do Amsterdamu (oczywiście w każdą stronę odwiedzane były inne porty).

Rejsy tematyczne

Przeglądając oferty zwróciłem uwagę, że niektóre linie oferują rejsy tematyczne – połączone np. z wycieczkami rowerowymi. Na takim "tematycznym" statku dostępne są rowery dla pasażerów. W porcie A zainteresowani pasażerowie mogą wraz z przewodnikiem (lub bez – do wyboru) wsiąść na rower i pojechać do kolejnego (z reguły oddalonego o nie więcej niż 20 km) portu B, do którego w międzyczasie przemieści się statek – a jadąc rowerem można podziwiać malownicze krajobrazy i mijane miejscowości. Trasy do pokonania dobrane są tak, aby z jednej strony były atrakcyjne turystycznie, z drugiej zaś niezbyt forsowne – najwięcej tego typu ofert widziałem na rejsach po kanałach Holandii.

Intensywność rejsu

Rejs rzeczny w mojej ocenie jest dużo bardziej intensywny i nastawiony na zwiedzanie i oglądanie mijanych miejsc niż rejs morski. Podczas rejsów morskich jest prawie zawsze mniej lub więcej typowo relaksacyjnych dni na morzu – w przypadku odpowiednika rzecznego, zdarza się to stosunkowo rzadko i oczywiście nie jest to "dzień na morzu" tylko "dzień na rzece" :-)

Program rozrywkowy

Statków rzecznych ze względu na ich wielkość nie można w ogóle porównywać do ich morskich odpowiedników. Nie ma w nich teatru a program rozrywkowy/show są znacznie skromniejsze niż w przypadku rejsu morskiego. Nie ma również nieskończonej ilości barów z muzyką na żywo (zwykle na statku rzecznym jest 1-2 bary), jakimiś animacjami (w szczególności dla dzieci), basenami czy spa (te jeśli się pojawiają ograniczone są do małego basenu/jakuzzi i jednej-dwóch saun) o wielkich salach fitness nie wspominając (te jeśli w ogóle, to na statkach rzecznych występują w wersji mini). Z kolei zamiast galerii sklepów jest zwykle jeden sklepik, w którym jest ograniczony wybór pamiątek oraz artykułów pierwszej potrzeby. Wszystko to jak łatwo się domyślić jest pochodną rozmiarów statku.

Wyżywienie

Z tego co zdążyłem się zorientować, na statkach rzecznych nie ma jednego standardu jeśli chodzi o organizację posiłków. Śniadanie zazwyczaj jest zorganizowane w formie bufetu w jakimś okienku czasowym i każdy przychodzi na nie kiedy chce. Obiad i kolacja są z kolei serwowane w restauracji ze zmienianej codziennie karty (ewentualnie okazjonalnie są one zastępowane samoobsługowym bufetem). Na moim statku każdy z pasażerów miał przypisane stałe miejsce przy stoliku a obiad i kolacja były podawane dla wszystkich o jednej godzinie. Na niektórych liniach popularny jest również tzw. "open sitting", gdzie każdy zajmuje takie miejsce, które mu odpowiada. Na niektórych statkach również pora obiadu, a szczególnie kolacji nie jest określona "na sztywno" lecz jako określony przedział czasu, w którym czynna jest restauracja – wtedy każdy przychodzi wtedy, kiedy chce. Co do posiłków to bazując na moich doświadczeniach trudno się było do czegoś przyczepić. Śniadania były bardzo różnorodne, z kolei podczas obiadów i kolacji część dań (przystawka, zupa, deser) były jednakowe dla wszystkich, podczas gdy główne danie można było wybrać z 2-4 pozycji. Dodatkowo osoby z różnego rodzaju ograniczeniami lub preferencjami żywieniowymi, mogły zgłosić to w pierwszym dniu rejsu, tak aby menu było dostosowane do ich potrzeb. Z rozmów z moimi współbiesiadnikami wynikało, że podobny model jest dość powszechny i można często spotkać go na innych statkach. Oprócz standardowych 3-ech posiłków, w godzinach wieczornych (zwykle koło 22) dostępne były 2-3 przekąski (czasami na zimno, innym razem na ciepło) w formie bufetu. Głodnym w każdym razie było być trudno :-)

Choroba morska

Na statku rzecznym w zasadzie trudno sobie wyobrazić chorobę morską. Kołysania praktycznie nie odczuwa się w ogóle. Bardziej uciążliwy potrafi być wiatr na górnym pokładzie, ale zazwyczaj statki mają na nim zbudowane różnego rodzaju składane osłony, które całkiem dobrze pełnią swoją funkcję. I wydaje mi się, że na moją ocenę niespecjalnie wpływa fakt "zaliczenia" iluś rejsów morskich – z rozmów z towarzyszami podróży, z których część nigdy nie była na rejsie morskim wnioskuję, że temat "choroby morskiej" i związanych z nią dolegliwości na statkach rzecznych nie istnieje.

Odległości

Cechą charakterystyczną rejsu rzecznego są niewielkie odległości pomiędzy portami. W praktyce często są one pokonywane w 2-3 godziny. Kilkugodzinne przejście trafia się stosunkowo rzadko lub w przypadku jakiegoś bardziej malowniczego odcinka (np. między Koblencją a Moguncją). Skutkiem tego jest to, że bardzo często statek nocuje w porcie i wypływa z niego np. dopiero o 5 rano, by w okolicach śniadania dotrzeć do miejsca docelowego. Bardzo podnosi to zarówno komfort (w nocy nie słychać hałasów z maszynowni, na górnym pokładzie można posiedzieć do późna i nie przeszkadza temu wiatr itd.). W przypadku mojego rejsu miejsca noclegowe przypadały na dodatek w bardzo małych i malowniczych miejscowościach, które po kolacji można było obejść, a których klimat naprawdę był wart zatrzymania.

Internet

Na statku praktycznie zawsze dostępne jest wifi. Na jednych jednostkach jest ono płatne (tak było w przypadku mojego rejsu), na innych zawarte w cenie rejsu. Z drugiej strony praktycznie bez żadnych problemów można korzystać z internetu za pośrednictwem sieci komórkowych. Sytuacja, w której nie było zasięgu sieci pojawiła się może kilka razy po 10-15 minut więc w zasadzie można przyjąć, że cały czas jest się online.

Śluzy

Dodatkową atrakcją (chociaż niektórzy na nie narzekają) większości rejsów rzecznych jest śluzowanie statku. Na niektórych rzekach i kanałach śluz potrafi być kilkanaście na odcinku 100 km. Z jednej strony spowalniają one podróż, z drugiej zaś umożliwiają w ogóle żeglowanie po rzece utrzymując odpowiedni poziom wody na jej poszczególnych odcinkach. A dodatkowo do pewnego momentu (zapewne nie po raz setny) śluzowanie samo w sobie stanowi pewną atrakcję :-)

Wycieczki

Jak już wspomniałem wcześniej, z reguły wybór wycieczek organizowanych na statku jest znacznie mniejszy i ograniczony do wiodącego języka na statku. W moim przypadku w każdym porcie organizowane były maksymalnie 2 wycieczki. W wielu liniach (np. Phoenix) standardem jest, że jakiś pakiet wycieczek jest już zawarty w cenie – albo w formie z góry zdefiniowanej listy albo do wyboru z dłuższej listy. Same wycieczki z tego co zauważyłem podczas lektury różnych ofert trwają z reguły nie więcej niż 4 godziny. Warto przy tym pamiętać, że w przypadku rejsu rzecznego dojazd do miejsca docelowego wycieczki z reguły nie jest długi – inaczej niż w przypadku wielu wycieczek na rejsach morskich. Same grupy są niewielkie – zwykle nie przekraczają 20 osób. W przypadku większego zainteresowania formowanych jest więcej grup, z których każda ma swojego przewodnika. Na plus muszę też wspomnieć, że ceny wycieczek są znacznie niższe niż w przypadku rejsów morskich – na bazie moich doświadczeń mogę powiedzieć, że większość z nich kosztowała 29-39 EUR i obejmowała transport, przewodnika oraz ewentualne bilety wstępu do atrakcji objętych programem wycieczki (o ile takowy był w ogóle przewidziany).

Dress code

W zasadzie w tym zakresie na statkach rzecznych panuje większy luz niż na statkach morskich – może z wyjątkiem amerykańskich, które z natury są wyluzowane do przesady :-). Jedyne ograniczenia jakie obowiązywały (o ile są to w ogóle ograniczenia) zostały nam przekazane w formie uprzejmej prośby, aby nie korzystać z restauracji podczas w obiadu i kolacji w klapkach, krótkich spodenkach kończących się powyżej kolan oraz podkoszulków bez rękawów. Poza tym pełny luz. Balowych kreacji, garniturów, muszek, krawatów nie widziałem przez cały czas rejsu (z koktajlem kapitańskim i wieczorem pożegnalnym a także kolacją galową włącznie). Na statkach morskich trzeba przyznać, że pod tym względem wiele osób takie okazje traktuje jako zaproszenie do swoistej rewii mody :-)

Czego się obawiać ?

Jak już napisałem na pewno nie kołysania :-)
Największy problem jest zupełnie gdzie indziej – są nim niskie stany wód uniemożliwiające żeglugę po rzece. W tym roku na głównych zachodnioeuropejskich rzekach był to olbrzymi problem praktycznie od czerwca aż do początku września. Co się wtedy dzieje ? Linia albo całkowicie anuluje rejs albo stosuje zamiany statków w czasie rejsu. Wygląda to tak, że rzeka nie jest żeglowna na całej długości ale krótsze lub dłuższe odcinki są już żeglowne. Wsiada się wtedy na jeden statek i po zaliczeniu jakiejś części programu, pakuje i jest przewożonym autobusem na inny statek, który z kolei zalicza kolejny odcinek rzeki. Oczywiście, aby coś takiego było możliwe operator musi posiadać statki na każdym odcinku rzeki – no i wymaga to sporej dodatkowej logistyki. Generalnie moim zdaniem nie jest to nic fajnego, bo rejs statkiem zamienia się w jakiejś części w wycieczkę autobusową, trzeba się nawet kilka razy pakować/rozpakowywać itd. Aktualny poziom wody na głównych rzekach w Europie można monitorować tutaj: http://www.rivercruiseinfo.com/content/river-levels lub tutaj: https://www.bafg.de/EN/06_Info_Service/ ... _node.html . Dodatkowo na wielu forach internetowych poświęconym rejsom są prowadzone całoroczne i bardzo aktywne wątki informujące o tym co się dzieje na poszczególnych odcinkach rzek, jak operatorzy rejsów radzą sobie z niskimi stanami wód, czy stosują podmiany statków itd. Część linii zresztą w cenie ma zawarte ubezpieczenie od niskiego stanu wód – pasażer w przypadku jeśli już przed rejsem wiadomo, że będą zamiany statków itp. może zrezygnować z rejsu za zwrotem pełnej zapłaconej kwoty (ale nie wczytywałem się w te warunki więc nie wiem czy obejmuje to też przeloty, hotele itp. koszty towarzyszące rejsowi).


Myślę, że na tym wyczerpałem podstawowy "słowniczek" ale jeśli ktoś miałby jakieś pytania, piszcie śmiało – postaram się odpowiedzieć :-)
Góra
 Profil Relacje PM off
15 ludzi lubi ten post.
7 ludzi uważa post za pomocny.
 
      
Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini Wycieczka nad Adriatyk za 751 PLN. Loty z Wrocławia + 4* hotel w Rimini
Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu Tydzień na Langkawi za 2841 PLN. Loty z Berlina i noclegi w 4* hotelu
#2 PostWysłany: 17 Wrz 2018 21:48 

Rejestracja: 06 Lip 2011
Posty: 3562
złoty
To czekamy zatem na relację :)
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
#3 PostWysłany: 18 Wrz 2018 09:08 

Rejestracja: 06 Gru 2015
Posty: 1754
srebrny
Muszę się trochę ogarnąć jak to po każdym powrocie z wyjazdu i odrobić z zaległości - ale nie wykluczam, że coś napiszę (może w wersji bardziej foto niż opisowej - ale to się zobaczy).
Na początek dwa zameczki, których fotki wrzuciłem wczoraj na innym wątku: zamki-w-niemczech,1242,133211&p=1127364#p1127364
Góra
 Profil Relacje PM off  
      
Wyświetl posty z poprzednich:  Sortuj według  
Napisz nowy temat Odpowiedz  [ 3 posty(ów) ] 

Wszystkie czasy w strefie UTC + 1 godzina (czas letni)


Kto jest na forum

Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zarejestrowanych użytkowników oraz 3 gości


Nie możesz zakładać nowych tematów na tym forum
Nie możesz odpowiadać w tematach na tym forum
Nie możesz edytować swoich postów na tym forum
Nie możesz usuwać swoich postów na tym forum
Nie możesz dodawać załączników na tym forum

Przeszukaj temat:
  
phpBB® Forum Software © phpBB Group